Chciałbym tak tylko przyuważyć, że wyżej rzeczone prospołeczne właściwości alkoholu to gówno prawda. Alkohol jest jedną z najbardziej izolujących od innych i od siebie samego jako istoty rozumnej i społecznej substancji. Pozorna jego prospołeczność, która sprawdza się jedynie w gronie współodurzonych jest jedną z jego najbardziej niebezpiecznych cech, bezpośrednio przekładającą się na tragedię przyjaciół i rodzin konsumentów tego prospołecznego narkotyku, którym z jakiegoś niezrozumiałego dla alkoholika powodu przeszkadza jego zachowanie. Dopierdalanie się, 'zainteresowanie', pijacka natarczywość, 'szczerość' , podejrzliwość ... Swoją drogą - nie jest mi znany inny narkotyk, po którego zażyciu człowiek tak bardzo nie byłby świadomy zmian w swoim zachowaniu i rozumowaniu.
Prospołeczne ]
w małych dawkach te efekty o których piszesz NIE WYSTĘPUJĄ, zachowuje sie na tyle trzeźwość umysłu iż mimo delikatnego podpicia i zwiększonej gadatliwości da sie opanować. I bede to powtarzał ciągle bo chyba ciągle nie ma zrozumienia. To co piszecie o negatywnej stronie alkoholu to PRAWDA. Nie moge zaprzeczyć waszym zarzutom bo są słuszne. Niemniej nie lubie podejścia zero-jedynkowego. Albo wszystko albo nic bo wiem że da sie okiełznać alkohol. Też mnie irytuje że wszędzie namawia sie do picia i rzeczywiście trzeba mieć nader silną wole aby odmówić szczególnie gdy picie jest stylem życia. Wiem jak cięzko jest odmówić tego jednego piwka gdy sprzyja towarzyska atmosfera.
Ludzie są świadomi swoich zachowań poalkoholowych tylko ignoranci siebie oszukują.
Pijacy nie są świadomi swego naćpania. Przychodzą do domów, siadają przed telewizorami, zaczynają bawić się z dziećmi lub dopierdalać się do nich - w przekonaniu, że są przecież trzeźwi i robią to co wszyscy.
Uważam, że zapodanie sobie totalnej dawki LSD , oświadczenie, że kocha się wszystko i ma się wyjebane na wszystko, zalegnięcie na podłodze i zrobienie z siebie głupka przed całą rodziną czy wszystkimi znajomymi jest zachowaniem bardziej prospołecznym, niż picie tej trucizny i zachowywanie się we własnym mniemaniu ...normalnie.
Z głębokości uzależnienia swego wołający lub wołającym być chcący pomocnym? - Hyperreal [H]elp
Niemniej nie lubie podejścia zero-jedynkowego.
Objawem wyjścia poza wartościowanie binarne jest nie obstawanie przy żadnej opcji - Ty zaś obstajesz przy swoim. W końcu pewnie dyskusja rozpuści się w stwierdzeniu "złoty środek" który będzie przedstawiony jako mityczne dwa dobre piwka, które nie są złe.
Jeżeli ktoś ich potrzebuje, niech je pije. Mnie to powoli zaczyna brzydzić - i mimo, że lubię smak piwa (czy np dobrego szampana), to świadomie ograniczam picie do minimum, tak jak ograniczyłem narkotyki do minimum i sukcesywnie ograniczam baczkę. I ciesze się życiem samym w sobie, bez świadomości że pozbawiam się czegoś - myślę raczej, że to pijący/ćpający/palący wychodzący poza subtelną granicę tracą dużo na rzecz narkotyków, tych plebejskich i do kupienia w każdym sklepie, i tych elitarnych, do kupienia w dżungli czy christiani.
@czesław fajka: Alkohol i plebs mają ze sobą wiele wspólnego, jedno napędza drugie. Ktoś to nieźle przemyślał, poić swołocz alkoholem, zakazać innych narkotyków, o działaniu nie raz przeciwstawnym....
...pokolenie Ł.K. a Ty lubisz smak piwa?
świetliste macki, rozumiem, ale uważam to za zwodnicze. Te same mechanizmy - a to o czy mówisz można chyba podsumować jako: ograniczenie krytycyzmu , prawda? - decydują o przyjemności z towarzyskiej konsumpcji alkoholu ... i (później lub równolegle) tragedii życia konsumenta i z konsumentem.
Z głębokości uzależnienia swego wołający lub wołającym być chcący pomocnym? - Hyperreal [H]elp
pokolenie Ł.K. pisze: Alkoholik nie jest świadomy swego odurzenia i dopóki nie jest niezaprzeczalnie grubo najebany, uważa, że po tych dwóch - trzech piwkach jest trzeźwy. Ja po swoim ojcu, po współlokatorze-pijaku w akademiku, po pewnym koledze,który wpadł w to strasznie, widziałem że coś jest na rzeczy po sekundzie. Coś takiego paskudnego we wzroku, w mowie. Mówię tu o ilości dwóch-trzech piw u kolesia, który mógł wypić np. 12.
Pijacy nie są świadomi swego naćpania. Przychodzą do domów, siadają przed telewizorami, zaczynają bawić się z dziećmi lub dopierdalać się do nich - w przekonaniu, że są przecież trzeźwi i robią to co wszyscy.
Uważam, że zapodanie sobie totalnej dawki LSD , oświadczenie, że kocha się wszystko i ma się wyjebane na wszystko, zalegnięcie na podłodze i zrobienie z siebie głupka przed całą rodziną czy wszystkimi znajomymi jest zachowaniem bardziej prospołecznym, niż picie tej trucizny i zachowywanie się we własnym mniemaniu ...normalnie.
Alkoholizm to choroba tak jak narkomania. Ale widze że to dla was nie ma żadnego znaczenia.
Gwynnbleid pisze: Dodam od razu bo przyszło mi na myśl że alkohol póki co jako jedyna używka ma takie właściwości prospołeczne. Można go wypić mało, dosyć krótko działa i aż tak znacznie w małych ilościach nie zmienia człowieka jak inne narkotyki. Kiedy mam poznać nową nieznaną osobe nawet spożywającą narkotyki to umawiam sie na 2-3 piwka a nie na kreske amfy, jaranie blanta czy spożywanie LSD. Czemu? Bo nie znam człowieka i wiem że po MAŁEJ ilości alkoholu nie zmieni sie aż tak diametralnie co MOŻE (ale nie musi) pojawić sie przy innych używkach.
Jeżeli substancję testowałeś wcześniej, to nie ma obaw.
Wiele się tu już wypisywało na pijących, a w drugą stronę jakoś to nie idzie. Wystosuję więc pytanie wprost do tych pro-alkoholowych uczestników dyskusji:
Co myślicie o ludziach, którzy na imprezach nie piją w ogóle alkoholu ( i nie zastępują go niczym innym)? Przeszkadzają wam, czujecie się przy nich nieswojo, uprzedzacie się na zasadzie "on pewnie myśli że jest lepszy ode mnie bo trzeźwy",współczujecie im? Czy też macie ich zupełnie w dupie i traktujecie jak powietrze? A może pojawia się w was 'coś na kształt' szacunku do tych osób, może zazdrość z tego powodu, że oni potrafią, a ja nie bardzo?
Co o nich myśli wasze otoczenie?
Tylko obiektywnie. Zaprasza się również "świeże" głosy do wyrażania opinii :)
Nie dam ci prztyczka ani klapsa
Nie powiem nawet 'pies cię jebał'
Bo to mezalians byłby dla psa"
Nie wyobrażam sobie pójśc na wesele i nie pić w ogóle alkoholu. Za to mam doświadczenia z niepijącymi i dziwnym trafem zawsze wychodzą wcześnie. Zazwyczaj średnio sie bawią. Obiektywnie.
Nie ukrywam również że często miewałem takie myśli które opisujesz:
"on pewnie myśli że jest lepszy ode mnie bo trzeźwy" ;] hehehehe bo tak czesto jest, patrzą z góry na spitą swołocz :D
Zależy czego oczekujesz od zabawy. Jeśli ktoś potrafi być szaleńcem na imprezie będąc trzeźwym to raczej bede go podziwiał. Niemniej NIE ZNAM takiej osoby ;]
Nie wiem z czego to wynika może sie okłamujemy (my pijący) ale nie odbieram aż tak negatywnie jak wy osób pijanych. Nie wyczuwam jakoś aż takiego zakłamania i nie odrzuca mnie od nich, bo jestem jednym z nich. Znam pełno urzekająco-najebanych ludzi z którymi przeżyłem piekne pijackie chwile. I to tylko scementowało nasze relacje a nie zniszczyło.
Po narko innych też znam takich z którymi moge robić wszystko i takich z którymi nie mogłem sie dogadać mimo tej empatogennej otoczki i miłosci do świata.
Wiele się tu już wypisywało na pijących, a w drugą stronę jakoś to nie idzie. Wystosuję więc pytanie wprost do tych pro-alkoholowych uczestników dyskusji]
To chyba jakas paranoja :D
Pijanych i trzezwych znajomych traktuje tak samo, pijanych nieznajomych troche sie obawiam. Nacpanych nieznajomych unikam, bo sa sto razy bardziej nieobliczalni i zmienni w zachowaniu niz pijani.
To chyba jakas paranoja ]
a ja unikam i naćpanych i nawalonych głupich ludzi bo jest ich pod dostatkiem. To że pije nie sprawia że przyjaźnie sie z każdym pijanym napotkanym prostakiem.
Młodzież i marihuana w Polsce – jak realnie minimalizować ryzyko?
Ekstaza i ekstaza: jak patrzyliśmy i patrzymy na narkotyki
Badanie: Brak dowodów na resztkowe efekty marihuany w prowadzeniu pojazdów
USA: Donald Trump usunie marihuanę z listy najcięższych narkotyków?
Stało się to, o czym spekulowano od miesięcy. Donald Trump, mimo oporu konserwatywnego skrzydła własnej partii, ma sfinalizować proces reklasyfikacji marihuany. Konopie mają trafić z surowego Wykazu I (gdzie są traktowane na równi z heroiną) do łagodniejszego Wykazu III substancji kontrolowanych.
To nie rzeżucha. Internauci drwią z ujawnionej „plantacji” marihuany
Policjanci z Komisariatu Policji w Dębnie (woj. zachodniopomorskie) pochwalili się w zlikwidowaniem małej plantacji konopi indyjskich, które zaczął hodować w swoim domu jeden z mieszkańców gminy. Hodowla składała się z siedmiu jeszcze bardzo malutkich sadzonek. Zdjęcia całej instalacji dębniccy policjanci udostępnili w sieci. W mig w sieci zaroiło się od prześmiewczych komentarzy, które porównywały łup policjantów do… rzeżuchy. Tak bowiem wyglądały sadzonki ustawione obok siebie na jednym ze zdjęć.
36 kg marihuany ukryte w szpuli z kablem. CBŚP i KAS przechwyciły transport na A4
Ponad 36 kilogramów marihuany o czarnorynkowej wartości przekraczającej 1,7 mln zł zabezpieczyli funkcjonariusze CBŚP oraz Służby Celno-Skarbowej podczas kontroli ciężarówki na autostradzie A4. Narkotyki były ukryte w specjalnie przygotowanej skrytce wewnątrz przemysłowej szpuli z kablem. Kierowca został zatrzymany i tymczasowo aresztowany.
