Polepszanie samopoczucia i funkcjonowania za pomocą substancji nie będących narkotykami. Suplementy, witaminy, nootropy; regeneracja receptorów i neuronów; dieta i trening.
ODPOWIEDZ
Posty: 5068 • Strona 13 z 507
  • 23 / / 0
DeathAngel pisze:
Jesteśmy po części zniszczonym pokoleniem.
Wcześniej w PRLu ludzie nie mieli tyle możliwości.
Teoretycznie teraz powinniśmy być bardziej szczęśliwi.
Ale przez te możliwości sami się gubimy w tym wszystkim.
Są też większe oczekiwania, bo wiemy, że możemy wszystko, ale jednocześnie to nas przerasta.
Ale nie ma co narzekać, trzeba spiąć dupę i iść wygrywać gre w życie :-D
...od małego byliśmy porównywani a teraz gdy wpadliśmy w cyfrowy tłum gdzie codziennie czytamy, oglądamy dokonania innych i następuje to z automatu. Chcemy więcej zrobić, osiągnąć, mieć, zwiedzić. A wszystkie te czynność podpadają pod jedno okreslenie: doznania. A jak je najszybciej, najłatwiej, relatywnie małym kosztem otrzymać...? ;-)
  • 17 / / 0
serg pisze:
Spoiler:
Doznania - dragami. Urozmaicamy sobie nimi szare życie; wiem, bo sam tak miałem.

Na "szare życie" mimo wszystko najlepiej podziała taka filozofia, którą zarysował Tyler, zawarta też w innych znajdywanych nie tylko na tym forum (jeszcze reszta Internetu, książki, filmy). Wiele ludzi ma taki problem :) Właśnie przez to, co też było wypisane - wymagania, zagubienie w tym świecie, pragnienie czegoś więcej; tylko nic z tym nie robimy. I właśnie wtedy niektórym przychodzi refleksja, bo sam ją miałem (i mam nadzieje, że przyjdzie innym), że trzeba pieprzyć takie prozaiczne, szare życie. Znaleźć jakąś pasję, rozwijać się, dawać z siebie 200%.

Co nas przed tym powstrzymuje? Mnie powstrzymywali inni ludzie. Bałem się, że jak się zmienię, wyjdę ze swojej "strefy komfortu" i stanę się kimś innym (a byłem takim miłym, ułożonym "frajerem" bez pasji [oczywiście nie przekreślam wagi dobrego wychowania :nuts: ]), to mnie opuszczą. Ale uświadomiłem sobie (był to długi proces), że ci, którym zależy na mnie i mają znaczenie, są wartościowi, nie będą mieć nic przeciwko. A jeśli ktoś będzie miał coś przeciwko, to nie znaczy tak naprawdę nic.

Od siebie polecę właśnie książki. Bez dragów (choć z psychodeliki mają sens - ważne, żeby nie stać się "oświeconym ćpunem" - w resztę nie ma co się pakować, serio), może jakieś suplementy (żeby się odtruć i być zdrowszym, od razu samopoczucie w górę). Nie wiem, czy ktoś się z tym spotkał, może tak - ale polecę Briana Tracy'ego. Różne są na jego temat opinie. Jedne negatywne - że wciska naiwniakom jakieś magiczne przepisy na szczęście i sukces. Fakt, książki ma napisane niekiedy mocno górnolotnie i przesadnie optymistyczne, ale uwaga - DZIAŁAJĄ. Naprawdę potrafią zmotywować i zachęcić. Od siebie rzucę: "Wykreuj swoją przyszłość" i "Potęga samodyscypliny" tego autora. Są to takie typowe "Poradniki sukcesu", ale mi zdrowego kopa w tyłek dały oraz dały wskazówki, jak być lepszym i osiągać marzenia - i życie się toczy coraz lepiej i lepiej :) [jeśli ktoś chciałby taką ich "esencje", podeśle na maila, albo wrzucę w innym poście, bo sobie wypisywałem to, co ważniejsze i ciekawsze :rolleyes: )

Tylko też jest ważna sprawa - nie można być "niewolnikiem motywacji" - o co chodzi? Ano, mianowicie o to, że jak ktokolwiek obejrzy sobie film, który pokazuje to piękno świata, to, jak ludzie są wspaniali, dowolną mowę motywacyjną - ok, ma siłę, zacznie działać. Ale ta motywacja ma być jedynie początkiem - potem ma wejść determinacja i dyscyplina, do realizowania swoich celów. Motywacja nie może być "celem" sama w sobie - bo po cholerę oglądać 5 godzin filmów motywacyjnych - nie o to chodzi :finger:

Popłynąłem, a to nie jest nawet 1% całej "filozofii samodoskonalenia" :D
Uwaga! Użytkownik DoktorMelon nie jest już aktywny na hyperrealu. Nie odpowie na próbę kontaktu, ani nie przeczyta odpowiedzi na post.
  • 1472 / 196 / 0
saimon pisze:
założyłem to konto po to żeby zapytać Was jakie substancje mogłyby pomóc mi wyjść z pokrętnych wiecznych analiz każdego mojego ruchu, zadręczaniem się przeszłością, zmianą sposobu myślenia, pozbycie się tej beznadziejności, że każdy jest chujowy i chce dla mnie źle. Podoba mi się Wasz luźny sposób pisania.
Wiele lat temu pewnie miałem depresję lecz dobrze ją ukrywałem, teraz pozostały jedynie przyzwyczajenia i totalna apatia...
nie wiem czy to dobre miejsce na takie smuty. Poprostu chciałem to napisać dopóki nie znajdę lepszego miejsca na takie dyskusje na tym forum. Mam wiele pytań
Dobrze, że założyłeś tu konto.

Odpowiedź brzmi: żadne nie zrobią tego za ciebie.

Ja miałem kiedyś tak samo - nadmierna analiza, zadręczanie się każdą rzeczą, którą zrobiłem źle albo którą mogłem zrobić lepiej. Wspominanie hujowych sytuacji, które po latach potrafiły dać o sobie znać.

W pierwszej kolejności musisz sobie odpowiedzieć na kilka zajebiście ważnych pytań:
1. Czy jesteś tym samym człowiekiem, który wykonał te rzeczy z przeszłości? Nie, ponieważ przeszłość przestaje istnieć, jest tylko teraz i zawsze jesteś innym człowiekiem.
2. Czy chciałeś dla siebie źle robiąc cokolwiek w przeszłości? Nie, każdy chce dla siebie dobrze. Przecież decyzje, które podjąłeś, były dla ciebie słuszne w danym momencie. Nie masz za co przepraszać - robiłeś co uważałeś za słuszne.
3. Czy teraz uważasz, że to co robiłeś w przeszłości nie było słuszne? Jeśli tak to wróć do punktu 1 - jesteś teraz innym człowiekiem. Robiłeś to, co wydawało ci się słuszne. Nie możesz tego zmienić. Podziękuj sobie - w końcu nauczyłeś się czegoś na swoich błędach, teraz wiesz że było to nie takie jak miało być i postarasz się więcej nie popełnić tego samego błędu. Po prostu uczyłeś się jak każdy inny człowiek, a nikt nie jest idealny.

Teraz usiądź, zamknij oczy, wyobraź sobie WSZYSTKIE te hujowe sytuacje, które sprawiają ci tyle cierpienia i... zaakceptuj je. Nie oceniaj ich. Zaakceptuj, że one się zdarzyły, wybacz sobie. Poczuj to całym sobom, że akceptujesz ten stan rzeczy i wybaczasz sobie (bo wybaczenie jest tylko dla nas)... i odpuść. Poczuj tę wolność.

Jest też świetna metoda wizualizacji - wyobraź sobie, że jesteś na plaży, gdzie widzisz ogromne fale oceanu. Na plaży jest duża skrzynia. Przywołaj wszystkie te negatywne wspomnienia, zamknij je w tej skrzyni i obserwuj jak ocean zabiera je na dno. Już jesteś bezpieczny, te wspomnienia są zamknięte.

Jesteś nowym człowiekiem.

Co do drugiego problemu - nadmiernej analizy wszystkich twoich ruchów itp. to wynika z faktu, że myślisz za dużo lewą półkulą. Wszystkie stymulanty byłyby więc odradzane w twoim przypadku.
Powinieneś stosować ćwiczenia na synchronizację półkul (jest ich sporo w sieci, wygooglaj, najfajniejsze to chyba żonglerka). Ponadto mi pomagają ćwiczenia fizyczne i przebywanie z ludźmi. Kiedy ćwiczysz, wydziela się testosteron, więcej odwagi i energii, ale najważniejsze: zaczynasz CZUĆ swoje ciało, mięśnie, kończyny, po prostu idziesz automatycznie wyprostowany i czujesz ciało. Jesteś wtedy mniej w umyśle, więcej w ciele i to pozwala na "flow" zamiast siedzenia w głowie i analizy.
Rób wszystko, co pozwala wyjść z twojej głowy, czyli znajdź sobie znajomych, którzy są zwariowani i zawsze mają coś do zrobienia, idź na początek do wesołego miasteczka i zakosztuj trochę adrenaliny, uprawiaj sporty.

I kolejny raz doradzę zmianę - zmiana trybu życia i otoczenia to najlepszy motywator. Rób wszystko odwrotnie niż dotychczas, wtedy będziesz miał odwrotne efekty :-)
Uda Ci się, a wiesz czemu? Bo to nie jest zaburzenie czy nieprawidłowość, jak napisał kolega poniżej:
Światło pisze:
Jak trafisz na dobrego terapeutę to wyjaśni że z takimi problemami zmaga się cała ludzkość i najlepiej radzą sobie ci, którzy bez leków poznali proste schematy myślenia dzięki którym pozbyli się lęków. Życzę dobrego terapeuty, bo niekompetentny tylko pogrąża.
Zgadza się. Z takimi problemami i większymi zmaga się cała ludzkość. Opanowanie swojego umysłu to sztuka życia. Pójście po leki wydaje się najprostszą ucieczką od problemu i najczęściej nieudaną. Wszelkie zamulaki typu SSRI albo antypsychotyki tylko... no właśnie - zamulą. Zwiększy się apatia, ale zmniejszą objawy, tyle że nie będziesz w stanie normalnie, trzeźwo myśleć,
Nie jesteś jedyny z takimi problemami i jest to calkiem normalne, wiele osób przechodzi coś takiego na jakimś etapie swojego życia.

Wyjdź ze swojej głowy! Na pewno Ci się uda.
Pozdrawiam

PS. Ludzie są z natury dobrzy, jednak każdy jest w pewnym stopniu egoistą - każdy chce dobrze dla siebie. Dopiero kiedy zapewni się potrzebę dobra dla samego siebie, można otworzyć się na przekazywanie dobra dla innych. To potwierdza, że większość ludzi jest nisko rozwinięta i nie potrafi być szczęśliwa ani zapewnić dobra dla siebie, dlatego nie możemy oczekiwać, że będą chcieli i tego dla nas.
Jednak jak wspomniałem ludzie są z natury dobrzy. Jeśli ty będziesz dobry dla nich, na pewno dostaniesz to z powrotem. Tak działają neurony lustrzane, tak działa prawo karmy.

edit
Jestem uzależniony od komputera (gier mmo), pornografii i masturbacji. Wiem o co mniej więcej chodzi z dopaminą(ktoś zresztą napisał tutaj piękne zdanie, w którymś z tematów "tam gdzie dopamina tam uzależnienie" - jakże trafne).
Myślałem że znajdę tutaj rade jak trafić do ośrodka gdzie nie będę miał dostępu do internetu, bo moja silna wola jest wolą nałogu... (to tekst z tematu "jesteś ćpunem gdy..").
W ogóle jak Wy odbieracie takie uzależnienia? Pewnie myślicie sobie ze jakaś cipa czy coś, ostatnie pytanie z ciekawości..
Nie wiem czy ma to znaczenie, ale mam 25 lat, pracuje i poprostu nie widzę sensu, a także teksty na ten temat to pewnie offtop, ale wybaczcie, naprawdę ciężko odnaleźć się w tym Waszym gąszczu tematów...
Oo i trafiliśmy w bardzo ważny temat.
Gry MMO odrealniają od normalnego życia.
Z uzależnieniem od porno jest dużo gorzej, gdyż spada ci wtedy i dopamina i testosteron, po każdym zwaleniu sobie. Wiem, że czasami na pewnych etapach życia, zwalenie to jedyna przyjemność, ale przyznasz że jest chwilowa, a po niej masz tylko długotrwałe cierpienie - wracasz do życia, ale masz mniej energii i jesteś "wyprany". Potem znowu gry, ładujesz się dopaminą lekko i znowu porno.

Znalezienie psychiatryka to tylko wymówka, żeby wrócić do obecnego życia. Widocznie za mało cierpisz. Gdybyś naprawdę cierpiał, sprzedałbyś kompa.
Skoro komputer nie jest twoim źródłem dochodu (jak mówisz chodzisz do pracy) to jest tylko pożeraczem czasu. Sprzedaj go albo wyrzuć (to drugie będzie miało lepszy wpływ na twój umysł - obraz jak niszczysz komputer zostanie ci w pamięci i mocno zmieni twoje myślenie).
Tak naprawdę nie jest ci w ogóle potrzebny. Pisanie na forum z ćpunami nie jest niczym ciekawym, a zamiast gier i porno możesz "grać" w prawdziwym życiu poznając i bzykając prawdziwe laski.

Ja na przykład nie tyle co byłem uzależniony od porno (jak każdy w jakimś stopniu), co miałem jeszcze dużo kontaktów w faktycznej porno-branży. Cały temat seksu i znajomi mocno nakręcali, więc problem był tylko gorszy. Ciągłe walenie konia pogarsza twój mindset, oszukuje umysł że niby trafiłeś w "ewolucyjny jackpot" i masz dostęp do wszystkich lasek, zmniejsza chęci na poszukiwanie normalnych kobiet i na inne aktywności.

Wiesz co zrobiłem? Powiedziałem sobie dość. Zwaliłem sobie X razy jednego dnia żeby "przesycić się" porno, aż mnie kutas bolał. Obejrzałem wiele rodzajów filmów jakie mnie kręciły, pomyślałem że zawsze pojawia się w tym biznesie "coś nowego do obejrzenia" co kusi. Więc ZAAKCEPTOWAŁEM fakt, że nie obejrzę wszystkich fajnych filmów, tak samo jak nie wydymam wszystkich fajnych lasek - nie da się. To zamknięte, błędne koło.
Po takim maratonie zablokowałem strony porno (plik hosts w Windowsie wystarczy do tego - wygoogluj) i przestałem oglądać. Po prostu.
Czy kusiło do walenia? Jasne, że tak. Czy pękłem? Nie. Za każdym razem energię przekierowywałem w inne miejsca - w pracę, w ćwiczenia fizyczne, w poznawanie prawdziwych kobiet. Energia seksualna jest niesamowicie silna i przy odrobinie wysiłku można dzięki niej przenosić góry, budować własny biznes, a nie pracować dla kogoś, robić wiele innych rzeczy. To taka energia życiowa.

Jeśli pójdziesz do psychiatryka żeby nie mieć internetu, to i tak znajdziesz wyjście żeby sobie zwalić - czy to do wyobrażonych lasek, jakiejś fotki w gazecie, albo po prostu będziesz czekał aż cię wypuszczą i będziesz mógł wrócić do działania.
To tak jak z zabójcami - ich trzymanie w więzeniach praktycznie nic nie zmienia w ich psychice, w większości przypadków.

Dopóki sam się nie zmienisz i nie ZAAKCEPTUJESZ swojej MĘSKIEJ DECYZJI, nic się nie zmieni. A kiedy podejmujesz decyzję to już się jej trzymaj - ustal sobie pakt sam ze sobą, że po prostu trzymasz się wszystkich prawdziwie podjętych decyzji.

Jest to świetne wyzwanie dla twojego umysłu i praktycznie jedyna możliwość.
Do tego odpowiednia dieta (dużo białka), na odbudowanie neuroprzekaźników i zobaczysz, że zaledwie po tygodniu będziesz BOGIEM.

Podsumowując:
1. Koniec z porno i z grami,
2. Ćwiczenia fizyczne,
3. Odpowiednia dieta (zdrowa i bogata w białko),
4. Nowi znajomi.

A tak z ciekawości to naprawdę łudzisz się, że leki pomogą? Czy może chcesz dostać swoje magiczne tabletki żeby wrócić do walenia konia i grania w gry? Weź się w garść, jesteś facetem, nie takie rzeczy robiłeś i stać cię na jeszcze więcej!

Aha - jeszcze jedno mi się przypomniało. Świetny sposób żeby nie walić konia to... nagrać siebie jak to robisz. Potem odpal sobie ten filmik i zobacz jak komicznie wyglądasz wtedy. Czy tak wygląda facet?
Gdybyś tylko mógł to zmienić... jak się okazuje możesz - i nawet nie musisz ruszać dupy do lekarza. To jest dużo prostsze, nie potrzebujesz nic więcej niż masz.

Pytanie tylko czy cierpisz wystarczająco mocno czy obecny stan jest całkiem OK i możesz w nim pozostać?
serg pisze:
Mam coraz mocniejsze wrażenie że ludzie, dzieci od małego są zasypywani oczekiwaniami i stąd poźniej ciągłe rozkimny(wyjście w przyszlość), analizy a jak coś nie wyjdzie to wracanie (co mogłem zrobić inaczej). Ludzie przestają trwać, przestają istnieć w chwili która mimo że ulotna to jest najbardziej rzeczywistym i najbliższym doznaniem jakiego człowiek może skosztować. Zawsze istnieje tylko w danej chwili.
Świetnie powiedziane :)
hess pisze:
Podobno jak zostanie opracowana sztuczna inteligencja i człowiek nie będzie musiał pracować wtedy ludzkość tak na prawdę skupi się na życiu w danej chwili dla siebie, a narazie zapierdalać trzeba więc są oczekiwania/wymogi i presja osiągania sukcesów $$$ zapominając o prawdziwej nieskończoności istniejącej w świadomości.
Jasne, że praca mocno ogranicza to, co chcemy robić, ogranicza prawdziwe życie. Tylko po huj ci sztuczna inteligencja? Zrób dochód pasywny. Zamiast zapierdalać na kogoś na etacie (co nie skończy się nigdy, to ci mogę obiecać) za śmieszne ochłapy tego, co ta osoba dostaje, stwórz usługę lub ew. produkt (usługi są lepsze bo nie potrzebujesz kasy na start, a sama usługa nic cię nie kosztuje) i niech samo się sprzedaje nawet kiedy śpisz.
Włóz ten sam wysiłek albo i większy w swój projekt, zamiast pracować dla kogoś. Zrób projekt, który będzie bazował na tym co potrafisz i co lubisz. Ani się obejrzysz, a kasa zacznie płynąć podczas gdy ty będziesz srał na kiblu. Pieniądze leżą na ziemi, trzeba tylko inaczej na to wszystko popatrzeć.
Pieniądz to najgorszy wynalazek ludzkości, który prowadzi do strasznych okrucieństw, ale skoro jest oparty na nim cały system ekonomiczny to chcąc nie chcąc korzystamy z niego. Tyle, że dla mnie pieniądz nie jest czymś, co mogę kochać, albo na czym mi zależy. To jest środek, który daje możliwości. Ja wiem ile jednostka może osiągnąć i wiem, że odpowiednio dużo $$$ w mojej kieszeni będzie dobrze wykorzystane (mam w głowie obrazy tego, co chcę zrobić, zamiast obrazu kasy). Wtedy kasa przyciąga się sama, bo w mojej kieszeni okrutny pieniądz staje się dobrym narzędziem, jest wtedy dobry i sam w sobie i dla mnie.

Dzięki temu mogę wstawać kiedy chcę bez budzika, robić to na co mam ochotę, ŻYĆ, zmieniać świat - robić coś dobrego dla wszystkich.
To jest wolność i to było warte każdej godziny męczarni.
Gwoli ścisłości - ja miałem biednych rodziców, nie wygrałem nic na loterii i nie miałem żadnych sprzyjających warunków, żeby stworzyć coś niesamowitego. I to było najlepsze - odpowiednia ilość cierpienia zmotywowała mnie do sięgnięcia po swoje marzenia (obecnie plany).
A były i czasy, kiedy nie miałem kasy na nic, jadłem torebkę ryżu przez cały dzień, do tego tabletkę Stoperanu popijaną wodą z kranu. Stoperan po to żebym nie srał za dużo, bo na papier też nie miałem kasy. Do tego byłem zadłużony przez nieodpowiednie wybory lub nieudane inwestycje. Nie poddałem się i teraz jestem na plusie, nie musząc robić nic. Pracuję jedynie dlatego, żeby kasa jaka wpada mi co miesiąc za pierdzenie w stołek była coraz większa i dawała coraz więcej możliwości.
Teraz dopiero żyję i robię masę rzeczy, na które nie miałem czasu i pieniędzy. Skupiam się na własnym rozwoju, podróżuję po świecie, poznaję ciekawych ludzi, uczę się grać na instrumentach, uczę się tworzenia różnych elektronicznych wynalazków, jakie dają mi satysfakcję. Uprawiam sporty, ćwiczę fizycznie, mam wspaniałych znajomych.

Każdy z was może to zrobić i to nawet dużo lepiej niż ja. Skończcie marnować czas na forum, zorganizujcie swoje życie i zacznijcie je zmieniać!!!
MrElenthar pisze:
Fajnie, że wróciłeś Tyler. Wielu było ciekawych co się z Tobą stało, gdy zniknąłeś tak nagle. Tekst, który napisałeś nie przyniósł mi wiele nowych mądrości, ale ja już mam za sobą kilka książek o rozwoju duchowym. Innym może bardzo pomóc.
Przepraszam, że odbiegnę od tematu, ale chciałem zapytać zy dalej stosujesz mix eph + mxe czy już nie są Ci one potrzebne? Pozdrawiam serdecznie. :)
Dzięki. Jakie były teorie na temat mojego "zniknięcia"? Haha :P
Co do miksu to nie używam, pisałem w dopingu mózgu o tym - stymulanty nie są mi już potrzebne i nie dają mi takiego uczucia, jakie bym chciał. Jednak i tak je polecam osobom, które potrafią je wykorzystać, do pewnego momentu są świetne.
DeathAngel pisze:
Jesteśmy po części zniszczonym pokoleniem.
Wcześniej w PRLu ludzie nie mieli tyle możliwości.
Teoretycznie teraz powinniśmy być bardziej szczęśliwi.
Ale przez te możliwości sami się gubimy w tym wszystkim.
Są też większe oczekiwania, bo wiemy, że możemy wszystko, ale jednocześnie to nas przerasta.
Ale nie ma co narzekać, trzeba spiąć dupę i iść wygrywać gre w życie :-D
Świetnie napisane, możliwości nas zaczynają przerażać. I kapitalizmowi i komunizmowi daleko do sensownego ustroju politycznego (obecnie praktycznie żadne państwo nie ma sensownego ustroju i wszyscy dążą do upadku), ale brak takiego jest spowodowany znowu pieniądzem - przez to w rządach mamy masę ludzi, którzy są łakomi na kasę, a nikogo, kto naprawdę chce zrobić coś dobrego dla ludzi (mimo, że takich ludzi chodzi po świecie wiele). Nie chcę się tu jednak na ten temat rozpisywać.
Co chcę powiedzieć:
Mimo, że mamy nieograniczone możliwości i to nas może przerażać, mamy nadal wolność wyboru. Nie musimy robić nic jeśli nie chcemy. Jeśli chcemy, możemy wybrać swoją drogę. Jednak fakt, że nie musimy robić nic jest wystarczający żeby utrzymać spokój umysłu w trudnych chwilach.
Nie do końca. Masa ludzi opracowuje sobie system racjonalizacji, np. religia, Bóg, wiara w naukę czy różne inne rzeczy.
Masz na myśli wymówki, żeby dalej cierpieć? Nie ma szans. Jeśli cierpienie jest dostatecznie silne, zmiana musi nastąpić.
ale czego się nie robi dla dopaminy, no nie...
Nie. Takimi tekstami tylko siebie podkręcasz. Jeśli oczekujesz, że inni tutaj przybiją ci piątkię i pogratulują "błyskotliwych" stwierdzeń, to pomiliłeś fora.
Po tym tekście widzę, że spodziewałeś się, iż tutaj ludzie powiedzą "mamy to samo, wiemy stary co to jest, idź zwal sobie, w końcu kto ci broni". Faktycznie nikt ci nie broni, ale nikt nie będzie tego popierał i głaskał cię po głowie. Masz wolność wyboru i możesz albo pozbyć się nałogu albo w nim trwać.
Ja polecam psychodeliki, nie mocne, np. mj, hasz, grzyby. Raz w miesiącu, do dwóch, w trakcie tripa: dobre książki polecane już tu wcześniej lub o podobnej tematyce, mi podoba się to że mam takie jakby głębsze zrozumienie, nie tylko intelektualne, ale też emocjonalne, a czasami fizyczne, dlatego książki zagranicznych autorów najlepiej czytać w oryginale, nawet jak się nie rozumie wszystkiego. Takie 'czytanie' dało mi dużo, ale są ludzie którzy nie przepadają za czytaniem, więc ci mogą spróbować wyjść na spacer do parku, na łąkę albo od biedy na miasto, również miłe i rozwijające doświadczenie, a jeśli nie ma się mocnych wkrętów to najlepiej porozmawiać z inną osobą próbując wyczuć ją, dlaczego mówi to co mówi, czy mówi to co myśli (po psy mam tak, że dostrzegam szczegóły na które codziennie nie zwracam uwagi tj. barwa głosu, sposób wypowiadania słów, kierunek oczu itp.). Dzięki takim rozmowom można dostrzec wiele schematów którymi kierują się ludzie i wreszcie my, można wyeliminować niechciane lub dodać inne, możliwości jest wiele.
I co ci dały te książki? Tak naprawdę masa ludzi je czyta, ale tylko 5% czytających wdraża je w życie. Podjęcie działań jest najważniejsze, sama wiedza jest nic nie warta, jeśli dzięki niej się nie zmienisz.
Jeśli byś naprawdę zrozumiał książki, to nie polecałbyś psychodelików nikomu. Ludzie, którzy mocno się rozwinęli i którzy korzystali kiedyś z psychodelików, żeby "otworzyć się duchowo" teraz tego odradzają nie bez powodu.
Psychodeliki faszerują twój umysł fałszywymi bodźcami i informacją, a to jest bardzo szkodliwe w dalszym życiu. Po prostu uszkadzają twoją percepcję albo powodują wdrożenie nieprawidłowych przekonań.
Jeśli chcesz być zabawniejszy to musisz spotykać się z osobami wesołymi, chcesz mieć kasę to musisz zadawać się z osobami bogatymi itp. (tak to nie jest reguła, ale działa), poprzez przebywanie z nimi przejmujesz świadomie, bądź nie ich schematy myślowe, idee, cele, słownictwo i wiele więcej. Więc chcesz przebywać z takimi ludźmi jakim sam chcesz być, nawet jak czujesz się nieswojo, to to przeminie, a doświadczenie zdobyte w ten sposób będzie nieporównywalnie większe i lepsze niż gdybyś przeczytał o tym dziesiątki książek.
Tu akurat powiedziałeś coś bardzo mądrego. Tak jest. Jest nawet zasada, że największy wpływ ma na ciebie 5 najbliższych osób z otoczenia. Jeśli np. 3 z tych osób to frajerzy, którzy użalają się nad sobą i nad życiem, to też to ci się udzieli. Dobierajmy swoje otoczenie - mamy możliwość żeby to zrobić.
...od małego byliśmy porównywani a teraz gdy wpadliśmy w cyfrowy tłum gdzie codziennie czytamy, oglądamy dokonania innych i następuje to z automatu. Chcemy więcej zrobić, osiągnąć, mieć, zwiedzić. A wszystkie te czynność podpadają pod jedno okreslenie: doznania. A jak je najszybciej, najłatwiej, relatywnie małym kosztem otrzymać...?
Zgadza się, cały rozwój opiera się na doznaniach. Tyle, że umysł z łatwością rozpoznaje oszukane doznania od tych prawdziwych.
Nawet, jeśli (w uproszczeniu) wyzwolisz tyle samo dopaminy dragami, co zwiedzając piękne miejsce ze świetną osobą, te doznania będą miały kompletnie inny wpływ na twoje dalsze życie. Doznanie wytworzone dragami będzie tylko chwilowym doznaniem, skojarzonym z niczym w zasadzie, po czym zejdzie szybko. Doznanie wytworzone w pięknym miejscu zachowa się prawdopodobnie na zawsze i będzie miało pozytywny wpływ na resztę twojego życia.
Ja nigdy nie brałem dragów dla doznań, nigdy. Nie tędy droga. Mi zawsze służyły jako narzędzie, np. do pracy, do poznawania ludzi (kiedy nie byłem tak śmiały jak teraz), do zapamiętywania itp. Dlatego też stroniłem od psychodelików, innych halucynogenów, opio. Nie potrzebowałem nigdy "dobrej fazy" dla samych doznań, po prostu.

Na koniec:
Zmieniając się nie potrzebujemy wspomnień. Jeśli nauczyliśmy się czegoś na własnej skórze, nie musimy pamiętać jak się tego nauczyliśmy, ani jak duże cierpienie było z tym związane. To nie zmieni faktu, że już umiemy lub wiemy coś nowego. Dlatego wspominanie przeszłości i zamartwianie się nią nie ma sensu. Trzeba to zaakceptować.
Podając mnie jako login polecający ekspertowi JohnyHa, otrzymujecie zniżki na konsultacje :)
  • 867 / 18 / 0
Chcialbym jeszcze dodac, ze wiele osob biseksualnych ma problemy z masturbacja i z zyciem w ogole, bo wypieranie ich ukrytych sklonnosci homo kosztuje duzo energii i prowadzi do zaburzen psychicznych typu depresja, uzaleznienie od narkotykow itp.

Moj kolega zlokalizowal to jako zrodlo swoich problemow. Przeszedl przez terapie i zmienil swoje zycie na o wiele lepsze.
Uwaga! Użytkownik extraviado nie jest już aktywny na hyperrealu. Nie odpowie na próbę kontaktu, ani nie przeczyta odpowiedzi na post.
  • 4807 / 268 / 0
A na co on przeszedł terapię jeśli zgodzisz się napisać? Bo to ciekawe. Coś mu uświadamiano? Gadałeś o tym z tym człowiekiem?
Ja otchłań tęcz, a płakałbym nad sobą
jak zimny wiatr na zwiędłych stawu trzcinach
jam błysk wulkanów, a w błotnych nizinach
idę jak pogrzeb z nudą i żałobą.
Na harfach morze gra, kłębi się rajów pożoga
i słońce, mój wróg słońce! wschodzi wielbiąc Boga.
  • 36 / / 0
Ciekawe jest, że gdy czytam to forum faktycznie dużo osób ma problemy psychiczne dołki, depresje itd. Zastanawia mnie czy dragi są przyczyną tych stanów, czy raczej ich skutkiem...
  • 328 / 24 / 0
Tyler, że spytam z innej beczki, bo mi w całej tej drodze najbardziej pomagają ćwiczenia fizyczne i robienie konkretnych akcji, których się boje :D

Jakim planem treningowym lecisz? Typowym splitem, czy FBW z nastawieniem na sprawność?
Jaki masz cel w treningach?

Pozdro

edit:
treningi w domu czy siłka?

I przyczyną i skutkiem.

Jak ktos ma problemy w życiu, nie układa mu się, sięga po dragi i pierw jest euforia. A potem zatacza koło i ma znowu problemy. Smutna prawda.

Tyler - Jaki rodzaj treningu preferujesz? Kiedy najwięcej wydziela się testosteronu? W standardowym splicie gdzie ćwicze duże partie raz w tygodniu (nogi, plecy), czy w FBW, gdzie co drugi dzien ćwicze całę ciało i daje ogrom bodźców w postaci odpowiedźi hormonalnej organizmu? Jak to się ma do przyrostów masy?

Pozdro człowieku, bo dzięki Twoim postom wiele w życiu poukładałem.
  • 1472 / 196 / 0
Jaki masz cel w treningach?
Przede wszystkim dobre samopoczucie, więcej testosteronu + czucie całego ciała. To moje cele.
Ale jako że daję z siebie wszystko, to szkoda by było treningów zmarnować i przy okazji kształtuję swoje ciało, dbając o odpowiednie żywienie i suple.
Jakim planem treningowym lecisz? Typowym splitem, czy FBW z nastawieniem na sprawność?
Tyler - Jaki rodzaj treningu preferujesz? Kiedy najwięcej wydziela się testosteronu? W standardowym splicie gdzie ćwicze duże partie raz w tygodniu (nogi, plecy), czy w FBW, gdzie co drugi dzien ćwicze całę ciało i daje ogrom bodźców w postaci odpowiedźi hormonalnej organizmu? Jak to się ma do przyrostów masy?
Ja lecę standardowo, mam podzielone ćwiczenia na różne partie na 4 treningi i praktycznie co tydzień lub dwa zwiększam ciężary.
Robię dwa dni ćwiczeń, jeden przerwy i tak w kółko cykl się powtarza. A ładuję codziennie tyle samo kalorii i białka, niezależnie czy trenuję czy nie. Tylko kiedy nie trenuję to jem normalne posiłki bez odżywek raczej, w dni treningu robię jeszcze odżywki żeby szybciej wchodziły. No i kreatyna w dniu treningu.

Masz rację, najwięcej testo jest przy ćwiczeniu największych partii jak np. nogi, te treningi najbardziej lubię. Ale ćwiczę po kolei wszystkie partie żeby wyglądać proporcjonalnie. Myślę, ze FBW też będzie dobre, ale nie jestem specjalistą i nie wiem czy przyrost masy będzie tak samo duży, jak katując splitem każdy mięsień osobno na maksa (jak ja robię).
treningi w domu czy siłka?
Siłownia w domu :) Najprościej żeby nie tracić czasu, ale też trochę szkoda kasy na to i potem to transportować przy przeprowadzkach też lipa.
Więc nie polecam ogólnie, jesli ktoś ma dostęp do siłowni blisko miejsca zamieszkania (spacerkiem).
Zresztą w domu nie trzeba mieć dużo sprzętu żeby ćwiczyć wszystko. Zamiast ciężarów można nawet używać butli z wodą, do tego jakiś drążek albo te pasy spadochronowe. Dużo ćwiczeń da się zrobić na własnym ciężarze ciała.
Pozdro człowieku, bo dzięki Twoim postom wiele w życiu poukładałem.
Dzięki. Pozdrawiam również.
Podając mnie jako login polecający ekspertowi JohnyHa, otrzymujecie zniżki na konsultacje :)
  • 9 / / 0
Tyler, psychodeliki to coś co może zmienić życie w zaledwie chwilę, ale póki nie spróbujesz to nie wiesz czy na dobre, czy na gorsze i tu jest haczyk. A co do działania na psyche ( nie na psychike, w moim rozumieniu trochę się to różni), daje wgląd w siebie, taki głęboki, którego nie osiągnąłem medytacją ani innym sposobem, to jest jak odkrywanie prawdy zapisanej w nas samych, oczywiście częściej ludzie mają dobre jazdy niż coś takiego, ale to chyba zależy od s&s.
Możliwość zmierzenia się z największymi lękami, z prawdą, którą ukrywasz sam przed sobą, uczucie nieuchronnej śmierci i wiele innych które zmieniają człowieka w dosłownie parę godzin. To jest co oferują psychodeliki, gdy bierze się je z odpowiednim nastawieniem, jak powiedziałeś jako narzędzie, narzędzie do poznania siebie.
W moim przypadku oprócz wielu pomniejszych decyzji jakie podjąłem pod wpływem tych subs, było życie dla siebie i innych, a nie według innych oraz odpuszczenie, wyluzowanie, czy może skończenie z siłownią, było to decyzja która nagle dała mi tyle swobody do działania i myślenia, o jakiej wcześniej nie miałem nawet pojęcia. Trudno to ubrać w słowa, ale wcześniej żyłem jakby tym, trening którego nie można opuścić, dieta, spanie, tylko "dobre żarcie", takie podejście rujnowało mi życie, wkładało schemat do niego, schemat od którego w innych przypadkach chciałem uciec (szkoła, praca, dziewczyna itp), gdy zmieniłem się jest dużo łatwiej i dalej ćwiczę, odżywiam się zdrowo, ale nie ma presji, nie ma wymagań, została sama przyjemność.
I właśnie gdyby nie psychodeliki, nigdy bym się do tego nie przyznał, nawet sam przed sobą (nie wiem dlaczego, może się bałem, może za dużo "motywacji" z jutuba, że życie to siłownia i trzeba zawsze być zmęczonym i smutnym skur*ysynem, nie wiem). A książki czytane pod wpływem, dają wiedzę i czasami sposoby na zmianę, bo póki nie widzisz, że coś jest lepsze niż ty masz i nie przyznasz się sam przed sobą to tego nie zmienisz.
  • 328 / 24 / 0
Dzięki za pozdrowienia.
Przede wszystkim dobre samopoczucie, więcej testosteronu + czucie całego ciała. To moje cele.
Jeśli interesuje Cie duży wyrzut hormonów, testosteronu etc. to polecam picie carbo podczas treningu (były badania na ten temat, lepsze spalanie tkanki tłuszczowej, większy wzrost masy mięśniowej no i więcej testosteronu). Jak chcesz to mogę podesłać Ci linka.

Prawde mówiąc, wydaje mi się że sport i właśnie trening fizyczny doskonale wpływają na walke ze złym humorem.
A ładuję codziennie tyle samo kalorii i białka, niezależnie czy trenuję czy nie. Tylko kiedy nie trenuję to jem normalne posiłki bez odżywek raczej, w dni treningu robię jeszcze odżywki żeby szybciej wchodziły. No i kreatyna w dniu treningu.
Jakie odżywki bierzesz/polecasz? Oprócz kreatyny, kiedyś pisałeś coś wiem, że to dobry doping i ciałą, i mózgu.

Zazdroszczę mocno siłowni w domu. Uprawiasz jakiś inny sport oprócz siłowego?

Tak więc wniosek i kolejna uniwersalna radana zły humor:

WYJAZD NA TRENING :old: :finger
ODPOWIEDZ
Posty: 5068 • Strona 13 z 507
Newsy
[img]
15 lat niechcianych badań. A teraz nowa rewolucja w psychiatrii

Specjalista z Wielkiej Brytanii nie ma wątpliwości, że jesteśmy świadkami nowej rewolucji w psychiatrii. Psychodeliki, jak psylocybina i MDMA, zdobywają coraz większe zainteresowanie naukowców w leczeniu depresji i innych zaburzeń psychicznych.

[img]
Marihuana tematem w Sejmie. Przyszło kluczowe pismo z rządu

Przed wyborami w 2023 r., a nawet już po nich, politycy z obozu rządzącego wyjątkowo liberalnie wypowiadali się na temat marihuany. Powstał nawet Parlamentarny Zespołu ds. Depenalizacji Marihuany z głośnymi nazwiskami w składzie. Coś się jednak zmieniło. Jak informuje "Rzeczpospolita", jednoznaczne stanowisko rządu zaskoczyło wielu polityków: nie ma mowy o żadnej liberalizacji. Argumentem mają być m.in. doświadczenia innych krajów.

[img]
Niemowlę pod wpływem kokainy. Szokujące odkrycie na terenie ogródków działkowych

Krakowscy policjanci od dłuższego czasu rozpracowywali grupy wyłudzające pieniądze od starszych osób metodą "na legendę". Przestępcy podszywali się pod funkcjonariuszy lub pracowników instytucji publicznych, by zdobyć zaufanie swoich ofiar.