Więcej informacji: Beta-ketony w Narkopedii [H]yperreala
Beta-ketony stały się bardzo popularnymi substancjami (coś nowego/media/dostępność/opowieści), doszliśmy do momentu kiedy ludzie zaczęli się sami wzajemnie nakręcać. Coraz więcej ludzi bierze 'coś' nie znając działania, ani dokładnego składu. Jednak i krótkotrwałe, i długotrwałe zażywanie takich substancji prowadzi do poważnych zmian w psychice (szczególnie ludzi mniej doświadczonych). Nie opisze wpływu chemicznego na ludzki organizm, ponieważ nie chciałbym wprowadzić nikogo w błąd, ani nie mam wystarczającej wiedzy oraz źródeł, skupiam się na wpływie psychicznym...
1. Ciśnienie
Efekty po b-k są krótkotrwałe, za to bardzo intensywne na samym początku, później efekt zaczyna spadać i zaczyna się zjazd. Wywołuje to straszne ciśnienie na kolejne przeżycie tego samego efektu, z czasem przestaje się zauważać problem, bo ciśnienie jest coraz większe. W pewnym momencie życie na trzeźwo staje się bardzo trudne i jak nie ma się dostępu do danego środka zaczyna się brać wszystko co popadnie. Czasem zrobione 'zapasy' na kilka dni kończą się jednej nocy <nie mogę się oprzeć, żeby spróbować>. Przez ciśnienie bardzo łatwo znaleźć się w ciągu i nawet tego nie zauważyć.
2. Tolerancja
Tolerancja w przypadku tych używek wzrasta bardzo szybko. Zaczyna się 'dorzucanie', które i tak nie da tego samego efektu. W konsekwencji tego [+ ciśnienie], zaczyna się brać coraz większe dawki zamiast odstawić branie na pewien czas (miesiąc nie jest tak dużo jak wam się wydaje). Często przechodzi się przez to do mocniejszych używek, których wiele osób by wcześniej nie brało (działanie przeciwko sobie).
3. Znajomi
Na początku zażywania jest pięknie, każdy chce się z każdym dzielić, powstają tzw. 'wspólnoty' [ktoś fajnie określił to mianem 'współczesnych hippisów'], ludzie którzy odnajdują się w tych substancjach spotykają się coraz częściej i świetnie się dogadują. Potem dochodzi do spin. Każdy zaczyna obcinać coraz więcej, ludzie przestają się robić interesowni, naciągać wszystkich dookoła, okradać za plecami i stają się fałszywi wobec siebie. W pewnym momencie taka osoba zdaje sobie sprawię, że straciła kontakt ze znajomymi, którzy nie biorą.
4. Agresor
Człowieka na zjeździe bardzo łatwo wkurwić, czasem wkurwiają się o byle pierdoły. Taki efekt często utrzymuje się przez dłuższy czas po odstawieniu. Często agresja jest kierowana do osób niepraktykujących chemii rekreacyjnej. Wszystko nagle zaczyna stawać się problemem.
Scenka
/ Grupa znajomych przed rozpoczęciem zabawy
-To ile mam zrobić kresek
-Zrób 4
...
-A nie, jednak w sumie 5
-To ile mam kurwa zrobić, japierdole zdecydujcie się
-Weź się kurwa człowieku opanuj
(...) <można się domyśleć jaka kłótnia wynika>
Koniec scenki
5. Zanik Emocji.
Najgorsza z cech. Wielu ludzi staje się po prostu pustymi. Nie potrafią się cieszyć z niczego bez używek, pójście gdziekolwiek bez kreski w kiblu wydaje się być niemożliwe, a efekt jest i tak krótkotrwały...
Scenka
/zajebista sytuacja, grzeje słońce, blanty w ręce, browarek, muzyka, kwintesencja weekendowego wyjazdu/
-Wiesz czego mi brakuje?
-Czeeego?
-Mefedronu
Koniec Scenki...
6. Psychozy
Psychozy są chyba najbardziej długotrwałym i najczęstszym efektem ubocznym, nasilają się zwykle przy odstawieniu. Występuje nawet u ludzi, którzy nie brali jakoś na potęgę i ciągnie się długi czas po odstawieniu. Cały czas wydaje Ci się, że ktoś chce Cię oszukać, niewinne spojrzenia stają się podejrzliwe, zaczyna się snuć teorie, które wydają się być bezsensowne, ale i tak w nie wierzysz. Do tego jeszcze bardzo znane "They Know..."
Scenka
/ X wraca po imprezie do domu, cały czas ma wrażenie, że ktoś go obserwuje
/ Po powrocie do domu sprawdza czy za lustrem nie ma kamery
/ Ogląda wszystkie miejsca w pokoju dokładnie czy nigdzie nie ma podsłuchów i nikt go nie obserwuje
/ Za łóżkiem znajduje kabel
~"Więc to jednak kurwa prawda"
/ Wkurwiony wyrywa kabel
/ To była tylko lampka nocna
Koniec Scenki
7. Omamy
Omamy najczęściej występują słuchowe. Zaczyna się słyszeć w pustym domu swoich znajomych, muzykę, rozmowy sąsiadów, płacz dziecka, wszystko co jest zdolna wygenerować Twoja psychika, a może wiele... Bezsenność, jaką powodują betaketony wpływa niekorzystnie na ten efekt, bo podczas ciszy zaczynają się coraz większe urojenia. Omamy prawie zawsze łączą się z psychozą. Są długotrwałym efektem, który nasila się po odstawieniu.
Scenka
/ X odstawił używki, mija już 4 dzień
/ Kładzie się spać i jak zwykle ma problemy ze snem na trzeźwo
/ Zaczyna słyszeć rozmowę rodziców z salonu
-To co teraz zrobimy?
-Pójdę tam i Go obudzę, musimy o tym z nim porozmawiać...
<zaczynają czytać posty X z [h] i je komentować>
/ X nie wytrzymuje psychicznie i idzie do rodziców.
/ Salon jest pusty
/ Sypialnia rodziców też jest pusta
/ X przypomina sobie, że rodziców od kilku dni nie ma w domu
Koniec Scenki
8. Sny
Kolejny efekt uboczny ciągnący się bardzo długo po odstawieniu. Sny zaczynają być psychodeliczne, męczące, dziwne i bardzo realne. Często wpływają bardzo negatywnie na psychikę i bardzo nakręcają umysł. Zdarza się zasypiać z przemęczenia w środku dnia i rzeczywistość zmienia się w sen. 'Ryje Banie'. Nie polecam doszukiwać się w nich przesłania albo sensu...
Dziękuję za uwagę, proszę mieć to na względzie zanim sięgniecie po jakąś substancję będącą beta-ketonem.
Mogłem zapomnieć o paru efektach ubocznych, ale będę starać się uzupełniać to wszystko w miarę regularnie.
Nie wszystkie efekty występują zawsze, najczęściej dotykają ludzi bez doświadczenia z używkami.
Know Your Body Know Your Mind Know Your Substance Know Your Source
Używajcie rozsądnie
Q
Powód: Zmiana nazwy tematu.
BrightestStar pisze:Tekst bardzo dobry, od siebie mogę dodać tylko, że wspomnienia najlepszych highów na bk ukrywają się na bardzo długi okres czasu. Kiedy wydaje się nam, że już wszystko w porządku, one podstępnie się ujawniają i potrafią spowodować tak mocne ciśnienie, jakby dosłownie przed chwilą ustało działanie mefedronu
W nic nie wjebałam się tak mocno, jak w mefedron. I to na tym sławnym gościu się skupię. Mimo tego, że jestem bardzo młoda, to próbowałam w życiu trochę substancji- niczego nie zażywałam dłuższy okres czasu, czasami tylko leciałam po tygodniu i przerwa, a potem ewentualnie jak kasa jest, jak jest jak załatwić, jak jest z kim przypiździć lub jak chce się w samotności pobawić.
NIC, powtarzam- NIC nie dało mi tego, co dał mef. Tej ostrej fazy, tego przyćmienia z przyjemności, tej euforii, miłości do świata i przyjaznego podejścia do wszystkich wokół. Od kiedy zaczęłam dorastać, miałam problemy z otworzeniem się do ludzi... Szczególnie wobec kobiet, wobec facetów nigdy nie miałam takiego problemu- wbrew pozorom jesteście mniej fałszywi i dwulicowi, jakoś mniej bałam się "oceny" z męskiej strony. Może dlatego, że w życiu bardzo się na dziewczynach przejechałam i moja najlepsza przyjaciółka; panna, która kiedyś była dla mnie jak siostra bardzo zryła mi psychikę… Nie wiem. Koszmarnie trudno było mi rozpocząć znajomość bo wszędzie widziałam wrogów i po prostu nie potrafiłam się „oswoić”. Póki się do kogoś przyzwyczaiłam, mijało naprawdę sporo czasu, nie potrafiłam gadać z "obcymi". Potem szło elegancko, jestem raczej energiczną panną, nie kimś nieśmiałym. Ale to "oswajanie" to była męczarnia, ludzie brali mnie za jakiegoś aliena, którym absolutnie nie byłam i strasznie mnie to piekło- bo kto by chciał wnikać w kogoś, kto zachowuje się, jakby miał wszystko w dupie? A wcale tak nie było.
I w tą lukę wpiął się mefedron, dał mi tego powera, żeby przezwyciężyć strach przed ponownym dostaniem po dupie od ludzi. Dzięki niemu otworzyłam się, zapoznałam z ciekawymi osobami z którymi dalej utrzymuję kontakt i dał poczucie szczęścia i spełnienia którego brakowało mi w życiu, które było i jest dość powyginane. Dał radość z każdej głupiej rzeczy, która przed tym była szara. Trafił akurat na czas, kiedy czułam się kompletnie wyobcowana i samotna.
Ale magia trwała tylko wtedy, kiedy proch działał, potem pizd i zejście… I to tak tragiczne, że jeszcze bardziej mnie ciągnęło do tego, żeby znów przypierdolić, i znów, i znów, i znów… I nie tylko mnie ciągnęło.
Ten keton praktycznie zniszczył mój związek, który ZAWSZE był mocno problematyczny. Ja mam jeszcze to szczęście, że uczę się i jestem w sumie dzieckiem, ale mój facet jest sporo starszy ode mnie, bardzo dużo złego przeżył w życiu, przez co jest trochę niedopasowany do społeczeństwa- nie oszukuję się co do tego. Jest w takim wieku, że to najwyższa pora się wybić, zacząć zapierdalać, założyć własny interes czy coś w tym stylu, TYM bardziej, że jest się naznaczonym przez los i będzie miało się trudniejszą drogę przed sobą niż większość, jeśli chce się coś osiągnąć.
A on ma to do siebie, że jeśli się stara, i nie widzi tego rezultatów, lub jest traktowany niesprawiedliwie, buntuje się, rzuca wszystko i idzie odreagować. Tym odreagowaniem był właśnie mef, leczył jego zawiedzione nadzieje. Trafił na zły moment- akurat wszystko, co do czego się przykładał, każda pieprzona sprawa, okazała się być nie z jego winy kaszaną.
I tak sobie żyliśmy, on i ja, od mefienia do mefienia, kochający siebie nawzajem na fazie, nienawidzący na zjeździe, kołujący przy braku kasy. A jej było coraz mniej, i mniej. A potrzebowało się coraz więcej pudru. Przestaliśmy utrzymywać kontakt z ludźmi, którzy nie brali- to po prostu nudziło, poza tym nie mieliśmy na to czasu. Byliśmy w totalnym ciągu, dwa miesiące walenia po gram na łeb co drugi dzień (bo musiał być czas na zjazd i sen), a potem, kiedy fundusze zaczęły topnieć- kiedy tylko daliśmy radę lecieliśmy w tango.
Zaczęło szwankować zdrowie i psychika. Wieczne kłótnie o byle co, loty typu „wszyscy coś o mnie mówią”, stany depresyjne, płacz z byle powodu, paranoje, zawiechy i brak pamięci. Ból nerek, zębów, zajady, wypłukanie witamin z organizmu, tego typu atrakcje… Żal wymieniać. Ale kto by się tym przejmował, skoro liczy się tylko faza? To były momenty, w których dusza mi gniła. Potrafiłam tak kłamać ludziom, żeby wyciągać z nich kasę, że dziś chce mi się na myśl o tym rzygać.
Bardzo duży problem miałam z tym, że było to dostępne od ręki- legalne, i nie trzeba było się przy tym babrać i łazić po aptekach, żeby to zrobić- jak z metkatem przykładowo. Bo ja nigdy nie miałam dojścia sama w sobie, zawsze musiałam liczyć na czyjąś pomoc, co było czasem męczące.
Jak to poszło dalej? Ludzie, którzy najczęściej z nami walili, popadli w kłopoty finansowe i emocjonalne, ale z tego powoli wychodzą. Ja i mój facet ogarnęliśmy się trochę, być może dlatego, że mam najcięższy rok w szkole, a mu nowa, solidna robota. Ale gdyby los jednak nie był tak przychylny, gdyby tylko coś poszło nie tak, byłoby z nami naprawdę MOCNO źle. Oczywiście dalej szalejemy, 3 dni w tygodniu- piątek, sobota, niedziela- ale nie przysłania nam to świata. Może z tego powodu, że zdelegalizowano mefa a NIC innego jakoś nie potrafi nam tego zastąpić?
I oby nie zastąpiło. ABSOLUTNIE nie piszę, że mefedron jest zły- ABSOLUTNIE. Za nic nie zamieniłabym chwil tego szczęścia. I będę mimo wszystko po wsze czasy wychwalała typka, który mi mefa pokazał. Po prostu, jak każda cięższa zabawka, NIE jest dla ciebie, jak masz większe problemy ze swoim światem. NIE jest dla ciebie, jak zapominasz, że to tylko proch, nie sposób na życie. Niby oczywiste, ale się pogubiłam. I nie tylko ja. Bo świat jest pełen nieogarniętych co do siebie ludzi.
To jest trochę jak taka scenka- siedzisz na plaży z kamieniami, zalewa cię fala- czujesz przyjemne uczucie i zapominasz o niewygodzie kamieni, potem fala się cofa i znów siedzisz na niewygodnych kamykach, a na tyłku masz od nich coraz większe odciski. Ale uważam, że powinien być legalny. Jeśli jest się poukładanym człowiekiem, sieknięty raz na jakiś czas jest naprawdę zajebistym dodatkiem. Przezajebistym, śmiem twierdzić! Po prostu trzeba uważać i nie dać siebie podporządkować czemukolwiek. Jak to w życiu
Ludzie z większym doświadczeniem nie mają z tym problemu, ale pochłonęło to bardzo wielu amatorów, zachwyconych 'nowością'. Z czasem stało się to plagą, na którą już nie mogłem spokojnie patrzeć.
Wszystkim, którzy pragną ogarnięcia, polecam zrobić przerwę co najmniej dwumiesięczną, ograniczyć myślenie i rozmowy o używkach i zająć się czymś. Dlaczego? Żeby udowodnić sobie, że nie jest źle.
Nie jestem jakąś wyrocznią, każdy może otworzyć oczy i używać (w miarę) bezpiecznie...
@MrowkiAtakujaLas
Życie w iluzji jest piękne i łatwe, ale właśnie jak sama zauważyłaś, nie można żyć tak cały czas.. Życzę powodzenia.
TheQ pisze:Ja uważam, że jednak nie. Bynajmniej nie powinien być tak rozpowszechniony, bo ludzie nie zdają sobie sprawy w co się pakują (między innymi dlatego napisałem to wszystko). Na początku nie byłem pewien, czy to są standardowe efekty uboczne, ale coraz więcej osób miało to samo. Każdy powoli zatracał się w tej używce i wszystko to pogłębiało się. Widzi się to, ale nie potrafi nic z tym zrobić, bo ciśnienie na kolejny raz jest mocniejsze za każdym razem...
Ludzie z większym doświadczeniem nie mają z tym problemu, ale pochłonęło to bardzo wielu amatorów, zachwyconych 'nowością'. Z czasem stało się to plagą, na którą już nie mogłem spokojnie patrzeć.
Wszystkim, którzy pragną ogarnięcia, polecam zrobić przerwę co najmniej dwumiesięczną, ograniczyć myślenie i rozmowy o używkach i zająć się czymś. Dlaczego? Żeby udowodnić sobie, że nie jest źle.
Nie jestem jakąś wyrocznią, każdy może otworzyć oczy i używać (w miarę) bezpiecznie...
@MrowkiAtakujaLas
Życie w iluzji jest piękne i łatwe, ale właśnie jak sama zauważyłaś, nie można żyć tak cały czas.. Życzę powodzenia.
Ludzie z większym doświadczeniem nie mają z tym problemu? Nie zgodzę się. Znam dorosłych typów, niestety po przejściach z dragami, którzy też w to wpadli. To nie wybiera- to ty wybierasz. Wielu wydawało się, że to bezpieczniejsze niż amfetamina, metamfetamina, MDMA czy koks, bo legalne. Bezpieczniejsze tylko pod względem prawnym... Po kablach też jak ktoś chciał, to pukał. Oczywiście, że bardziej prawdopodobne, że wpadniesz, jeśli tracisz z tym narkotykowe dziewictwo- gdybym wcześniej nie eksperymentowała, mozliwe, że zachłysnęłabym się tym jeszcze bardziej, mimo, że naprawdę mnie wpieprzyło. Teraz mefa nie biorę, bo nie mam dostępu. 4-mec, butylon, metylon? To kiszka w porównaniu z czyściusim mefem. Inne rzeczy? Spoko, mogę szaleć, nie mam po tym takich jazd, że budzę się pewnego dnia w kompletnym szoku, że jest wiosna, a tak właśnie było... Nie potrafię żyć bez jakiejkolwiek fazy, bo jestem banioholikiem, niestety. Więc opcja z 2 miesięczną przerwą nie wchodzi w grę- z resztą nie chciałabym, life is for loving, ale tak, żeby łba nie urwało, nie
Dzięki wielkie Q za tekst (mnie serio aż ogłuszył) i życzenie powodzenia- przyda się. Póki nie ma mefa, jest ok. Nie zapowiada się, żeby za prędko wylądował na ulicy u mnie w mieście- i to na pewno nie będzie ten sam, cudnie czysty proch. Ale na pewno kiedyś wyjdzie coś mocniejszego lub równie ostrego. Pozostaje mieć nadzieję, że nauczyłam się trochę na swoich błędach i nie popłynę znowu, tylko podegustuję :-) Pozdro!
Mimo wszystko ciesze się z przygody[długiej przygody :cheesy:]z Mefistem. Poznałem dziewczynę, której bez niego bym nie poznał, a z którą bez mefa dalej mi się bardzo miło spędza czas ^_^ Do tego nauczyłem się cieszyć z życia - przeszła mi prawie całkowicie depresja. [pewnie razem z wieloma szarymi komórkami ;-) ]
3. Znajomi
Na początku zażywania jest pięknie, każdy chce się z każdym dzielić, powstają tzw. 'wspólnoty' [ktoś fajnie określił to mianem 'współczesnych hippisów'], ludzie którzy odnajdują się w tych substancjach spotykają się coraz częściej i świetnie się dogadują. Potem dochodzi do spin. Każdy zaczyna obcinać coraz więcej, ludzie przestają się robić interesowni, naciągać wszystkich dookoła, okradać za plecami i stają się fałszywi wobec siebie. W pewnym momencie taka osoba zdaje sobie sprawię, że straciła kontakt ze znajomymi, którzy nie biorą.
Nie mniej jednak w ostatnim czasie spróbowałem kilka nowych (dla mnie) substancji z tej grupy (2x 4-fmc, 1x bk-MDMA i 1x MDPV), żadna nie dała mi mi takich efektów, abym chciał je jakoś ponownie przyjąć.
Są trzy rzeczy, które skutecznie mnie odstraszają od bk:
-zjazd (np. zjazd na frycie, w porównianiu do zjazdu na mefie to nic),
-skutki fizyczne (wycieńczenie organizmu, wypłukiwanie minerałów, jadłowstręt),
-skutki psychiczne (narkomańskie odruchy i instynkty, o czym TheQ sam wspomniał w swoim poście).
Ah, i jako post scriptum:
[ external image ]
Problem z fentanylem nas nie ominie i sami sobie z nim nie poradzimy…
Niemcy w obliczu "fentanylowej fali". Eksperci biją na alarm.
Kokaina podróżuje przez Atlantyk w bananach. Porty nie radzą sobie z kontrolą
11 ton medycznej marihuany w 2024 roku: Polska podnosi limity importu
W ostatnich latach rosnące zapotrzebowanie na medyczną marihuanę w Polsce skłoniło władze do podjęcia działań, mających na celu zwiększenie dostępności tego leku. Najnowsza decyzja Międzynarodowej Rady ds. Kontroli Narkotyków (INCB) potwierdza ten trend, co stanowi dobrą wiadomość zarówno dla pacjentów, jak i firm farmaceutycznych działających na polskim rynku. Decyzja ta umożliwi lepszy dostęp do marihuany medycznej, której skuteczność w leczeniu wielu schorzeń jest coraz szerzej uznawana.
Praga Północ walczy z handlem narkotykami. Dzielnica zabezpieczy pustostany
Władze dzielnicy wspólnie z Komendą Stołeczną Policji ustalono, że zabezpieczony zostanie dostęp do pustostanów, w których może odbywać się handel narkotykami. Newralgicznym miejscem na praskiej mapie jest ulica Inżynierska.
Tysiące pacjentów z problemem terapii bólu
Ograniczenie w receptach na medyczną marihuanę uderzy w osoby z chorobami przewlekłymi.