Negatywne konsekwencje przyjmowania fitokannabinoidów i sposoby im przeciwdziałania.
ODPOWIEDZ
Posty: 283 • Strona 13 z 29
  • 414 / 4 / 0
Palę od pieciu czy szesciu lat. Od roku kilka razy w miesiącu, swego czasu codziennie.
I dopiero, gdy nauczyłam sie palic z umiarem, znalazłam w tym prawdziwą radość. Palebnie codzienne jest tym samym co codzienna trzeźwość- jest nudne a umysł potrzebuje nowych bodźców do rozwoju, do czegokolwiek.

Zero problemów z pamiecia czy koncentracją. Może tylko lekki niechciej.
Taki tam mały epizod z Chorobą Psychiczna, ale odbijało mi juz długo zanim zaczęłam palić.
And I forget just why I taste, oh yeah, I guess it makes me smile
http://www.youtube.com/watch?v=hTWKbfoikeg
  • 413 / 10 / 0
jeśli dla kogoś palenie "dzień w dzień" jest nudne, to musi mieć niesamowicie wątłe życie. Znajdźcie sobie zajęcie, pasję, układanie domino. Wiadomo, że jeśli jara się non stop i całą fazę przeżywa "przy kompie", lub "w domu", lub "siedząc se" to jest to nudne.
cholera ja już chyba z 8 lat będzie dzień w dzień [po przeczytaniu kilku stron tego wątku stwierdziłem, że większość tu pali 1.5 w ciągu i ma niesamowite skutki uboczne :D ), owszem, zauważyłem, że problem z koncentracją jest mega dupny [np. poprawka egzaminu ustnego na studiach, obrona pracy itp. ], ale na litość boską, to jest używka, fakt, że jedna z mniej szkodliwych [co by było gdyby tak pić codzień przez 1.5 roku ], ale jednak używka.
  • 414 / 4 / 0
Ej, trąpko!
Ja po prostu lubię urozmaicenia.
And I forget just why I taste, oh yeah, I guess it makes me smile
http://www.youtube.com/watch?v=hTWKbfoikeg
  • 112 / 2 / 0
Wydaje mi się, że zrobiłem się przez mj głupszy, mniej elokwentny. A nie paliłem wcale jakoś długo i intensywnie. Jedynie w okresie od września paliłem całkiem sporo.
Jestem synem króla sedesów
  • 414 / 4 / 0
Mi na intelekt nie padło. Mimo palenia się rozwijam i jestem mądrzejsza niż 6 lat temu.
And I forget just why I taste, oh yeah, I guess it makes me smile
http://www.youtube.com/watch?v=hTWKbfoikeg
  • 112 / 2 / 0
W sumie to źle się wyraziłem. Intelekt może się nie zmniejszył, ale miewam chwile otępienia czy zajebania, których wcześniej było mniej lub nie było wcale.
Jestem synem króla sedesów
  • 414 / 4 / 0
Królu, nawet najleszy procesorr czasem się zawiesza:)
And I forget just why I taste, oh yeah, I guess it makes me smile
http://www.youtube.com/watch?v=hTWKbfoikeg
  • 112 / 2 / 0
Dlatego mam w zamiarze go trochę przeczyścić :P
Jestem synem króla sedesów
  • 341 / 122 / 0
cumfiesta pisze:
Lekko się podepnę: Ja konopie palę regularnie (około 1x na tydzień) raczej krótko, osiem miesięcy? :rolleyes: Coś koło tego i widzę bardzo dużo pozytywnych skutków. W przeciwieństwie do wielu moich znajomych jak i znajomych z internetu absolutnie nie występuje u mnie syndrom demotywacyjny, wręcz przeciwnie - marihuana pozwoliła mi w sposób racjonalny spojrzeć na moje życie z boku, przeanalizować je co zmotywowało mnie do wielu pozytywnych zmian - naprawę związku, siłownia, zdrowszy tryb życia, większą dbałość o znajomych i przyjaciół, większe parcie na zarobek i usamodzielnienie się, chęć przyswajania wiedzy-studia stały się interesujące, zacząłem oglądać filmy dokumentalne, muzyka nabrała nowego brzmienia i nie jest już tylko podkładem do codzienności... Mógłbym wymieniać jeszcze parę linijek ;-)
Mam bardzo podobnie. O ile wszyscy wokół straszą jakimś syndromem amotywacyjnym, tak u siebie absolutnie tego nie dostrzegłem :-) Wręcz przeciwnie - jak spojrzę szerzej na całe swoje dotychczasowe życie, to dochodzę do wniosku, że na syndrom amotywacyjny chorowałem zanim zacząłem palić. Mimo sporych możliwości, nic mi się nie chciało, nie miałem celów/ambicji i generalnie prześlizgiwałem się przez życie po najmniejszej linii oporu. Palenie MJ natomiast wyzwoliło we mnie takie rozkminy, że zacząłem się bardzo poważnie zastanawiać nad swoim życiem - przemyślałem sobie to wszystko i postanowiłem, że trzeba zmienić swoje życie i ogarnąć się, zacząć rozwijać swój potencjał, osiągnąć coś, zamiast uciekać od wszystkiego i tylko patrzeć na to, co fajne, miłe i wygodne. W apogeum jarania wpadłem na pomysł, aby podjąć drugi kierunek studiów, który jest wielokroć bardziej wymagający od tego, co studiowałem wcześniej - i co ciekawe, jestem z tej decyzji bardzo zadowolony i idę cały czas do przodu. Paląc codziennie bez problemu ogarnąłem podwójną sesję i nie miałem ani jednej poprawki.
Zaszły jednak zmiany w moich relacjach społecznych. Nie wiem czy to w związku z MJ, ale stałem się chyba mniej towarzyski - tak jak kiedyś obsesyjnie zabiegałem o to, aby być "fajnym", lubianym i mieć mnóstwo "cool friendów", tak teraz mam na to wyjebane i odnoszę wrażenie, że wręcz zaniedbuję wielu swoich znajomych. Jakby nie patrzeć, otaczam się w dużej części palącym towarzystwem i to też na pewno w duży sposób na mnie wpływa. Nadmiar towarzystwa, zwłaszcza tego mniej pożądanego przeze mnie, działa na mnie przytłaczająco i wręcz drażniąco.
Inna sprawa - regularne palenie prawie całkowicie zabiło we mnie chęć do picia alkoholu, co ma swoje dobre i złe strony. Dobrą stroną jest to, że kiedyś często z alkoholem przesadzałem i ponosiłem przykre tego konsekwencje, a złą stroną to, że w naszym polskim społeczeństwie naprawdę bardzo ciężko jest nie pić. Jest potężna presja społeczna na picie i jeśli jesteś abstynentem, to masz krótko mówiąc przejebane. W obliczu tego wszystkiego ratuję się kompromisem w postaci okazjonalnego piwka do towarzystwa.
Kolejna sprawa - zmiana w postrzeganiu wielu kwestii społecznych, ekonomicznych, kulturowych. Tak jak nigdy nie byłem zbyt społecznym osobnikiem i bojkotowałem wiele rozmaitych konwenansów i schematów funkcjonujących w społeczeństwie, tak teraz jeszcze bardziej się to nasiliło i o wiele krytyczniej na wszystko patrzę. Coś, co wcześniej przyjmowałem jako jasne, oczywiste i konieczne do akceptacji, teraz wydaje mi się powodem do bojkotu, sprzeciwu - zdecydowanie wzmógł się mój indywidualizm, a osłabił konformizm. Mam o wiele bardziej wyjebane na to, co inni o mnie pomyślą (kiedyś to była moja prawdziwa obsesja), ogólnie mniej planuję, mniej zamartwiam się konsekwencjami swoich działań, odczuwam większy dystans do wielu spraw, zmniejszyło się, albo całkowicie ustąpiło sporo lęków, które mnie wcześniej przepełniały. Momentami odnoszę wrażenie, jakby całe moje życie toczyło się gdzieś obok, a ja jestem od tej całej rzeczywistości niejako oderwany. Ma to swój wielki plus w postaci tego, że to co wcześniej przyprawiało mnie o doła czy wręcz stan depresyjny, teraz po mnie spływa i mam to po prostu w dupie.

Oczywiście sporo tego wszystkiego, co tu wymieniam, mija albo osłabia się po odstawieniu palenia i zrobieniu sobie odpowiedniej przerwy, ale jakieś tam trwałe piętno na pewno jest. Pewne zmiany w postrzeganiu zdecydowanie zmieniły się trwale, jednak suma sumarum dochodzę do wniosku, że nie są to zmiany na gorsze - jakość mojego życia absolutnie na tym nie ucierpiała, jednakże mam pełną świadomość tego, że ta substancja ma moc i we wszystkim należy zachować umiar. Dlatego w niedługim czasie planuję sobie zrobić konkretną przerwę, albo po prostu ograniczyć palenie np. tylko do weekendów i wolnych dni. Choć tak szczerze mówiąc, to mimo iż obecnie palę codziennie od ponad pół roku, to nie palę dużo - najczęściej jest to jedna lufa spalona na wieczór, na dobry koniec dnia. Na więcej po prostu by mi było szkoda czasu ;) Jestem zbyt ambitnym i zdeterminowanym człowiekiem, aby pozwolić sobie na siedzenie całymi dniami zajebanym. Schemat życiowy typu "konsola -> chipsy -> blant" jest zdecydowanie nie dla mnie - miałbym wyrzuty sumienia, czy wręcz moralniaka, jakbym miał w ten sposób marnować sobie życie, które można wypełnić tyloma wspaniałymi i pasjonującymi rzeczami. Jak to już wcześniej padło na [H] - MJ powinna być dodatkiem do szczęśliwego, produktywnego i spełnionego życia, a nie być jego esencją, wypełniać go po brzegi, przesłaniając wszystko inne. Jeśli zachowa się odpowiedni umiar i uwzględni to wszystko, co pisałem, to - wracając do sedna tematu - te trwałe zmiany zachodzące po dłuższym paleniu nie powinny nam specjalnie zaszkodzić.
  • 19 / 1 / 0
co do motywacji: ja zauwazam, ze co prawda nie umiem zwlec sie rano z lozka do szkoly, najchetniej siedze i gapie sie w sciane, ale z drugiej strony dzieki jaraniu doszedlem w zyciu do tego, gdzie teraz jestem. mysle, ze bez zmian, jakie staly sie przez mary po prostu nie odwazylbym sie/chcialoby mi sie zrobic wielu rzeczy, ktore teraz naprawde dobrze wspominam.
ODPOWIEDZ
Posty: 283 • Strona 13 z 29
Newsy
[img]
Polacy robią to w samotności. W domach, nie na imprezach. A królowa jest tylko jedna

Coraz częściej używamy substancji psychoaktywnych w samotności. Szczególnie popalamy. I nie chodzi rzecz jasna o papierosy dostępne w kiosku. O czym to świadczy? – O tym, że te substancje są wykorzystywane do regulacji emocji, takich jak lęk, smutek czy napięcie – dr Gniewko Więckiewicz, psychiatra ze Śląskiego Uniwersytetu Medycznego komentuje wyniki raportu PolDrugs 2025.

[img]
Maleńczuk bez ogródek o przeszłości. „Tęsknię za heroiną. To najlepsza rzecz na świecie”

Chociaż dziś Maciej Maleńczuk prowadzi względnie ułożone i spokojne życie, w młodości był uosobieniem hasła „sex, drugs, rock and roll”. Jak wielokrotnie wspominał, brakuje mu niektórych aspektów tamtych lat – przede wszystkim heroiny. – Tęsknię zwłaszcza za heroiną. To najlepsza rzecz na świecie – mówił bez ogródek muzyk.

[img]
Betel jest używany od co najmniej 4000 lat

Betel to po kofeinie, alkoholu i nikotynie najbardziej popularna używka na świecie. Jest używany od dawna i głęboko zakorzeniony w kulturze Azji. Chociaż żucie betelu wiąże się z zabarwieniem zębów, brak takie zabarwienia nie oznacza, że człowiek betelu nie żuł. Dlatego też stwierdzenie jego użycia w przeszłości wymaga specjalistycznych badań. Taki, jakich podjęli się naukowcy z Tajlandii, Australii i USA.