Dział poświęcony harm reduction – metodom mającym na celu złagodzenie negatywnych konsekwencji zażywania środków psychoaktywnych.
ODPOWIEDZ
Posty: 45 • Strona 4 z 5
  • 39 / 1 / 0
Parę dni temu zostałem poproszony o napisanie tu paru linijek nt. zmian zachodzących w psychice po sesji oddychania holotropowego które subiektywnie można ocenić jako zmiany negatywne. Generalnie nie mam zamiaru tutaj wyrzucać smutów, aczkolwiek parę przykładów własnych pozwolę sobie przytoczyć. Na chwilę obecną mam za sobą 8 sesji oddychania holotropowego, wszystkie przeprowadzone w ciągu ostatnich 12 miesięcy pod okiem dr. Milana Hrabanka.

Na początek trochę teorii w takiej formie w jakiej ja ją rozumiem. Osobiście to co się dzieje w trakcie i po doświadczeniu holotropowych stanów świadomości tłumaczę sobie na własne potrzeby przez pryzmat własnego zrozumienia dwóch modeli. Pierwszym jest model Grofa (nieświadomość osobista, perinatalna i transpersonalna) oraz model Leary'ego (8 obwodów neurologicznych). Wychodząc z założenia że na co dzień jestem mieszanką wdruków i uwarunkowań na czterech pierwszych obwodach u Leary'ego, to nakładając na to kolejne warstwy psychicznych śmieci zgodnie z modelem Grofa powinienem otrzymać coś w ten deseń:

jeżeli (dla przykładu):
- 600 lat temu nasz bohater (nazwijmy go roboczo Arthur) umiera w cierpieniu i samotności nienawidząc i przeklinając wszystko dookoła (do kwestii karmicznych lub czegoś w tym stylu wrócę później)
- później jednak okazuje się szczęściarzem i ma bardzo gładki i bezproblemowy naturalny poród, po porodzie jest otoczony opieką i wszystko jest as it should be
- jako 6 latek przypadkiem zostaje zamknięty w jakiejś klaustrofobicznej dziurze na bliżej nieokreślony nieprzyjemnie długi okres czasu

to (w teorii, dla przykładu):
- dopóki Arthur nie przepracuje zdarzenia z zamknięciem to być może będzie nieufny, strachliwy, będzie bał się ciemności, będzie miał problemy z sercem i być może układem trawiennym

- po przeżyciu na nowo tego jakże upragnionego doświadczenia, przepracowaniu go i zintegrowaniu, po jakimś czasie Arthur odkrywa że jego poprzednie zachowanie - nieufność, strach przed ciemnością, niechęć do przygody, zostają zastąpione przez chęć poznawania nowych miejsc i osób, radość z tego co się robi, etc, tak więc jeden śmieć z psychiki został wyrzucony...

- ... co daje więcej miejsca na to co było wcześniej. Czas leci, znikają problemy z układem trawiennym, ale nasz bohater znowu powoli staje się coraz mniej zainteresowaną światem osobą, czasem znowu się zastanawia czy osoby z jego otoczenia na prawdę go lubią czy jednak mają jakiś ukryty cel. Mimo to Arthur zalicza parę kolejnych sesji OH (lub też sesji psychodelilczne) i dochodzi do tego punktu w którym przeżywa silne doświadczenia związane z drugą matrycą perinatalną (model Grofa), Arthur umiera przez całą wieczność, sięgając moralnego i egzystencjalnego dna. Od tego czasu nasz bohater znowu jest nękany przez nieufność, strachliwość a do tego problemy z sercem się pogorszyły.

- nasz bohater w końcu przepracował cały swój poród, ale jego stan psychiczny poprawił się tylko trochę i dopóki nie dojdzie do sedna to się to nie zmieni


tak więc podsumowując:
- OH nie działa na zasadzie przychodzisz, oddychasz, hokus pokus sam sala dim, naprawione - krok po kroku odkrywasz coś co było głębiej, coś co w jakiś sposób Ci przeszkadza lub szkodzi i mówiąc o Tobie bynajmniej nie mam na myśli Twojego ego, każdy kamyk który odkrywasz pozwala rzucić trochę więcej światłą na te które są ukryte głębiej, przy czym od razu mówię że to też nie działa na takiej zasadzie że zawsze wiesz co się dzieje. Czasem bywa tak że się krzyczy, płacze i (o ironio) walczy o oddech ale na poziomie intuicyjnym po prostu wiadomo że to co się dzieje jest związane z tym lub tamtym. Czasem jednak jest tak że coś się robi podczas sesji ale nie ma się pojęcia dlaczego, po prostu tak trzeba i już. No a czasem po prostu nic się nie dzieje ;-) co jest dosyć frustrujący zważywszy na to że się zapłaciło wcześniej prawie 500zł.

- zmiany w psychice nie pojawiają się na zawołanie. Teoretycznie zmiany mogą się pojawić nawet po 3 miesiącach od przeprowadzonej sesji, i często bywa tak że zmiany pojawiają się na zasadzie efektu domina. Co jest bardzo ważne, mimo że najbardziej ignorowane (przynajmniej jeśli o mnie chodzi) - zmiany nie zależą jedynie od tego co działo się podczas sesji, ale także od kolejnych dni. Jeśli po bardzo intensywnej sesji ktoś wraca z powrotem do niezbyt reprezentatywnych warunków życiowych, po to żeby od razu iść do pracy której i tak się nienawidzi to może się odbić negatywnie na zdrowiu psychicznym. Podobno najlepszym co można zrobić po sesji to pozwolić sobie na parę dni ciszy i kontemplacji (żadnych ludzi, za wyjątkiem najbliższych, żadnej pracy, seksu, telewizji, internetu ani muzyki, może za wyjątkiem jakiegoś medytacyjnego fletu), do tego lekkie jedzenie i dużo wody. Jeśli ktoś może sobie pozwolić na taki luksus po sesji to bez wątpienia na nim skorzysta.

- nie wszystkie zmiany są stałe, często zdarza się że jakiś efekt po sesji utrzymuje się przez powiedzmy 5 dni, później znika. Dotyczy to zarówno tych zmian pozytywnych jak i negatywnych. Wynika to właśnie z tej warstwowości o której pisałem przy okazji "przypadku" Arthura (Grof tą warstwowość nazywa układami COEX).

- i na koniec, pisząc o zmianach w psychice, mam na myśli zarówno zmiany stricte psychiczne (większa otwartość na świat, ludzi, rozbudzona kreatywność, zaprzestanie czynności autodestrukcyjnych, etc.), jak i zmiany na poziomie neurosomatycznym (np. zmniejszenie odczuwanego chronicznego bólu, ocieplenie dłoni i stóp - nie wiem jak się fachowo nazywają chronicznie zmarznięte dłonie i/lub stopy, ale o to mi chodzi), a także zmiany w seksualności (w zależności od potrzeb zwiększenie lub zmniejszenie libido, silniejsza erekcja, bardziej naturalne podejście do seksualności - odpuszczanie wszelkich *filii i innych fetyszy, wszystko staje się opcją a nie koniecznością, itd.)

- wspomniałem gdzieś wyżej o doświadczeniach karmicznych, generalnie należę do osób którym jakoś nie brzmi to wyrażenie najlepiej, ponadto na chwilę obecną nie mogę się pochwalić doświadczeniami o których mógłbym powiedzieć że są z poprzednich wcieleń (z jednym małym wyjątkiem, ale to akurat mogę na chwilę obecną uznać za preludium do takiego doświadczenia, nie za samo doświadczenie per se - może na kolejnej sesji OH coś się rozwinie), niemniej Grof w swoich publikacjach odnosił się do tego typu doświadczeń jako potencjalnie prawdziwych doświadczeń z poprzednich wcieleń, a zakładam że jest on człowiekiem o wiele bardziej doświadczonym ode mnie, więc nie chciałbym się tu za dużo wypowiadać. Pragnę jedynie wspomnieć że tego typu doświadczenia, niezależnie od tego jaki nadamy im ontologiczny status - mają miejsce.



Na koniec pozwolę sobie przytoczyć 3 przykłady z mojego doświadczenia wzięte, jako że post miał dotyczyć zmian negatywnych to na takich się będę skupiał:

- mniej więcej w miesiąc po pierwszej mojej sesji pojawiły się u mnie dosyć natarczywe myśli samobójcze. Generalnie wyglądało to tak że jeśli byłem wśród ludzi i miałem się czym zająć to nie było żadnej różnicy w moim samopoczuciu, ale jeśli tylko zostawałem sam bez konkretnego "czegoś" do zrobienia to jedyne o czym potrafiłem myśleć to beznadziejność, beznadziejność i beznadziejność, samobójstwo zaś wydawało się rozsądną alternatywą dla tego stanu. Chwytałem się wtedy byle czego żeby tylko znowu nie zostawać sam na sam ze sobą. Spędziłem w tym stanie około 25 dni, aż w końcu umówiłem się na indywidualną sesję OH. Od tego czasu nie miałem żadnych nawrotów takiego stanu.

- w trakcie którejś kolejnej sesji, przeżywałem siebie jako rozkwitającą różę (albo inny "królewski" kwiat), było to całkiem błogie i przyjemne doświadczenie (aczkolwiek nie ekstatyczne) do chwili w której kwiat został zatruty jakimiś zielonymi toksynami, wtedy zacząłem z tym walczyć, krzyczeć, do tego bardzo chciało mi się wymiotować na co jednak sobie ze strachu nie pozwoliłem (generalnie z jakiegoś powodu boję się wymiotować, nie wiem dlaczego, aczkolwiek raz podczas sesji już mi się zdarzyło). Ostatecznie sesję skończyłem z dosyć silnymi nudnościami które trwały jeszcze jakieś 2 dni (takie rzeczy zawsze można "załatwić" po sesji, Milan zawsze oferuje swoją pomoc w takich przypadkach - ale wszystko zależy od oddychającego). Szóstego dnia po sesji zacząłem odczuwać permanentną senność, wstawałem do pracy przed 7 rano, jak wybijała godzina 12-13 zaczynała mnie ogarniać senność i ustawiczne ziewanie i tak aż do wieczora, gdy w końcu kładłem się spać. Skończyło się to dopiero z kolejną sesją oddychania (podczas której notabene zupełnie nic się nie działo).

- i na koniec mój ulubiony przykład. Po mojej piątej sesji zaczął się dla mnie okres około 6 tygodni podczas których często pamiętałem swoje sny, które swoją drogą często były bardzo rozbudowane. Pod koniec tego okresu przeziębiłem się i zmęczony położyłem się w środku dnia żeby się zdrzemnąć (jeśli mnie pamięć nie myli był to 2 lub 3 maja tego roku). Zanim zasnąłem zapadłem w stan hipnagoniczny. Streszczając się jak najbardziej z wydarzeń przeżywanych w tym stanie muszę napisać że szedłem w betonowym okopie (żadnych skojarzeń wojennych) aż zobaczyłem lekko uchylone drzwi. Z każdym kolejnym krokiem w stronę tych drzwi ogarniało mnie większe przerażenie, niemniej oczywistym i naturalnym było dla mnie że muszę tam wejść. W środku było jak w jakimś (zamkniętym) barze czy restauracji ze sceną, tak jak w starych filmach, krzesła na stolikach itd. Jak już tam wszedłem postanowiłem się tam schronić na jakiś czas - i tutaj się budzę. Powodem dla którego wspominam tutaj tą historyjkę jest fakt że od tej chwili do kolejnej sesji OH tj. ponad 3 tygodnie, męczył mnie ustawiczny kaszel. Przeziębienie które wtedy złapałem znikło parę dni późnej. Kaszel pozostał (dziwnie to brzmi %-D ) po jakimś czasie próbowałem go zbić jakimś czymś z apteki (akurat kodeinę i DXM pominąłem) ale nie pomagało. Hokus pokus czary mary, przestałem kaszleć 2 dni po kolejnej sesji OH.


To by chyba było na tyle, jeśli ktoś przeczytał całego tego posta to respect :diabolic: Liczę że to co tutaj napisałem nie zostanie odebrane jako herezja lub reklama, tylko coś po środku. Jeśli byłyby jeszcze jakieś pytania na które teoretycznie mógłbym odpowiedzieć to proszę pytać. Jeśli ktoś byłby trochę bardziej zainteresowany tematyką reprogramowania psychiki, albo neurologiką Leary'ego, albo czymkolwiek związanym z tym o czym się rozpisałem i chciałby się wymienić doświadczeniami lub pofilozofować, tutaj czy też na privie, to chętnie oferuję swoją skromną wiedzę i doświadczenie.

Mam cichą nadzieję że dało się to przeczytać i co ważniejsze zrozumieć o co mi chodziło. Jak już wcześniej pisałem wszelka teoria którą się tutaj wspomagałem jest tylko i wyłącznie tym jak ja to rozumiem, nie gwarantuję tego że to miał na myśli Grof, czy ktokolwiek inny. Nie gwarantuję również tego że tak to faktycznie działa. Ufam że to co napisałem ma przynajmniej trochę sensu i że nie zagmatwałem tego niepotrzebnie.

Pozdrawiam
  • 176 / 2 / 0
Hej, orientuje się ktoś, czy biorąc antydepresanty można wziąć udział w warsztatach, w sensie czy nie zakłócą one procesów "oczyszczania" czy przepracowywania emocji ?
  • 144 / 22 / 0
Polecam Ci zapytać samego dr Milana Hrabanka na maila holos@holos.cz
Napisz do niego krótką wiadomość po polsku, prostymi słowami. Koniecznie z informacją jakiego konkretnie leku używasz.
"(...)kto jest zniewolony przez potrzeby fizyczne: Hindus harujący od świtu do zmroku przy zręcznym pługu za miskę ryżu czy Amerykanin jadący na traktorze?"
  • 176 / 2 / 0
Dzięki, tak właśnie zrobię, co prawda na razie nie biorę leków, tylko jestem pokręcony i spanikowany , i tak na zaś chciałem wiedzieć, ale jak ayahuasce przeżyłem to OH też powinienem dać radę. Wydaje mi się że to trochę "łagodniejsze" doświadczenie, chyba że się mylę...
  • 144 / 22 / 0
Z całą pewnością łagodniejsze, z tym, że tu, w przeciwieństwie do aya, masz możliwość przerwania go dość szybko po prostu przestając głęboko oddychać. Mój strachliwy znajomy, zaraz, gdy tylko nachodziły go silne, nieprzyjemne retrospekcje, spłycał oddech i za nic nie potrafił się przełamać. Obserwując osoby na sali widziałem, że nie on jeden. Ważne więc byś był odpowiednio zmotywowany (na przykład przypominając sobie o pieniądzach które zapłaciłeś za uczestnictwo w warsztatach ;) )
"(...)kto jest zniewolony przez potrzeby fizyczne: Hindus harujący od świtu do zmroku przy zręcznym pługu za miskę ryżu czy Amerykanin jadący na traktorze?"
  • 15 / / 0
polemizowałbym z tym co jest łagodniejsze, aya czy oh. Na pewno są to zupełnie inne doświadczenia, ale jeśli ktoś uważa że oh to przecież tylko oddychanie to może się grubo przejechać na takim podejściu. Co do przerywania tego co się dzieje to poniekąd się zgodzę ale z pewnymi zastrzeżeniami. Czasem lepiej poprosić o wsparcie i przebrnąć przez to co się dzieje, niemniej nie zawsze wydaje się to takie proste. W przeciwnym razie warto mieć świadomość tego że przerywając jakieś doświadczenie dajemy sobie tylko więcej czasu aby się z nim uporać. Samo w sobie to nie zniknie. A spłycanie oddechu niekoniecznie wiąże się ze strachem, czasem się po prostu spłyca oddech, albo nawet przestaje oddychać, a czasem jest to część zabawy.
  • 144 / 22 / 0
Pewnie, że czasem się spłyca! Najbardziej wyraźne wizje miałem w okresach zupełnego zaprzestania oddychania na kilka minut. Jednak aby w ogóle można było mówić o OH spłycenie/przerwanie oddechu musi nastąpić po okresie jego pogłębienia i przyspieszenia przez dłuższy czas.
"(...)kto jest zniewolony przez potrzeby fizyczne: Hindus harujący od świtu do zmroku przy zręcznym pługu za miskę ryżu czy Amerykanin jadący na traktorze?"
  • 15 / / 0
mam podobnie że właśnie po dłuższym okresie oddychania jak przestaję zupełnie oddychać to czasem biegają mi fraktale przed oczyma albo bardzo przyjemnie mi się w głowie kręci albo coś innego się dzieje.

niemniej jedna krótka uwaga

pogłębienia LUB przyspieszenia, lub oba na raz
osobiście rzadko pogłębiam oddech

swoją drogą zauważyłem że jak się oddycha bardzo, bardzo szybko i płytko i po chwili przestawia się na głęboki powolny oddech i po 2-3 minutach znowu bardzo szybko to organizm reaguje trochę inaczej niż gdy tylko się szybko oddycha
  • 19 / / 0
Dlaczego praktykowanie tego samemu jest takie niebezpieczne? Że gość wyskoczył z okna? To na tyle tracimy świadomość że nie czujemy tego że wstajemy z łóżka, że się ruszamy?
  • 357 / 2 / 0
Nieprzeczytany post autor: grap32 »
Wypowie się ktoś kompetentny? Warto, czy to cos poziomu i-dosera?
ODPOWIEDZ
Posty: 45 • Strona 4 z 5
Artykuły
Newsy
[img]
Bransoletka, która chroni przed „pigułką gwałtu”. Wynik w kilka sekund

Naukowcy z Portugalii i Hiszpanii opracowali papierową bransoletkę wyposażoną w miniaturowy czujnik, który w ciągu kilku sekund potrafi wykryć w napoju najczęściej stosowane substancje odurzające, m.in. GHB, skopolaminę, ketaminę czy metamfetaminę.

[img]
Mężczyźni z Teksasu skazani na więzienie. Podszyli się pod DEA, żeby ukraść narkotyki

Kary po kilka lat więzienia otrzymali mężczyźni z Teksasu, którzy podszywali się pod agentów DEA, próbując ukraść marihuanę z domu w południowym Oregonie. Celem było kilkaset funtów narkotyku. Kradzież została udaremniona przez interweniujących na miejscu policjantów.

[img]
„Adwokat od trumien na kółkach” i jego żona z zarzutami w sprawie narkotyków

Znany łódzki prawnik, nazwany przez media „adwokatem od trumien na kółkach”, ponownie ma problemy z prawem. Paweł K. został w kwietniu, nieprawomocnie, skazany przez sąd w Olsztynie za spowodowanie śmiertelnego wypadku na drodze z Jezioran do Barczewa. W wypadku zginęły dwie kobiety.