A teraz coś z całkiem innej beczki czyli kilka zdań, które być może zainteresują tych P.T. Czytelników, którzy być może najbliższej nocy nieźle zabalują, mając w perspektywie powołanie do czynnej służby wojskowej. Oto bowiem do Sądu Najwyższego trafiło interesujące zagadnienie prawne, które można sprowadzić do zasadniczego pytania: czy sytuacja, w której powołany do wojska przybywa do jednostki — ale jest kompletnie pijany — może być kwalifikowana jako przestępstwo uchylania się od służby wojskowej?
Sprawie nadano w SN sygnaturę I KZP 11/20, zaś przedstawione pytanie brzmi następująco:
Czy przestępstwo opisane w art. 144 § 1 kk jest występkiem, który można popełnić jedynie przez zaniechanie, rozumiane jako fizyczne niestawiennictwo do pełnienia czynnej służby wojskowej w określonym terminie i miejscu, czy też możliwe jest popełnienie tego przestępstwa w formie zachowania polegającego na stawieniu się w miejscu i czasie wskazanym w karcie powołania w stanie psychofizycznym, który uniemożliwia pełnienie służby wojskowej?
Przywołany przepis penalizuje uchylanie się od służby wojskowej — literalnie poprzez niezgłoszenie się przez powołanego do czynnej służby „w określonym terminie i miejscu” (tutaj kodeks karny idzie głos w głos za art. 61 ust. 1 ustawy o powszechnym obowiązku obrony RP). Ściganie takiego przestępstwa ma dość oczywisty cel: skoro dopiero „z chwilą stawienia się” powołany „staje się” żołnierzem (nadal cytuję art. 61 ust. 1 ustawy), to brak stawiennictwa oznacza brak żołnierza — a więc uszczuplenie potencjału obronnego państwa.
art. 144 par. 1 kodeksu karnego
Kto, będąc powołanym do pełnienia czynnej służby wojskowej, nie zgłasza się do odbywania tej służby w określonym terminie i miejscu,
podlega karze pozbawienia wolności do lat 3.
Jak jednak zapatrywać się na powołanego, który „stawia się” w wyznaczonym miejscu i czasie, ale przybywa kompletnie wstawiony ?SN zmierzy się z pytaniem o „stan psychofizyczny” uniemożliwiający pełnienie służby, to może być albo alkohol, albo narkotyki… ale też przecież ciężkie niewyspanie — słowem: czy powołany tak pijany lub tak niewyspany, że na razie (dopóki nie wytrzeźwieje lub się nie wyśpi) nie można mu wydać karabinu, może podlegać karze za uchylanie się od służby wojskowej?
Prawo prasowe zakazuje wypowiadać się na łamach prasy co do rozstrzygnięcia w postępowaniu sądowym przed wydaniem orzeczenia w I instancji (to jest tylko jeden z powodów, dla których gdybologii stosowanej w tutejszym „Czasopiśmie” jest mniej, niżby P.T. Czytelnicy sobie wymarzyli) — ja jednak, skoro sąd nie chce literalnie odczytywać przepisu, pozwolę sobie literalnie zauważyć, że zagadnienie prawne może przedstawić sąd odwoławczy, a więc niewątpliwie jest już po nieprawomocnym orzeczeniu (zaś SN podejmuje uchwały bez żadnych instancji)…
…przeto — nie znając się ani na jotę na prawie karnym, ani też na praktyce dotyczącej stosowania art. 144 kk, pozwolę sobie dostrzec niewątpliwe ratio legis, które wyziera już z czasownika zastosowanego w dyspozycji normy („nie zgłasza się”). Gdyby wolą prawodawcy było traktować jako uchylanie się od służby wojskowej sytuację, w której powołany przybywa pijany (lub niewyspany, etc.) — raczej nie mielibyśmy wątpliwości.
Tak czy inaczej — warto myśleć, bo myślenie nie boli (nawet w noc sylwestrową).