Przeraża mnie to wszystko jak patrze na to "z boku' bo zrozumiałem że już nie potrafię żyć na trzeźwo. Gdy jestem trzeźwy kompletnie nic mi się nie chce, nic mnie nie interesuje, wszystko wydaje się nudne i szare i chujowe. Nie chce mi się sprzątać, kąpać ani nawet wychodzić z psem (wychodzę, żeby nie było że męcze zwierzaka). A gdy tylko coś zarzucę, wypije, wciągnę, zapalę to od razu włącza się magiczna chęć do życia, do zrobienia czegoś, do sprzątania, do ogarnięcia życia, do spaceru, do porozmawiania z ludźmi.. Właśnie, to jest dla mnie największą porażką - nie potrafię rozmawiać z ludźmi na trzeźwo. To znaczy to nie jest tak że nie potrafię ale po prostu nie chcę i nie mam ochoty. Dopiero jak się czymś zrobię to wtedy nagła chęć przychodzi i chce mi się do kogoś odezwać. Gdy nie biorę niczego - tak, niestety zdarzają się takie okresy kilkudniowe że jestem kompletnie trzeźwy i wtedy to jest po prostu koszmar. Z nikim nie rozmawiam bo mnie wszystko wkurwia, z domu nie wychodzę bo nawet słońce jest dla mnie denerwujące (dziwne, bo podobno słońce powinno poprawiać humor, a ja jestem szczęśliwszy gdy jest deszcz).
To wszystko powoduje skrajne myśli i nie wiem jak mam sobie z tym poradzić. Oczywiście wiem że rozwiązaniem zapewne była by rozmowa z psychologiem lub jakaś terapia ale szczerze mówiąc nie chcę tego, a dopóki nie będe chciał no to nic się nie zmieni. Przeraża mnie fakt że to wszystko doszło do takiego stopnia że nie potrafię żyć bez jakichkolwiek używek. Bywały momenty gdy nie było pieniędzy i byle by tylko nie czuć się trzeźwym to potrafiłem kraść ze sklepu jakieś małpki czy większe butelki alkoholu.. I jest mi z tego powodu wstyd że tak daleko to zaszło. Bywały też momenty (także z braku pieniędzy) gdy robiłem kawę z kilkunastu łyżeczek w litrowym kubku byle by poczuć jakieś mocniejsze pobudzenie którego nie da się osiągnąć na trzeźwo.
Czuję że jestem na dnie, czuję że co raz bardziej zatracam się w tym całym gównie. Jestem zapewne narkomanem, politoksykomanem, alkoholikiem, lekomanem i chuj wie jakie jeszcze są określenia. Pewnie pasuje do wszystkich.
Ten post to takie wyżalenie się z tego syfu który we mnie siedzi. Nie mówiłem o tym jeszcze nikomu (serio, nawet najbliższemu przyjacielowi się tak nie zwierzyłem). Porażka
Ja, jeszcze pokażę im swoją lepszą wersję
Niech no wezmę coś - szczęście ląduje w przełyku
Dragi to lekarstwa, tylko w innym języku"
Musisz ustalić przed czym uciekasz przyjacielu i zmierzyć się z tym czymś na trzeźwo. Specjalista wyciągnąłby to z Ciebie raz-dwa. Jeżeli jednak nie chcesz się na to zdecydować, musisz sam siebie przeanalizować. Może to być np. jakieś przykre zdarzenie z dzieciństwa, dawna, utracona miłość, jakiś kompleks lub fobia. Ty sam będziesz wiedział najlepiej co to jest. W każdym razie, potrzebujesz odpowiedzi na pytanie dlaczego na trzeźwo źle się czujesz we własnej skórze, bo to jest prawdziwa przyczyna dlaczego z tym popłynąłeś. Jeżeli uda Ci się na to pytanie odpowiedzieć, będziesz miał szansę stawić temu czoła i ewentualnie wygrać. W przeciwnym razie - błędne koło. Pamiętaj że będąc uzależnionym od czegokolwiek, początek trzeźwości to fikcja podobnie jak fikcją jest każdy dzień bycia pod wpływem przy uzależnieniu. Dlatego jak odstawia się cokolwiek, życie wydaje się takie chujowe na czysto. I jest tak jak piszesz "gdy jestem trzeźwy kompletnie nic mi się nie chce, nic mnie nie interesuje, wszystko wydaje się nudne i szare i chujowe".
Dopiero przy długofalowej trzeźwości prawda zaczyna wypływać na powierzchnię, ale początkowo trzeźwiejąc musisz odpokutować swoje. Potrzebujesz siły, którą masz, musisz w nią jednak uwierzyć, a chlanie czy ćpanie to utrudniają. Mnie właśnie to najbardziej przeraża - jak słabym i bezbronnym czuje się człowiek oszukany przez własny nałóg.
Trzymaj się i powodzenia.
Ja już ustaliłem przed czym uciekam, uciekam przed trzeźwością. Nie potrafię i nie lubię żyć na trzeźwo bo trzeźwość nic mi nie oferuje. Odkąd pamiętam zawsze potrzebowałem silniejszych bodźców w życiu aby coś poczuć. Było tak ze wszystkim, zawsze musiałem wypić więcej, wziąć więcej, wciągnąć więcej, zapalić więcej byle by było jak najmocniej i żeby ta ściana między mną a trzeźwością i rzeczywistością była jak najgrubsza. Po prostu nie umiem żyć bez silniejszych bodźców które potrafią dać mi tylko narkotyki.
Ja, jeszcze pokażę im swoją lepszą wersję
Niech no wezmę coś - szczęście ląduje w przełyku
Dragi to lekarstwa, tylko w innym języku"
Mózg się w końcu zregeneruje i stanie zrównoważony do stopnia który pozwala się nad tym zastanowić. Ale póki co musimy trwać. Okres odstawienia jest jaki jest ale pamiętaj że to iluzja, tak nie wygląda trzeźwość tylko zjazd o przedłużonym uwalnianiu po różnych ciągach.
"Mówiłem nigdy więcej, a czas mi przyniósł plaster
Zagoiło się nieźle skoro goiło z otwartej
Zasypiam w pół do pierwszej, zasypiam w pół do czwartej
Albo znów kurwa nie śpię przez co jeszcze nim zasnę..."
Dopiero na terapii zaczęłam przerabiać powody dla których tak bardzo chce uciekać od rzeczywistości.
Sorry za mały offtop:)
Cytując Ryśka R. Dzieciaki nie ćpajcie ,uprawiajcie sport,kochajcie się,bo młodzież powinna być piękna i zdrowa.
@pomasujplecki
dochodze do trzy zero
Ja, jeszcze pokażę im swoją lepszą wersję
Niech no wezmę coś - szczęście ląduje w przełyku
Dragi to lekarstwa, tylko w innym języku"
Jestem trzeźwy ponad 3 tygodnie. Całkowicie. A przez ostatnie pół roku ćpałem na sportowo i nie wpadałem w ciągi. Wiem, że to krótko. Ale i tak nie widzę żadnej poprawy. Dalej tęsknię za czasami w których beztrosko ćpałem. Tęsknię za tymi fazami, za tymi tripami. Brakuje mi tych stanów ugrzania, czy euforii i zamułki.
Jestem w związku z cudowną kobietą. Rodzina mnie wspiera, mam jakichś znajomych. A nadal ciągnie mnie do ćpania. Czasem jak dopada mnie głód czy smutek chciałbym rzucić to wszystko w pizdu i wrócić do dawnego życia.
Nie wiem czy mnie kiedyś to myślenie opuści i się zmieni. Nie potrafię czerpać szczęścia z tego co mam. Do szczęścia brakuje mi ćpania.
![[img]](https://hyperreal.info/sites/hyperreal.info/files/marsz-wyzwolenia-konopi-w-warszawie-28-05-2022-r-.jpg)
Zróbmy przykrość „gangom ze Wschodu” i zalegalizujmy marihuanę (na dobry początek)
![[img]](https://hyperreal.info/sites/hyperreal.info/files/grafika_news_skrot/aptekadyzurna.jpg)
Rewolucja w receptach na opioidy przyniosła skutek? Przepisy miały uderzyć w receptomaty
![[img]](https://hyperreal.info/sites/hyperreal.info/files/grafika_news/klefedronfabrik5.jpg)
Polski narkobiznes zwiększa zasięgi. Czarny rynek domaga się towaru
![[img]](https://hyperreal.info/sites/hyperreal.info/files/f5.large_.jpg)
Ulubiona muzyka uruchamia układ opioidowy mózgu
Słuchając ulubionej muzyki odczuwamy przyjemność, niejednokrotnie wiąże się to z przeżywaniem różnych emocji. Teraz, dzięki pracy naukowców z fińskiego Uniwersytetu w Turku dowiadujemy się, w jaki sposób muzyka na nas działa. Uczeni puszczali ochotnikom ich ulubioną muzykę, badając jednocześnie ich mózgi za pomocą pozytonowej tomografii emisyjnej (PET). Okazało się, że ulubione dźwięki aktywują układ opioidowy mózgu.
![[img]](https://hyperreal.info/sites/hyperreal.info/files/psychodeliki-wplyw-na-mozg-i-uklad-odpornosciowy.jpg)
Psychodeliki mogą odwracać zmiany neuroimmunologiczne wywołujące strach — nowe badania
Czy psychodeliki mogą być kluczem do leczenia zaburzeń lękowych i depresyjnych? Najnowsze badania sugerują, że ich rola sięga znacznie dalej niż zmiana percepcji. Naukowcy z Mass General Brigham odkryli, że psychodeliki mogą regulować interakcje pomiędzy układem odpornościowym a mózgiem. To przełom, który może odmienić podejście do leczenia depresji, lęku i chorób zapalnych.
![[img]](https://hyperreal.info/sites/hyperreal.info/files/chimpanzees-sharing-fruit.jpg)
Szympansy biesiadują? Sfilmowano je, gdy dzieliły się owocami zawierającymi alkohol
Ludzie od dawna spożywają alkohol i od tysiącleci odgrywa on rolę we wzmacnianiu więzi społecznych. Nowe badania wskazują, że nasi najbliżsi krewni – szympansy – mogą wykorzystywać alkohol w podobnym celu. Po raz pierwszy udało się sfilmować szympansy, które dzielą się sfermentowanymi owocami, w których stwierdzono obecność alkoholu.