Więcej informacji: Salvia Divinorum w Narkopedii [H]yperreala
mniemanolog pisze: Z tego, co czytam wynika, że SD raczej nie szkodzi psychice. Dobrze rozumiem?
Czy osobie o niezdrowej psychice (chyba mam depresję albo wypalenie zawodowe) może się pogorszyć po palonym suszu?
Mam 5 gram i tak sie cykam trochę :-/ Jadłem kilkakrotnie w swoim życiu grzyby i raz bielunia i miło wspominam, ale to było kupę lat temu. Teraz grzybów bałbym się zjeść, ze względu na psychikę właśnie.
Szałwi też powinienem się obawiać?
To się nie cykaj. Otwarty umysł miej. Jeśli miło wspominasz bielunia to już coś znaczy.
Mnie tam zawsze humor się poprawia po wchłonięciu sałaty. Przed był dobry a po jeszcze lepszy. Tylko najlepsza jest sałata lodowa, rozumiesz. Dobrze chłodzi.
And for that matter don't trust anyone.
Quit school, don't work, livin' out the music de punk.
If I could do it so could anyone.
Co do muzyki to były to remixy shpongle - w każdym razie rytmicznie i dość szybko, jak silnik startującego Concorde'a :)
off: a co do nicku to zdałem sobie sprawę po rejestracji z jego związku z tematyką forum, wziął się stąd.
And for that matter don't trust anyone.
Quit school, don't work, livin' out the music de punk.
If I could do it so could anyone.
w każdym razie rytmicznie i dość szybko, jak silnik startującego Concorde'a
poszukaj na necie (zagranicznym) o dzialaniu salvi divinorum antydepresyjnie.
Sprawa ma się inaczej z 'przedłużonymi' powrotami po pierwszych dyslokacjach czasoprzestrzennych, podczas których modlisz się żeby zeszło i opierasz się przed szałwią wszystkimi członkami ciała, sam powrót gwarantuje sporą dawkę euforii, ten banał, że się wróciło, och i ach, celebrowanie błahutkiego świateczka, korzystanie ze wszystkich dóbr, fenomen reintegracji etc. etc.
Ale potem? Przecież te postsalviowe odczucia związane z życiem doczesnym są tak strasznie przygnębiające, w końcu dochodzisz do wniosku, że chciałbyś tam jednak zostać, okazuje się, że w tamtym miejscu nie jest tak strasznie jak się wcześniej wydawało [chociaż wrażenie monumentalnego, upiornego ogromu jest zawsze bardzo przytłaczające], czy po prostu, że to jest w końcu TO. Z każdą kolejną zaaplikowaną dawką salvinorinu strach przed tamtym wymiarem jest coraz mniejszy i mimo wszystko powoli kreuje się jakieś 'obycie', za to konieczność powrotu i ta męcząca reintegracja są strasznie dołujące.
do not let these questions strain or trouble you,
find your strength in the sound and make your transition.
trochę pitu, pitu, wiadomo, że 'reintegracyjne' dawki salvinorinu są całkiem euforyczne i zabawne.
Sprawa ma się inaczej z 'przedłużonymi' powrotami po pierwszych dyslokacjach czasoprzestrzennych, podczas których modlisz się żeby zeszło i opierasz się przed szałwią wszystkimi członkami ciała, sam powrót gwarantuje sporą dawkę euforii, ten banał, że się wróciło, och i ach, celebrowanie błahutkiego świateczka, korzystanie ze wszystkich dóbr, fenomen reintegracji etc. etc.
Ale potem? Przecież te postsalviowe odczucia związane z życiem doczesnym są tak strasznie przygnębiające, w końcu dochodzisz do wniosku, że chciałbyś tam jednak zostać, okazuje się, że w tamtym miejscu nie jest tak strasznie jak się wcześniej wydawało [chociaż wrażenie monumentalnego, upiornego ogromu jest zawsze bardzo przytłaczające], czy po prostu, że to jest w końcu TO. Z każdą kolejną zaaplikowaną dawką salvinorinu strach przed tamtym wymiarem jest coraz mniejszy i mimo wszystko powoli kreuje się jakieś 'obycie', za to konieczność powrotu i ta męcząca reintegracja są strasznie dołujące.
Po ilu dawkach, średnio na jeża, dochodzisz do tych wniosków, co powyżej?
już po 10 bardzo mocnych uderzeniach, nie ma co za często przecież, bardzo długo się nastawiam za każdym + zbieram wywiady środowiskowe + tripuje mój monż, z którym ustalam pewne fakty, nie da się szałwii nie rozkminiać, na zejściu najlepiej dojarać - myśli utrzymują się znacznie dłużej w salvinorinowych reliach, megadobrze konsultować się z osobami 'czającymi' bazę, broń boże nie palić z ignorantami.
No generalnie wierzę w tamten wymiar i temu się poświęcam :D
do not let these questions strain or trouble you,
find your strength in the sound and make your transition.
brd pisze: jestem dziewczynką.
brd pisze: już po 10 bardzo mocnych uderzeniach, nie ma co za często przecież, bardzo długo się nastawiam za każdym + zbieram wywiady środowiskowe + tripuje mój monż, z którym ustalam pewne fakty, nie da się szałwii nie rozkminiać, na zejściu najlepiej dojarać - myśli utrzymują się znacznie dłużej w salvinorinowych reliach, megadobrze konsultować się z osobami 'czającymi' bazę, broń boże nie palić z ignorantami.
No generalnie wierzę w tamten wymiar i temu się poświęcam ]
Dojarać szałwię czy konopie?
Próbowałaś podania doustnego (tynktura)?
Ekstaza i ekstaza: jak patrzyliśmy i patrzymy na narkotyki
Polacy a marihuana w 2025 roku: Co mówią najnowsze badania?
Narkotykowy krajobraz Europy. Nowy trendy na czarnym rynku
Korea Południowa: Torebki wyglądające jak herbata wypływają na plaży. W środku narkotyki
Ketamina w torebkach przypominających herbatę - takie pakunki znajdują na plaży mieszkańcy południowokoreańskiej wyspy Jeju. Władze ostrzegają, aby ich nie dotykać i nie otwierać, a także informować policję.
Publikacja: ręczny system do wykrywania MDMA
Komunikat Instytutu Ekspertyz Sądowych im. Prof. dra Jana Sehna w Krakowie.
Parlamentarny Zespół ds. Depenalizacji Marihuany zawiesza prace
Rok temu politycy obozu rządzącego ogłosili wielki, historyczny projekt: pierwszy w Polsce Parlamentarny Zespół ds. Depenalizacji Marihuany. Miało być nowocześnie, postępowo, europejsko. Miał być projekt, miał być progres, miało być „po wyborach ruszamy pełną parą”.
