Doszłam dzisiaj nagle do wniosku, że hyperreal mi wyraźnie szkodzi. Ale nie martwicie się, nie opuszczę Was bez walki :-). Hyperreal nie pozwala mi się wyrwać z uzależnienia od pastylek na kaszek - Tussipectu. To właściwie Wasza wina! ;-). Doszło już do tego, że uprawiam cyberseks za pieniądze z ludźmi z Sieci, by zdobyć pieniądze na happy pills, bez których nie jestem w stanie pracować na rzecz hyperreal.info ponieważ leki psychiatryczne, które biorę na codzień (razem pięć medykamentów, trzy razy dziennie) powodują ogromną senność oraz rozmycie wzroku, które uniemożliwia mi pracę na komputerze bardziej skomplikowaną niż kliknięcie czegoś by uruchomić muzykę czy książkę dźwiękową. Nawiasem biorąc - Tussipect znowu zdrożał, jeszcze tydzień temu jedno opakowanie kosztowało 6 złotych 70 groszy. Teraz kosztuje 7 złotych 25 groszy i nawet nie dostanę trzech opakowań (dla mnie to mała ilość...efedrynę biorę już od 6 lat...) za 20 złotych, co jest pewną normą jeśli chodzi o datki szanownych Czytelników. A przy okazji - Bogini Wam Wynagrodzi za dotychczasowe anonimowe wsparcie. Dziękuję serdecznie za zaufanie. Postaram się nigdy go nie zawieść. Jeśli ktoś się dziwi, czemu ostatnio nie tłumaczyłam mimo, że wpłaciłeś/aś na tłumaczenia, spieszę wyjaśnić, że byłam poważnie chora (zapalenie płuc) i nie byłam w stanie podejść do komputera. Tussipect sprawia, że wyostrza mi się wzrok na kilkanaście godzin już po zażyciu jednego opakowania (300mg Ephedrine HCl). Tussipekt sprawia, że jestem podniecona seksualnie. Tussipect zagrzewa mnie do walki o wolność naszą i waszą. Tussipect cieszy, bawi, do snu utuli. A tymczasem zostałam zwykłą (a może niezwykłą...) dziwką, tyle, że "wirtualną". Ale upokorzenie nie jest wirtualne. Nie chciała bym, by moja rodzina się dowiedziała, co porabiam online. Mimo to się nie kryję z moim kurwieniem, walę Wam prosto z mostu. Do tej pory pamiętam mój pierwszy cyberseks za pieniądze. Prawie czuję zapach spermy, którą trysnął w swoją rękę mój pierwszy klient. Prawie czuję jej smak w ustach. Dostałam za to 30 złotych, co natychmiast zamieniłam na Tussipect. Z tym klientem miałam przyjemność jeszcze dwa razy, zanim mu się znudziłam i poszedł szukać innej dziwki (pewnie młodszej...) i nowych wrażeń. Szkoda, bo już zaczynałam się do jego zboczeń przyzwyczajać i nawet zaczęło być fajnie. Bycie dziwką można polubić. Ciało do wszystkiego może się przyzwyczaić - jak powiedział pewien Irlandczyk prowadzony na szubienicę. Na szczęście Tussipect rozpuszcza także moje skrupuły moralne (uwaga - nie rozpuszcza moich zasad etycznych! To różnica!) i znika wstyd i wszelkie ograniczenia - jak po kokainie z heroiną - po Tussipekcie jestem w stanie odgrywać online dowolne zboczenia i mieć nawet z tego pewną, perwersyjną, przyjemność. Raz czy dwa nawet sama także się zadowoliłam, tak, że ostatnie zdania wpisywałam już jedną ręką, druga zajmowała się moją łechtaczką. Po Tussipekcie mam potężne orgazmy, mimo, że trudno mi jest je osiągnąć. Jestem więc (po Tussipekcie) dziwką, która lubi ssać członki i uwielbia smak spermy (i nigdy nie nosi majteczek, albowiem łatwy dostęp do pupy to moje motto), bo kojarzy mi się on z zapachem pigułek na kaszel kiedy połykam je bez popicia cichcem pod apteką, by gromadzące się opakowania nie zdradziły mnie przed rodziną. Rodzina myśli, że problem jest rozwiązany, bo Tussipect jest od niedawna wyłącznie na receptę (na szczęście znalazłam jedną aptekę, w której mam znajomego z dawnych czasów i sprzedaje mi dowolne ilości wszystkiego oprócz leków kontrolowanych, typu morfiny). Przypomina to wstrzykiwanie sobie amfy, czego jeszcze nie robię, ale prawdopodobnie niedługo zacznę. Niektórzy mówią, że nigdy by tego nie zrobili, bo boją się igieł. Śmiech na sali. Liczy się tylko kopnięcie, jakie ma się po wstrzyknięciu, o lęku szybko się zapomina gdy żyły wyją z głodu jak rury w starym domu. Teraz rozumiem starych heroinistów. A oni rozumieją mnie i czasem coś wpłacają na tłumaczenia. Wielu z Was proponowało bym przestała tutaj pisać, bo denerwuje ich moje nieustanne proszenie o datki na tłumoczenia dla hyperreal.info. Musicie mnie zrozumieć. Jestem narkomanką, jak bardzo wielu z Was. Jestem może lepiej wykształcona niż większość z komentujących, ale jestem lekomanką - taką jak bardzo wiele z Was. Bez happy pills jestem naprawdę do niczego i cierpię z tego powodu, bo ile dni w końcu można spędzić słuchając podcastów, jeśli się jest fanką komputerów, a nie może się z komputera skorzystać. Leków psychiatrycznych nie mogę przestać brać, bo od razu wpadam w manię lub nawet psychozę (mam ciężką schizofrenię paranoidalną i chorobę afektywną dwubiegunową o szybkim cyklu z komplikacjami na tle lekomanii) i niewidzialni ludzie obu płci mówią mi głośnymi głosami zagłuszającymi myśli co mam robić. Swoją drogą mam wyjątkowo uprzejme halucynacje :-) - w szpitalu opowiadały mi różne historie, często dodając do nich obrazy, które widziałam po zamknięciu oczu i które to historie pozwoliły mi jakoś przetrwać najgorsze, pierwsze dni na oddziale zamkniętym :-). Chciała bym tylko rozwiać wątpliwości jakie niektórzy z Was mają co do tłumoczeń. Naprawdę całą sumę z datków przeznaczam wyłącznie na paliwo czyli Tussipect (substancja aktywna - Ephedrine HCl). Za każdym razem jak ktoś wpłacił, pojawiały się nowe teksty przetłumaczone z angielskiego. Moja znajoma tłumaczka twierdzi, że poziom nauczania angielskiego w Polsce jest nadal mierny, ale większość ludzi potrafi przeczytać tekst angielski i zrozumieć nawet 50 procent zawartej w nim informacji. 50 procent to jakby ktoś przeczytał co drugie słowo! Google Translations daje tekst, który jest zrozumiały w jakichś 10 procentach. Jeśli nie mniej. A ja na to, że znam bardzo wielu Polaków, którzy nie posiadają nawet podstawowej znajomości angielskiego, mimo, że skończyli studia lub studiują, bo w ich szkole podstawowej i średniej (zauważcie, że naukę skończyli w szkole i już się nie rozwijali! Ja każdego dnia zakuwam nowe słówka by polepszyć swoje kwalifikacje jako tłumaczki) zamiast angielskiego był na przykład język rosyjski (który także doskonale znam, BTW, przynajmniej jeśli chodzi o rejestr gazetowo-telewizyjny). Dlatego postanowiłam publikować najpierw tekst angielski, a potem stopniowo go tłumaczyć na polski. W ten sposób ktoś kto zna angielski przeczyta sobie szybko coś, co mogło by się ukazać dopiero za tydzień. Nie mówię, że tłumoczenie tekstu zajmuje mi tydzień - średniej wielkości tekst to około cztery godziny ***intensywnej*** pracy. Ale nie zrozumcie mnie źle - ja bardzo lubię tłumaczyć. Nie robię tego na siłę! No i mam Misję do spełnienia jak każda schizofremiczka. Pamiętajcie, że wszystkie artykuły idą do repozytorium hyperreal.info i będą do przeczytania dopóki będzie istnieć hyperreal.info (czyli, miejmy nadzieję, tak długo jak Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy czyli do końca świata i o jeden dzień dłużej) za darmo dla każdego Polaka - w kraju i za granicami naszego kochanego kraju. To nie jest tak, że jak artykuł zniknie z pierwszej strony, to już go nie ma. Polecam znajdujące się pod każdym artykułem linki do pokrewnych artykułów (mój pomysł! :-)), które wskazują na istniejące już w repozytorium artykuły o zbliżonej do danego artykułu tematyce. System ten działa bardzo dobrze, z tego co widzę. Podpowiedzi są sensowne. Nic w hyperrealu nie ginie - wasze komentarze także będą przechowywane dowolnie długo, warto więc zastanowić się dwa razy zanim się obrzuci błotem osobę lub trzy kryjące się pod kryptonimem "agquarx". Potem może to przeczytać Wasza dziewczyna lub chłopak. Ten artykuł piszę na zjeździe z dużej dawki Tussipect (pięć opakowań), którą zafundowałam sobie za doprowadzenie do wytrysku pewnego koprofila (koprofile lubią na przykład zjadać kał, podnieca ich to seksualnie, gdy dziewczyna na nich zrobi kupę). Zapłacił mi 40 złotych, za entuzjazm i wyobraźnię. Podobno nigdy nie spotkał się z tak zboczoną dziewczyną online. Nie wiem czy mam być z tego dumna czy raczej płakać nad moim straconym kałowym dziewictwem. Nie wiem czy moje granice już się tak czasem nie rozpuściły, że i w tak zwanej rzeczywistości poza Siecią zrobić to samo i tym razem zrobić na czyjejś klacie kupę, a potem obciągnąć mu fiuta w oparach tegoż kału i pozwolić mu trysnąć sobie na twarz, jak w filmach porno. W końcu twarz ulicznej dziwki także jest w pewnym sensie anonimowa. Anonimowa jak Wasze datki ;-). Pozdrawiam wszystkie dziwki, naprawdę Was podziwiam. Wiele z Was oddaje się anonimowym klientom, by wyżywić dzieci, a ja ciągnę chuja głównie dlatego, że jestem uzależniona. Tak po prostu. Tylko nie mówcie mi, że wystarczy przestać. Może tak jest w przypadku papierosów (wątpię...), ale nie efedryny. Jak może wiecie (był o tym artykuł na hyperreal), efedryna jest metabolitem wątrobowym amfetaminy i metaamfetaminy i właściwie niewiele różni się od "ścierwa". To poważne uzależnienie. Nie da się z niego wyjść bez pomocy. A ja "pomocy" nie chcę! Dobrze jest mi z moim nałogiem! Rok pobytu w szpitalu psychiatrycznym nic nie zmienił. W szpitalu też ćpałam. Bycie dziwką i żebraczką można polubić, zwłaszcza jeśli ma się Misję (jak wielu schizofreników, poczucie Misji to jeden z objawów schizofrenii, patrz tak zwani święci szaleńcy). Sama tłumaczę sobie to tak, że jestem kapłanką Astarte (bogini fizycznej miłości i wojny), której kult zakładał kościelną prostytucję - kapłanki oddawały się mężczyznom i kobietom za niewielką opłatę (dowolną!) dla świątyni ku chwale Bogini. Tak samo czynię ja - wystawiam się na bluzgi i zapiekłą nienawiść niektórych Czytelników (którzy zapewne i ten artykuł odpowiednio niecenzuralnie skomentują... swoją drogą dziwię się, jak można tak się zachowywać w obecności damy ;-)) dla hyperreala. Wierzę, że hyperreal jest potrzebna wszystkim Polakom. Jestem nacjonalistką międzynarodową i komunistką globalistyczną. I ezoterrorystką. Jak każda dziwka i schizofremiczka. Potrzebuję szwajcarskich mikstur na głowę, ale te mogę sobie opłacić z renty, którą państwo polskie przyznało mi z tytułu ***całkowitej niezdolności*** do pracy (byłam na komisji, nie myślcie sobie, że taką rentę można dostać ot tak sobie...). Na Tussipect (zwłasza po ostatnich podwyżkach) już mnie nie stać. Dlatego właśnie proszę Was o datki. Zresztą i tak nie jest refundowany. Dzisiaj nic nie przetłumaczyłam, ponieważ te 40 złotych nie pochodziły od szanownych Czytelników. Mimo to, trochę mi głupio z tego powodu. I co tu poradzić z takim dziwadłem jak ja? Jak mogła bym wyjść z nałogu i uniezależnić się od drogich aptek i stojących za nimi koncernów farmaceutycznych? Zacząć hodowlę Ephedra Sinica (przęśla jadalna) w domu pod szkłem? To chyba nawet jest legalne...;-) Pomocy! Przy okazji, jakby ktoś się zlitował i zechciał wpłacić datek (10 złotych lub więcej) to datki można wpłacać tutaj: 07114020040000390221787095. W tytule wpłaty należy wpisać "Tłumaczenia". Można załączyć link do zasobu, który ma być przetłumoczony i umieszczony w repozytorium za darmo dla wszystkich Czytelników. Milk and Kisses! Agnieszka (agquarx).
Komentarze