Więcej informacji: Morfina w Narkopedii [H]yperreala,Heroina w Narkopedii [H]yperreala
Obecnie jestem na 120-140 mg iv, dziennie wychodzi ze 200 mg, czyli mniej więcej ¾ tego, co było przed abstynencją. Jutro zaczynam odstawkę cold turkey, przyjęłam ostatnią dawkę, tematu już brak. Po tygodniu ciągu nie będę schodzić stopniowo z dawek i mimo tego, że źle znoszę skręta, to zdecydowałam się na tę ,,brawurę”. Nie chcę w Boże Narodzenie być w ciągu i napierniczać majki 3 razy na dobę, a skręta wolałabym jakoś do tego czasu okiełznać.
Jak zjesz jedno ciastko ponad plan, to mądrze jest nieanulować od razu całego planu diety, tylko zastanowić się nad przyczynami.
Byłam szczególnie głodna?
Przechodziłam obok... cukierni albo miejsca, gdzie jadłam naprawdę dobre ciastka?
Spotkałam się z kimś, kto sprzedaje dobre ciastka albo też lubi je jeść?
Wszyscy dookoła jedli, a mnie od dwóch lat burczy w brzuchu?
Czy burczy w brzuchu, czy może nigdy nie pozbyłam się burczenia w mózgu?
Może staję się bardziej głodna w jakichś okolicznościach, bo ktoś mi czymś zawinił i jestem wkurwiona?
Albo wkurwiam się na samą siebie i wtedy lubię sobie takie zakazane jabłuszko zjeść?
Czy może zapomniałam już, jakie to niemiłe uczucie po przejedzeniu przez dłuższy czas?
I - ostatnie, ale chyba najważniejsze, trudne - od kiedy wiedziałam, że zjem ciastko/dam sobie okazję je zjeść?
Oczywiście przekładamy to na ćpuński język, nie piszę posta o cukierni...
Tak, jak na każdego człowieka jest inna metoda "złamania", tak... no właśnie.
Boli, bo pewnie musi boleć. A czy od lat dwóch, pięciu, dziesięciu, czy dwudziestu, to i tak prawdopodobnie zmieni się to w krótki ciąg zanim przyjdzie pierwsza chwila refleksji.
I z doświadczenia (jakkolwiek to by nie zabrzmiało, choć ostatnio uświadomiłam sobie ile to już z panią igłą się kumpluję) mówię, że samobiczowanie się NIC, dosłownie nic nie daje, wręcz odbiera jeszcze i tak minimalne szanse na sukces (no sorry, sad but true), ja ogólnie nie jestem za tym, by osoby czyste udzielały się na hajpopodobnych stronach i choć są u nas bardzo chlubne wyjątki (które, nie wiem, czy życzą sobie wskazywania forumowym paluchem), to forum jest swoistego rodzaju miną, ćpaniem na sucho i jestem pełna dla nich podziwu, że są tu, dzielą się wspomnieniami, wiedzą, radami, a mimo wszystko nie pukają. Jeśli już, to ograniczenie do działu Detox, ale blokada DNSów na hajpa nie jest złym pomysłem.
Może znaleźli sobie coś, co zapełnia tę wyrwę w duszy. Może znaleźli siłę wyższą, co zawsze mnie odrzucało od NA. Może po prostu zwalczyli dawne problemy przykryte używkami i nie są one najzwyczajniej w świecie dłużej potrzebne, bo że po jakimś czasie nie dają radości absolutnie żadnej, wie każdy po poważniejszych ciągach. Może pod wpływem partnera się wjebali, a może ktoś inny ich wyciągnął.
Natomiast wszystkie osoby, niezależnie od lat abstynencji, są w momencie jej złamania ZRÓWNANE ze sobą - tragedia po złamaniu 20 lat relatywnie jest większa niż po 2 latach, ale tylko relatywnie - i różnią się tylko tym, jak na nią zareagują - czy będą uważać to za koniec świata i deterministycznie sięgną po kolejną działkę, czy potraktują to na zasadzie potknięcia o nierówny bruk kostki życiowej i znak od mózgu - "z życiem ci się, dziołcha, dzieje bardzo źle skoro wróciłaś do nawyku xyz". Ważne, by dojść, co morfina - tutaj akurat - ma przykrywać/czego ma być namiastką.
Jak nawet tak wadliwa tkanka na ciele zdrowego narodu (pdk) jak ćpun siądzie rano na łóżku i zapyta siebie "co jest nie tak z moim życiem/jak chciałbym żyć" czy podobne pytanie, to odpowiedź na nie naprawdę przyjdzie po góra trzydziestu sekundach wmyślenia się w nie. Tyle, że zaraz pojawi się cała siatka "ale". Jest taka "modlitwa" z tym poznawaniem rzeczy, których zmienić w danej chwili nie możemy - i jako nie-chrześcijanka uważam, że to całkiem mądra myśl, aplikowalna w zasadzie dla każdego niezależnie od religii. Ja wiem, czego zmienić obecnie nie mogę i nie kopię się z koniem, nie obwiniam się wiecznie akurat za szprycowanie, za dekadę z opio, za to że w tamtym roku pisałam z krzywym uśmiechem "jaki dzień, taki cały rok" pierwszego stycznia i pewnie zrobię tak ponownie, tylko każdy wie, że ten uśmiech to takie "pozdro dla kumatych" w poczekalni udręczonych dusz. J. Peterson w swoim przemówieniu o depresji wymienił kilka warunków i powiedział, że jeśli spełniasz ileś tam z iluś, to praktycznie nie da rady Ci pomóc. Był tam brak znajomych, brak wsparcia od rodziny, brak pieniędzy, brak mieszkania, brak przyjaciół i posiadanie uzależnień, ale też brak pracy/uczelni - jakiegoś obowiązku, np. ja pewnego roku wstawałam praktycznie tylko dla tej jednej rzeczy i dwóch pomniejszych... Jak jestem przypadkiem beznadziejnym, to jestem; w końcu, podobnie jak matka, zawsze jak się w coś wpierdalałam - to z impetem.
Duże gratulacje dla tych, którym udało sie przejść przez oczka tej siatki "ale".
(podobnie jak przez moje metafory, bo się zgrzałam właśnie)
wierzyli do końca i poszli na dno
teraz jeszcze przechylają moją łódź niepewną
odtrącam te sztywne dłonie okrutnie żywa
odtrącam rok za rokiem.
@Rejfuu, zależy też od drogi podania. 200 mg i.v. odpowiada ok. 50 mg p.o., bo doustnie przyswaja się ok. 25-30% morfiny, ale 200 mg na pierwszy raz to zdecydowanie za dużo, nawet jeśli dawka nie będzie śmiertelna, to zapewne będziesz tylko spać i rzygać, no i do tego histamina. Zacznij od 20 mg i.v. lub 40 p.o., poznaj najpierw substancję.
Jednak przeczytaj najpierw wątek ,,Zanim weźmiesz jakikolwiek opioid zastanów się 150 razy”, odradzam nawet jednorazowe próbowanie, bo nadal utrzymuję, że psychicznie uzależniłam się od majki za pierwszym razem, podobnie jak wielu z nas tutaj. Masz przykład nawet chociażby w tym poście - 3 lata na opioidach, w tym 2 na morfinie, prawie 2 lata abstynencji i kolejny ciąg. Opio to jedno wielkie bagno, wciągające z ogromną siłą. Przemyśl to, a jeśli się zdecydujesz, to zacznij od takich dawek, co napisałam wyżej.
Moda prosze o scalenie z wczesniejsza moja wypowiedzia. Z gory dziekuje.
19 grudnia 2019Jamedris pisze: I z doświadczenia (jakkolwiek to by nie zabrzmiało, choć ostatnio uświadomiłam sobie ile to już z panią igłą się kumpluję) mówię, że samobiczowanie się NIC, dosłownie nic nie daje, wręcz odbiera jeszcze i tak minimalne szanse na sukces (no sorry, sad but true), ja ogólnie nie jestem za tym, by osoby czyste udzielały się na hajpopodobnych stronach i choć są u nas bardzo chlubne wyjątki (które, nie wiem, czy życzą sobie wskazywania forumowym paluchem), to forum jest swoistego rodzaju miną, ćpaniem na sucho i jestem pełna dla nich podziwu, że są tu, dzielą się wspomnieniami, wiedzą, radami, a mimo wszystko nie pukają. Jeśli już, to ograniczenie do działu Detox, ale blokada DNSów na hajpa nie jest złym pomysłem.
Może znaleźli sobie coś, co zapełnia tę wyrwę w duszy. Może znaleźli siłę wyższą, co zawsze mnie odrzucało od NA.
A jak tam u Was, ludzie, pamiętacie, kiedy w ogóle ostatnio byliście w kościele? Odnoszę wrażenie, że bardzo dużo opiatowców, nawet jeśli kiedyś wierzyli, to wraz z latami brania zupełnie zarzucają tę część swojego życia. Ja od zawsze lubiłam chodzić do kościoła, a w dodatku wierzę, że to Bóg pozwolił mi poznać morfinę, więc ciążyła mi ta myśl, że mogę mieć jakby taki zakaz uczęszczania na msze z powodu swojego wyboru morfinowego (z początku miałam napisać "problemu". ale po namyśle, to moje branie opio jest raczej jednak w większym stopniu wyborem, niż problemem) - tak jak np. ludzie, którzy żyją "nie po bożemu" w niezalegalizowanych związkach. Bo właśnie słyszałam, że takim osobom czasem się odmawia rozgrzeszenia, ze względu na ciągłe życie w grzechu - a na logikę, ja chyba również mam taką sytuację...
You will always be in my dreams
The last and final moment is yours
My agony is your triumph
![[img]](https://hyperreal.info/sites/hyperreal.info/files/grafika_artykul_skrot/cannababcia.png)
Marihuana? Nie taka straszna, jak ją malowali.
![[img]](https://hyperreal.info/sites/hyperreal.info/files/grafika_artykul_skrot/a12a216cf97460608e37260bc2663020f9aa0a82.jpg)
Dlaczego Portugalia może być europejską stolicą medycznej marihuany?
![[img]](https://hyperreal.info/sites/hyperreal.info/files/grafika_artykul_skrot/nowenarkogis.jpg)
Coraz więcej Polaków przedawkowuje nowe narkotyki. Raport GIS
![[img]](https://hyperreal.info/sites/hyperreal.info/files/grafika_news_skrot/mjheart2.jpg)
Jak marihuana niszczy serce
Na Uniwersytecie Kalifornijskim w San Francisco wykazano, że przewlekłe używanie konopi - niezależnie od tego, czy są one palone, czy przyjmowane w jakimś jadalnym produkcie - wiąże się z istotnym ryzykiem dla układu sercowo-naczyniowego.
![[img]](https://hyperreal.info/sites/hyperreal.info/files/musketamine.jpg)
Musk zażywał narkotyki w Białym Domu? Trump "ma nadzieję, że nie"
Donald Trump, komentując doniesienia "New York Timesa", wyraził nadzieję, że Elon Musk nie zażywał narkotyków w Białym Domu. Amerykański przywódca zdradził także, co zrobi z zakupioną od miliardera teslą. Od momentu odejścia Muska z administracji pomiędzy prezydentem a jego byłym doradcą trwa spór.
![[img]](https://hyperreal.info/sites/hyperreal.info/files/grafika_news_skrot/cement.jpg)
Palenie papierosów uszkadza cement. W zębach pozostają trwałe ślady po nałogu
Zęby składają się z trzech zasadniczych warstw: szkliwa, zębiny i cementu. Ten ostatni pokrywa korzeń i budową przypomina kość. Układa się on w charakterystyczne pierścienie, podobne do pierścieni drzew, które rosną z każdym rokiem. Naukowcy z Northumbria University chcieli sprawdzić, czy cement można wykorzystać w medycynie sądowej, na przykład do określania wieku ofiar przestępstw lub katastrof. I odkryli, że palenie papierosów pozostawia w cemencie trwałe ślady.