
W stanach Oregon i Kolorado, gdzie od lat legalna jest marihuana stosowana do celów medycznych i rekreacyjnych, pojawiła się inicjatywa zmierzająca do depenalizacji grzybów zawierających substancje halucynogenne.
W stanach Oregon i Kolorado, gdzie od lat legalna jest marihuana stosowana do celów medycznych i rekreacyjnych, pojawiła się inicjatywa zmierzająca do depenalizacji grzybów zawierających substancje halucynogenne.
Aktywiści z Oregonu i Kolorado postulują zmiany prawa stanowego, które znosiłyby sankcje karne za posiadanie grzybów zawierających psychodeliczne substancje psychoaktywne. Uzasadniają to wynikami badań pokazujących, że psylocybina może być pomocna u osób cierpiących na zaburzenia depresyjne lub lękowe.
Podobna kampania przeprowadzona niedawno w Kalifornii zakończyła się jednak fiaskiem. Próbowano tam doprowadzić do legalizacji nie tylko posiadania, ale także handlu grzybami psylocybinowymi.
Nie zraża to działaczy z Kolorado i Oregonu, ich plany nie są bowiem aż tak śmiałe. Zwolennicy „grzybków” z Kolorado proponują, by zniesienie restrykcji karnych objęło tylko miasto Denver. Z kolei w Oregonie zaproponowano, aby używanie grzybów byłoby dozwolone tylko za zgodą lekarza i pod nadzorem terapeuty. Ponadto, w obu przypadkach, rządy stanowe mogłyby ściśle regulować sprzedaż grzybów, podobnie jak ma to miejscu w przypadku marihuany medycznej i rekreacyjnej.
Grzyby psylocybinowe są generalnie uważane za bezpieczniejsze i mniej uzależniające niż inne nielegalne substancje psychoaktywne. Ich przyjmowanie może się jednak wiązać z nudnościami, wymiotami, atakami paniki oraz – choć rzadko – z pojawieniem się potencjalnie niebezpiecznych w skutkach zaburzeń paranoicznych i psychotycznych. Szczególnie narażone mogą być osoby genetycznie predysponowane do chorób psychicznych.
Chęć spróbowania czegoś nowego.
Wyglądało to na zwykły dzień bez wielkich wrażeń. Kolega napisał czy się spotkamy, był to luźny dzień, nie miałam żadnych planów więc czemu by nie. Koło jakiejś 19 wyszłam z domu, na spokojnie zdążyłam się pomalować, ubrać itp. Jeździliśmy autem jak zawsze A potem wylądowaliśmy u niego jak zawsze i chillowalismy przy muzyczce. Siedzimy z dobrą godzinę aż on pyta czy mogą wpaść jego znajomi i posiedzimy razem, nie miałam nic przeciwko, pojechaliśmy po nich (2 kolegów i kolezanka).
Czas i miejsce: Zjedliśmy we czwórkę każdy po całym Fat Cat-cie około godz. 18:00 , po około pół godziny zaczęło się już rozkręcać (zadziwiająco szybko) , więc wzięliśmy magicznie świecącą latarkę , magnetofon pod rękę , muzykę na full i ruszyliśmy w las na najpozytywniejszego tripa mojego życia.