Dział dotyczący grzybów i roślin wykazujących działanie halucynogenne, psychodeliczne lub dysocjacyjne.
ODPOWIEDZ
Posty: 3 • Strona 1 z 1
  • 41 / 3 / 0
Siema,
podczas ostatniej dyskusji z psychiatrą zrodziła mi się pewna myśl - czy psychodeliki (roślinne, syntetyczne, również dysocjanty) naprawdę mogą pomóc z jakimiś dolegliwościami psychicznymi? Nigdy się nad tym jakoś szczególnie nie zastanawiałem - miałem sporo wartościowych tripów czy to na LSD, czy DMT, które w jakiś sposób skłoniły mnie do autorefleksji, jednak lekarz wbił mi klina- czy to rzeczywiście zasługa psychodelików czy autoterapii z dorobioną ideologią, gdzie psycho były tak naprawdę tylko i aż narzędziem do spojrzenia na siebie z innej perspektywy. Czy podobnego efektu nie wywołałby jakiś skuteczny, profesjonalny terapeuta? Wiadomo, że na takiego ciężko trafić, ale tak samo z sajko - trzeba spróbować kilka razy żeby ocenić. Jakiś jego znajomy czy tam kolega po fachu prowadzi bodajże testy ketaminy w psychiatrii i skutki są ponoć poniżej oczekiwań, na moje zdziwienie odparł, że bańka użytkowników psychodelików nie jest jakaś ogromna, nawet z większością lekarzy ciężko to przedyskutować (znak równości między LSD, kokaina, heroiną i rozpuszczalnikiem nitro), mój akurat jest bardzo open-mind i sam się przyznał, że próbował wszystkiego oprócz rozpuszczalników i bielunia, jednak dla celów "poznawczo-badawczo-rekreacyjnych", a nie medycznych. Ponoć tak powstaje bańka informacyjna, połączona z kółkiem wzajemnej adoracji (mmm narcystyczni psychowikingowie) i jeden drugiego nakręca o wspaniałych efektach w leczeniu, podczas gdy efektywność nie wybiega zbyt ponad "standardowe" metody leczenia, w dodatku okraszone ryzykiem badtripa/zbudzeniem zaburzeń psychicznych/rysy na psychice; wspomniał też popularny x czasu temu temat w opinii publicznej "marihuana leczy depresję, raka i katar 1000x lepiej niż każdy inny lek". Moją odpowiedź, że badtripy też są rozwijające, skontrował tym, że mózg potrafi racjonalizować stosowanie sajko nawet pomimo jednoznacznie złych doświadczeń (mózg lubi serotoninę), bądź uraz jest na tyle silny by już nie próbować. A z terapeutą w analogicznej sytuacji można się co najwyżej nie dogadać i go zmienić, więc kalkulacja korzyści i strat jednoznaczna. Przyznaję, że wbił mi trochę ćwieka, zwłaszcza, że nie ma on nic do stosowania psychodelików (próbował nawet meskaliny czego mu okropnie zazdroszczę), ale żeby nie traktować tego jako panaceum. Jego zdaniem 3/4 "normickich" pacjentów będzie robić pod siebie z thought loopem i paranoją, że faza nigdy nie zejdzie, w publicznej służbie zdrowia może być problem z monitorowaniem psychiki pacjenta czy przypadkiem nie przechodzi ego death, względnie podając mu neuro/benzo (co z kolei zabija sens tripa trochę) lub stosując niskie dawki (w sumie kolorki i trochę wyostrzony umysł też nie brzmi piekielnie terapeutycznie) abstrahując od wymogów przeszkolenia, ergo powstanie kolejna eksperymentalna metoda leczenia dla bogaczy i to nie wszystkich, jakby i bez tego porządna psychiatria nie była droga. Próbowałem poszperać w necie, ale albo nie umiem szukać sensownych prac, albo dowody z pozostałych faktycznie są trochę jakby naciągane. Mamy niby w USA Auvelity, ale to nie do końca o to chodzi, tak samo jak nie chodzi o cele religijne/rytualne/szamańskie. Co sądzicie, a może ktoś ma jakieś źródło do rzetelnych badań (preferowane po angielsku, jako, że polska psychiatria mocno odstaje), którymi będą mógł skontrować lekarza?
Dobry ćpun, podobnie jak saper, myli się tylko raz.
  • 4 / / 0
Ja Ci powiem od siebie, że rozważałem kurację grzybami w kontrolowanych warunkach. Natomiast jak poczytałem badania jak działają na mózg, np potrafiąc zmienić i tworzyć połączenia neuronalne, to się wstrzymałem. Nie chcę demonizować tematu, nie o to chodzi, bo zapewne jest grupa osób, której to pomogło. Znałem niestety takich, którym się zrobiła totalna odklejka. Uznałem, że nie będę ryzykować, szczególnie, że nauka na prawdę mało wie o mózgu i o psychodelikach. Wchodzenie więc w coś takiego z "bagażem" może być ryzykowne. Osobiście polecam bardziej hipnozę. Osiągnąłem na prawdę mega efekty jeśli chodzi o poukładanie wielu spraw.
  • 3 / 1 / 0
Substancje psychodeliczne mogą pomóc, ale tylko w kontrolowanych warunkach i pod odpowiednim nadzorem; same w sobie nie są magicznym lekarstwem. Badania pokazują mieszane rezultaty, a rezultaty często zależą bardziej od kontekstu niż od samego środka.
Slope Game
ODPOWIEDZ
Posty: 3 • Strona 1 z 1
Artykuły
Newsy
[img]
Narkotyki. Nie trzeba dealera, młodzi kupują przez internet

Narkotyki są coraz mocniejsze i coraz łatwiej dostępne, alarmuje pełnomocnik rządu Niemiec ds. uzależnień.

[img]
Zaburzenia odżywiania: marihuana i psychodeliki pomagają skuteczniej niż konwencjonalne leki

Pionierskie badanie osób żyjących z zaburzeniami odżywiania wykazało, że marihuana i substancje psychodeliczne, takie jak grzyby czy LSD, najlepiej łagodzą objawy u respondentów, którzy leczyli się za pomocą leków bez recepty.

[img]
Zagadka stabilności piwnej piany rozwiązana. To postęp w wielu dziedzinach nauki

Piękna stabilna piana to jeden z elementów piwa, którego poszukują miłośnicy tego napoju. Niestety, często spotyka ich zawód. Tworząca się podczas nalewania pianka błyskawicznie znika, zanim zdążymy wziąć pierwszy łyk. Są jednak rodzaje piwa, szczególnie piwa belgijskie, na których pianka jest wyjątkowo stabilna. Naukowcy z Politechniki Federalnej w Zurychu, pracujący pod kierunkiem profesora Jana Vermanta, odkryli właśnie sekret długotrwałego utrzymywania się piany na piwie. Poznanie tej tajemnicy zajęło 7 długich lat badań.