Otóż już jakiś czas temu spostrzegłem, że kofeina działa na mnie zupełnie inaczej niż na wszystkich innych ludzi. Nie spotkałem chyba jeszcze drugiej takiej osoby, która "doznania" po kofeinie opisywałaby tak jak ja.
1. Wielka moc działania - wystarczy mi 1 mała kawa albo kubek czarnej herbaty, aby czuć wyraźne pobudzenie i wyraźnie podniesiony nastrój. Większa dawka sprawia, że potrafię czuć pobudzenie przez dosłownie cały dzień. Przykładowo - Monster Energy Drink wypity o 8 rano sprawia, że jeszcze ok. 22 czuję sporo energii, mimo iż zazwyczaj o tej porze marzę o pójściu spać. Nawet jak zanika już pobudzenie, to jeszcze dłużej utrzymuje się podniesiony nastrój i ogólny optymizm. Swego czasu nie spałem prawie 2 doby pod rząd (cały czas spożywając spore dawki kofeiny) i co ciekawe, w ogóle nie czułem się senny.
2. Profil działania - pobudza jedynie umysłowo, a prawie wcale fizycznie. Rozjaśniony umysł, euforia, koncentracja, ogromny zapał do pracy i działania, gadatliwość, towarzyskość, poczucie humoru. Wszystko, co robię, sprawia przyjemność. Dodaje odwagi, mocy, pewności siebie. Praktycznie brak roztrzęsienia, nerwowości, drżących rąk i innych przykrych objawów (te pojawiają się dopiero po zażyciu naprawdę końskiej dawki, ale i tak da się ogarnąć). Bardzo delikatny "zjazd", którego najczęściej nie ma - lekkie rozbicie i ból głowy następnego dnia, jeśli nie dostarczę kolejnej dawki kofeiny.
3. Brak rosnącej tolerancji. Bywało że przez kilka miesięcy, codziennie piłem po kilka wielkich kubków czajów (najczęściej czarna herbata sypana z stołowej łyżki suszu). Za każdym razem działanie tak samo silne, tak samo zaj***iste. Owszem, zdarzały się takie okresy, że herbatka nie kopnęła tak jak powinna, ale to były tylko przejściowe, parodniowe incydenty - niedługo znowu wszystko wracało do normy.
Piszę to po pierwsze jako ciekawostkę dla was, zainteresowanych substancjami psychoaktywnymi, a z drugiej strony sam jestem ciekaw, czy ktoś miewa podobnie do mnie, z czego to może wynikać i jakie to może mieć długofalowe konsekwencje. Może to nie jest tylko wpływ kofeiny, ale też jakichś innych substancji?
Wielu ludzi zazdrości mi, że mam prawie darmowy i relatywnie mało szkodliwy substytut fety i innych stymulantów. Jednakże jest pewien widoczny i bardzo doskwierąjący skutek uboczny - mianowicie znacząca utrata libido. Sfera seksualna praktycznie zanika w moim życiu, co zważywszy na to, że jestem w związku - sprawiło, że postanowiłem się całkowicie pozbyć tego nałogu (dziewczyna do dzisiaj nie wierzy mi, że to od kawy i herbaty i myśli, że coś przed nią ukrywam i że mam iść do lekarza). W przyszłości jednak zamierzam przeprowadzić testy, co by stwierdzić, jaka jest dla mnie bezpieczna dawka i częstotliwość zażywania (taka aby nie wywołało takich skutków ubocznych).
Inne skutki uboczne to: zanik apetytu (przez takie herbaciane ciągi często przez cały dzień niedojadałem, co może mieć zgubny wpływ na zdrowie - tutaj ratowałem się mj, bo na gastro zawsze uzupełniałem braki i co chyba jeszcze ważniejsze - byłem w stanie spać), a także anhedonia na detoksie. Po takim lepszym, paromiesięcznym maratonie, potrzebuję praktycznie drugie tyle samo czasu detoksu, aby wszystko pod każdym względem wróciło do równowagi.
Nie wiem czy moje rozstanie z kofeiną będzie łatwe i czy w ogóle możliwe, gdyż ciągnie mnie do tego niesamowicie. Najgorsze jest to, że kofeina jest obecna wszędzie. Na każdym kroku ktoś pije kawę, herbatę albo energy drinka. A ja ciągle muszę się na to patrzeć. Strasznie ciężko od tego uciec, gdzie nie pójdziesz to "co Ci zrobić, kawkę czy herbatkę?", a ja walczę sam ze sobą. Uwielbiam i nienawidzę jednocześnie.
Przejdzie Ci.
Czytaj link co potem się działo tyle że ja przeginałem już z tym caffe-stimem, teraz wszystko ok ;)
http://hyperreal.info/talk/post1317819. ... a#p1317819
http://hyperreal.info/talk/post1319529. ... a#p1319529
Obrazoburca pisze:Po takim lepszym, paromiesięcznym maratonie, potrzebuję praktycznie drugie tyle samo czasu detoksu, aby wszystko pod każdym względem wróciło do równowagi.
Just before u draw yr terminal breath
Life´s a piece of shit when u look at it
Life´s a laugh and death´s a joke-it´s true
You´ll see it all a show keep on laughing as u go
Just remember that the last laugh is on u
Ronald Jusk pisze:Na mnie tez pierwsze kilkadziesiąt kaw (3-4 łyżeczki) działało jak zajebisty speed bez efektów ubocznych.
Przejdzie Ci.
Czytaj link co potem się działo tyle że ja przeginałem już z tym caffe-stimem, teraz wszystko ok ;)
http://hyperreal.info/talk/post1317819. ... a#p1317819
http://hyperreal.info/talk/post1319529. ... a#p1319529
Trwa to jednak już tyle czasu, że nie bardzo w to wierzę. Będą już prawie 4 lata, jak regularnie stosuję "rekreacyjne" dawki kofeiny. Zaczęło się wraz z początkiem studiów, teraz niedługo je kończę i działanie jest cały czas bardzo podobne.
I szczerze przyznam, że Twój opis przedawkowania niezbyt pasuje do mnie. Wypijałeś tego zdecydowanie więcej ode mnie. Nigdy nie miałem tego typu przykrych objawów związanych z nadużywaniem kofeiny. W ogóle negatywne efekty odczuwam raczej delikatnie - zdecydowanie więcej jest tych pozytywnych. Chociaż może to też kwestia źródła kofeiny - na pewno herbata czy Yerba jest lepsza od kawy i energetyków.
Chciałbym się jeszcze Ciebie zapytać - jak te końskie dawki kofeiny wpływały na Twoje libido i funkcje seksualne?
nickodem pisze: Mówisz sobie nagle: ok, następna kawa za 5 miesięcy, jak poczuję się zregenerowany?
Nie wiem na czym to polega, ale konkretna dawka kofeiny niesamowicie pomaga mi w pracy. Zazwyczaj ciężko jest mi zmobilizować się do ciężkiej pracy, ciągle coś odwlekam, szukam wymówek, robota idzie mi jak krew z nosa, przeraża mnie wielkość i trudność różnych zadań - a jak tylko walnę sobie mocną herbatę, to wszystko zmienia się w okamgnieniu. Nagle nabieram powera, pojawia się flow, wpadam w wir pracy, nabieram optymizmu i przekonania, że wszystko się uda - do tego praca zaczyna sprawiać przyjemność, wszystko staje się takie fajne, ciekawe i ekscytujące. Do tego lepsza koncentracja, szybsze kojarzenie itd. Naprawdę ciężko będzie mi się nauczyć pracować/uczyć się efektywnie bez tego wspomagacza.
Obrazoburca pisze:
Chciałbym się jeszcze Ciebie zapytać - jak te końskie dawki kofeiny wpływały na Twoje libido i funkcje seksualne?
- tak jak zawsze strasznie ciężko jest mi zwlec się z łóżka rano i śpię do oporu, tak sama myśl o tym, że zaraz po wstaniu walnę sobie czaj (herbata z łyżki stołowej suszu czarnej lub zielonej w 600ml kubku - niegdyś codzienny rytuał) tak mnie nakręcała i stawiała na nogi, że potrafiłem bez najmniejszego problemu wstać o dowolnej godzinie. Nawet po 3-4 godzinach snu.
- lekka euforia pojawia się u mnie już na dużo przed wypiciem mocnej herbaty - wystarczy sama myśl, że np. za kilka godzin sobie to zaparzę. Świadomość czekającej mnie przyjemności już potrafi mnie pozytywnie nakręcić.
- zauważyłem zmiany w percepcji świata. Ciężko jest mi to określić i dokładnie opisać, ale będąc ciągle pod wpływem (albo niedługo po) mam wrażenie innego odbioru otaczającej mnie rzeczywistości - tak jakby wszystko było takie bardziej płytkie, puste. Mimo iż zawsze miałem melancholiczny temperament, tak nie odczuwam tej głębi przeżywania wszystkiego, czuję się trochę wybrakowany z wielu emocji. Coś, co kiedyś wywoływało u mnie silne stany emocjonalne (pozytywne bądź negatywne), teraz jest dla mnie obojętne. Utrata lub osłabienie różnych zainteresowań, trudniej jest mi się czymś zafascynować, podekscytować. Myślę, że może to mieć spory związek z utratą libido i przyjemności z seksu.
Myślałem, że przyczyna może też leżeć w mj, ale badania eksperymentalne tego nie potwierdziły - długotrwały detoks od mj niczego w tej materii nie zmienił, zresztą nigdy nie paliłem jakoś bardzo dużo.
- kofeina zawsze mnie ratowała w przypadku rozmaitych trudności życiowych, stresów, nawału obowiązków, długotrwałej, ciężkiej pracy nad czymś. Zawsze dodawało mi to energii i takiej wewnętrznej siły, że sobie ze wszystkim poradzę i przezwyciężę każdą trudność. Zmienia się ocena rzeczywistości, trudniej się załamać czy zniechęcić.
- nieważne ile detoksu nie minie, tak myśl o wypiciu cały czas za mną "chodzi". Brak jest uzależnienia fizycznego, ale uzależnienie psychiczne jest całkiem spore. Może nie jest jakieś bardzo silne, ale mam wrażenie, jakby w ogóle nie przemijało.
- zauważyłem olbrzymie podobieństwo działania kofeiny na mój organizm do działania khatu ( http://pl.wikipedia.org/wiki/Czuwaliczka_jadalna ), mimo iż tego drugiego nigdy nie próbowałem, ale objawy i opisy pokrywają się w dużym stopniu. Najbardziej przykuły moją uwagę zaburzenia libido i potencji w wyniku zażywania khatu.
Ronald Jusk pisze:
Zarówno w okresie zajebistych efektów jak i ok. 8-9 miesięcznym etapie totalnych schiz, lęków, nerwic i potężnie fatalnego samopoczucia kawka zawsze podnosiła libido i nie było żadnych problemów.
U mnie musi minąć minimum tydzień detoksu, abym w ogóle zaczął cokolwiek czuć w tym względzie.
Dopiero po 1-2 miesiącach mogę mówić o względnym powrocie do "formy". Jednak nawet jak już zrobi się lepiej i wyposzczę się trochę, to doskwiera przedwczesny wytrysk. Problem jednak w tym, że po takich 2-3 przedwczesnych wytryskach znowu znika libido na amen i przestaje stawać. Ogólnie masakra.
Niesamowicie szybko się zaspokajam i nudzę seksem, mimo iż normalnie potrafiłem robić to po 3x dziennie bez zauważalnego spadku formy. Zanim zacząłem bawić się większymi dawkami kofeiny, to nie miałem z tym absolutnie żadnych problemów, nawet wręcz przeciwnie - wieczne niezaspokojenie i ciągła chuć.
Cholera, naprawdę mnie to zastanawia - czemu nigdzie w internecie, w żadnych źródłach, nie ma o tym mowy. Jedyne co znalazłem, to badania dowodzące pozytywnego wpływu kofeiny na funkcje seksualne. Czyżbym naprawdę miał jakiś oryginalny organizm? Czyżbym był posiadaczem jakiejś nietypowej mutacji genu odpowiedzialnego za reakcje mózgu na kofeinę?
Dlatego właśnie założyłem ten temat - bo jestem kompletnie niezrozumiany, nikt nie wie o co mi chodzi, każdemu się wydaje, że plotę głupstwa. Nawet lekarzowi o tym wspominałem, to wykluczył możliwość, aby moje problemy były związane z kofeinizmem. Mimo iż ja praktycznie i eksperymentalnie już nie raz dowiodłem, że ten ciąg przyczynowo-skutkowy jest oczywisty.
Z ciekawości planuję sobie zrobić badanie poziomu testosteronu. Tyle że nie mam żadnych innych objawów niedoboru testosteronu poza słabym libido, więc wątpię, aby coś ciekawego na tym wyszło. Podejrzewam, że bardziej chodzi o działanie na mózg i zaburzenie równowagi chemicznej w nim.
![[img]](https://hyperreal.info/sites/hyperreal.info/files/grafika_news_skrot/cannaheart.jpg)
Marihuana zwiększa ryzyko rozwoju chorób serca
![[img]](https://hyperreal.info/sites/hyperreal.info/files/grafika_artykul_skrot/nowenarkogis.jpg)
Coraz więcej Polaków przedawkowuje nowe narkotyki. Raport GIS
![[img]](https://hyperreal.info/sites/hyperreal.info/files/10_lat_dla_producenta.jpg)
10 lat więzienia dla producenta metamfetaminy. Legnicki sąd wydał wyrok
Przestępstwa narkotykowe to coraz większy problem. W jednej z takich spraw zapadł właśnie wyrok. Sąd Okręgowy w Legnicy skazał na 10 lat więzienia 34-letniego Jakuba C., który na przemysłową skalę produkował metamfetaminę. Wytwórnia działała w garażu na terenie prywatnej posesji w Niemstowie pod Lubinem.
![[img]](https://hyperreal.info/sites/hyperreal.info/files/chimpanzees-sharing-fruit.jpg)
Szympansy biesiadują? Sfilmowano je, gdy dzieliły się owocami zawierającymi alkohol
Ludzie od dawna spożywają alkohol i od tysiącleci odgrywa on rolę we wzmacnianiu więzi społecznych. Nowe badania wskazują, że nasi najbliżsi krewni – szympansy – mogą wykorzystywać alkohol w podobnym celu. Po raz pierwszy udało się sfilmować szympansy, które dzielą się sfermentowanymi owocami, w których stwierdzono obecność alkoholu.
![[img]](https://hyperreal.info/sites/hyperreal.info/files/grafika_news_skrot/jalowki.jpg)
Przemycają narkotyki w ciałach żywych jałówek. Eksport bydła z Meksyku do USA kwitnie
Meksykańskie kartele wykorzystują żywe bydło do przemycania narkotyków przez granicę USA. Narkotyki zaszywają wewnątrz zwierząt.