Nie wiem, do kogo powinienem adresowac ten artykul: do Was ? Drodzy Przyjaciele, do Waszych rodzicow, wychowawcow? Sprobuje jednak, aby z moich spostrzezen i wskazowek skorzystal kazdy, kto wezmie do reki ten numer "Mszy Swietej".
Do podjecia tak trudnego tematu zmusily mnie pewne fakty. Otoz przed rokiem podczas rozmowy z kilkoma nastoletnimi dziewczynami pojawilo sie wiele pytan z ich strony dotyczacych problemu narkomanii, uzaleznienia, terapii itp. Zastanawialem sie, skad tak nagle zainteresowanie tym problemem. Zaczalem zatem i ja stawiac wiele pytan, wrecz dreczylem nimi otoczenie. Jak sie okazalo, najblizsi koledzy nastolatek, dobrze mi znani, palili marihuane. Zaczelo sie od zwyklego bywania na "technodyskotekach", koncertach. To miala byc tylko zabawa. Kazdy chcial jedynie sprobowac. Dziewczyny to poczatkowo akceptowaly, raz nawet same sprobowaly. Jednak ich watpliwosci zrodzily sie wowczas, kiedy po dwoch, trzech miesiacach ich najlepsi kumple nie potrafili rozpoczac jakiejkolwiek imprezy bez dobrej przyjaciolki "marysi". Ona ? jak twierdzili ? wprowadzala ich w dobry humor, dawala poczucie wolnosci, mlodzienczego luzu. Kupowali, czestowali sie wzajemnie, wymieniali sie informacjami o cenach. I tak zaczela sie niebezpieczna przygoda!
Po spotkaniu nie potrafilem zebrac mysli. Naprawde nie wiedzialem, co robic. Dotad myslalem, ze problem narkotykow dotyczy tylko ludzi z marginesu, z rodzin patologicznych, a oni!? Chodzili systematycznie do kosciola, angazowali sie w szkole, byli dosc dobrymi uczniami. Ktoz by pomyslal! Mieli po 15 lat.
Wreszcie zdobylem sie na odwage i zaprosilem wszystkich (czterech) na rozmowe. Dluga to byla rozmowa, przerywana cisza, lzami, obietnicami i wreszcie propozycja kolejnych spotkan. Jak dotad jest gleboka poprawa i mam wielka nadzieje, ze z ta "przyjaciolka" wiecej sie nie spotkaja.
Ten fakt zmobilizowal mnie do kolejnych rozmow z moimi wychowankami i podejmowania z nimi rozmowy o narkotykach. Sam zaczalem wiecej czytac na ten temat, spotykac sie z fachowcami, bylymi narkomanami. Dziesiatki rozmow pozwolily mi zorientowac sie, ze narkotyki zazywa kilkunastu chlopcow w wieku 13 do 16 lat z mojego otoczenia.
Jeden z nich (przed dwoma laty byl ze mna na letnich rekolekcjach) przebywa w osrodku terapeutycznym. Inny (byly ministrant) pali marihuane systematycznie w kazdy weekend. I co? Powiecie moze, ze ten problem jest w Polsce jeszcze daleki?
Przeprowadzilem ankiete w kilku szkolach. 64 % mlodziezy z gimnazjum i szkoly sredniej wie, gdzie i od kogo mozna nabyc narkotyki (mam na mysli srodowisko wielkomiejskie). Zatem, prosze, zajmijmy sie w skrocie tym zagadnieniem.
Dlaczego mlodzi siegaja po narkotyki?
Poniewaz chca sprobowac, jak "smakuja". To bardzo banalna odpowiedz. Taka odpowiedz mozna postawic po pytaniu: dlaczego mlodzi kupuja lody? W tym przypadku jednak odpowiedz jest bardzo zlozona. Zastanawia rowniez fakt, ze mlodzi siegaja po narkotyki wiedzac, jak zgubny wplyw moga one miec na ich zdrowie i zycie.
Zasadniczo sieganie po narkotyki jest zwiazane z potrzeba bycia zaakceptowanym, przede wszystkim przez grono "bioracych" rowiesnikow. Panuje moda na cpanie, na przekazywanie skreta z rak do rak (jak fajki pokoju). Takich ludzi laczy pozorna przyjazn, wspolna tajemnica, akceptacja siebie. Gdy ktos odmawia, jest odrzucony. Nawet jesli nie ma sie ochoty na narkotyki, bierze sie je i, niestety, wpada sie w sidla uzaleznienia.
Innymi powodami sa trudnosci w szkole, problemy rodzinne. Tak naprawde przyczyny mozemy poznac dopiero po wielu rozmowach, spotkaniach z uzaleznionym.
Narkotyki miekkie i twarde
Podzial ten jest zupelnie smieszny. Narkotyk, niewazne w jakiej postaci, zawsze pozostanie narkotykiem i stwarza ogromne niebezpieczenstwo dla mlodego czlowieka. Przypominam sobie, jak w jakims z programow telewizyjnych dotyczacych dostepnosci do narkotykow miekkich wypowiadal sie jeden z profesorow. Bardzo mocno upieral sie, ze np. marihuana nie jest tak niebezpieczna, jak sie uwaza. Argumentowal to faktem, ze tysiace tych, ktorzy w latach siedemdziesiatych palili trawe, dzis zyje, ma dobra prace i kochajaca rodzine. Po jego "glupkowatych" wywodach, ze studia w Warszawie akcja przeniosla sie do osrodka dla narkomanow w Gdansku. Ci mlodzi ludzi, po wielu przykrych doswiadczeniach jednoglosnie twierdzili, ze gdyby nie marihuana, dzis nie byliby narkomanami. A pan profesor? Dalej upieral sie, ze marihuane, wzorem kilku zachodnich panstw, mozna by zalegalizowac, poniewaz nie stanowi zagrozenia. Litosci!!!
Ciekawe, czy zwolennicy marihuany wiedza, ze ta niewinna "marycha" z lat szescdziesiatych, siedemdziesiatych nie jest ta sama, jaka nabywa nastolatek w dniu dzisiejszym? Hoduje sie nowe odmiany pomidorow starajac sie, by byly dorodne, duze, smaczne. Tak samo producenci narkotykow staraja sie wyhodowac nowe odmiany konopi indyjskiej (marihuana), silniejszej w dzialaniu. I udalo sie ? w Holandii rosna konopie 222 razy mocniejsze od tej sprzed trzydziestu lat. Czyz ryzyko uzaleznienia od tego towaru przez to nie wzroslo?
Nie dajcie sie oszukac. Podzial na miekkie badz twarde narkotyki jest tylko pozorny. Nawet jesli zaczniesz zazywac tzw. miekkie, po pewnym czasie twoj organizm bedzie sie domagal czegos mocniejszego, aby pozostal ten sam efekt (jak w kazdym uzaleznieniu). Tak wiec coraz czesciej bedziesz siegal po tzw. narkotyki miekkie lub zaczniesz stosowac "twarde".
Jak pomoc koledze (przyjacielowi), ktory bierze narkotyki?
Sprawa nie jest prosta, zwlaszcza dla Ciebie. Chcialbys pozostac dalej jego kumplem i dochowac tajemnicy. Chcesz byc lojalnym wobec niego i bedziesz go kryl. Boisz sie, ze jesli go wydasz, trafi do osrodka dla uzaleznionych albo do terapeuty.
Byc moze, to co teraz napisze, bedzie bardzo trudne do zaakceptowania. Jednak innej drogi nie widze. Otoz, jesli rzeczywiscie uwazasz tego chlopaka za przyjaciela i ty takze okreslasz sie, jako jego przyjaciel, jesli rzeczywiscie zalezy ci na jego szczesciu, zdrowiu, zyciu ? tak dalej nie moze pozostac. Nie mozesz go kryc! Nie usprawiedliwiaj sie tym, ze masz nad nim kontrole, rozmawiasz z nim, probujesz go wyciagnac. Uwaga! W pojedynke przegrasz! Taki czlowiek potrzebuje zmiany srodowiska. Jesli chcesz go ratowac, musisz sie z tym problemem zwrocic do swoich i jego rodzicow. Oni musza zas podjac kolejne kroki.
Wiem, co myslisz: przeciez on mi ufal, ze nie powiem nikomu. Pomysl, co jest lepsze: miec przyjaciela, ktory z kazdym dniem stacza sie w bagno, uzaleznia od smiercionosnych srodkow, handluje towarem i przyczynia sie do smierci kolejnych dzieciakow? A moze takiego, ktory za 10-20 lat, kiedy dojrzeje i zrozumie swoje bledy, bedzie dziekowal Bogu i tobie za ocalenie, zycie, wlasna rodzine? Nawet kosztem zerwania znajomosci musisz ratowac zycie czlowieka. Jako przyjaciel jestes za niego odpowiedzialny.
Takie dzialanie kilku chlopakow i dziewczyn sposrod moich wychowankow sprawilo, ze dzis wielu ich rowiesnikow nie bierze. Blyskawiczne dzialanie sprawilo, ze dalej sie ucza, mieszkaja w domu wsrod kochajacych rodzicow, znalezli wspaniala grupe przyjaciol, gdzie narkotyk nie jest potrzebny do wyluzowania atmosfery.
Moj Drogi! Wiem, ze nie wszystkie zagadnienia podjalem w tym numerze. Sa setki ciekawych pozycji ksiazkowych, w ktorych doswiadczeni wychowawcy mowia o problemie narkomanii wsrod nieletnich. Przejdz do najblizszej ksiegarni, biblioteki i zapoznaj sie z tym tematem. Byc moze, na twojej drodze stanie kiedys malolat zaczynajacy "wielka przygode" z narkotykami. Jak mu pomozesz, co mu powiesz, gdzie skierujesz? Moje spostrzezenia niech tylko beda bodzcem do dalszych refleksji na spotkaniu ministranckim, lekcji wychowawczej, katechezie czy w rozmowie rodzinnej. Zycze kazdemu z Was, aby mial w sobie tyle sily i odwagi, aby potrafil zawsze wybierac to, co piekne i wartosciowe, a odrzucac to, co unieszczesliwia i zniewala.
Komentarze