Były prezes Calatravy Capital i członek rady nadzorczej mają na koncie wyroki za przestępstwa gospodarcze – pisze Puls Biznesu. Ich kontakty łączą się również z biznesem branży dopalaczowej.
Wykorzystywanie poufnych informacji do zarabiania na wzrostach kursów spółek, w które pod jego rządami inwestowała Calatravy Capital, doprowadziło byłego prezesa Pawła Narkiewicza przed sąd. Został skazany prawomocnym wyrokiem – pisze Puls Biznesu.
Podobnego procederu miał się dopuszczać również członek rady nadzorczej tej firmy Tomasz W. Jego sprawa jednak zakończyła się warunkowym umorzeniem.
Jednak nie tylko bezprawny insider trading rzuca cień na działalność zarządu Calatravy Capital. Istotną rolę w spółce odgrywał również Michał D., znany z tzw. afery Optimusa. Jak pisze PB, formalnie zajmował tam funkcję doradcy zarządu, ale w praktyce dzielił gabinet prezesa inwestycyjnego z Pawłem Narkiewiczem.
Kontakty zarządu spółki idą jeszcze dalej. Z akt sprawy, do których dotarł dziennik, wynika, że były członek rady nadzorczej Calatravy Capital Tomasz W. do współpracy zaprosił również swojego dawnego kolegę ze studiów – białostockiego króla dopalaczy.
Jacek S. prowadził sklep z dopalaczami. Interes zniszczyła mu akcja walki z tymi substancjami prowadzona przez rząd w 2010 roku. Wówczas przeniósł się do Czech - informuje dziennik. Wpadł rok później i skazany został wciąż nieuprawomocnionym wyrokiem za handel i przemyt tych substancji do Polski.
Drugi wyrok z 2016 roku jednak został zatwierdzony, a Tomasz S. dobrowolnie poddał się karze za oszustwa podatkowe, handel nielegalnymi substancjami chemicznymi i pranie brudnych pieniędzy. Jak wskazuje PB, w tym samym czasie wyrok (nieprawomocny) usłyszał również były członek rady nadzorczej Calatravy Capital Tomasz W. Wyrok za sprowadzanie z Czech nielegalnego mefedronu usłyszał w 2017 roku.