Dyskusja na temat grzybów halucynogennych, m.in. łysiczki lancetowatej i muchomora czerwonego.
Więcej informacji: Grzyby w Narkopedii [H]yperreala
ODPOWIEDZ
Posty: 193 • Strona 18 z 20
  • 7 / / 0
Prawda, empatia wzrasta.

Tez mam wrazenie co nas czeka po ... i rownie mocno chce sie przekonac slusznosci podejrzen.

choc strach pozostaje. Mimo dziwnego przekonania ,ze wcale nie jest gorzej na drugim swiecie, wrecz lepiej.



ps. halucynogenow puki co nie zamierzam brac - choc czuje ,ze w ciagu pol roku wroce do tego. Nie ,nie wroce. Wezme ponownie - bo chce , bo lubie :)

ktos rowniez wpsominal ,ze odpuszcza alkohol. Zrobilem to samo, jego spozycie zredukowalem do kilku razy(ow) w ciagu roku
  • 40 / / 0
Ja brałem 3 razy i to na pewno nie koniec. Wpływ jest zauważalny. Od pierwszego razu patrzę inaczej na prawie każdy aspekt życia. Można też dowiedzieć się wiele o sobie i o tym jakim się jest człowiekiem.
  • 34 / / 0
Z obserwacji siebie i znajomych zauważyłem że dużo zależy na jaki grunt trafi grzybowa moc: jeden kumpel zrzucił 15 kilogramów, wziął się za siebie i bardzo ogarnął, drugi znalazł cel w życiu i odwagę aby zacząć go realizować, ja zrozumiałem wartość rzeczy dawniej niedostrzegalnych, zacząłem się cieszyć życiem, czerpać z niego więcej i rzuciłem palenie. Niestety nie zawsze jest tak kolorowo, bo jest jeden ciamajda któremu się tylko pogorszyło. Były też dni, gdy bałem się bez żadnego powodu mimo że wcześniej byłem dosyć odważną osobą. W moim przypadku doszło jeszcze lekkie przepalenie styków od syntetyków, przy lekkim świetle lampki w nocy mój sufit stał się permanentnie usiany fraktalami, które kiedyś nawet próbowały się ruszać. Raz zdarzyło się falowanie asfaltu gdy prowadziłem auto, czasem nawiedzają CEVy. Obecnie, po pół rocznej abstynencji te efekty mocno ucichły.
psilofarmaceutaer
  • 26 / 1 / 0
Ja jestem już po 7 tripach. Doświadczenia były różne, od wspaniałej zabawy, zachwytu na żyjącym wszechświatem, po kontakt z wyższą jaźnią, telepatyczne zdolności a także potężnego bad tripa gdzie królował strach. Nie będę tu wdawał się w szczegóły, ale z tego co już zrozumiałem trip nieodzownie łączy się z EGO. Przezywciężenie EGO podczas podróży to podstawowy warunek do głębszych mitycznych doświadczeń i łączności z wyższą jaźnią. Gdy jednak zostajemy na poziomie EGO to trip często jest uciążliwy i męczący, walczymy z własnymi wyobrażeniami o sobie, z własnymi skrywanymi kompleksami itp.
  • 1 / / 0
Grzyby bardzo zblizyly mnie do Boga do natury zachwyt nad swiatem ze to nie moglo wszystko tak samo sie stworzyc, zwrocilem uwage na niektore sprawy na ktore nie zwracalem uwagi (relacje z pewna osoba z rodziny ktore trzeba naprawic) Zmienilem podejscie do ludzi staram sie byc bardziej pomocny, i nie wkurwiac. Bylko kilka bad tripow ktore nauczyly mnie tylko tyle zeby jesc mniej ;) Ogolnie bylem na dobrej drodze, ale rok palenia trawy jakos mnie przymulil. teraz juz od wrzesnia jestem ok, bede testowal codzienne mikrodawki grzybow na jesienna depresje i ogolna poprawe samopoczucia, pozdro :) :cool:
  • 51 / 8 / 0
FelixKarczer pisze:
, bede testowal codzienne mikrodawki grzybow na jesienna depresje i ogolna poprawe samopoczucia, pozdro :) :cool:
To wg mnie troche bez sensu, gdyż będziesz uodparniał się na doświadczenie psylocybiny zamiast cieszyć się jej pełnymi efektami. Najlepiej wal z grubej rury, ale rzadziej , wydaje mi sie ze wtedy lepiej skorzystasz z potencjału grzybków.


Ja osobiscie po doświadczeniu czuje sie czystszy mentalnie, takie małe pranie brudów w bani, ot tyle. Potem po czasie znów sie brudy zbieraja i trzeba je pozmywać dowolnym detergentem %-D . Zawsze to jest troche łatwiej żyć na drugi dzień po tripie hehe
  • 60 / 21 / 0
W moim przypadku też następuje takie czyszczenie syfu, ale po czasie się zbiera. Wydaje mi się, że to musi być poparte jeszcze działaniem. Do miesiąca po tripie mam takie jakby automatyczne blokowanie negatywnych myśli.
  • 79 / 6 / 0
grzybki niewątpliwie wyrabiają u mnie charakter. Nie doświadczam po nich obłędnego szukania sensu, jak po LSD, czy psychodelicznych fenylkach które pozwalają mi stawiać i realizować cele. Czuję się po nich dużo sprytniejszy umysłowo, szczególnie w kontaktach z innymi ludźmi. To właśnie po nich zacząłem podświadomie dążyć do oburęczności, na pewno wielu z was zna to zjawisko.
Uwaga! Użytkownik FidelGastro nie jest już aktywny na hyperrealu. Nie odpowie na próbę kontaktu, ani nie przeczyta odpowiedzi na post.
  • 120 / 8 / 0
No niestety grzybki na mnie wpłynęły bardzo negatywnie. Chociaż cała historia jest troszeczkę bardziej skomplikowana i duże znaczenie ma też to moja własna głupota. Otóż hodowałem se grzybki zamówione z zagranicznego sklepiku. Przysłali mi w takim kicie to to wystarczy zalać i praktycznie wystarczyło czekać aż wyrosną. I tą pierwszą uprawę wspominam bardzo dobrze. Jednak grzybki się skończyły, a ja po roku zamierzałem powtórzyć przygodę. No i tym razem coś poszło nie tak. grzybki nie chciały rosnąć tak jak poprzednio, a jak już wyrosły, to wyglądały inaczej niż poprzednie chociaż zamawiałem tą samą odmianę co wcześniej. Poprzednio, były bardzo ładne z dużymi otwartymi kapeluszami, a te wyrosły bardzo małe i kapelusze im się nie pootwierały. Długo się zastanawiałem czy w ogóle je próbować, ale w końcu się skusiłem. Od razu zauważyłem, że trip po nich jest nieco inny od tych poprzednio wyhodowanych. Mniej wizualny, bardziej pobudzający sferę myśli niż emocjonalną. Każdy trip po tym był zły a było ich 4 albo 5. Głupota moja polega na tym, że powinienem je wywalić już po pierwszym, albo chociaż po drugim tripie, a ja się z nimi katowałem, oczekując innych efektów. Nie wiem czy to co mnie po tym spotkało można już nazwać zawieszeniem fazy, bo same efekty efekty wizualne i stymulacja mi po fazie przeszły, ale pozostał mi po nich pewien sposób patrzenia na świat. Wszystko wydawało mi się nie mieć sensu, każda czynność wydawała mi się nie mieć większego znaczenia. Te najgorsze stany przychodziły do mnie falami, czyli już po miesiącu czy dwóch spokoju, znów mnie to potrafiło najść, np: podczas oglądania telewizji. No i na okres kilku miesięcy do pół roku straciłem zdolność odczuwania szczęścia. Nic nie sprawiało mi radości, Jeśli nie było źle to było po prostu tak sobie. Te stany potrafiły powrócić na innych psychodelikach, i już byłem pewien że zerwę z sajko całkowicie. I faktycznie przez ponad rok niczego nie szamałem. Teraz już mam za sobą kilka mniejszych tripów i ogólne czuję się dobrze, ale raczej w 100% to chyba do tej stabilności emocjonalnej jaką wcześniej miałem to nie wróciłem.
  • 75 / 8 / 0
Cubensisy zeszłej zimy uratowały mi dosłownie życie. Byłam w skrajnym stadium depresji i dostałam doskonałą lekcję do wykorzystania. :) I chociaż uwiebiam psychodeliki nie od niedawna, to był mój drugi raz grzybami, wcześniej ilość była mała za to ostatnio tak idealnie dobrana by przesunąć osrateczność.
ODPOWIEDZ
Posty: 193 • Strona 18 z 20
Artykuły
Newsy
[img]
Zaburzenia odżywiania: marihuana i psychodeliki pomagają skuteczniej niż konwencjonalne leki

Pionierskie badanie osób żyjących z zaburzeniami odżywiania wykazało, że marihuana i substancje psychodeliczne, takie jak grzyby czy LSD, najlepiej łagodzą objawy u respondentów, którzy leczyli się za pomocą leków bez recepty.

[img]
Drożdże piwowarskie reagują na odpowiednie dźwięki i zwiększają produkcję

Wiadomo że rośliny i zwierzęta wydają dźwięki, reagują na nie i za ich pomocą się komunikują. Komunikacja taka zachodzi też pomiędzy zwierzętami a roślinami i odwrotnie. Czy jednak organizmy należące do innych królestw domeny eukariontów w jakiś sposób reagują na dźwięki? Okazuje się, że tak. Reakcję taką zauważono u drożdży piwowarskich. Co więcej można to wykorzystać w produkcji złocistego napoju.

[img]
Nasi sąsiedzi legalizują marihuanę. Do 100 gramów na własny użytek

Czechy przygotowują się do ważnych zmian w swoich przepisach dotyczących marihuany. Od 1 stycznia 2026 roku będzie tam legalne posiadanie do 100 gramów marihuany oraz uprawa do trzech roślin konopi na własny użytek. Dzięki temu, Czechy staną się drugim krajem w Unii Europejskiej, który zdecydował się na takie rozwiązania.