Świdniccy gangsterzy od 2001 do 2003 roku sprzedali narkotyki warte 700 tysięcy złotych. Można było u nich kupić amfetaminę, kokainę, marihuanę, heroinę i tabletki ecstasy. Gdy zatrzymano szefa gangu, przestępcy zaproponowali prokuratorowi 30 tysięcy złotych łapówki za jego wypuszczenie
Od kilku tygodni w świdnickim Sądzie Okręgowym leży akt oskarżenia dotyczący osiemnastu osób zamieszanych - jak utrzymuje miejscowa w Prokuratura Okręgowa - w handel narkotykami na wielką skalę. Szefem grupy ma być czterdziestoletni Jarosław G. Oskarżony jest o wprowadzenie do obrotu w ciągu dwóch lat przeszło 14,5 kg amfetaminy, 11 kilogramów marihuany, 7500 tabletek ecstasy, pół kilograma kokainy i 100 gramów heroiny. W sumie prawie 270 tysięcy porcji. Świdnica liczy 60,5 tysiąca mieszkańców. Na każdego przypada więc 4,5 porcji narkotykowego koktajlu.
Jarosław G. jest doskonale znany miejscowej policji. Odsiadywał pięć różnych wyroków w pięciu różnych sprawach. Pierwszy w dwudziestym roku życia. Z ostatniej odsiadki wyszedł w 2001 roku. Zamieszkał z Iwoną ps. "Zryta" i po kilku miesiącach zaczął handlować narkotykami. Do gangu wciągnął nawet swoją siostrę. Według prokuratury rozliczała się z dilerami za sprzedane narkotyki.
Policja wpadła na trop gangu we wrześniu 2003 roku. Jednym z dowodów obciążających handlarzy są zeznania Daniela B., skruszonego gangstera, dziś świadka koronnego. Po zatrzymaniu szefa grupy gangsterzy robili, co mogli, żeby przeszkodzić w śledztwie. Policji udało się przechwycić grypsy, jakie wysyłał z aresztu Jarosław G. Wynika z nich, że próbowano namawiać świadków do fałszywych zeznań. Prowadzącemu śledztwo prokuratorowi za wypuszczenie z aresztu szefa grupy zaoferowano 30 tysięcy złotych albo bezpłatne usługi budowlane. Prokurator budował akurat dom. Gangsterzy zaoferowali, że opłacą pracujących u niego na budowie robotników.
Prokurator odrzucił propozycję. Jesienią ub. roku trzy osoby zamieszane w próbę korupcji - w tym "Zryta", konkubina Jarosława G. - zostały skazane na kary 1,5 i 2 lata więzienia w zawieszeniu.
- Ta historia to drobnostka - uśmiecha się świdnicki prokurator, który oskarżał narkotykowy gang. Jak mówi, to mniej ważny wątek wielkiego śledztwa prowadzonego w Świdnicy. Jarosław G. i jego grupa to część innego gangu. Kierować nim miał Piotr T. - były bokser. Podejrzanych w tej sprawie jest ponad sześćdziesiąt osób, w tym dziewięciu policjantów.
Grupa Piotra T. zorganizować miała w Świdnicy i pobliskim Pszennie fabrykę amfetaminy. Od 2000 do 2003 roku wyprodukowali w niej trzy tony amfetaminy. Według "oficjalnego" policyjnego przelicznika - 30 milionów porcji. Na statystycznego świdniczanina 495 porcji - czyli na rok i cztery miesiące "ćpania". A dla "kartelu" Piotra T. 45 milionów brudnych złotych.
A to nie koniec. Oprócz narkotyków gangsterzy mieli też handlować bronią - pistoletami gazowymi przerobionymi na ostre.
Komentarze