Pierwsza sprawa jest taka: od jakiegoś czasu zauważyłem, że czasem (ale rzadko) zdarza mi się taka dziwna hmm... anomalia? Otóż szykuje się do iniekcji - dezynfekcja miejsca wkłucia, staza, igła nowiutka z substancją w środku. Zaciskam stazę, wbijam igłe, poluźniam i naciskam pomału tłoczek i... I nagle pojawia się dziwny odgłos... Jestem raczej pewien że nie pochodzi on od strzykawki a od mojej ręki(?). Otóż odgłos to takie strzelenie jakieś. Dość nieprzyjemny w słuchu i za każdym razem wywołuje we mnie jakąś panikę (wtedy też przerzucam się na drugą rękę - lewą).
Szukałem w internecie i nic a nic o czymś takim nie znalazłem. Odgłos jest dość słyszalny i następuje dopiero gdy chcę wpuścić płyn do żyły (oczywiście na początku idzie minimalna porcja powietrza z kontrolki).
Miał ktoś coś takiego? Brzmi jakby nagle strumień pod wysokim ciśnieniem mi w tej żyle przez sekundę poleciał xD
Żadnego bólu z tego powodu nie odczuwam.
Druga sprawa czyli spostrzeżenie - zauważyłem śmieszną sprawę. Moje pierwsze iniekcje były praktycznie bezbłędne, idealne. Miałem władzę nad strzykawką i bez problemu wciskałem tłoczek czy też bez problemu i jakichkolwiek drgnięć potrafiłem trochę go zaciągnąć. Nigdy nie wypadałem z żyły, wszystko szło miodzio, żadnych drgnięć.
Teraz ledwo potrafię tą strzykawkę utrzymać stabilnie przy podawaniu, a jeżeli chodzi o zaciągnięcie tłoczka to już praktycznie za każdym razem kończy się wypadnięciem z żyły. Nie chodzi mi o problemy z powodu tego, że żyły zużyte, tylko najzwyczajniej w świecie tak jakbym stał się mniej nieporadny. Nawet jak pukam w świeżą dziewiczą żyłkę.
Tak jakbym stracił wprawę, choć przy pierwszych próbach szło mi bajecznie i bezbłędnie - tak jakbym miał wrodzony talent do tego. xD Co jest grane!
Listen man, we are the night
Raise them now, bongs and knives
Biore:
12 lipca 2017tur3k pisze: Co do pierwszego to ciężko mi wywróżyć z fusów których po prostu nie mam (pijam rozpuszczalną), a co do drugiego to sprawa jest prosta - żyły w miarę ich eksploatacji lubią się zapadać, czasem zmieniają swe "drogi" (w sensie że np teraz żyła w którą kiedyś waliłeś leci centymetr obok albo gdzieś nagle skręca gdzie wcześniej szła prosto), no zużywają się jak igły tylko że wolniej ;) Rozwiązanie - po każdym strzale smarować cepanem (20zł za tubkę 20g maści - warta każdego wydanego grosza) i często zmieniać baty, wiem że fajnie się wali w ten "ulubiony" ale jak nie będziesz go oszczędzał to z czasem będziesz musiał polubić innego bo ten po prostu się schowa i tyle będziesz go widział, czego oczywiście nie życzę. Mnie np po intensywnych jazdach z kotem zrobiły się na rękach cieńsze, a na nodze jednego sobie dosłownie spaliłem, mimo walnięcia czystego roztworu bat nieczynny do odwołania (czyli bardzo długo, może już na zawsze). Bywa.
Co do drugiego - chodziło mi bardziej o sprawność manualną w posługiwaniu się strzykawką niż o same żyły - bo nawet na nowiutkich żyłach płytkich miałem problem. Jednak mam już teorię - po prostu się chyba nie przykładam.
Na początku wychodziło mi perfekcyjnie bo byłem ostrożniejszy. Byłem niedoświadczony, więc starałem się jak najlepiej. Teraz robię to "niechlujnie" (ale nie w znaczeniu że niesterylnie!) bo po prostu w głowie mam, że już przykładać się nie muszę, bo przecież umiem.
Ja głupek! A wystarczyło abym trochę pomyślał haha. Przepraszam więc w sumie za zbędny post. :nuts:
Ale dzięki wielkie za odpowiedź :)
Listen man, we are the night
Raise them now, bongs and knives
Biore:
Im wiem więcej tym mniej mówię
Czy te peany do insuliny nadają się do iniekcji jakiś innych substancji? Tzn. Czy przedewszystlim te ampułki z insuliną są otwierane i można tam wlać inny roztwór z jakimś narko? Czy ktoś w ogóle używał takiego sprzętu do iniekcji oczywiście pod skórnych bo do IV to doskonale wiem że to się nie nadaje. Mi głównie chodzi o PEA aby walić z takiego pena, najlepiej to jeszcze bezigłowego jak ten http://www.injex.com.pl/ , ale to zbyt drogi sprzęt, dlatego narazie myślę o przetestowaniu zwykłego pena za 100 zł i sprawdzeniu czy to w ogóle zatrybi?
bywały twarde kable po iniekcjach, pokasowane kable, guzy pod skórą, chyba nawet zdarzyło mi się podać w mięsień :retarded:
koniec końców mam jedną wybraną żyłę która już jest twarda, gdy ostatnio jej używałem to słyszałem takie "trsz" przy wbijaniu się w odpowiednie miejsce :-D
na razie nie korzystam ale przeważnie bardzo mały kąt i czekanie na krew w kontrolce, potem parę stopni w stronę równoległości i wsunięcie jeszcze z 1cm w łapsko.
puszczałem wtedy stazę i naciskałem tłok. w miarę szybko wyciągałem igłę i szybko przytykałem wacikiem polanym spirytusem salicylowym albo używałem gazików z apteki z izopropanolem.
pompki bywały różnie, i polskie i bd i jeszcze tam jakieś ale każda jak dla mnie była dobra.
co do igieł: albo microlansy albo te japońskie.
komfortowe są małe igły, czuję nawet taki fetysz do małych igiel i pompek ale zdarzały się tylko przy diazepamie przerabianym do i.v ale do kota trzeba było grubszej lancy, bywały 0.7 bądź 0.8, można było nabyć wprawy.
trochę zdrowie oberwało ale czego się nauczyłem to moje
"This body holding me, reminds me of my own mortality
Embrace this moment, remember
We are eternal
All this pain is an illusion"
31 lipca 2017cbsz pisze: .
bywały twarde kable po iniekcjach, pokasowane kable, guzy pod skórą, chyba nawet zdarzyło mi się podać w mięsień :retarded:
koniec końców mam jedną wybraną żyłę która już jest twarda, gdy ostatnio jej używałem to słyszałem takie "trsz" przy wbijaniu się w odpowiednie miejsce :-D
Ja mam już tez takie kable i doskonale znam te trsz :d
Pomimo ze nie wale już miesiąc w jeden kabel ciagle jest twardy,
Po iniekcji od razu stosuje masci przyspieszajace gojenie a po jakiejś godzinie cepan.
metkat i igly rzed 0.8 tez przerabiałem i była to chyba najwieksza głupota. Poza alfa pvp i igla 0,7 ( ciężko było zatamować krwawienie z zyly po alfie i takiej igle )
Ciesze się ze to już minęło,
Kiedys chciałem mixa alfy i metkata ale dobrze ze tego nie zrobiłem.
też kiedyś napaliłem się na alfe i.v... :wall:
bardzo dobrze że tego nie zrobiłem bo chyba bym się przekręcił
"This body holding me, reminds me of my own mortality
Embrace this moment, remember
We are eternal
All this pain is an illusion"
![[img]](https://hyperreal.info/sites/hyperreal.info/files/grafika_artykul_skrot/cannababcia.png)
Marihuana? Nie taka straszna, jak ją malowali.
![[img]](https://hyperreal.info/sites/hyperreal.info/files/grafika_news/klefedronfabrik5.jpg)
Polski narkobiznes zwiększa zasięgi. Czarny rynek domaga się towaru
![[img]](https://hyperreal.info/sites/hyperreal.info/files/mjleaves.jpg)
Polska zmaga się z "treatment gap". Psycholog: etykieta ćpuna blokuje dostęp do pomocy
![[img]](https://hyperreal.info/sites/hyperreal.info/files/grafika_news_skrot/sorgorzow.jpg)
Skandaliczne sceny na SOR-ach w wakacje. Pacjenci pod wpływem alkoholu i narkotyków
Skaczą po łóżkach, demolują sufit, są agresywni i niebezpieczni – a to wszystko dzieje się na oddziałach ratunkowych, gdzie inni pacjenci czekają na pomoc. W wakacje SOR-y pękają w szwach, a liczba pacjentów pod wpływem alkoholu i narkotyków lawinowo rośnie.
![[img]](https://hyperreal.info/sites/hyperreal.info/files/blume.jpg)
Z Brazylii do Europy z kawą i kokainą. Kulisy sprawy drobnicowca Blume
Drobnicowiec Blume, który w 2023 roku obsługiwał transatlantycką trasę handlową pod togijską banderą, dziś stał się symbolem jednego z największych przejęć narkotyków na wodach europejskich. Wydarzenia związane z jego zatrzymaniem obnażają skuteczność współpracy służb międzynarodowych oraz skalę wykorzystywania żeglugi morskiej przez zorganizowane grupy przestępcze.
![[img]](https://hyperreal.info/sites/hyperreal.info/files/grafika_news_skrot/malenczuk2.jpg)
Maleńczuk bez ogródek o przeszłości. „Tęsknię za heroiną. To najlepsza rzecz na świecie”
Chociaż dziś Maciej Maleńczuk prowadzi względnie ułożone i spokojne życie, w młodości był uosobieniem hasła „sex, drugs, rock and roll”. Jak wielokrotnie wspominał, brakuje mu niektórych aspektów tamtych lat – przede wszystkim heroiny. – Tęsknię zwłaszcza za heroiną. To najlepsza rzecz na świecie – mówił bez ogródek muzyk.