Być dilerem...

Na policję trafiła kaseta VHS z nagraniem dilerki przed szkoła. Autor nagrania anonimowy.

Anonim

Kategorie

Źródło

Rzeczpospolita 09.06.2001
Błażej Torański

Odsłony

3477
Zapis na taśmie VHS nie pozostawia wątpliwości: chłopcy w czarnych skórach stoją przed wejściem do szkoły, żują gumę i palą papierosy. W pewnej chwili jeden wciska do wyciągniętej dłoni dwie foliowe torebki. Odbiera banknoty. Trudno dojrzeć, jakie to banknoty i czy w dilerkach jest amfetamina czy marihuana.
Komisarz Dariusz Krawczyk z Komendy Miejskiej Policji w Łodzi zapewnia, że kasetę przysłał policji anonimowy nadawca.
W czwartek wieczorem w pobliżu Gimnazjum nr 36 i Szkoły Podstawowej nr 205 na łódzkim Olechowie policjanci zatrzymali dziewiętnastu chłopców w wieku od 16 do 23 lat. Mieli przy sobie "marychę" i "amfę". Na dilera typuje się 16-letniego Kamila, z zawodówki.
Jaką poniesie karę? - Zależy, czy sąd potraktuje go jak dorosłego. Jeśli nie - kicha. Trzeba go będzie wypuścić - przypuszcza komisarz.
Dyrektorka podstawówki Irena Maszke nie wierzy kolegom dyrektorom, którzy zapewniają, że ich szkoły są wolne od narkotyków. Jest pewna, że nie ma takiej szkoły w Polsce.
Aby skutecznie walczyć z narkomanią, trzeba zdaniem Ireny Maszke zmienić mentalność rodziców. W ciągu ostatnich pięciu lat zaledwie jeden z rodziców zbadał dziecko.
Szkole pozostaje tylko edukacja. Dyrektorka otwiera walizkę. Jest liść marihuany i skręt. Haszysz i morfina. Leki psychoaktywne. Nawet żyletka i łyżeczka do wypalania mleczka makowego. I napis: "atrapy bez działania farmakologicznego".
Uczniowie gimnazjum zaprzeczają, że narkotyki można kupić w ich szkole, ale historyczka Barbara Skierniewska tego nie wyklucza. - Wprawdzie pilnujemy, ale nie jesteśmy w stanie sprawdzać uczniom butów i zaglądać w skarpetki. Okien także nie upilnujemy.
Dlatego Skierniewska nie ma wątpliwości, że młodzież handluje narkotykami i w szkole. Historyczka nigdy jednak nie poczuła w szkole zapachu marihuany. Wie jednak, że łatwo go ukryć. - A gdybym zauważyła, że uczennica ma wokół ust biały osad po amfetaminie, zawsze może powiedzieć, że to puder.
W anonimowej ankiecie przeprowadzonej wśród uczniów gimnazjum w lutym zadano pytanie: Czy spotykasz się z narkomanią na terenie szkoły? Aż 15,3 proc. - spośród 195 uczniów, którzy ankietę wypełnili - odpowiedziało pozytywnie. 33,3 proc. zaprzeczyło, 51,4 proc. nie wiedziało, co odpowiedzieć. Jeden podał, iż styka się z narkotykami "w każdej postaci", inni, że dilerów można spotkać w szkole, a wąchających w ubikacjach.
Mniej wątpliwości przyniosło pytanie o narkotyki wokół szkoły. Dzieci twierdziły, że w najbliższej okolicy wącha się klej, łyka pigułki i pali trawę. Przy blokach zaczepiają ich zaćpani dilerzy. Na powitanie gimnazjaliści pytają się najczęściej: co ćpałeś?
- Wydaje mi się, że uczniowie mają takie pragnienia, ale rzadko je realizują, bo nie mają pieniędzy - komentuje dyrektor gimnazjum Lech Tuźnik. - Jedno jest pewne: bycie dilerem nobilituje. Modni są twardzi faceci i ostre dziewczynki.

Oceń treść:

0
Brak głosów

Komentarze

U (niezweryfikowany)

ciekawy art szkoda ze nieaktualny <lol>
Zajawki z NeuroGroove
  • Grzyby halucynogenne

Zdarzyło się to kilka dni temu. Konkretnie trzynastego października, w

mieszkaniu osoby D (chciala zostac anonimowa a jest mi to dosc bliska

osoba). Z pozoru miało to być inicjacyjne grzybienie jej w konkretnej ilości

(40 sztuk). O ironio, chciałem z nią przy tym być wiedząc że mnie grzyby nie

czeszą w sposób znaczący. Nawet dzień

wcześniej wygłaszałem Mancie alias Lwu, że utarta kontroli nad grzybami to

raczej cecha osobowościowa niż coś dotyczące każdego i że mnie nigdy to nie

  • Marihuana


  • nazwa substancji : Marry Jane

  • poziom doświadczenia użytkownika : Tylko Ganja i Alkohol - nie raz, nie dwa, nie trzy... Hehe

  • dawka : 0,15g + blant z ok. 0,5g na 2 osoby - ja i kumpel

  • metoda zażycia : No spaliliśmy oczywiście :-)

  • czy dane doświadczenie zmieniło Cię w jakiś sposob : Raczej nie, poza jednym małym wyjątkiem - już nigdy nie pójde do lasu w nocy :]








  • Kodeina
  • Pierwszy raz

Marcowy wieczór, zmęczony kolejnym dniem w szkole, ale nastrój jak najbardziej pozytywny. Chęć zrelaksowania się, chwili zapomnienia, ale i ciekawość co kryję się pod nazwą Thiocodin.

Z kupnem Thiocodinu były małe problemy, bo babeczka w aptece wyskoczyła z tekstem: "dla kogo?". Trochę zaskoczony powiedziałem, że dla mamy. Ona znowu "a co mamie jest?" na co ja, że nie mam pojęcia, kazała mi kupić to jestem. Coś tam pogadała, aby pamiętać o tym, że nie wolno wykorzystywać skutków ubocznych. Ładnego zonka miałem. Trochę mnie zamurowało i się nie odzywałem, tylko myślałem sobie "Czy ja kurwa wyglądam na ćpuna?!" W ostatecznośći wyszedłem  z apteki z paczką Thiocodinu w kieszeni i z uśmiechem na twarzy.