Dział poświęcony wpływowi substancji psychoaktywnych na działalność człowieka.
ODPOWIEDZ
Posty: 150 • Strona 14 z 15
  • 2179 / 31 / 0
inny pieknie wyczerpał to co miałem odpisać :)
Hidden mefedron User
  • 145 / 1 / 0
Nieprzeczytany post autor: Redeemer666 »
pokolenie Ł.K. pisze:
po pewnym koledze,który wpadł w to strasznie, widziałem że coś jest na rzeczy po sekundzie. Coś takiego paskudnego we wzroku, w mowie. Mówię tu o ilości dwóch-trzech piw u kolesia, który mógł wypić np. 12.

Święta prawda, sam znam wiele osób, u których po wypiciu kilka piw wstępuje jakiś szatan... stają się aroganccy, władczy, żałośni ogólnie mówiąc. Oczy nabierają skurwysyńskiego wyrazu.
Zdarza mi się wypić od czasu do czasu i zawsze źle się z tym czuje, najśmieszniejsze jest to, że nawet jak jestem pijany na imprezie to nie mogę już patrzeć się na te jebane stado świń. Wkurwiają mnie moi najlepsi znajomi i w ogóle z nimi nie gadam. Stwierdzam, że alkohol oddala i psuje dobre przyjaźnie - obserwacje z mojego otoczenia. Na szczęscie od początku tego roku piłem tylko kilka razy piwo, a wódce nawet nie myślę.
Ostatnio zmieniony 25 stycznia 2010 przez Redeemer666, łącznie zmieniany 2 razy.
  • 334 / 13 / 0
Nieprzeczytany post autor: xaviivax »
To examine the effects of peyote, the investigators recruited three groups of Navajos from the ages of 18 to 45. There were 61 Native American Church members who reported ingesting peyote on a least 100 occasions, 36 recovering alcoholics who reported a history of drinking more than 50 12-ounce beers or their equivalent per week for at least five years, and a comparison group of 79 people who reported minimal use of any substance.

Following a breathalyzer exam to assure that they were alcohol-free at the time of testing, the recruits were subjected to a battery of 10 neuropsychological tests, including subtests looking at anxiety, depression, loss of behavioral and/or emotional control, and life satisfaction.

"We found no evidence that these Native Americans had residual neurocognitive problems," Dr. Halpern said. "Despite lifelong participation in the peyote church, they performed just as well on mental tests as those who had never used peyote."

In fact, peyote users scored significantly better than non-users on the "general positive affect" and "psychological well-being" measures of the Rand Mental Health Inventory (RMHI), a standard instrument used to diagnose psychological problems and determine overall mental health.

In contrast, alcohol abusers did significantly worse than the comparison group (non-users) in all measures of the RMHI.
Źródło: http://www.medpagetoday.com/Psychiatry/Addictions/2070

Czyli mówiąc krótko i po polsku:komu zdrowa psychika miła niech z Indian przykład bierze.
Ostatnio zmieniony 25 stycznia 2010 przez xaviivax, łącznie zmieniany 1 raz.
"Wieczność jest mgnieniem oka, w sam raz długim na żart"
Hermann Hesse
  • 915 / 4 / 0
Nieprzeczytany post autor: feydewey »
Chociażbym nie wiem jak sie skupił na tej muzyce i mimo że kocham ją na trzeźwo to NIE MA BATA żeby ów naturalny stan umysłu dał mi to czego oczekuje.

(za chuja nie wiem, czy już tego nie pisałem, ale dobra...) Kiedyś mi opowiadałeś, że nie możesz słuchać ambientów na trzeźwo, potrzebujesz jakiegoś "katalizatora". Wydaje mi się, że teza, którą postawiłeś wyżej prowadzi do tego, że w końcu nie będziesz mógł "w pełni" doznawać np. muzy bez zintensyfikowania doznań przy pomocy narkotyków. Mówią,że po spróbowaniu kokainy "seks przypomina wpychanie ślimaka do otworu wydającego resztę w automacie" , mi zaś wystarczy się zbakać i totalnie odpadam przy jakiejkolwiek muzyce na żywo - nigdy nie doświadczyłem muzyki na żywo na LSD, i chyba będe tego unikał, by nie uwiązać swojej percepcji na kwaśnej smyczy, a trzeźwą percepcję określać jako gorszą. Tak to bywa, gdy korzysta się z psychedelików do realizowania swoich pragnień.
Ale ja tu nikogo nie potępiam, żeby nie było. Sam przecież - może nie w takim wymiarze jak Ty, lecz - lubię pobawić się po dragach, i widzę różnice. Ale przetwarzam ją troche inaczej.
Uwaga! Użytkownik feydewey nie jest już aktywny na hyperrealu. Nie odpowie na próbę kontaktu, ani nie przeczyta odpowiedzi na post.
  • 386 / 2 / 0
Nieprzeczytany post autor: Chaotka »
innyodinnych pisze:
Chaotka pisze:
Gwynnbleid - Wiesz, to jest Twoja sprawa, tylko, że przy takim sposobie myślenia wychodzi na to, że przed każdym koncertem musisz załatwić sobie jakiś narkotyk ;) Na pewno naćpanie się na koncercie musi być ciekawą rzeczą (Jeszcze nie próbowałam), ale ja bym raczej radziła Ci chodzić na koncerty dla muzyki. A ćpanie na koncercie raczej powinno być takim rarytasem od czasu do czasu ]
Dżizas! Po tej wypowiedzi mam wrażenie, że jak czytasz posty innych, to ich zupełnie nie rozumiesz, a swoich nie czytasz wcale, o rozumieniu nie wspominając.
Przecież to oczywiste, że na koncert się idzie dla muzyki, a różne substancje psychoaktywne które uploadujesz na koncercie służą WYJEBITNIE głębszemu odbiorowi tejże, co maksymalizuje wrażenia. Muzyka jest tu głównym celem, a nie przyjęcie narkotyku :-I
Przeczytaj sobie jego wypowiedzi. One brzmiały tak, jakby on zawsze przed koncertem musiał sobie załatwić narkotyk... Mi po prostu chodziło o to, że te wypowiedzi tak brzmią.
Uwaga! Użytkownik Chaotka jest zbanowany na hyperrealu. Nie odpowie na próbę kontaktu, ani nie przeczyta odpowiedzi na post.
  • 2497 / 49 / 0
No, od czasu, jak go znam, to zawsze jest nacpany na koncercie :D
Inna sprawa, ze ja tez ;)
Nie rozumiem, co w tym zlego. Zle bedzie, jak mi sie przestanie podobac muzyka na trzezwo, ale na razie nic na to nie wskazuje. Z muzyka na zywo nie wiem jak jest, bo jeszcze nie probowalem, ale sadze, ze podobnie.


P.S.
@Chaotka Ciekawy podpis, znasz przypadek, zeby ktos spozyl 5g psylocybiny? Wydaje mi sie, ze to prawie pol kilograma suszonych grzybow %-D
Ciekawe jak w takim stanie Jezus sie dogadywal z apostolami, albo w ogole cokolwiek na oczy widzial ;)
Jak neo w matrixie :-p
Ostatnio zmieniony 26 stycznia 2010 przez świetliste macki kosmicznej jaźni, łącznie zmieniany 2 razy.
Uwaga! Użytkownik świetliste macki kosmicznej jaźni nie jest już aktywny na hyperrealu. Nie odpowie na próbę kontaktu, ani nie przeczyta odpowiedzi na post.
  • 2179 / 31 / 0
feydewey pisze:
Chociażbym nie wiem jak sie skupił na tej muzyce i mimo że kocham ją na trzeźwo to NIE MA BATA żeby ów naturalny stan umysłu dał mi to czego oczekuje.

(za chuja nie wiem, czy już tego nie pisałem, ale dobra...) Kiedyś mi opowiadałeś, że nie możesz słuchać ambientów na trzeźwo, potrzebujesz jakiegoś "katalizatora". Wydaje mi się, że teza, którą postawiłeś wyżej prowadzi do tego, że w końcu nie będziesz mógł "w pełni" doznawać np. muzy bez zintensyfikowania doznań przy pomocy narkotyków. Mówią,że po spróbowaniu kokainy "seks przypomina wpychanie ślimaka do otworu wydającego resztę w automacie" , mi zaś wystarczy się zbakać i totalnie odpadam przy jakiejkolwiek muzyce na żywo - nigdy nie doświadczyłem muzyki na żywo na LSD, i chyba będe tego unikał, by nie uwiązać swojej percepcji na kwaśnej smyczy, a trzeźwą percepcję określać jako gorszą. Tak to bywa, gdy korzysta się z psychedelików do realizowania swoich pragnień.
Ale ja tu nikogo nie potępiam, żeby nie było. Sam przecież - może nie w takim wymiarze jak Ty, lecz - lubię pobawić się po dragach, i widzę różnice. Ale przetwarzam ją troche inaczej.
heh swoje na trzeźwo wysłuchałem a racji nie masz bo 90% muzyki słucham na trzeźwo ;) Na koncerty chodze powiedzmy 2-3 razy w miesiącu przy czym psychodeliki wrzucam raczej na jakieś electroniczne schizy, stąd macki nie widział mnie jeszcze trzeźwym na żadnym (a widział mnie raptem na kilku, to że akurat trafia na ten czas kiedy wiem że moge sie zbombić to już inna kwestia ;]). Mówisz że Tobie wystarczy sie zbakać, OK, mi też bo baka jak najbardziej sie do tego nadaje, ale zauważyłem że jednak po ekstazie czy małych dawkach tryptamin muzyka brzmi "czyściej" niż po trawie. Stąd teraz raczej je bym preferował, niemniej czasem sytuacja nie pozwala i pozostaje tylko piwko ewentualnie letki baczkowy odlocik.
wydaje mi się, że teza, którą postawiłeś wyżej prowadzi do tego, że w końcu nie będziesz mógł "w pełni" doznawać np. muzy bez zintensyfikowania doznań przy pomocy narkotyków.
skoro słuchanie muzy po narko towarzyszy mi już od 7 lat to nie sądzisz że to wystarczający czas żeby ów proces który przewidujesz już nastąpił? Poza tym jeśli wystąpi takie powiązanie to nie mam nic przeciwko. Wiem że te koncert zawsze będą czymś wyjątkowym. Za to z poczuciem straty wspominam koncerty gdzie fizycznie i psychicznie nie byłem w stanie na każdym zespole czy twórcy skupić sie tak jak na to zasługiwał. A po narko i jestem dopalony fizycznie i potrafie przez bite kilka h fruwać pod sufitem na szybowcu dźwięków.

Pytałeś po co na Ozorze jeszcze dodatkowo brać narkotyki. Własnie dlatego że od tego jest ta muzyka. Jeśli nie tam to gdzie? ] Zdarza sie raz na jakiś czas :)

Podobnie sytuacja wygląda z oglądaniem filmów w kinie. Na Avatara planowałem pójść zbakanym, ostatecznie poszedłem na trzeźwo. Film mi bardzo przypadł do gustu, w sumie wiem że po paleniu zyskałby pewnie 3 głębie hehe ale nie poszedłem drugi raz specjalnie upalony. Po prostu trzeźwy stan mi starczył i nie zapłakuje sie w domu z tego powodu. Za to na parnassusa nie pójde trzeźwy. Od trzeźwości mam dramaty czy sensacje ;)
Ostatnio zmieniony 26 stycznia 2010 przez Blepharospasm, łącznie zmieniany 2 razy.
Hidden mefedron User
  • 2235 / 5 / 0
@świetlista macko

McKennie chodziło o 5g suszonych psilocybe.

-end offtop-
Uwaga! Użytkownik ..::Abli::.. jest zbanowany na hyperrealu. Nie odpowie na próbę kontaktu, ani nie przeczyta odpowiedzi na post.
  • 102 / 7 / 0
Nieprzeczytany post autor: wieslawinho »
jak i wikeszosci wypowiadajacych sie muzyka na trzezwo smakuje mi wysmienicie :) natomiast po zazyciu 'odmieniaczy swiadomosci' okreslonych po prostu smakuje 'inaczej' a to jaki ma smak zalezy oczywiscie w substancji i stanu psychofiz w danym momencie :) piekne jest to ze uzyte subst czesto pozwalaja nam odbierac muzyke w sposob tak inny, ze na trzezwo ciezko byloby nam spojrzec na nia pod takim kontem jak pod wplywem.

czesto podoba mi sie muzyka ktorej nie strawilbym na trzezwo i odwrotnie- muzyka ktora smakuje na codzien wybornie, czasem nie chce wchodzic na danych zabawkach.
Ostatnio zmieniony 26 kwietnia 2010 przez wieslawinho, łącznie zmieniany 1 raz.
Uwaga! Użytkownik wieslawinho nie jest już aktywny na hyperrealu. Nie odpowie na próbę kontaktu, ani nie przeczyta odpowiedzi na post.
  • 152 / 8 / 0
electrofreak pisze:
...
przypomina mi się historia jak po lsd "ktoś kogo nie znam" gdy zobaczył na ulicy najebanych zataczajacych sie rzygajacych ludzi, a potem najebanych dresów przez parę miesięcy był tak "zrozpaczony" alkoholem, że nie tknął nawet browara...
kiedys poszłam na bibe ale to było po 2c-t-7, widziałam leżącą zarzyganą laskę i ona wydawała mi się tak "odrażająca i obrzydliwa", ze od tamtego czasu ani razu sie nie upiłam i juz nigdy sie nie upije
ODPOWIEDZ
Posty: 150 • Strona 14 z 15
Newsy
[img]
Może być nowym fentanylem. "Flysky" rozprzestrzenia się w USA

Nowy śmiertelnie niebezpieczny narkotyk rozprzestrzenia się w Stanach Zjednoczonych. Pojawił się m.in. na ulicach Chicago, Filadelfii i Pittsburgha. "Flysky" to heroina zmieszana z medetomidyną - środkiem uspokajającym stosowanym w weterynarii.

[img]
Farmaceuta skazany na 2 lata więzienia za nieumyślne doprowadzenie do śmierci

Sąd Najwyższy rozpatrywał niedawno wniosek o kasację wyroku, jaki wydano w sprawie farmaceuty, który miał nieumyślnie doprowadzić do śmierci kobiety. Z akt sprawy wynika, że wsypał zmarłej narkotyk do napoju, co doprowadziło do jej śmierci. Farmaceutę skazano na 2 lata pozbawienia wolności.

[img]
Legalizacja marihuany a młodzież: Nowy raport z USA obala mity

Czy legalizacja marihuany dla dorosłych sprawi, że nastolatki zaczną masowo po nią sięgać? To jeden z najczęstszych argumentów przeciwników zmian w prawie. Najnowszy, obszerny raport federalny ze Stanów Zjednoczonych pokazuje coś zupełnie innego. Użycie marihuany przez młodzież nie tylko nie rośnie, ale w niektórych grupach nawet spada. Czas przyjrzeć się faktom.