18.30

- Będzie to film o dopalaczach, o walce z nimi. Będzie to pierwsza w Polsce pełnometrażowa antykomedia na ten temat.
Młodzi ludzie cały czas sięgają po dopalacze, nie wiedząc tak naprawdę, co dokładnie zażywają. Ciekawość i chęć spróbowania czegoś nowego, poznania nowych doznań może się jednak skończyć tragicznie. Dlatego białostoccy działacze społeczni postanowili wciąć sprawy w swoje ręce i dotrzeć do młodzieży w najprzystępniejszy dla niej sposób. Nakręcą film "KAC Bystok", który będzie pokazywał tragiczne skutki zażywania dopalaczy.
- Będzie to film o dopalaczach, o walce z nimi. Będzie to pierwsza w Polsce pełnometrażowa antykomedia na ten temat. Na chwilę obecną szukamy jeszcze aktorów, sponsorów, reżyserów i wszystkich, którzy mogą nam pomóc przy produkcji tego filmu. Jest to przedsięwzięcie ogólnokrajowe, pomagają nam już ludzie z całego kraju: z Warszawy, Poznania czy Kalisza – mówi Jacek Grygorowicz, koordynator projektu "KAC Bystok".
Organizatorom zależy na tym, by dotrzeć do jak największej liczby młodych ludzi.
- Film będzie w formie komediowej z tragicznym zakończeniem – dodaje Grygorowicz.
Różnego rodzaju badania pokazują, że dopalacze wciąż są ogromnym problemem w naszym kraju. Dowodzi to więc, że dotychczas podejmowane działania w tym zakresie są nieskuteczne.
Aktualnie jest rejestrowane stowarzyszenie, które zajmie się kręceniem filmu. Na chwilę obecną pomysłodawcy projektu współpracują z fundacją Dialog. Czekają też na kolejnych sponsorów, którzy wesprą ich inicjatywę.
- Już zebrał się zespół, tj. około 30 osób. Praktycznie wszystkie dziedziny techniczne mamy obsadzone. Jeśli chodzi o aktorów, będą to zarówno amatorzy, jak i profesjonaliści znani z ekranów telewizyjnych. Zapraszamy wszystkich białostoczan do udziału w projekcie, można nas znaleźć na Facebooku – Kac Bystok – informuje Marcin Sawicki, koordynator ds. medialnych "KAC Bystok".
Organizatorzy liczą, że w lipcu można będzie już obejrzeć film w kinach.
Tagi: dopalaczefilmśrodki odurzające
Tragiczne samopoczucie, tygodniowy ciąg na różnych substancjach z przewagą metylofenidatu.
18.30
substancja: muchomór czerwony.
dawka: połowa porcji z jednego dużego kapelusza i trzech małych
set: kwadrat, noc
miałem wątpliwości czy dobrze ususzyłem grzybki, w końcu śmiertelność wynosi 5%....zmielone muchomory wsypałem do połowy szklanki kubusia, wymieszałem i wypiłem, kubuś skutecznie zniweczył smak. Dojadłem tabletke ranigastu. Godzina 23.30
ciekawość eksperymentu, piątkowy wieczór, mój dom, łóżeczko, kołderka, medytacja
Wszystko to wydarzyło się około 4 i pół roku temu. Zafascynowany historią rytualnego używania na Syberii, dobrze mi znanego (chociaż od innej strony) grzyba, opisami przeżyć i danymi, z których wynika, że nie jest on, aż tak, śmiertelnie trujący, jak mi się zawsze wydawało, postanowiłem, że koniecznie muszę go spróbować. Był to wszystkim dobrze znany muchomor czerwony. Pewnego wrześniowego dnia zebrałem 7 czerwonych kapeluszy, zdekarboksylowałem je w piekarniku i schowałem na później.
Ciekawość dawki, pozytywne nastawienie, własny pokój.
Zacznijmy najpierw, od pewnego utworu:
https://www.youtube.com/watch?v=VZXJLQntCP0
Dodam na samym początku, że ten tekst oddaje max. 30-40% tego, co aktualnie się działo. Niestety, mimo iż lubie mówic i pisać, słowami nie da się wszystkiego opowiedzieć (niektórych zdarzeń też do końca nie pamiętam).