To jedna z najbardziej dramatycznych spraw kryminalnych ostatnich lat. Dwoje narkomanów, 23-letnia Aneta B. i pięć lat starszy Dariusz U. zmasakrowało 72-letnią matkę prezesa PZPN Michała Listkiewicza. Towarzyską, pogodną, ufną kobietę. Zrobili to dla kilku tysięcy złotych, które w kilkanaście dni wydali na heroinę, ciuchy i play station. Wczoraj zakończył się ich proces. Gdy zza stołu sędziowskiego albo z ław dla publiczności patrzy się na wydarzenia w mieszkaniu przy ul. Andersena, trudno uwierzyć, że to nie koszmarny sen, albo tani horror. Aneta B., drobna kobietka latem 2001 r. w parku na Sadach Żoliborskich poznaje starszą panią. Opowiada zmyśloną historię o ojcu alkoholiku, siostrze na utrzymaniu. Pani Olga daje jej pieniądze, jedzenie, ubrania. Gotówka od razu idzie na narkotyki, bo Aneta B. od lat ćpa. Utrzymuje się z żebractwa. Córkę zostawiła w dalekim Węgorzewie. Mieszka z pięć lat starszym Darkiem też narkomanem (ten kradnie, wyrywa kobietom na ulicach torebki).
Aneta zdobywa zaufanie starszej pani. Ta zaprasza ją do domu. 9 lutego 2002 Aneta najpierw próbuje uśpić gospodynię. Kradnie 100 zł, kupuje narkotyk. W nocy Aneta i Dariusz wracają do mieszkania pani Listkiewicz. Biegły medyk sądowy długo wyliczał obrażenia ofiary: 28 ciosów w głowę, osiem uderzeń noża w okolice serca, rany na plecach, rękach, złamane żebra, bruzda na szyi po duszeniu kablem, poderżnięte gardło. Morderstwo ze szczególnym okrucieństwem. Choć wersje oskarżonych się różnią, Aneta obciąża Darka, Darek Anetę, nie ma to znaczenia. Oboje zaciągali pętlę, byli sprawcami makabry.
Wczoraj prok. Agnieszka Kołakowska zażądała dla obojga dożywocia. Dla Anety jest surowsza - chce na 30 lat ograniczyć jej możliwość ubiegania się o warunkowe zwolnienie. - Pani Olga pochyliła się nad nią, pomagała jej. Nie znajduję żadnego usprawiedliwienia, żeby za taką dobroć, odpłacić takim bestialstwem - uzasadnia.
- Ta ława oskarżonych jest za krótka. Trzeba by umieścić na niej zły los i narkotyki. Aneta żyła wyłącznie dla narkotyków. Czy to był jej świadomy wybór? Nie - grzmi adwokat mec. Andrzej Morawski. - Niekontrolowani przez własny rozum chcieli tylko zdobyć pieniądze - usprawiedliwia.
Broniący Dariusza U. mec. Jakub Śmietanko stawia tezę: - Oskarżeni byli na głodzie. W takim stanie chce się tylko zdobyć działkę, odpłynąć. To może ograniczyć, wręcz wyłączyć poczytalność - przekonuje. - Jak zachowałaby się pani Listkiewicz, gdyby siedziała na miejscu sędziów? - pyta. I sam odpowiada: - Ona wierzyła w ludzi, była pełna łagodności, nie zgodziłaby się na dożywocie, nawet 25 lat więzienia.
Wtóruje mu mec. Morawski: - Nie widzę powodów, żeby osoba, którą narkotyk popchnął do działania, dokonać miała swojego życia w więzieniu. Dożywocie może być surowsze od kary śmierci.
Obaj apelują, aby dać oskarżonym szansę, by ich dosłownie i w przenośni wyleczyć. - Moim marzeniem jest całkowicie oczyścić się z narkotyków - mówi w ostatnim słowie Aneta. Płacze.
Wyrok w piątek.
Komentarze