Członkowie narkogangu z wyrokami. Tym razem to polsko-wietnamska organizacja

Na ponad 43 lata więzienia skazał w sumie Sąd Okręgowy w Gorzowie Wielkopolskim dziesięcioosobowy gang, który kontrolował plantacje marihuany w Bienicach (woj. zachodniopomorskie), Gołdapi (woj. warmińsko-mazurskie) oraz Dąbroszynie (woj. lubuskie). Polsko-wietnamski gang miał wyprodukować tam setki kilogramów „trawki” wartej kilka milionów złotych. Dla Azjaty, który według sądu kierował tym interesem okazało się, że to za mało.

pokolenie Ł.K.

Kategorie

Źródło

TVP.INFO/Rafał Pasztelański

Komentarz [H]yperreala: 
Tekst stanowi przedruk z podanego źródła.

Odsłony

162

Na ponad 43 lata więzienia skazał w sumie Sąd Okręgowy w Gorzowie Wielkopolskim dziesięcioosobowy gang, który kontrolował plantacje marihuany w Bienicach (woj. zachodniopomorskie), Gołdapi (woj. warmińsko-mazurskie) oraz Dąbroszynie (woj. lubuskie). Polsko-wietnamski gang miał wyprodukować tam setki kilogramów „trawki” wartej kilka milionów złotych. Dla Azjaty, który według sądu kierował tym interesem okazało się, że to za mało.

Śledztwo w sprawie wietnamsko-polskiego gangu plantatorów prowadził Podkarpacki Wydział Zamiejscowy Departamentu do Spraw Przestępczości Zorganizowanej i Korupcji Prokuratury Krajowej w Rzeszowie wspierany przez brygady antynarkotykowe z Rzeszowa i Gorzowa oraz funkcjonariuszy CBŚP.

Skala działalności organizacji założonej przez Tien Manh N. (obywatela Wietnamu) budzi respekt. Zdaniem śledczych, zorganizowane przez niego plantacje były nastawione na zmaksymalizowanie zysku, a jednocześnie zadbano o ich bezpieczeństwo. Manufaktury były wyposażone w nowoczesne i wydajne systemy, nawadniania, nasłonecznienia, nawożenia i wentylacji.

W jednej z „placówek” urządzenia te były zasilane ze specjalnych dwóch agregatów prądotwórczych o wartości 100 tys. zł, połączone ze zbiornikami z paliwem o pojemności 5 tys. litrów. Wszystko po to, aby jak najbardziej utrudniać znalezienie plantacji zużywającej normalnie znaczne ilości energii, której nagłe zużycie bacznie sprawdza policja.

Profesjonalny narkobiznes

Śledztwo wszczęto po odkryciu na terenie woj. śląskiego dużej plantacji. 22 stycznia 2018 r. znaleziono uprawę z 1386 roślinami konopi indyjskich, z których można było uzyskać około 30 kg gotowego narkotyku. Na miejscu odkryto także 80 kg marihuany.

29 maja 2018 r. funkcjonariusze CBŚP wkroczyli do wynajętej posesji w Bienicach (woj. zachodniopomorskie), gdzie natrafili na plantację z 2735 roślinami konopi indyjskich. Taka ilość krzewów pozwalałaby na uzyskanie ponad 60 kg marihuany o wartości około miliona zł. Przejęto także 13 kg gotowego suszu. Wartość zgromadzonych tam urządzeń do uprawy konopi przekraczała 350 tys. zł.

Trzy dni później, 1 czerwca, na terenie Gołdapi (woj. warmińsko-mazurskie) natrafiono na kolejną plantację konopi należącą do tego samego gangu. Na poddaszu budynku mieszkalnego policjanci znaleźli 1139 roślin, z których można uzyskać ponad 25 kg narkotyku o wartości czarnorynkowej ponad 350 tys. zł. W budynku przejęto także 50 kg marihuany. Na miejscu zatrzymano 31-letniego Wietnamczyka, który zajmował się doglądaniem upraw.

Co ciekawe, za pilnowanie upraw odpowiedzialni byli zarówno Polacy, jak i Wietnamczycy. Zwykle ci ostatni działają w całej Europie w hermetycznym środowisku swoich rodaków, zwłaszcza w Wielkiej Brytanii oraz Czechach (gdzie produkują także metamfetaminę).

Szykuje się kolejny wyrok?

Tien Manh N. został skazany przez sąd na 9 lat więzienia. Mało tego musi jeszcze zapłacić grzywnę 800 tys. zł, nawiązkę 20 tys. zł na cel zwalczania i zapobiegania narkomanii, a dodatkowo sąd orzekł przepadek na rzecz Skarbu Państwa korzyści majątkowej w kwocie 870 tysięcy złotych. Wietnamczyk był oskarżony o kierowanie zorganizowaną grupą przestępczą oraz przestępstwa narkotykowe.

Mało tego, w lutym br. został zatrzymany do kolejnego wątku śledztwa przeciwko plantatorom. 40-letni mężczyzna usłyszał zarzut, że „od co najmniej lipca 2017 r. do 22 stycznia 2018 r. koordynował działania związane z przystosowaniem hali w Żelisławicach (woj. śląskie) do uprawy konopi indyjskich i produkcji marihuany i rozdzielał członkom grupy zadania”. W budynku tym zdążono wyhodować około 40 kg marihuany. Naczelny „ogrodnik” miał także uprawiać 1391 krzaków konopi indyjskich.

Jeszcze ciekawsze są zarzuty ciążące zarówno na N. jak i The Hong V. Podkarpackie „pezety” podejrzewają ich o zorganizowanie na Śląsku fabryczki metamfetaminy oraz o „wytworzenie prawie 2,3 kg pseudoefedryny, z której możliwe było wytworzenie prawie 1,5 kg metamfetaminy, zaś łącznie z zabezpieczonymi 12,6 tys. tabletkami Cet-Der możliwe było wytworzenie ponad 2,4 kg metamfetaminy. Teraz obu Azjatom grozi do 15 lat więzienia.

Stracą wolność i setki tysięcy złotych

Wracając do pracowników i podwładnych „Ogrodnika”, sąd skazał ostatnio jeszcze dziewięć osób. Prokurator zarzucał im udział w zorganizowanej grupie przestępczej prowadzącej uprawy znacznych ilości konopi innych niż włókniste oraz wytwarzanie znacznej ilości marihuany, a także uczestnictwie w obrocie znaczną ilością narkotyków. Grupa działała w okresie od czerwca 2017 roku do stycznia 2019 roku.

Pięć osób oskarżonych o udział w gangu i przestępstwa narkotykowe zostało skazanych na kary łączne od 4 do 6 lat więzienia, w tym Piotr S. na karę 6 lat, natomiast Tomasz S., Trung Thanh N. (obywatel Wietnamu), Tomasz B. oraz Piotr H. na kary po 4 lata. Ponadto Piotrowi S. sąd wymierzył: grzywnę w 500 tys. zł., nawiązkę 15 tys. zł oraz orzekł przepadek na rzecz Skarbu Państwa korzyści majątkowej w kwocie 68,5 tysięcy złotych. Tomaszowi S. Trung Thanh N., Piotrowi H. i Tomaszowi B. wymierzono grzywny po 300 tys. zł.

Pozostałe cztery osoby, którym zarzucono popełnienie przestępstw narkotykowych zostały skazane: Przemysław S. na łączną karę 3 lat pozbawienia wolności, natomiast Zbigniew W., Marek Z. oraz Sy Tinh V. (obywatel Wietnamu) na kary po 3 lata i 1 miesiącu pozbawienia wolności.

Dotychczas zostały w tej sprawie skierowane już trzy akty oskarżenia przeciwko łącznie 23 osobom, a procesy zakończyły się wyrokami skazującymi.

Oceń treść:

Average: 9 (1 vote)
Zajawki z NeuroGroove
  • alfa-PVP
  • Ketony

Różnie.

Uwaga! Od dnia 1 lipca 2015 roku substancja w Polsce NIELEGALNA.

 

Kolejną z opisywanych przeze mnie substancji będzie α-Pirolidynopentiofenon, znany również jako a-Pirolidynowalerofenon, a także (RS)-1-fenyl-2-(1-pirolidyno)-1-pentanon.

  • 4-HO-MET
  • Pierwszy raz

Nastawienie bardzo pozytywne, chwilowo żadnych zmartwień i obowiązków, od paru dni spore ciśnienie na pierwsze spotkanie z hometem, umiarkowanie duże oczekiwania, trip z najlepszym kumplem.

Pogoda była bardzo przyjemna jak na początek lutego. Spotkaliśmy się po 13 w umówionym miejscu, niedaleko mojego miejsca zamieszkania. Obaj mieliśmy kilka dni wolnego, więc praktycznie nic nie zaprzątało nam głowy. K od razu zobaczył moje podekscytowanie planowanym spożyciem. Postanowiliśmy tripować na odludziu, w lesie, w pięknym punkcie widokowym z którego widać całe miasto.

  • Marihuana
  • Pozytywne przeżycie

Spokój, cisza, własny pokój

Zaczeło się ogólnie źle. Byłem w złym nastroju, zdołowany piętrzącymi sie problemami życiowymi. Ot, jestem w czarnej dupie.

Nie paliłem przez dłuższy czas z powodu braku kasy. Ponad miesiac.

Zdobywszy trochę kasy kupiłem za 200 zł trochę MJ. Paliłem mało, 1 skręta dziennie. To mi wystarczalo.

Któregoś dnia pojawiła się radość - od dawna oczekiwana kasa do mnie spłynęła. Kupiłem więc około 12g MJ. Aby dać sobie luzu, długo oczekiwanego luzu...

Czas nie ma znaczenia. Trwało to wszystko około 3 dni.

  • Marihuana
  • Marihuana
  • Pierwszy raz

Dobre nastawienie, brak jakiegokolwiek stresu przed próbą. Spotkanie przebiegało u kolegi w mieszkaniu niedaleko szkoły, gdzie bywaliśmy po lekcjach. Spotkaliśmy się naszą paczką z gimnazjum, żeby zajarać.

Na wstępie chciałbym zaznaczyć, że jestem informatykiem i nie mam duszy pisarza, ale podzielę się z wami przeżyciami z mojego pierwszego spotkania z Marry Jane. Całe zajście miało miejsce w gimnazjum, alę było to na tyle przełomowe, że pamiętam wszystko, jakby to było wczoraj. Jako introwertyk z paroma kolegami na krzyż nigdy nie ciągnęło mnie na imprezy i większość czasu spędzałem w domu. Zanim zapaliłem pierwszego skręta, raz w życiu miałem alkohol ustach. Od zawsze do wszystkiego w moim życiu podchodziłem od naukowej strony.