Kulisy interesów kolumbijskich karteli w Polsce

W marcu tego roku funkcjonariusze CBŚP dokonali rekordowego zabezpieczenia w historii polskich służb. 1,27 mld zł zdeponowane w niewielkim banku spółdzielczym w centralnej Polsce - zdaniem informatorów - należało do kolumbijskiego kartelu.

pokolenie Ł.K.

Kategorie

Źródło

Polskie Radio 24

Odsłony

527

W marcu tego roku funkcjonariusze CBŚP dokonali rekordowego zabezpieczenia w historii polskich służb. 1,27 mld zł zdeponowane w niewielkim banku spółdzielczym w centralnej Polsce - zdaniem informatorów - należało do kolumbijskiego kartelu, który na skalę przemysłową wyspecjalizował się w praniu brudnych pieniędzy z kokainy. O interesach kolumbijskich karteli w Polsce mówił w audycji Kulisy Spraw Rafał Pasztelański, wieloletni dziennikarz kryminalny.

Licencja na kolumbijski narkobiznes była przedmiotem zainteresowania polskich grup przestępczych już w latach 90. XX wieku. Wtedy liderzy "Pruszkowa" i "Mokotowa" uznali, że przyszedł czas na bezpośrednie interesy z producentami najczystszej kokainy na świecie.

Według Rafała Pasztelańskiego śledczy byli zdumieni ostatnim odkryciem. – Oficjalnie policjanci twierdzą, że trafili na pieniądze, sprawdzając wymuszenie na podmianę konta przy budowie ambasady Belgii w Demokratycznej Republice Konga. Analizując ten wątek okazało się, że firma, która wyłudziła 400 tys. euro ma powiązania z inną spółką z Pruszkowa. Okazało się, że na koncie tej drugiej spółki jest kilka mln zł. Po analizie odkryto ze zdumieniem powiązania z inną firmą w Michałowicach, która ma na kontach 1,27 mld zł. Szybko okazało się, że to są pieniądze z operacji bitcoinowych, to były już przeprane pieniądze – mówił gość Polskiego Radia 24.

Według dziennikarza śledczego kartele narkotykowe robią interesy z każdym kto ma pieniądze. – Pionierem dużych transakcji z Kolumbijczykami był Andrzej Z., który według legendy miał w USA uratować życie osobie związanej z kartelami. Dzięki temu nawiązał kontakt na dostawy kokainy do Polski. W 1993 roku statek "Jurata" przywiózł z Wenezueli 400 kg, kokainy, o czym dowiedziały się służby. "Słowik" był przez jakiś czas zakładnikiem kartelu, gdyby dostawcy zostali zatrzymani, to nie wróciłby z Kolumbii – powiedział Pasztelański.

Więcej w całej audycji.

Gospodarzem programu był Łukasz Kurtz.

Oceń treść:

Average: 9 (1 vote)
Zajawki z NeuroGroove
  • Bad trip
  • Grzyby halucynogenne

Ostatnimi czasy dość często używałem substancji takich jak 4-HO-MET czy 25C-NBOMe, zawsze w towarzystwie, choć nigdy lekkomyślnie. Gdy po tych "zabawach" sięgnąłem po grzyby, okazały się działać słabiej niż zawsze, dlatego postanowiłem zrobić przerwę od psychodelików. Przy okazji obiecałem sobie również nigdy więcej nie używać substancji psychoaktywnych laboratoryjnego pochodzenia i korzystać wyłącznie z darów natury. Akurat tak się złożyło, że w trakcie tej przerwy rozstałem się ze swoją jedyną kobietą, co było dla mnie ogromnym ciosem. Od jakiegoś czasu myślałem o grzybach, wydawało mi się, że jestem już gotowy. I tak mnie tchnęło, akurat w najgorszy dzień, kiedy byłem najbardziej przybity i zdewastowany emocjonalne, żeby odbyć podróż. Wiedziałem, że S&S wykluczają cokolwiek pozytywnego, co mogłoby się zdarzyć podczas tripu. Mimo wszystko, postanowiłem sobie dokopać, spróbować coś zrozumieć, obrać nową drogę, a przede wszystkim stawić czoło największemu bólowi w najbardziej niesprzyjających warunkach. Stało się. Wieczorem, w swoim pokoju, zjadłem 4g suszonych łysiczek. Nigdy wcześniej nie przekraczałem 2,5g. Z głośników rozbrzmiewały Carbon Based Lifeforms, jako tło podróży.

Łysiczki skonsumowałem około godziny 23, w postaci proszku zapitego wodą, zmielone wcześniej w młynku do kawy. Zwykle pierwsze efekty działania grzybów odczuwam po 25-30 minutach. Tym razem początkowa fala otarła się o mnie po niecałych dziesięciu. Już wtedy wiedziałem, że będzie to coś nietypowego, wcześniej mi nieznanego. Kolejne 10' było podsycaniem ciekawości, wzrastaniem podniecenia nowym doświadczeniem. Minęło 25 minut od konsumpcji, a ja miałem już dość. Musiałem bezpowrotnie wyłączyć muzykę.

  • 25C-NBOMe
  • Pierwszy raz

  • Damiana
  • Mieszanki "ziołowe"
  • Pierwszy raz

po szkole, na trawie pod drzewem w słoneczny dzień. ze mną 2 znajome, miła atmosfera i ogólnie chillout.

A więc jest to trip dawno przeze mnie zapomniany, ale tak naprawdę mój pierwszy, toteż moim postanowieniem stało się, by go sobie przypomnieć i opisać.

randomness