Negatywne konsekwencje przyjmowania fitokannabinoidów i sposoby im przeciwdziałania.
ODPOWIEDZ
Posty: 283 • Strona 14 z 29
  • 20 / 1 / 0
Lękliwość. Straszna sprawa, ale często nawet na trzeźwo potrafię sobie wkręcać akcje w stylu "każdy chce mi wpierdolić". Boje sie momentami chodzić po ulicy. Jak widzę jakichś "podejrzanych typów" to od razu spierdalam na drugą strone ulicy. Każdy na ulicy staje sie potencjalnym wrogiem.
Stałem się bardziej drażliwy, oschły. Mam zarazem wrażenie, że widze rzeczy takimi jakimi tak naprawdę są. Jakby bardziej widze tą beznadzieje codziennych sytuacji i czynności. Ludzie i ich poglądy, upodobania czy marzenia, są dla mnie absurdalni i śmieszni. W pewien sposób mając takie spojrzenie na to wszystko stałem się bardziej aspołeczny. No i nie sądziłem, że pod wpływem alkoholu i mj człowiek staje się jeszcze szczerszy niż jest w rzeczywistości.
Generalnie niezłe zrycie beretu. Choć z drugiej strony przez to że jaram czuje sie bardziej "twórczy", więc nie jest źle.
  • 57 / 3 / 0
jamjest444 pisze:
Mam zarazem wrażenie, że widze rzeczy takimi jakimi tak naprawdę są. Jakby bardziej widze tą beznadzieje codziennych sytuacji i czynności. Ludzie i ich poglądy, upodobania czy marzenia, są dla mnie absurdalni i śmieszni. (...)
Generalnie niezłe zrycie beretu. Choć z drugiej strony przez to że jaram czuje sie bardziej "twórczy", więc nie jest źle.
Słuchaj, moim zdaniem jest całkiem odwrotnie. Nadajesz etykiety i charakteryzujesz ludzi nie mając o nich żadnej wiedzy opartej na faktach, a jedynie na domysłach opierających się na stereotypach i niekorzystnych przekonaniach o "podejrzanych typach" jak sam to ująłeś. Z mojej perspektywy twój obraz świata jest mocno zakłamany.
Ludzie i ich poglądy, upodobania czy marzenia są jak najbardziej normalnym zjawiskiem, nawet jeśli w twoim odczuciu są absurdalne i śmieszne. Oczywiście żadnej spiny z mojej strony, jeśli chcesz mogę Ci polecić dobrą książkę, która powinna pomóc zmienić twoje podejście do rzeczywistości, innych ludzi, a przede wszystkim SIEBIE, bo to od stosunku do SIEBIE zależy jaki masz stosunek do innych i do życia w ogóle ;-) no.. to sobie pofilozofowałem :zzz: ;]

Ja palę od ok. 5 lat, pierwsze 2 lata rzadziej, ostatnie 3 parę razy w tygodniu lub codziennie nawet po kilka razy, z kilkoma przerwami nie dłuższymi niż miesiąc. Na pewno skutkiem ubocznym jest/było demotywacja i nadmierne analizowanie życia oraz filozofowanie w swojej głowie, od czego na szczęście dosyć skutecznie się uwalniam. Zaszły jakieś zmiany psychiczne, ale ciężko mi powiedzieć jaki bym był, gdybym nie palił. Przechodziłem różne stany łagodnych leków czy fobii społecznych ( bardzo łagodnych ) lub innych odchyleń, ale na dzisiaj nie utożsamiam się z nimi i traktuję to jako epizody głębokiej nieświadomości ;-) Wiadomo, że coś tam jest na bańce, bo każdy ma, ale pracuję nad tym i nie przywiązuję do tego uwagi oraz nie wiąże swojej osoby z tymi anomaliami ;p
Z pozytywnych skutków to na pewno zainteresowanie psychologią oraz rozwojem duchowym, choć to drugie od niedawna. Poza tym uświadomiłem sobie, jak bardzo istotną częścią MNIE jest muzyka. Zawsze lubiłem słuchać muzyki, ale wcześniej nigdy nie brałem pod uwagę, żeby wiązać z tym życie i poświęcać czas na np. produkcje utworów. Z drugiej strony, może bez palenia zioła w pewnym wieku także doszedłbym do takich wniosków. Ciężko to ocenić obiektywnie.
Pozdrawiam
  • 20 / 1 / 0
siema zapodaj tytuł tej książki jak możesz:)
  • 206 / 2 / 0
Panowie i Panie, nurtuje mnie jedna rzecz, a nie chce zakladac tematu typu mj vs alkohol. Wydaje mi sie, ze znam odpowiedz na moje pytanie, ale moze macie jakies inne spostrzezenia/doswiadczenia.

Moj kumpel mowi, ze przestaje jarac i pozostaje tylko przy alko. Ja mowie wrecz, ze przestaje pic (nigdy nie pilem duzo) i zostaje przy mj. Ja bardzo rzadko pale codziennie (i jak cos to malo), a ww. kumpel moze pic codziennie i to calkiem duzo - jak cos to nadrobi w weekend. On pije od daaaaawna, a palil moze z 2 lata. Ja tez pale od 2 lat. Ziomek od dawna nie moze rzucic papierosow (nie zadnych light) i praktycznie caly czas jedzie na kilku energy drinkach dziennie. Ja pijam kawe, ale dosc rzadko i to slaba (nawet z mlekiem) - lubie jej smak.

Kto bedzie bardziej 'zniszczony' za 5/10 lat? Chodzi mi zwlaszcza o skutki picia alkoholu w tym czasie. Zakladamy ze mj jest w miare naturalna, palenie z bonga i ze nie wystapi jakas choroba psychiczna. Docelowo chcialbym miec vaporizer albo robic jakies ciasteczka itp.
Mysle o tym calkiem na powaznie, bo on (w sumie alkoholik) chce sie niby ogarnac i wybral legalny narkotyk wiec moze to ja jestem jakims wywrotowcem i robie cos zle :(
Jeszcze dodam, ze nie czuje sie uzalezniony, ostatni raz palilem 2 tygodnie temu i wszystko jest OK. Nie sadze, zeby mj przez te 2 lata spustoszyla moj organizm (psychicznie czuje sie nawet lepiej). Jest sie o co martwic?
Uwaga! Użytkownik MsmokerJ nie jest już aktywny na hyperrealu. Nie odpowie na próbę kontaktu, ani nie przeczyta odpowiedzi na post.
  • 2 / / 0
Zioło zabija osobowość i piszę to ze stu procentową powagą. Obecnie mam 27 lat, a mj palę od lat 10. Pierwszego lolka usmażyłem w liceum gdy kumpel mnie poczęstował. Jednak wtedy paliłem bardzo sporadycznie, a i materiał był raczej wątpliwej jakości. Nie dość, że gramatura się nie zgadzała to jeszcze wymieszane z jakimś majerankiem czy inną przyprawą. Wiadomo, małolata i w dodatku nowicjusza łatwo orżnąć. Palić na dobre zacząłem gdy wyjechałem zagranicę na trochę dłużej. Nagle znalazłem się w kulturze, w której społeczna tolerancja dla baki istniała już od ładnych parudziesięciu lat, gdzie ludzie podchodzili do tematu na luzie i bez napinki jak to jeszcze niekiedy bywa w Polsce. Zacząłem palić pierwszorzędne zioło, stopniowo w coraz większych ilościach. Nauczyłem się palić dobrze i często. Wyrobiłem w sobie niezdrowy nawyk. Później jeszcze tułałem się po kilku innych krajach gdzie bakanie nie było niczym niezwykłym a zdobycie dobrego stafu to był pikuś. Aż w końcu znalazłem się w mieście którego symbolem są drugi, prostytucja i wolność. Do tego dążyłem, żeby tu zamieszkać, żeby tu coś osiągnąć. Zaznaczam, że nie było to motywowane szerokim dostępem do marihuany. Jednak dopiero tu poznałem prawdziwą moc zioła, to jak bardzo może człowieka sponiewierać, pozbawić go wnętrza, ogłupić. Pokłady mojej ambicji wyczerpały się całkowicie. Nie potrafiłem być konstruktywny, zatraciłem kreatywność, miałem uczucie wypalenia. Zamknąłem się w sobie, praktycznie całkowicie odizolowałem, stałem się niechętny ludziom. Kompletne odrealnienie. Kosmos. Największym problemem były właśnie interakcje społeczne. Nie umiałem rozmawiać z ludźmi, nie wiedziałem jak mam im odpowiadać więc często było tak, że ktoś coś do mnie mówi, a ja nie reaguję. W ogóle, ani werbalnie ani niewerbalnie. Następowała niezręczna cisza. Po prostu brak jakiegokolwiek komentarza z mojej strony. To nie dlatego, że nie słuchałem tej osoby, tylko najzwyczajniej nie wiedziałem co powiedzieć. Zupełnie jakbym był jakimś głupkiem.

Najgorsze jest to, że jestem tu w celach naukowych i zadaję się z tzw. nerdami. W oczach niektórych z nich (tych, z którymi wdawałem się w kontakt) jestem już "spalony". Zacząłem się jąkać, zacząłem się bać codzienności, nabawiłem się jakichś psychoz, podejrzewam nawet nerwice depresyjną. Dziewczyna (nie moja, zwykła koleżanka) zaprasza mnie na imprezę urodzinową, a ja i tak nie przychodzę. Dlaczego? Bo będą obcy ludzie, bo będę musiał z nimi rozmawiać, wdawać się w kurtuazję, robić tzw. small talk. A w moim przypadku skończyłoby się to tragicznie, ośmieszyłbym się. Zioło tak na mnie wpłynęło, że gadam ludziom w twarz to co akurat pomyślę i to raczej nie jest pozytywne. Tak, bezpośredniość jest dobra o ile ma się wyczucie sytuacji, a ja po dłuższym paleniu mj straciłem poczucie taktu. Wyobraźcie sobie sytuację, że dziewczyna, do której startowałem, która była mi bliska w pewnym sensie, mówi mi, że parę dni temu umarli jej dziadkowie. I zamiast okazania współczucia, próby pocieszenia, to ja jej wyjechałem z tekstem, że każdy prędzej czy później umrze. W ogóle siebie nie poznaję! Ja przecież taki nie byłem.

Myślę, że skutki palenia, o których niektórzy tu wspominają, takie jak wzrost kreatywności, poszerzenie horyzontów, zwiększony optymizm i wyluzowanie to krótkotrwałe efekty. W perspektywie długoterminowej jest zupełnie na odwrót. Na początku tkwisz w normalności i paląc zioło sięgasz po dozę abstrakcji. Wydaje ci się to niezwykle atrakcyjne, bo nagle dostrzegasz rzeczy, których inni nie widzą. Jesteś w stanie widzieć gołym okiem ciemną materię, ukryte mechanizmy życia itd. Człowiek jest tak tym zafascynowany, że nieopatrznie przekracza granicę egzosfery i znajduje się w otwartej przestrzeni kosmicznej. Wtedy tkwisz w abstrakcji i paląc zioło sięgasz po dozę normalności. Ciężko jest wrócić na Ziemię, ale nie jest to niemożliwe.

Jeszcze słowem o problemach pamięciowych. marihuana ma destruktywny wpływ na procesy myślowe, w tym zapamiętywanie. To co do tej pory się nauczyłeś zostaje zamazywane, a to czego się aktualnie uczysz jest nieprzyswajane. W moim przypadku najlepiej to widać po obniżonej zdolności posługiwania się językiem obcym co dla mnie jest szczególnie dokuczliwe ponieważ muszę się nim biegle posługiwać non stop. Już dawno temu zauważyłem, że poziom na jakim komunikuje swoje myśli w tym języku jest świetnym odzwierciedleniem tego na jakich obrotach pracuje mój mózg. Gdy prowadzę zdrowy tryb życia to wszystko jest cacy. Gdy zaczynam jarać to spadam o kilka poziomów. Co ciekawe, na początku ziołowych przygód, moja elokwencja wzrastała po ziole, a teraz się obniża.

Podsumowując, trochę się rozpisałem, ale ja tak to widzę. Przez wiele lat byłem zakochany w mj, ale miłość ta dobiegła końca. marihuana to zła partnerka życiowa. Może być co najwyżej dziwką od (dłuższego) czasu do czasu. Łatwo powiedzieć 'zasada złotego środka', ale mieć umiar to trzeba umieć. Bardzo łatwo o zatracenie, to trochę jak chodzenie po cienkiej linie, balansowanie na krawędzi. Nie palę już od miesiąca i widzę, że powoli odzyskuje równowagę, optymizm, wraca mi chęć do życia, do kontaktów z innymi. Napisałem to co napisałem w ramach terapeutycznych, dla siebie, przy okazji dla innych, celem oczyszczenia. Wiecie rozumiecie.
Uwaga! Użytkownik NegerHollands nie jest już aktywny na hyperrealu. Nie odpowie na próbę kontaktu, ani nie przeczyta odpowiedzi na post.
  • 370 / 13 / 0
NegerHollands pisze:
Wyobraźcie sobie sytuację, że dziewczyna, do której startowałem, która była mi bliska w pewnym sensie, mówi mi, że parę dni temu umarli jej dziadkowie. I zamiast okazania współczucia, próby pocieszenia, to ja jej wyjechałem z tekstem, że każdy prędzej czy później umrze.
Całkiem normalny tekst. Raczej za bardzo się przejmujesz tym, jak Cię odbiorą. Ludziom w twarz można powiedzieć bardzo bardzo wiele i łykną bez problemu, o ile nie będziesz się przejmować.
Cały Twój problem polega na braku przerw. Ja jaram od 8 lat i nie mam Twoich problemów, tzn. trzymam je w ryzach poprzez ciągły detox. Akurat potrzebuję jarać dużo (kreatywność potrzebna w pracy, naukowo-badawczej), więc dla siebie ustaliłem reżim z cyklem miesięcznym: w dniach 1-15 jaranie, reszta dni miesiąca czysta. W dni jarania wolno jarać tylko po 18 i nie częściej niż raz na 4h. Czyli wychodzi max 2 razy dziennie i pół-na-pół, jeśli chodzi o dni. Ale to jest dość ostry tryb, czasem pod koniec już czuję nadciągające natręctwa. Zastanawiam się nad przejściem w tryb "2 razy w tygodniu".
Uwaga! Użytkownik Machine205 nie jest już aktywny na hyperrealu. Nie odpowie na próbę kontaktu, ani nie przeczyta odpowiedzi na post.
  • 2 / / 0
^^^
Ehh gdyby to był normalny tekst to by się dziewczyna nie przestała po tym do mnie odzywać. Teraz jak na trzeźwo na to patrzę to takie ujęcie sprawy było trochę nie na miejscu. No, wiadomo, że każdy w końcu umrze, ale nie trzeba tego przypominać drugiej osobie akurat w takiej chwili. Raczej ten tekst wychodził poza konwencję.
Palenie nawet max 2 razy dziennie i do tego przez pół miesiąca to wg. mnie dużo za dużo. Ciężko mi sobie wyobrazić jak Ci się udaje taki tryb palenia łączyć z pracą naukowo-badawczą. Ja bym nie dał rady. Co prawda zioło na każdego działa indywidualnie, ale też nigdy nie znasz dnia ani godziny, nie wiesz kiedy Cię 'chyci'. Poza tym negatywne skutki mj nie są tak widoczne gdy prowadzisz w miarę stabilne życie (piszę ogólnie, bo nie wiem czy tak jest w Twoim przypadku).
Uwaga! Użytkownik NegerHollands nie jest już aktywny na hyperrealu. Nie odpowie na próbę kontaktu, ani nie przeczyta odpowiedzi na post.
  • 110 / 1 / 0
Nabawiłam się stanów lękowych. Problemów z pamięcią, koncentracją i skupieniem.
Poza tym ja praktycznie zawsze łączyłam mj z alkoholem, co było toksyczną mieszanką dla moich biednych neuronów.
  • 20 / 1 / 0
Dropsiq pisze:
Słuchaj, moim zdaniem jest całkiem odwrotnie. Nadajesz etykiety i charakteryzujesz ludzi nie mając o nich żadnej wiedzy opartej na faktach, a jedynie na domysłach opierających się na stereotypach i niekorzystnych przekonaniach o "podejrzanych typach" jak sam to ująłeś. Z mojej perspektywy twój obraz świata jest mocno zakłamany.
Ludzie i ich poglądy, upodobania czy marzenia są jak najbardziej normalnym zjawiskiem, nawet jeśli w twoim odczuciu są absurdalne i śmieszne. Oczywiście żadnej spiny z mojej strony, jeśli chcesz mogę Ci polecić dobrą książkę, która powinna pomóc zmienić twoje podejście do rzeczywistości, innych ludzi, a przede wszystkim SIEBIE, bo to od stosunku do SIEBIE zależy jaki masz stosunek do innych i do życia w ogóle ;-) no.. to sobie pofilozofowałem :zzz: ;]
Możliwe, że masz racje.. Może być to poniekąd związane z tym, że w jakimś stopniu mam osobowość unikającą (http://pl.wikipedia.org/wiki/Osobowość_unikająca) i palenie potęguje u mnie ten stan. Książkę chętnie obadam, więc podaj tytuł jak możesz ;)
NegerHollands pisze:
Nie umiałem rozmawiać z ludźmi, nie wiedziałem jak mam im odpowiadać więc często było tak, że ktoś coś do mnie mówi, a ja nie reaguję. W ogóle, ani werbalnie ani niewerbalnie. Następowała niezręczna cisza. Po prostu brak jakiegokolwiek komentarza z mojej strony. To nie dlatego, że nie słuchałem tej osoby, tylko najzwyczajniej nie wiedziałem co powiedzieć. Zupełnie jakbym był jakimś głupkiem.
NegerHollands pisze:
Dziewczyna (nie moja, zwykła koleżanka) zaprasza mnie na imprezę urodzinową, a ja i tak nie przychodzę. Dlaczego? Bo będą obcy ludzie, bo będę musiał z nimi rozmawiać, wdawać się w kurtuazję, robić tzw. small talk. A w moim przypadku skończyłoby się to tragicznie, ośmieszyłbym się. Zioło tak na mnie wpłynęło, że gadam ludziom w twarz to co akurat pomyślę i to raczej nie jest pozytywne. Tak, bezpośredniość jest dobra o ile ma się wyczucie sytuacji, a ja po dłuższym paleniu mj straciłem poczucie taktu.
Doskonale wszystko rozumiem. Ja nie mam już np. żadnych oporów żeby powiedzieć komuś wprost co o nim sądzę. W połączeniu z alkoholem prowadzi to do takich sytuacji, że gdy jestem na jakiejś imprezie itp i coś mi sie nie spodoba to robie strasznie głupie rzeczy przez które najczęściej trace w oczach innych.
  • 1294 / 230 / 0
NegerHollands pisze:
^^^
Ehh gdyby to był normalny tekst to by się dziewczyna nie przestała po tym do mnie odzywać. Teraz jak na trzeźwo na to patrzę to takie ujęcie sprawy było trochę nie na miejscu. No, wiadomo, że każdy w końcu umrze, ale nie trzeba tego przypominać drugiej osobie akurat w takiej chwili. Raczej ten tekst wychodził poza konwencję.
Palenie nawet max 2 razy dziennie i do tego przez pół miesiąca to wg. mnie dużo za dużo. Ciężko mi sobie wyobrazić jak Ci się udaje taki tryb palenia łączyć z pracą naukowo-badawczą. Ja bym nie dał rady. Co prawda zioło na każdego działa indywidualnie, ale też nigdy nie znasz dnia ani godziny, nie wiesz kiedy Cię 'chyci'. Poza tym negatywne skutki mj nie są tak widoczne gdy prowadzisz w miarę stabilne życie (piszę ogólnie, bo nie wiem czy tak jest w Twoim przypadku).
Pozwoliłem sobie umieścić Twój pierwszy post w serwisie Neuro Groove, jako ostrzeżenie.
ODPOWIEDZ
Posty: 283 • Strona 14 z 29
NarkoMemy dodaj swój
[mem]
Newsy
[img]
19-latek po narkotykach zadzwonił na policję. Wydawało mu się, że ktoś chce się włamać do jego domu

Rudzcy policjanci podczas interwencji w jednym z mieszkań w Wirku ujawnili marihuanę i metamfetaminę. 19-letni rudzianin został zatrzymany, usłyszał zarzut posiadania narkotyków i objęto go policyjnym dozorem.

[img]
Z Brazylii do Europy z kawą i kokainą. Kulisy sprawy drobnicowca Blume

Drobnicowiec Blume, który w 2023 roku obsługiwał transatlantycką trasę handlową pod togijską banderą, dziś stał się symbolem jednego z największych przejęć narkotyków na wodach europejskich. Wydarzenia związane z jego zatrzymaniem obnażają skuteczność współpracy służb międzynarodowych oraz skalę wykorzystywania żeglugi morskiej przez zorganizowane grupy przestępcze.

[img]
Marihuana i psychodeliki oceniane najwyżej w leczeniu zaburzeń odżywiania

Czy marihuana i psychodeliki mogą zrewolucjonizować leczenie anoreksji i bulimii? Nowe badanie opublikowane przez Amerykańskie Towarzystwo Medyczne (AMA) wskazuje, że pacjenci oceniają konopie i klasyczne psychodeliki jako najskuteczniejsze substancje w łagodzeniu ich objawów.