Policja przypuszcza, że zarobione pieniądze zainwestowali w kupowanie głosów w czasie jesiennych wyborów do Rady Miasta Bytomia. Są oni również typowani jako zabójcy Pawła Pyry, mistrza Polski w boksie. To było najgłośniejsze mafijne zabójstwo ostatnich lat na Śląsku.
W mieszkaniach gangsterów agenci CBŚ znaleźli 400 litrów spirytusu bez akcyzy. Ze wstępnych ustaleń wynika, że pochodził on ze zlikwidowanej w czasie wakacji nielegalnej wytwórni. Stamtąd miała być także oferowana w czasie jesiennych wyborów do Rady Miasta wódka. Mafia miała kupować nią głosy dla członków kilku komitetów wyborczych.
- Z naszych ustaleń wynika, że żyli głównie ze sprzedaży dziesiątków kilogramów środków odurzających. Prawdopodobnie część zarobionych w ten sposób pieniędzy wydali na kampanię wyborczą - mówi osoba znająca kulisy sprawy.
Zatrzymanym wczoraj szefem gangu jest mężczyzna o pseudonimie "Egon". Wcześniej w ręce stróżów prawa wpadło 50 pracujących dla niego hurtowników. Wczoraj bytomska prokuratura złożyła wniosek o jego aresztowanie. Kiedy przywieziono go do sądu, policyjni komandosi ze względów bezpieczeństwa na jakiś czas zamknęli ruch na drodze, nie wpuszczali też nikogo do budynku sądu. Podobne środki ostrożności zastosowano w czasie transportowania skutych kajdankami czterech najbliższych współpracowników "Egona". - Wolimy dmuchać na zimne, bo to gangsterska pierwsza liga. Kilkanaście miesięcy temu w mieszkaniu jednego z nich znaleźliśmy pistolet maszynowy oraz materiały wybuchowe - mówi nasz informator.
Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się jednak, że policja obawiała się próby odbicia gangsterów. CBŚ wiąże ich bowiem z najgłośniejszym w ciągu ostatnich lat mafijnym zabójstwem na Śląsku. Ludzie "Egona" są podejrzewani o zastrzelenie Pawła Pyry, pięciokrotnego mistrza Śląska seniorów i mistrza Polski juniorów w boksie. W ciągu najbliższych dni zostaną im przedstawione zarzuty w tej sprawie.
Związany z gliwicką mafią Pyra zginął rok temu przed swoim domem w Knurowie. Prawdopodobnie naraził się komuś, handlując przemycanym spirytusem i narkotykami. Smaczku sprawie dodaje fakt, że tuż przed śmiercią przekazał wspólnikom 200 tys. zł na kolejny transport. Nie miał jednak pojęcia, że pieniądze trafiły do zamachowców, którzy go zabili.
Marcin Pietraszewski 02-10-2003
Komentarze