Dział poświęcony wpływowi substancji psychoaktywnych na działalność człowieka.
ODPOWIEDZ
Posty: 178 • Strona 3 z 18
  • 382 / 8 / 0
Hmmm... więc tak: częściowo trafione, częściowo pudło.
Ojca rzeczywiście nie mam, zmarł cztery lata temu. Był ciężko chory, zresztą to leki go zabiły. Tata miał astmę (podobnie jak ja, ale ja mam na szczęście bardzo łagodną) i uzależnił się od sterydów, które powoli rozwaliły mu całe zdrowie. Po wszystkim z mamą doszłyśmy do wniosku, że trzeba było raczej kosztem gorszego samopoczucia taty nie dać mu się leczyć takimi lekami... mądry Polak po szkodzie. (Choć akurat mama jest lekarką... Ale najwyraźniej nie spodziewała się takich konsekwencji.)
Czy zostałam skrzywdzona w dzieciństwie? Nie sądzę. Raczej zawsze czułam się ogromnie odrębna od rówieśników. Już w wieku 4 lat znałam uczucie niepokoju, do dziś niemal to widzę - w kuchni półmrok, w radiu "Papierowy księżyc" Haliny Frąckowiak (znamienne są błędy w zapamiętaniu tekstu, które popełniam. W piosence: "znów taksówką sama jadę w świat, / w którym nie liczy się nic / prócz paru szaleństw i bzdur", ja zapamiętałam: "Znów taksówką sama jadę w dal / w której nie widzi się nic... / Dziś już nie martwię się tym" - a jednak te ostatnie słowa tak sprzeczne z tym, co wewnątrz...), ja klęczę na krześle i patrzę w ciemne podwórko... Od zawsze poczucie inności i już w bardzo wczesnym wieku pozytywne jej wartościowanie.
Wzory straceńców i buntowników? Może fascynowali mnie "poeci przeklęci", gdy miałam 14 lat, dziś mój bunt jest zupełnie, zupełnie czymś innym! Z całą pewnością o ile bardzo wielu ludzi z wiekiem się uspokaja, "konserwatywnieje" - ja wręcz przeciwnie, z wiekiem się radykalizuję. Różne wątki, ogólnie mówię nieraz na wpół żartobliwie (ale od czasu "powrotu psychodelii" - tylko na wpół), że trzy największe - idee? prądy umysłowe? - które największy miały na mnie wpływ, to romantyzm (NIE w sensie kwiatków i zachodów słońca... poczytaj "Romantyczność" i "Dziady" cz. IV), feminizm i psychodelia. Na razie wyraża się to w moim pamiętniku i ja nie zrezygnowałabym na pewno z tej refleksji, odczuwam to jako coś konstruktywnego. Przykłady tematów "krytyki kulturowej" z pamiętnika:
- w materialistycznej, spłyconej kulturze duchowość mistyczna może mieć wymiar rewolucyjny
- refleksje wokół "Do kraju tego, gdzie kruszynę chleba..." Norwida, stwierdzenie, że nie chodzi o Polskę, tylko o świat idealny, który na razie może być tylko marzeniem; ostatnie zdania zapisku: "Nie chodzi o to, by iść do kraju tego. Raczej o to, by i tu każda kruszyna miała wartość. Szturmować niebo i zanosić je na ziemię."
- opresyjność wzorca "kobiety wyzwolonej", odmawiającego tego miana kobiecie nie uprawiającej seksu - jakkolwiek byłaby wolna umysłowo.
- przed Paradą Równości 2005: "W dzisiejszej Polsce UMIARKOWANIE JEST RADYKALIZMEM" (jakby co: w pełni popieram postulaty takie jak ustawa o związkach partnerskich)
- esej o granicach polityki, jedno ze stwierdzeń: zakaz używania psychodelików jest ingerencją Władzy w życie wewnętrzne.
- bycie kobietą jako bycie ogołoconą, kobieta jako nomadka, pozbawiona osadzenia w kulturze, która zawsze jest "nie jej".
Chyba więc widzisz, że moja forma buntu nie ma nic wspólnego ze straceńczością. Ja mam swój ideał świata, w którym chciałabym żyć. Mówiąc najogólniej: świat bez krzywdy, bez dyskryminacji, z większą życzliwością między ludźmi. Nie wiem, czy jest możliwe dotarcie do tego ideału, wiem, że próbować trzeba. Uważam, że pierwsze kroki to walka z dyskryminacją grup mniejszościowych i wprowadzenie do szkół nauki krytycznego czytania, pozwalające wychowywać ludzi bardziej tolerancyjnych, a zarazem bardziej krytycznych, nie pozwalających sobą manipulować. Przyznasz chyba, że JEST to program konstruktywny, a nie jakieś "świat jest zły, więc się zaćpam (choćby myślowo)".
Jeżeli chodzi o "popłynięcie", mein lieber Rauschstoffbenutzer ;), mimo wszystko uważam, że mam niegłupie podejście. NIE spróbowałabym stymulantów ani depresantów, bo przeżycia tego rodzaju po prostu kompletnie mnie nie interesują. Natomiast jeżeli chodzi o psychodeliki... Uważam się za filozofkę i chyba na podstawie maleńkiej próbki mojej refleksji (powyżej) można powiedzieć, że niebezpodstawnie. Jeżeli chodzi o idee czysto filozoficzne - wypracowuję po trochu swoją własną niedualistyczną filozofię ludzkiego "życia wewnętrznego", odrzucającą choćby podział go na kategorie takie jak myśli, uczucia, percepcja - na poziomie tego, co przeżywamy, nie da się wyznaczyć granicy między różnymi rodzajami przeżyć, to przejście jest płynne. Na początku roku napisałam krótki esej dla Alberta Hofmanna na jego setne urodziny, oparty oczywiście ;) na czymś wcześniej zapisanym w pamiętniku. Zapewne już to przeczytał (mam jego adres, nie ujawnię, bo nadużyłabym zaufania osoby, która mi go dawno temu dała)... Jedna z podstawowych tez: psychodeliki są dowodem jedności Odczuwania, i to na jeszcze głębszym poziomie - jeżeli czysto fizyczne zażycie jakiejś substancji, wchłonięcie cząsteczek przez śluzówkę ust lub żołądka może spowodować tak daleko idące zmiany, należy przemyśleć, czym jest granica między tym, co cielesne a tym, co duchowe. Bo być może tak naprawdę tej granicy nie ma, może dualizm jest wielkim błędem zachodniej filozofii. W takiej sytuacji czuję się wręcz w powinności (nie wyciągaj zbyt daleko idących konsekwencji z użycia tego właśnie słowa - ono nie ma sugerować traktowania tego jako przykrego obowiązku ;), tylko raczej podejście poważne, pełne uznanie, że to problem wręcz filozoficzny) empirycznie sprawdzić moją filozofię. Zobaczymy, do czego dojdę. Ale jednak nie sądzę, bym miała "popłynąć". Ryzyko leży gdzie indziej - znany problem "efektu spustu", pytałam na starym forum w wątku "By nie oszaleć"... Ale jednak wierzę, że mogłabym spróbować bezpiecznie, że może jednak miałam rację w naiwnym domniemaniu, że nie-rozrykowa celowość może zmniejszać ryzyko i dla "odchyleńca". Bardzo możliwe, że te skłonności do zaburzeń psychicznych istotnie mam. Ale to moje wnętrze, moje życie. I myślę, że nie tyle kuszę los, co podejmuję świadome decyzje. Środki, które dają tylko otumanienie albo "nakręcenie", nie interesują mnie. Nie sądzę, by mógł mieć u mnie znaczenie wpływ otoczenia - jestem absolutnie antyimprezowa ("Raz się żyje, więc szkoda mi czasu na imprezowanie" ;)), nie utrzymuję kontaktów z towarzystwem używkowym. Znam osobę, która mogłaby być mi przewodnikiem, ale nie kolesi, dla których psychodelik jest ontologicznie tym samym, co powiedzmy feta. Mam nadzieję, że zrozumiale wyjaśniłam swoje intencje.
Inteligentne uwagi na temat "lektur obowiązkowych". Właśnie to, co już tu było wspomniane - "Dzieci z Dworca ZOO" jako książka zachęcająca... Dziękuję. :)
Ostatnio zmieniony 14 stycznia 2006 przez zewsząd i znikąd, łącznie zmieniany 1 raz.
Tak, wykonałam ten krok.
Wracam na forum?...
  • 179 / 15 / 0
Nieprzeczytany post autor: RysiuRonson »
Urzekla mnie twoja historia ! wzruszajace ! :-O
...The fear comes over me And then I see - There's nothing I can do without you...
  • 25 / / 0
Nieprzeczytany post autor: L.O.L »
:huh: <_< :scared: :-p :-O

nie chce nic mowic ale
chwalisz sie czy zalisz??
Uwaga! Użytkownik L.O.L nie jest już aktywny na hyperrealu. Nie odpowie na próbę kontaktu, ani nie przeczyta odpowiedzi na post.
  • 33 / / 0
Nieprzeczytany post autor: Amsterdam »
L.O.L pisze:
nie chce nic mowic ale
chwalisz sie czy zalisz??
Ja tam lubię czytać jej posty, przynajmniej odbiegają standardem od większości na tym forum :-)

A co do "Dzieci z dworca ZOO" to oglądałem ostatnio film (niestety jestem trochę opóźniony w edukacji na ten temat) i tylko upewnił mnie on w przekonaniu, że nigdy nie spróbuję depresantów, napewno mnie do nich nie zachęcił. Nie sądzę żebym po przeczytaniu książki zmienił zdanie, raczej będąc na 130 stronie, następnego dnia nie zarzucę heroiny, chociaż kto wie... W końcu "raz się żyje" ;-) Hehe...
Uwaga! Użytkownik Amsterdam nie jest już aktywny na hyperrealu. Nie odpowie na próbę kontaktu, ani nie przeczyta odpowiedzi na post.
  • 120 / 1 / 0
Nieprzeczytany post autor: TasteOfHaze »
nie no, ja sie zatrzymalem i do heroiny mnie ta ksiazka nieprzekonala ale do calej zazucanej reszty jak najbardziej. zreszta mlody bylem teraz mogla by na mnie miec troche inny wplyw niz popzednio
Uwaga! Użytkownik TasteOfHaze nie jest już aktywny na hyperrealu. Nie odpowie na próbę kontaktu, ani nie przeczyta odpowiedzi na post.
  • 382 / 8 / 0
No właśnie, lepiej wrócić do tematu. ;) Ja oglądałam kawałek "Dzieci z Dworca ZOO" w liceum na niemieckim (miałam rozszerzony niemiecki), ale w całości obejrzałam dopiero w zeszłym roku. Owszem ciekawe, ale jednak nie ma porównania z wersją książkową. Owszem, w filmie można pokazać całą brzydotę scenerii szybciej i może dobitniej niż w książce, ale za to brakuje czasu na wyrażenie odczuć... Nie pamiętam, czy w filmie jest scena, w której Christiane pierwszy raz jest na głodzie, w książce było to bardzo wyraziście opisane... kogo jak kogo, mnie takie scenki odstraszają. ;) Podobał mi się na koniec "skrót perspektywiczny", kiedy Christiane po nieudanym złotym strzale zostaje wysłana do rodziny na prowincji, widać tylko krajobraz i słychać głos... ale podobała mi się ta scena tak bardzo tylko do czasu, kiedy wróciłam do książki i przekartkowałam jej końcowe części... Tam widać, że rzeczywiście niezależnie od swojego wcześniejszego przytępiania wrażliwości heroiną była naprawdę inteligentną osobą... bardzo przenikliwe jej uwagi choćby o kontaktach damsko-męskich, czy raczej dziewczęco-chłopięcych w środowisku nowej szkoły... Nagle wyłazi świadomość feministyczna Christiane. :)

PS. @ Amsterdam - dziękuję... :blush:
Tak, wykonałam ten krok.
Wracam na forum?...
  • 33 / / 0
Nieprzeczytany post autor: Amsterdam »
Rozszerzony niemiecki powiadasz? No to tak jak ja :) Ale film i tak oglądałem z napisami, bo lubię sobie ułatwiać życie :)
Film mi się bardzo podobał, właśnie przez ten naturalizm ukazany chociażby w scenie kiedy Christiane wraz ze swoim "chłopakiem" usiłują walczyć z nałogiem. To było naprawdę przerażające, rzadko który film pokazuje narkotyki od tej najbardziej negatywnej strony w taki sposób. Osławione "Requiem"pod tym względem niestety ustępuje temu filmowi, choć nie sposób odmówić mu efektowności (podobnie jest np. w "Spunie"). Inna sprawa, że ten film jest bardziej dosłowny od "Spuna", no ale pewnie reżyserzy mieli też inne intencje.
Kiedyś będę musiał przeczytać tą książkę, ale w pierwszej kolejności muszę zaliczyć szereg lektur obowiązkowych z Huxleyem i Hofmannem na czele.
Uwaga! Użytkownik Amsterdam nie jest już aktywny na hyperrealu. Nie odpowie na próbę kontaktu, ani nie przeczyta odpowiedzi na post.
  • 382 / 8 / 0
Teraz to oglądałam "Dzieci z Dworca ZOO" po polsku, asortyment niemieckich kanałów w ofercie Aster City jest nieszczególny... (Zresztą tak w zasadzie - ja poza sportem prawie wcale nie oglądam telewizji.) Po niemiecku oglądałam wtedy w klasie. Chociaż na pewno, jakbym musiała, obejrzałabym całość po niemiecku... A propos Hofmanna, czytałam "Sorgenkind" po angielsku i polsku, czytałam fragmenty po niemiecku i (jako uzależniona od literatury w sposób taki, że muszę ten papier gromadzić na półkach ;)) jak już wreszcie sobie kupię własny egzemplarz, to będzie on koniecznie w języku niemieckim, bo przekłady się nie umywają. :)
Huxleya mam, zresztą drukowane na zielono (!). Nie twierdzę, że łatwo zdobyć - ja nieoczekiwanie znalazłam w małym antykwariacie. Ale jest też wydanie jego "Esejów wybranych", tyle że tam tłumacz wykazał nadmiar inwencji twórczej i zrobił tytuł pt. "Percepcja oczyszczona. Bramy doznania". Po co? Nie wiem. Coś jak słynny przekład tytułu "Dirty Dancing". ;)
Tak, wykonałam ten krok.
Wracam na forum?...
  • 185 / 24 / 0
Nieprzeczytany post autor: PanMuchomor »
Amsterdam pisze:
upewnił mnie on w przekonaniu, że nigdy nie spróbuję depresantów
Ja brałem różne narkotyki, ale to właśnie depresanty (konkretnie opioidy) okazały się tymi najbardziej odpowiednimi dla mnie :rolleyes:

Najlepiej zjesc wszystkie możliwe narkotyki do których na się dostęp a następnie wybrać te które nam najbardziej odpowiadają.

Tak sobie bredzę... 2 godziny temu zjadłem kilka tabletek relanium + stilnox + tramadol...
Pierwszy i ostatni raz :#:
Uwaga! Użytkownik PanMuchomor nie jest już aktywny na hyperrealu. Nie odpowie na próbę kontaktu, ani nie przeczyta odpowiedzi na post.
  • 33 / / 0
Nieprzeczytany post autor: Amsterdam »
zewsząd i znikąd pisze:
Ale jest też wydanie jego "Esejów wybranych", tyle że tam tłumacz wykazał nadmiar inwencji twórczej i zrobił tytuł pt. "Percepcja oczyszczona. Bramy doznania"
Ja właśnie kupiłem wczoraj "Drzwi percepcji" Huxleya ]
Najlepiej zjesc wszystkie możliwe narkotyki do których na się dostęp a następnie wybrać te które nam najbardziej odpowiadają.
[/quote]
Taa, jasne... W ten sposób to się zostaje ćpunem... Chociaż zastanawiam się co by było gdyby pewnego dnia ktoś postawił przede mną wszystkie dostępne narkotyki i powiedział: "Masz, próbuj." ;-) Ciekawe czy byłbym w stanie odmówić sobie strzała z heroiny czy wciągnięcia kreski koksu :) Skusilibyście się na taką "degustację"?
Uwaga! Użytkownik Amsterdam nie jest już aktywny na hyperrealu. Nie odpowie na próbę kontaktu, ani nie przeczyta odpowiedzi na post.
ODPOWIEDZ
Posty: 178 • Strona 3 z 18
Artykuły
Newsy
[img]
Budowali z kostki brukowej... schowek na amfetaminę. Policjanci zatrzymali 27-latka z narkotykami

W niedzielę, 13 lipca br., gostynińscy policjanci zatrzymali 27-letniego mieszkańca powiatu gostynińskiego, który posiadał przy sobie amfetaminę. Narkotyki odnaleziono w prowizorycznej budowli z kostki brukowej. Za popełnione przestępstwo grozi mu kara do 3 lat pozbawienia wolności.

[img]
Nie wiedzieli, że zatrzymują kolegę. Pijany policjant szalał na hulajnodze

Już jego „styl jazdy” zwracał uwagę, ale okazało się, że to dopiero początek problemów mężczyzny. Policjanci z Gniezna zatrzymali kierowcę hulajnogi. Miłośnik szaleństw na elektrycznym jednośladzie nie tylko był pijany, ale też miał przy sobie narkotyki. Lekkomyślny kierowca to... policjant.

[img]
CBŚP z Łodzi zlikwidowało dwa laboratoria syntetycznych narkotyków

Zgarnęli klofedron o wartości ponad 25 mln PLN.