Syntetyczny opioid o niewybiórczym działaniu na receptory opioidowe.
Więcej informacji: Tramadol w Narkopedii [H]yperreala
ODPOWIEDZ
Posty: 144 • Strona 7 z 15
  • 364 / 3 / 0
Medyk_ pisze:
Życie codzienne na tramadolu, jest beznadziejne i do niczego dobrego nie prowadzi, ale życie bez niego jest chyba jeszcze gorsze...
Bo życie samo w sobie jest beznadziejne. Taka prawda i nie ma co się oszukiwać.
Przynajmniej Tramadol daje mi jakąś chęć do życia, działania, pomaga funkcjonować w społeczeństwie, ułatwia wyjście z domu [ lęki mi się ostatnio nasilają, więc to istotne... w bezno się nie chce ładować, bo to straszne gówno ].

Mało tego.Znosi stany depresyjne, a do tego ułatwia życie i czyni je choć trochę bardziej "uzdatnionym do egzystencji". Bez niego czuję się jak ciota, śmieć, nie radzący se w prostych sytuacjach. Całe życie dawałem se nieraz w kasze nadmuchać. Nie potrafiłem się odezwać w swej obronie. Ktoś mi szczał w oczy, a ja się cieszyłem i twierdziłem - to tylko deszcz spływa na me powieki. :nuts: Szczególnie za skóre zaszła mi szkoła średnia. To tam najbardziej ucierpiała moja psychika. Nie znoszę dużych skupisk ludzi. Mam wtedy ( jak jestem bez tramadolu we krwi) chęć zapaść się jak najgłębiej pod ziemię. SSRI nic nie dają, a minął już miesiąc - a tu dupa. Jeszcze gorzej jest.
Gdy jestem po byle jakiej dawce, nawet małej, czuję że mam wpływ na me życie i jestem znaczącym punktem na ziemi. Poprawia ogólnie moją samoocenę.

Bardzo, ale to bardzo dobry lek. Do tego nie wywołuje znaczących skutków ubocznych, gdy nie zażywa się w ciągach dawek rzędu 800 mg / 1g. na dobę, bo to lekka przesada. Optymalnie jest pozostawać przy dawce do 400 mg. Najlepiej w ten sposób - dzień jem, dzień przerwy, dzień jem i tak dalej.
Uwaga! Użytkownik mlodymechanik nie jest już aktywny na hyperrealu. Nie odpowie na próbę kontaktu, ani nie przeczyta odpowiedzi na post.
  • 1195 / 139 / 0
Dokladnie mam tak samo. Po T załącza mi sie niesamowita chęc majsterkowania, robienia czegoś, grzebania przy samochodzie i przy tym myśle robie wszystko dokladnie i pewnie. No coś pieknego.
  • 192 / 20 / 0
Dokładnie ! Po Tramciu jestem w stanie ugotować obiad, posprzątać całe mieszkanie i jeszcze mam silę żeby wyjść na piwko w plenerze z osobami, które jako jedyne są w stanie ze mną wytrzymać (ba! nawet lubią moje towarzystwo, co nie czesto się zdarza). Po tramciu jestem lepszy dla ludzi, a raczej zawsze jestem, tylko po T mam na to siłę i ochotę. Nigdy nie miewałem lęków, chociaż przez całe życie towarzyszy mi paraliżujące uczucie wstydu, nienawidze, jak ktoś na mnie patrzy etc. Podobnie jak u Ciebie mlodymechanik'u najbardziej zjebanym okresem była szkoła średnia (a raczej jest...), do dziennych szkół średnich chodziłem łącznie 2,5 roku, w tym czasie zaliczyłem 1 technikum i 4 prywatne ogólniaki, dopiero zmiana na zaoczną pozwoliła mi jakoś odżyć. Tramcio oczywiście towarzyszył mi przez cały ten czas, dzieki niemu życie i szkoła bywały znośne... Podobnie jak u Ciebie mlodymechanik'u SSRI nic tak naprawdę nie dawały, no może poza jeszcze większym poczuciem pustki wewnętrznej i pogłębieniu przekonania o beznadziejności egzystencji. Czyli powracamy do punktu wyjścia. Jedyne lekarstwo na to wszystko to albo wieloletnia terapia (psycho i farmakologiczna, która nie koniecznie pomoże), albo kilka żółto-zielonych kapsułek szczęścia, z symbolem wagi (myślę, że celowo wujek Grunental wybrał sobie takie logo ^^).
  • 373 / 3 / 0
Medyk_ pisze:
Za nimesil płaciłem coś koło 10zł/30x100mg więc jest bardzo tani, chyba, że mówisz o tramciu, że się nie opłaca cenowo (ale przecież też nie wychodzi najdrożej). U mnie z kręgosłupem to bardziej złożona sprawa, tak naprawdę po paru latach diagnostyki nie wiadomo nic konkretnego. Zesztywniające dość dobrze pasuje, chociaż nie ma potwierdzenia radiologicznego, na zdjęciach poza przesuniętym kręgiem w odc lędźwiowym nic szczególnego. Od lat nękają mnie zapalenia dużych stawów (barki i kolana) i tak naprawdę tylko Tramal jest pomocny przy moich problemach. Przez rok nie brałem, ale w tym czasie wpieprzyłem tyle nlpzów, że zapewne moje "wnętrze" jest w opłakanym stanie... Naszła mnie smutna konkluzja(zgodnie z tematem), że Życie codzienne na tramadolu, jest beznadziejne i do niczego dobrego nie prowadzi, ale życie bez niego jest chyba jeszcze gorsze... A co do ZZSK to troche groteskowe, ale ucieszyłbym się z takiej diagnozy, przynajmniej wiedziałbym na czym stoję...
Kurde... Ja za nimesil 9 saszetek płaciłem chyba z 10-20zł ? O mam paragon jeszcze! w styczniu i płaciłem 16zł. Jak zapłaciłeś 10zł za 30 to już się opłaca bo u mnie za 30 wyszłoby z 50zeta ;/ Czyli 5x taniej wyszło u Ciebie. Potem posprawdzam na stronie jak to jest...

Jeśli masz stany zapalne to powinien lekarz obowiązkowo wręcz dać skierowanie na test OB, CRP, ASO i coś tam jeszcze. Przecież to grosze, a ja nawet za darmo miałem zresztą i na 2 dzień wyniki. Jeszcze antygen HLA B27 czy jest jego obecność i już wiesz czy masz ZZSK albo reumatoidalne zapalenie stawów :) 90% z ZZSK ma ten antygen.

Powiem Ci, że nasze wnętrze może być w całkiem dobrym stanie bo jak jeszcze nie miałem depresji ani nerwicy i byłem mega szczęśliwym chlopakiem to łykałem 5 piguł dziennie na stawy i do tego łoiłem browary bez przejęcia jakiegokolwiek. A teraz biorę 2 tabletki i już sobie myślę, że brnę w gówno i szarpie swój organizm chemią.
mlodymechanik pisze:
Medyk_ pisze:
Życie codzienne na tramadolu, jest beznadziejne i do niczego dobrego nie prowadzi, ale życie bez niego jest chyba jeszcze gorsze...
Bo życie samo w sobie jest beznadziejne. Taka prawda i nie ma co się oszukiwać.
Przynajmniej Tramadol daje mi jakąś chęć do życia, działania, pomaga funkcjonować w społeczeństwie, ułatwia wyjście z domu [ lęki mi się ostatnio nasilają, więc to istotne... w bezno się nie chce ładować, bo to straszne gówno ].

Mało tego.Znosi stany depresyjne, a do tego ułatwia życie i czyni je choć trochę bardziej "uzdatnionym do egzystencji". Bez niego czuję się jak ciota, śmieć, nie radzący se w prostych sytuacjach. Całe życie dawałem se nieraz w kasze nadmuchać. Nie potrafiłem się odezwać w swej obronie. Ktoś mi szczał w oczy, a ja się cieszyłem i twierdziłem - to tylko deszcz spływa na me powieki. :nuts: Szczególnie za skóre zaszła mi szkoła średnia. To tam najbardziej ucierpiała moja psychika. Nie znoszę dużych skupisk ludzi. Mam wtedy ( jak jestem bez tramadolu we krwi) chęć zapaść się jak najgłębiej pod ziemię. SSRI nic nie dają, a minął już miesiąc - a tu dupa. Jeszcze gorzej jest.
Gdy jestem po byle jakiej dawce, nawet małej, czuję że mam wpływ na me życie i jestem znaczącym punktem na ziemi. Poprawia ogólnie moją samoocenę.

Bardzo, ale to bardzo dobry lek. Do tego nie wywołuje znaczących skutków ubocznych, gdy nie zażywa się w ciągach dawek rzędu 800 mg / 1g. na dobę, bo to lekka przesada. Optymalnie jest pozostawać przy dawce do 400 mg. Najlepiej w ten sposób - dzień jem, dzień przerwy, dzień jem i tak dalej.

Ja jak jeszcze nie miałem depresji to miałem lepiej niż na tramalu w głowie... Jasność, szybkość myślenia i ciągle piekny humor ehhh... Bez wspomagaczy.
Ostatnio mi odpuściła deprecha na 1 dzień (zdarza się to raz do roku) to stałem i się śmiałem bo piesek biegał po śniegu. Coś niesamowitego, my to pewnie mamy po dragach tak jak normalni ludzie bez hehe
  • 192 / 20 / 0
To wszystko właśnie sprawia, że sięgamy po tramal, to uczucie szczęścia, ta chęć życia, to o czym wspominał lucifer_sam, czyli napęd do wykonywania zwykłych czynności, który u "zdrowych" (tzn. bez deprechy) ludzi, jest czymś naturalnym, dla człowieka, który boryka się z depresją/nerwicą/lękami, czy (tak, jak ja) borderem, albo innymi smutnymi chorobami duszy. I właśnie to w tramciu jest najciekawsze, że jest w stanie w ciągu godziny zmienić osobę z rozklapcianej kluski, w kogoś w pełni "zdatnego do życia". I dlatego właśnie bardzo szanuję wszystkich opiatowców, bo dla nich "ćpanie" to nie sposób na sfazowanie się, na skurwienie, tylko sposób, żeby ŻYĆ NAPRAWDĘ, bez lęków, depresji i całego tego gówna, o to właśnie chodzi w Tramalu, że to lek dla chorej duszy, a nie jakieś upierdalające ścierwo, robiące zwierze z człowieka, to lek pozwalający żyć tak, jak każdy normalny człowiek, to lek, który oddaje to, co matka natura/bóg/los zabrał, to właśnie prawdziwe szczęście i wolność od duchowego raka...
  • 364 / 3 / 0
Czyli widzę, że wszyscy mają takie samo rozumowanie. Miło to słyszeć.

tramadol powoduje, że ludzie w pewien sposób wybrakowani, mogą stać się normalnymi, pewnymi siebie, pełnowartościowymi ludźmi, którym nie straszna jest wędrówka przez życie, które jest naszpikowane różnymi problemami.
Są różne osobowości. Słabsze, silniejsze.

Te słabsze muszą po prostu wspomagać się farmakologią, bo inaczej ( szczególnie w tych obecnych ciężkich czasach ) zostaną stłamszeni i "zjedzeni" i poniżeni przez innych.
Uwaga! Użytkownik mlodymechanik nie jest już aktywny na hyperrealu. Nie odpowie na próbę kontaktu, ani nie przeczyta odpowiedzi na post.
  • 192 / 20 / 0
No właśnie ja zawsze byłem osobą, która dominowała nad innymi, kryłem się bardzo z uczuciami, bo przecież przywódca nie może okazywać uczuć, a tym bardziej słabości. Wyniszczyło mnie właśnie to wieloletnie skrywanie wszystkiego w sobie, nikt nigdy nie widział mnie smutnego, czy przygaszonego, zawsze "błyszczałem", byłem popularny itp. ale nigdy nie miałem poczucia własnej wartości, ani nie czułem się silny, po prostu grałem takiego, jakim powinienem być, takiego, jakiego chcieli widzeć wszysyc w koło. Nigdy nie bylem pewny siebie, zawsze w środku byłem zalękniony, przygaszony, po prostu (nad?)wrażliwy, ale przez lata udało mi się wychodować tak idealną skorupę, że nikt poza mną (i najbliższymi przyjaciólmi) nie wiedział, jaki jestem naprawdę... Ale wszystko się skończyło, z ekstrawertyka zmieniłem się w przygaszonego, zamyślonego i nie zbyt kontaktowego człowieka, z ostatniej szkoły odszedłem, bo nie wytrzymałem presji ze strony otoczenia (co nigdy mi się nie zdarzało), trafiłem do pato szkoły, w której próbowali mnie gnębić za bycie aktywnym na lekcjach, za inteligencję, po miesiącu stamtąd odszedłem z opinią kujona-bandyty, ponieważ musiałem sobie siłą wywalczyć spokój, udało się, ale to było ponad moje siły. Kiedy biorę tramal, staję się tym, kim byłem w młodości. Wesołym, stale uśmiechniętym chłopcem, który ma milion pomysłów na minutę i czerpie z życia nie garściami, a całymi wiadrami, który każdą chwilę wykorzystuje w 101%, którego apetyt na życie i ambicje, czasem sięgają aż zbyt daleko... Zawsze taki byłem i myślałem, że gdy stanę u progu dorosłości, nadal będę miał taki zapał, niestey dopadło mnie bpd, depresja itp. I tak właśnie moja smętna historia zatacza koło i powracam do Tramalu, jako sposobu na odzyskanie samego Siebie, na bycie takim, jak mialem nadzieję być zawsze...
  • 373 / 3 / 0
To chyba choroba zrobiła ze mnie słabeusza bo przed nerwicą lękową to byłem silniejszy niż inni psychicznie. Poradziłbym sobie za wszystkim bez grymasu na twarzy i nagle z dnia na dzień. BOOOOM..... obrót o 180....
Byłem wygadany, niczym się nie przejmowałem i nigdy praktycznie nie byłem smutny przed wejściem depresji i nerwicy.

Teraz trzeba walnąć tramal i benzo żeby byc podobnym... Kurwa czemu tak jest, co tam się spierdoliło nam wszystkim...
Chciałbym żeby kiedyś ktoś znalazł na to odpowiedź i jeszcze potrafił "nareperować" he he...

Swoją drogą moja bliska koleżanka miała stan taki, że już nie kontaktowała prawie tak silna depresja i lęki, dostała elektrowstrząsy pare zabiegów i dziś ma się lepiej ode mnie
  • 192 / 20 / 0
To jest właśnie najgorsze w tym wszystkim, że z dnia na dzień przestaje się poznawać samego siebie, nawet odbicie w lustrze już nie to samo, to ktoś inny, tylko kto..?
I to jest właśnie najstraszniejsze, że trzeba się zniżać do ćpania pierdolonych leków, żeby choć przez chwile poczuć się naprawdę sobą, takim, jakim się przez lata było. Chyba najbardziej boli ta tęsknota do siebie samego i ta cholerna pewność, że już nigdy nie będzie się sobą...
Groteskowe i nawet nieco przerażające jest to, że tęsknię za dawnym sobą, choć z całego serca się zawsze nienawidziłem, nie ważne której "wersji" zawsze się nienawidziłem, a teraz tęsknie za starym sobą, jakie to ironiczne...
  • 1195 / 139 / 0
Ja nigdy nie tęsknie za starym sobą. Każdego razu jak schodzi mi faza tęsknie, że już sie skończyła.
ODPOWIEDZ
Posty: 144 • Strona 7 z 15
NarkoMemy dodaj swój
[mem]
Artykuły
Newsy
[img]
Marihuanoholik – nowa definicja dla nowego języka debaty o uzależnieniu

W świecie, w którym alkoholik nie jest „ćpunem”, tylko „osobą z chorobą alkoholową”, a osoby uzależnione od leków otrzymują wsparcie zamiast pogardy i aresztów – czas również na zmianę języka wokół marihuany, która prędzej niż później zostanie w Polsce zdepenalizowana. Dlatego proponujemy wprowadzenie nienaukowego terminu „marihuanoholik” – jako neutralnego określenia osoby, która straciła kontrolę nad swoim używaniem marihuany i odczuwa tego konsekwencje w codziennym życiu. Zaznaczamy, że definicja ta nie ma zastąpić klasyfikacji medycznej, a jedynie usunąć stygmantyzację.

[img]
Milion dawek heroiny w jednym bagażu na lotnisku w Lizbonie. "Niezwykle starannie ukryte"

Milion indywidualnych dawek heroiny zarekwirowali funkcjonariusze portugalskiej policji w porcie lotniczym im. Humberto Delgado w Lizbonie. Narkotyki znaleziono w bagażu jednej z pasażerek.

[img]
Policjant złapany z narkotykami w Kołobrzegu. Prokuratura i policja ujawniły nowe fakty

Podczas festiwalu muzyki elektronicznej w Kołobrzegu zatrzymany został 40-letni policjant z Gdańska, który miał przy sobie narkotyki. - Została uruchomiona procedura zawieszenia policjanta w czynnościach służbowych - mówi o2.pl asp. szt. Mariusz Chrzanowski, rzecznik prasowy KMP w Gdańsku.