Ps. nie nie szukam mefa, nigdy nie jadłem zresztą. Więc porównania do niego są mi zbędne. Nie lubię substancji powodujących dużą chęć dorzucania.
:)
Słoneczny wieczór, moja druga połówką oraz domek nad jeziorkiem. Po prostu, doskonale warunki na test czegoś nowego.
Po około 30-40 minutach pojawiły się pierwsze oznaki. Nie były spektakularne, aczkolwiek czuć było subtelne efekty. Dopiero po 1 h zaczęły przybierać na sile, delikatne falowanie obrazu, duże smużenie oraz powidoki. Cały czas jednak czuliśmy, że to nie koniec. Pojawiły się pierwsze dreszczyki na całym ciele, miliony myśli w głowie. Po 1,5 godzinie pojawił się peak, na tyle silny, że miałem już problemy z ogarnianiem rzeczywistości. Sama obecność mojej połówki była dla mnie ogromną przyjemnością, a jej głos – istnym orgazmem. Potężne fale ciepła, mikro orgazmy przeszywające nasze ciała, wszystko stało się niesamowicie przyjemne, dobre. Ogromna empatia, uczucie jedności, tak silne znane mi było dotychczas z psychodelicznych seansów. Siedzieliśmy wtuleni w siebie, cały czas rozmawiając, dotykając siebie. Czas zdawał się zwolnić – był ewidentnie zakrzywiony. Po 3,5 h zrobiło nam się chłodo, wspólnie udaliśmy sie do domku. Peak wydaję się już lekko uspakajać, nadal jednak było nadzwyczajnie dobrze i przyjemnie. Ciężko było mi ją choć na sekundę opuścić. Kiedy już paraliżujące wręcz uczucie przyjemności zaczęło delikatnie uchodzić, zacząłem coraz to mocniej dostrzegać psychodeliczne aspekty podróży. Po ponad 4,5 h udaliśmy się razem nad wodę, gdzie fauna i flora wyglądały po prostu bosko. Zmiany w percepcji były już czymś najnormalniejszym na świecie. Po pół godzinnym spacerze wróciliśmy z powrotem do domku. Chodzenie było czymś fantastycznym. Nie był to efekt plastelinowego świata a raczej uczucie niezwykłej lekkości. Czasem, miałem wrażenie jak gdybym się unosił. Po powrocie, czyści, beż żadnych barier, znów rozmawialiśmy. Poruszaliśmy mnóstwo tematów. Każdy był dla nas ważny, umacniał więzi - zjednywał razem. Po 7 godzinach zmiany percepcji były nadal na wysokim poziomie. Uczucie empatii, choć nadal intensywne, wydawało się zmaleć. Było to jednak bardzo naturalne odczucie. Na pierwszy plan wyłonił się, wcześniej przysłonięty, psychodeliczny aspekt podróży. Nadal bardzo dobrze się bawiąc obcowaliśmy ze sobą, rozmawialiśmy i oglądaliśmy rzeczywistość. Po około 9-10 godzinach, bardzo powoli, zaczęliśmy wracać. Zejście w żadnym wypadku nie było nieprzyjemne. Nie było żadnych fizycznych ani psychicznych dyskomfortów. Po 12 godzinach, z dobrym humorem położyliśmy się razem spać. Byłem już nieco wykończony brakiem snu. Dla niej niezbędne okazały się 3,5 - 4 mg zopiklonu. Usnąłem po około 15 minutach. Dzień po nadal mieliśmy doskonały humor, zmotywowani do życia i pełni pozytywnej energii.
Podsumowując: Myślę, że substancja jest bardzo unikatowa. Zaskoczyła mnie na plus, gdyż dała nam wartościowego trip`a. Szczerze powiedziawszy, nie nastawiałem się na coś tak dobrego i miałem inne nastawienie w głowie. Z początku bałem się czy aby na pewno jest to 6-ABP (jeszcze dodatkowo sama substancja, pełna nie rozpuszczających się grudek, nie poprawiała mojego nastawienia). Pomijając to w głowie i tak pojawiała się myśl o tym, czy substancja ta nie będzie niebezpieczna itd. Ciężko tu porównywać sam trip, uważam to w pewien sposób za unikatowe przeżycie. Ku mojemu zdziwieniu euforia nie była na tak wysokim poziomie jak w M1, a poczucie empatii wszechogarniających dreszczyków były nieporównywalnie większe. Sam aspekt psychodeliczny, niezaprzeczalnie występował, porównał bym to do małych dawek fenyloetyloamin.
PS: Ja ~ 135 mg (70kg) Ona ~ 125 mg (55kg). Na test wpływ mógł mieć 2C-D wrzucany dzień wcześniej.
PS2: Benzofury, które otrzymałem nabyłem jako „sampel” od pewnego sprzedawcy. Szczerze, teraz też będę mieć nie mały problem ze znalezieniem wiarygodnego i sprawdzonego sortu – jak znajdę będę przeszczęśliwy.
PS3: Nie odczuwałem dużej stymulacji, na pewno nie fizycznej.
PS4: Sorry za krzaki, orty czy inne dziwactwa w tekście :)
Blefujesz pisze:200mg dużo?
:)
![[mem]](https://hyperreal.top/wtf/memy/2/2bf38b13-9518-4b42-8dff-331254c55b09/perc-cake-perc-cake-v0-i9frylgejmfa1.png?X-Amz-Algorithm=AWS4-HMAC-SHA256&X-Amz-Credential=nxyCWzIV8fJz5t5dUSIx%2F20250505%2FNOTEU%2Fs3%2Faws4_request&X-Amz-Date=20250505T064602Z&X-Amz-Expires=3600&X-Amz-SignedHeaders=host&X-Amz-Signature=3a357a128ac9e2aa0511fdba4a5ca323a2604e1686428656bd975daf9674e9eb)
![[img]](https://hyperreal.info/sites/hyperreal.info/files/grafika_artykul_skrot/psyloszwajcaria.jpg)
Szwajcaria – jedyne miejsce w Europie z legalną terapią psychodeliczną
![[img]](https://hyperreal.info/sites/hyperreal.info/files/grafika_artykul_skrot/221176_r2_940.jpg)
Alkohol zabija 82 osoby dziennie. "W Radomiu jest więcej monopolowych niż w całej Szwecji"
![[img]](https://hyperreal.info/sites/hyperreal.info/files/chimpanzees-sharing-fruit.jpg)
Szympansy biesiadują? Sfilmowano je, gdy dzieliły się owocami zawierającymi alkohol
Ludzie od dawna spożywają alkohol i od tysiącleci odgrywa on rolę we wzmacnianiu więzi społecznych. Nowe badania wskazują, że nasi najbliżsi krewni – szympansy – mogą wykorzystywać alkohol w podobnym celu. Po raz pierwszy udało się sfilmować szympansy, które dzielą się sfermentowanymi owocami, w których stwierdzono obecność alkoholu.
![[img]](https://hyperreal.info/sites/hyperreal.info/files/f5.large_.jpg)
Ulubiona muzyka uruchamia układ opioidowy mózgu
Słuchając ulubionej muzyki odczuwamy przyjemność, niejednokrotnie wiąże się to z przeżywaniem różnych emocji. Teraz, dzięki pracy naukowców z fińskiego Uniwersytetu w Turku dowiadujemy się, w jaki sposób muzyka na nas działa. Uczeni puszczali ochotnikom ich ulubioną muzykę, badając jednocześnie ich mózgi za pomocą pozytonowej tomografii emisyjnej (PET). Okazało się, że ulubione dźwięki aktywują układ opioidowy mózgu.
![[img]](https://hyperreal.info/sites/hyperreal.info/files/lotnisko-w-pyrzowicach-.jpg)
Przemytnicy kokainy z Kolumbii skazani. Pachnące mentolem narkotyki przylatywały na Śląsk
Gliwicki sąd skazał sześciu członków grupy przestępczej, która drogą lotniczą przemyciła na Śląsk kilkadziesiąt kilogramów kokainy. Przewożona ją w paczkach z napisem "Rolls Royce".