Hale na haju

W Bieszczadach trwa niezwykłe grzybobranie

Anonim

Kategorie

Źródło

Kulisy
KRZYSZTOF POTACZAŁA

Odsłony

8881
W Bieszczadach trwa grzybobranie. Jednak największym wzięciem nie cieszą się prawdziwki, podgrzybki czy kurki - których w tym roku nie ma zbyt wiele - lecz grzyby halucynogenne.

Na grzybkach można zarobić, nic więc dziwnego, że przyjeżdżają po nie ludzie z odległych regionów Polski. Ostatnio w ręce policji wpadła kobieta z Opola. Wcześniej turyści z Białegostoku. Ilu osobom bez przeszkód udało się wywieźć dziesiątki kilogramów narkotyku - nie wiadomo.

Z nosami przy ziemi

Leopold Bekier mieszka w Wołosatem. Codziennie przemierza pięciokilometrową drogę do Ustrzyk Górnych, gdzie pracuje. Opowiada, jak na łące naprzeciwko hoteliku "Biały" kilka osób na kolanach, z nosami przy ziemi przeczesywało trawę. - Myślałem, że coś zgubili, a oni szukali grzybków. Kiedy podszedłem, uciekli.

Koniec września. W Czarnej straż leśna zatrzymuje trzy osoby. Mają przy sobie 49 grzybków. Tłumaczą, że zerwali je na użytek własny. Nie wiedzą, że jest to karalne.

Na początku października policjanci przyłapują w Lutowiskach mężczyznę zbierającego grzybki - w jego plecaku znajdują ponad 600 sztuk. Trafiają również na kobietę, która niesie w reklamówce kilkadziesiąt grzybków. Okazuje się, że przyjechała aż z Opola. Nawet tam wiedzą, że najwięcej powszechnie dostępnego halucynogenu rośnie w Bieszczadach.

Tydzień później Straż Graniczna kontroluje w Berehach Górnych turystów z Białegostoku. Mają w torbie ponad 120 grzybków. Mówią, że grzybobranie było przypadkowe, ale przyciśnięci wyjawiają, że daleką podróż z drugiego końca kraju odbyli specjalnie po leśne narkotyki.

- Usłyszeli o wysypie grzybków w Bieszczadach od znajomych i od razu wsiedli w pociąg - śmieją się pogranicznicy. - Takich jak ci z Białegostoku było w zeszłym roku więcej.

Do zbierania trzeba niekiedy anielskiej cierpliwości - grzybki są małe, a ich barwa zlewa się z liśćmi opadłymi z drzew. W niektórych rejonach rosną całe kolonie halucynogenów.

- Nie ma w Bieszczadach okolicy, gdzie nie można byłoby ich znaleźć - zapewnia młoda kobieta, której zdarzyło się halucynogenne grzybobranie, jak twierdzi - na własny użytek.

Żują i piją

Według specjalistów od narkomanii, w ostatnich latach sporo młodzieży oprócz marihuany zażywa halucynogeny. Na kupno LSD mało kogo stać, a grzybki są stosunkowo tanie i łatwo dostępne. Rosną nie tylko w lasach - również na działkach, polanach, pastwiskach i w przydrożnych rowach. Młodzież doskonale zna procedurę zażywania grzybków. Najczęściej połykane są na surowo, niektórzy je żują, inni gotują i piją wywar.

- Spróbowałam takiej herbatki tylko raz, miała smak ziemi zmieszanej z wodą - opowiada 22-letnia Katarzyna. - Godzinę później zsiniałam, biłam się pięściami po głowie, miałam wrażenie, że po całym moim ciele chodzą mrówki. Potem trzy dni wymiotowałam i to był definitywny koniec przygody z grzybkami.

W ubiegłym roku uczeń szkoły podstawowej zjadł kilkadziesiąt grzybków. Przez tydzień leżał nieprzytomny w szpitalu. Z trudem przeżył. Niektórzy balansują na granicy ryzyka poprzez spożywanie wybuchowej mieszaniny składającej się z grzybków i wódki lub piwa. 24-letni mieszkaniec Ustrzyk Dolnych pił wódkę z grzybami na tyle często, że zupełnie zatracił samokontrolę. Chodził po mieście w białych, koronkowych rękawiczkach, kąpał się w ubraniu, na przemian histerycznie śmiał się i płakał. W końcu musiał poddać się leczeniu w zakładzie psychiatrycznym.

- Halucynogenne grzybki mogą być naprawdę bardzo groźne dla zdrowia - twierdzi lekarz z Ustrzyk. - Uzależniają zwłaszcza psychicznie, a przyjmowane w dużych ilościach mogą doprowadzać do silnego zatrucia organizmu i trwałego uszkodzenia narządów wewnętrznych.

Zdaniem Marioli Pęzioł, pedagoga z Zespołu Szkół Ogólnokształcących w Ustrzykach Dolnych, zażywanie przez młodzież grzybków osiągnęło apogeum w 2000 roku. - Widywałam na szkolnych korytarzach uczniów z rozbieganymi oczami, którzy bez powodu wybuchali niekontrolowanym śmiechem. Okazało się, że przed lekcjami chodzili na pobliskie polanki, gdzie grzybków było zatrzęsienie i jedli je na surowo.

Na początku roku szkolnego w bieszczadzkich liceach i technikach przeprowadzono pogadanki na temat narkotyków. Osobno dla rodziców, osobno dla uczniów. Podobne organizowane są od kilku lat i w opinii dyrekcji placówek oświatowych przynoszą efekty.

- Pytania rodziców dotyczą głównie kwestii szkodliwości zażywania narkotyków i skali problemu; uczniowie chcą także wiedzieć, ile lat więzienia grozi za ich posiadanie oraz czy prawo przewiduje kary dla nieletnich - mówi Mariola Pęzioł. - To może wskazywać, że niektórzy mieli już do czynienia z grzybkami lub podobnymi środkami odurzającymi.

Andrzej, lat 19: - Tak jak prawie żaden belfer nie potrafi rozpoznać, czy uczeń wypalił skręta z "marychy", czy też zwykłego papierosa, tak również tylko niektórzy umieją rozpoznać zachowanie po zjedzeniu grzybków. Wątpliwości nie ma tylko wtedy, gdy ktoś przedawkuje i dostanie totalnego odlotu.

Kilka złotych za gram

W największym mieście Bieszczadów, 11-tysięcznych Ustrzykach Dolnych, ze zbierania i handlu halucynogenami utrzymuje się najpewniej kilkanaście osób. - Wiemy, że proceder ma miejsce, staramy się przeciwdziałać, ale trudno przytaczać konkretne liczby - tłumaczy aspirant Ryszard Sroka z Komendy Powiatowej Policji w Ustrzykach Dolnych. - Wychwytujemy tylko nieliczne osoby trudniące się handlem lub zbierające grzybki na własny użytek. Niektórzy przyjeżdżają w Bieszczady na jeden dzień, napychają torby narkotykiem i szybko wracają do siebie.

Najczęściej dilerzy rozprowadzają grzybki w dyskotekach i lokalach z alkoholem. Handlują przede wszystkim z zaufanymi osobami, by ryzyko wpadki było jak najmniejsze. Zwłaszcza teraz, gdy grzybki traktowane są przez prawo na równi z wieloma innymi narkotykami, a za ich posiadanie grożą surowe kary.

Dilerzy ryzykują, ale wiedzą dlaczego - jeden gram wysuszonych grzybków kosztuje od 6 do 9 złotych. Jeżeli jest dobry rok, tak jak obecny, w ciągu zaledwie dwóch miesięcy można nieźle zarobić. A większość osób trudniących się sprzedażą grzybków to młodzi, sfrustrowani bezrobotni.

Strażnicy Bieszczadzkiego Parku Narodowego od dłuższego czasu uganiają się za zbieraczami halucynogenów. Proceder jest nagminny, ale złapanie kogoś na gorącym uczynku graniczy z cudem.

- Grzybki rosną głównie na terenach, na których pasą się konie i owce, strażników widać na kilometr, dlatego zbieracze zawsze zdążą porzucić towar i wyłgać się byle czym - mówi Krzysztof Krysta, szef strażników. - Możemy ich ukarać mandatem za niedozwolone zejście ze szlaku, ale to nie rozwiązuje problemu. Kilka dni temu moi podwładni schwytali jednak dwóch "grzybiarzy".

Podczas wrześniowej akcji "Czyste góry", młodzież z bieszczadzkich szkół średnich oraz goście ze Słowacji i Ukrainy zbierali śmieci na turystycznych szlakach. Przy okazji zbierali też grzybki. Wieczorem na imprezie w Górnej Wetlince część uczestników była na haju. - Dziwacznego zachowania z pewnością nie spowodował alkohol, potrafię odróżnić pijanych od naćpanych - twierdzi Krysta.

Oceń treść:

0
Brak głosów

Komentarze

Pytek (niezweryfikowany)

"24-letni mieszkaniec Ustrzyk Dolnych pił wódkę z grzybami na tyle często, że zupełnie zatracił samokontrolę. Chodził po mieście w białych, koronkowych rękawiczkach, kąpał się w ubraniu, na przemian histerycznie śmiał się i płakał. W końcu musiał poddać się leczeniu w zakładzie psychiatrycznym. " - ja mam tylko jedno pytanie, czy to był poseł Gabryjel Janowski z LPR?
co (niezweryfikowany)

Pił za dużo wódki i dostał delirium
scr (niezweryfikowany)

czym się różni pijany od naćpanego alkoholem?
wtk (niezweryfikowany)

czym się różni pijany od naćpanego alkoholem?
xil (niezweryfikowany)

a pomyslec ze kiedys grzyby byly legalne :( a teraz traktuja to jak heroine :( kurde nie ma to jak holandia tam trawa i grzyby na legalu :)
Armaggedon (niezweryfikowany)

Ehhh :(( Serce boli, że ludzie mają takie pojęcie o tym cudownym produkcie natury rozszerzającym świadomość i ciasne horyzonty, niszczącym puste, szkodliwe dogmaty męczące większość z nas całe niemal życie. Nie zna ich prawdziwej natury zarówno większość zbierających jak i tych którzy ich łapią. Przecież to nie ma żadnego sensu..
Idzik (niezweryfikowany)

Ehhh :(( Serce boli, że ludzie mają takie pojęcie o tym cudownym produkcie natury rozszerzającym świadomość i ciasne horyzonty, niszczącym puste, szkodliwe dogmaty męczące większość z nas całe niemal życie. Nie zna ich prawdziwej natury zarówno większość zbierających jak i tych którzy ich łapią. Przecież to nie ma żadnego sensu..
prokurator (niezweryfikowany)

"Dziwacznego zachowania z pewnością nie spowodował alkohol, potrafię odróżnić pijanych od naćpanych - twierdzi Krysta " - bo gdyby alkohol, to nie byloby w ogole sprawy, po prostu, chlopcy i dziewczeta chcieli sie zabawic i popili, jak rodak z rodakiem.
Apostol_13 (niezweryfikowany)

hehe!-ja bym sie nie uderzyl po grzybkach!!!!!!!! :))))))))))) <br>...no kurwa nie moge!! <br>-pozdro dla tych,ktorzy sie nie bija!!!!! <br> <br> &quot;po vodce to sie mozna prac!- nieuswiadomione barany!!! &quot; <br> <br>ps. a jak ktos zna te durna babke to niech jej jeszcze dowali po tym durnym lbie... &quot; hehe <br>
Anonim (niezweryfikowany)

moze wiecie kto ma do sprzedania tanio np z 2-3 tabletki extasy .. tak sie tylko pytam bo coz no potrzebne i tyle
mrhyde (niezweryfikowany)

podejrzweam ze nie tylko on :) ostatnio ogladalem po blanciku komitety wyborcze - kufa dawno sie tak nie usmialem :DDDDDD fogule to wiekszosc naszych politykow sprawia wrazenie ze sie zdrowo w glowe po grzybkach i wodce pierd...
kapelusz (niezweryfikowany)

leszcze
Antyszwed (niezweryfikowany)

<p>skoro jest tak dobrze to czemu jest tak źle?</p>
Zajawki z NeuroGroove
  • LSD-25
  • Tripraport

Znana nam spokojna łąka. Ja i brat.

Witam. Zaznaczam, jak zwykle, iż niniejszy tekst jest jedynie fikcją literacką.

Obawiam się, że w tym raporcie może dojść (a raczej na pewno dojdzie) do takiej sytuacji, gdzie jako jeden trip opiszę dwa... Po pewnym czasie zlewają się one, gdyż zarówno miejscówka, jak i towarzystwo były takie same, a i pogoda podobna... Przyjmijmy jednak, że wszystko działo się jednego dnia... Odświeżyłem nieco wspomnienia z bratem, więc opowiadanie powinno być nieco bardziej szczegółowe.

  • LSD-25
  • Pozytywne przeżycie

Ekscytacja, bardzo dobry nastrój, pozytywne nastawienie do życia. Puste mieszkanie przyjaciółki, brak ryzyka "przypału"

Witajcie!

Postanowiłam opisać jeden ze swoich najlepszych tripów pod wpływem LSD. Mam nadzieję, że wam się spodoba!

Całe zdarzenie miało miejsce około 3 lat temu. Byłam jeszcze początkująca, jeśli chodzi o "te tematy" ;) Wraz z koleżanką, którą będę w tym raporcie nazywać Lilia, nie mogłyśmy się doczekać, aż nadarzy się okazja do ponownego spróbowania kartoników, które leżały grzecznie w mojej szufladce, schowane w stary portfel. W końcu- stało się! Jej ojciec wyjechał na kilka dni, więc miała mieszkanie tylko dla siebie. I dla mnie, rzecz jasna ;) A więc zaczynamy!