Więcej informacji: Lizergamidy w Narkopedii [H]yperreala
choc swoj pierwszy raz- to kwas znalazl mnie, choc zupelnie nie szukalem, za co dziekuje dobrej karmie:)
carnage9 pisze: za co dziekuje dobrej karmie:)
lost myself in every way
http://www.youtube.com/watch?v=1i-L3YTe ... ture=share
Na tym forum nie udzielam sie zbyt czesto, ale chcialem zdac swoj 'trip raport' - wiele czerpie z tego forum i uwazam, ze nie mozna wylacznie 'wciagac' - wypada dac tez cos od siebie ;)
Zacznijmy od faktow... Po przeciwnej stronie stanely:
ONA) zagadkowa substancja, nie wiadomo jak dziala, ale dziala poteznie - dawka 100ug oznacza, ze jest tysiackrotnie bardziej psychoaktywna od kolezanek
ON) facet, 35 lat, z rozsadnym doswiadczeniem w dragach, duzo roznych rzeczy w zyciu widzial, palil pare rzeczy w Black Rock NV, ale BEZ zadnych doswiadczen z LSD - czyli dziewica ;)
Od wielu lat mialem na to straszna ochote, niestety tam gdzie sie obracalem tego towaru nie bylo. Jak wiadomo rozne rodzaje narkotykow sa dla roznych ludzi - jedni musza brac speed, inni pala, w zaleznosci od rodzaju osobowosci. Ja od zawsze wiedzialem, ze LSD jest dla mnie ... I zawsze wiedzialem, ze wszystkie jej kolezanki sa nie dla mnie ;)
W koncu w moje rece trafil wlasciwy towar. Waze 90 kg wiec pozarlem lapczywie caly papier. Na miejsce eksperymentu wybralem niepozorny hotel pod Wroclawiem. Nie chcialem robic akcji u rodzicow, gdzie moge sie zatrzymac ani u dziewczyny, z ktora mieszkam. Chcialem obserwowac sie w warunkach laboratoryjnych.
No wiec wrzucilem kwas i .............. w ciagu 15 minut pojawila sie policja ;) To nie zart, niestety. Okazalo sie, ze ktos obrobil ludzi, ktorzy zatrzymali sie po przeciwnej stronie korytarza. Duzo jezdze po swiecie i sypiam zwykle w paskudnych miejscach, ale nigdy czegos takiego nie widzialem na wlasne oczy, dopiero dzis w wlasnie gdy wchodzil mi kwas ... Paly chyba maja tez wspomnienie kolesia z hotelu, ktory wygladal jakby wlasnie wchodzil mu kwas .... ;)
Gdy paly przestaly halasowac zaczalem planowa projekcje filmu Home (http://www.youtube.com/watch?v=jqxENMKaeCU) jest to film idealny pod LSD, wrazenia sa hmmm niesamowite. Film okazal sie nieco meczacy i kilka razy musialem robic przerwe. Grafika fajna, ale nawijka meczaca i miejscami tendencyjna - o Las Vegas autorzy nie mieli pojacia i to bylo zenujace. Potem kolejna projekcja - Portishead na koncercie w NY. Istna rewelacja, wczucie sie w muzyke i wrazenie bycia tam z nimi.
Po tym przespacerowalem sie wokol hotelu - wrazenia doskonale, mankament jest taki, ze ludzie sprawiali mi pewien dyskomfort swoja obecnoscia. Domyslam sie, co ci biedni ludzie w recepcji musieli czuc - ktos im hotel obrabia, a tu ciagle ten niezle ukwaszony koles sie kreci ;) Tak wiec tu panowalo pewne niezdrowe napiecie ;/ Natomiast sam kontakt z narura byl rzecza doskonala.
Ludzie niestety nie przyjmuja dobrze zjaranych i ukwaszonych ludzi. I tu moj pomysl racjonalizatorski - zrobic dezodorant o zapachu przepitego alkoholu. Psikasz sie czyms takim i juz nie sprawiasz dziwnego wrazenia kiwajac sie - 'o, pijany idzie, dobrze, niech idzie' ;)
I NAJWAZNIEJSZE - Przemyslalem sobie bardzo powaznie swoje zycie i troche sobie pare rzeczy ulozylem w glowie. Widac wyraznie walor LSD jako substancji ulatwiajaca psychoterapie. Musze szczerze powiedziec, ze dzis bardzo pracowalem nad soba. Prosze nie odbierac tego jako jakiegos ostrzezenia przed LSD, ktory mialby prowadzic do rycia sobie bani. Nie, to wszystko sie dzialo bardzo korzystnie - powiem tak - lagodnosc mojej jazdy po LSD w porownianiu do stanu 'normalnego' uzmyslowila mi jak bardzo jestem poryty bez dragow.
No i chodniczek... Po dzisiejszej nocy z LSD juz zaden chodniczek nie bedzie taki sam. Te arabskie wzory na dywanach musialy miec jakies znaczenie - czulem to juz wczesniej. To co zobaczylem po kwasie wiele wyjasnilo mi na temat ich natury ;)
Na koniec przeprowadzilem jeszcze jeden eksperyment - czytalem o duzych dawkach witaminy PP jako antidotum na zlego tripa i w ogole 'zatrucie' LSD ;) Celem weryfikacji przyjalem 20 tabletek po 50 mg czyli okragly gram. Nie bylo zadnych objawow zatrucia/przedawkowania ta witamina opisywanych w literaturze - bolu glowy, zaczerwienienia skory itp. Wyglada na to, ze PP rzeczywiscie dziala jak antidotum.
Zjazd jaki zaobserowalem byl mily, zadnych kacow, cala jazda trwala 6 godzin. Jestem naprawde zadowolony, kolejna rzecz ktora chcialem zrobic przed smiercia zostala zalatwiona. Rozwialy sie wszelkie obawy zwiazane ze zlym tripem, itp itd. Doswiadczenie oczywiscie nieprzetlumaczalne i niewyjasnialne, nie da sie opisac tych wszystkich wrazen.
Co ciekawe, wiele zrodel pisze, ze po kwasie ma sie dosc na dlugi czas. Ja wrecz przeciwnie, nie moge sie doczekac az znowu zakwasze ;) I chetnie wprowadze w to osobe, ktora swiadomie chce tego sprobowac tego wyjatkowego .
Tak na marginesie, następnym razem, zapraszam na Neurogroove. Tam jest miejsce na trip reporty.
x = x
Zeżarliśmy w 5 osób. Ogólnie ekipa wesoła i dobrze zaznajomiona. Najpierw po jednym i jak się nic nie stało po 2 godzinach dorzucilismy jeszcze po sztuce. Najpierw dostałem napadu niepowstrzymanego śmiechu. Bez szczególnego powodu i nie była to taka pusta gandziowa śmiechawa, a raczej ogólnie ze szczęścia, że wszystko jest takie zajebiście zajebiste. Po tym euforycznym epizodzie nagle zeszły wszelkie efekty no może poza lekkim poczuciem pewnej dziwności. Troszkę się zmartwiliśmy, że to "już" i daliśmy się wydymać ale nawet na tym etapie uznałem, że warto było wydać tych pare złotych żeby się tak do cna wyśmiać bo uczucie to było wybitnie oczyszczające:D
No i później wjechało :yay: Tylko wióry leciały. Nie wiedziałem gdzie patrzeć bo gdzie nie spojrze tam sama, stężona zajebistość. Były cztery pokoje i dwie łazienki, a łaziliśmy po tym mieszkaniu całą noc.
Swiatło było zgaszone ale na szczęscie mieliśmy świecącego, drewnianego kota który ochoczo w razie potrzeby przyświecał.
Co pamiętam:
Dla mnie osobiście każda rzecz miała swój ryj i osobowość.
Wiem już skąd się wzięły postacie w różnych grach, hipisowskie grafiki, ilustracje w książkach. Kurde, łażące donice robiące "glu,glu,glu!", z łapskami zamiast kwiatka, Niby to wiedziałem, ale teraz mam pewność, że połowa gier, muzyki i sztuki powstała pod wpływem psychodelików i gdyby nie one kultura wyglądałaby dziś zdecydowanie inaczej.
Każdy jeden chochlik chciał mnie przestraszyć, ale były tak pocieszne w tych próbach, że ryłem ze śmiechu tak, że błagałem je o chwile przerwy.
Najbardziej w straszeniu konkurowały ze sobą, dziabągi na kaflach w kiblu. Chyba na godzine tam sie zamknąłem:D W prawym górnym rogu siedziały zębate pajace, na środku dinozuro-jaszczury (w moim odczuciu te reptiliańskie które ponoć rządzą Ziemią), z lewej wilczyska i z lewej na dole i losowo jakieś totalne szyjasto-czachowe poczwaro-szkieletory. Wszystki ogólnie wyrastały czy tez siedziały na takiej sieciastej strukturze rozpiętej w kosmosie.
W kazdym razie, co jeden to dziwniejszy i miny takie robiły i gały wybałuszały i jęzory wytykały. Kuuurwa myślałem, że jebne ze śmiechu. Dobrze, że ekspres do kawy pilnował żeby się to wszystko nie porozłaziło po kątach. Jak chciałęm odpocząc to szedłęm do kuchni i ten generał dawał odsapnąć. Znaczy to też do momentu jak ktoś nie otwierał lodówki ufff.
Wieża CD była troche naburmuszona jak baba na poczcie. Może dlatego tak długo nie dawała znaleźć chochlików. Potem już spoko ale i tak mam wrażenie, że troche oszukiwała bo volume było na max, a momentami ledwo było słychać muze.
Dywan i wykładzina w kuchni to w ogole temat na 5 powieści przygodowych dla Szklarskiego:D
Kuurde, szafy które się nie końcżą, ludzie znikający w wektorowych lochach pod kanapą, widzenie rgb i witrażowe, kolosalny ser, podwodny świat za oknem, świecąca dupa, wielka drewniana cipa wychodzaca ze ściany,a mieszkanie to było połączenie dżungli, stacji kosmicznej i to wszystko w konwencji takiej gry planszowej gdzie w każdej rundzie dokładasz/zmieniasz nowe pomieszczenia w labiryncie. Zaskoczenie na każdym kroku i nigdy nie wiesz co Cie spotka za chwile.
Siedzę sobie spokojnie na bujanym fotelu,odpoczywając po straszydłąch z kafli aż tu nagle szafka, rośliny w doniczkach się zakręciły jak woda w zlewie i normalnie patrzę, a tu połowy pokoju brakuje jakby go coś ucięło i metr odemnie dżunglaaa cała dzika i zielona z pnączami, mchami i wszystkim. odwracam się do tyłu żeby sprawdzić czy całkiem mnie do tej dżungli wpizdu nie przeniosło ale reszta pokoju jest, tylko za oknem jasno i słychać jak się dzieci na ganku bawią haha( noc, 3 piętro:D ). No spoko, myślę. Zobaczę se tę dżunglę bliżej i się przesiadłem na kanape ale zamknęło tą ściana z widokiem niestety, za to można było sobie popatrzeć na inny las na drugiej ścianie z zasłonami. To już nie była dźungla tylko stojące gęsto w równych rzędach, strzeliste drzewa, tak wysokie, że nie było widać koron nawet z takiej odległości. Za tym lasem musiała być jakaś otwarta przestrzeń bo widac było światło gdzieś daleko. W sumie nie wiem czemu nie wpadłem na pomysł żeby tam pójść.
Uff, jeszcze musze popisać żeby nie zapomnieć ale mówię CI to było ze 6 godzin ciężkiego zwiedzania. W pustyni i w puszczy normalnie. Przez cały czas tripa totalne zaburzenia perspektywy, wydłużające się ściany, pokoje jak katedry itd. Jak wracałem o 16-17 to dostałem jeszcze ochrzan od koparki, że blokuję przejazd haha:)
Epizody wyrwane z ogólnego klimatu fazy:
Wiemy po co w nocy w telewizorze nadawane są te chore konkursy. Wiecie, babeczka nawija przez 3 godziny i każe dzwonić żeby zgadywać literki. W tle przewijają się bannery, jakieś pulsujące cyferki. Oczywistym jest, że programy tego typu są reżyserowane przez ćpunów dla ćpunów i huj, zdania nie zmienie:DD
Pojedyńcza, prześmieszna sytuacja kiedy leżałem na podłodze obserwując swoje ręce pozostawiające pikselowe, świetlne smugi, nagle totalnie przykleiłem się do sufitu. Znaczy miałem kompletne przeświadczenie i pewność, że leżę na suficie i patrze z góry na podłogę:DDD Nie było to OOBE bo sufit był sufitem, a ja dalej leżałem tam gdzie grawitacja przewidziała, było tylko to śmieszne, intensywne i zaskakujące wrażenie.
Podsumowanie i co mi po tripie zostało w głowie:
Nie taki diabeł straszny jak go malują, a wszystkie stresy i lęki istnieją wyłącznie w głowie.
Kiedy ich się pozbędziesz ujrzysz świat w zupełnie nowych barwach.
Tu mam uwagę jakby się ktoś podjarał, że lsd go wyleczy z chorych klimatów. Jeśli to są ciężkie jazdy, a nie jakieś stosunkowo lajtowe problemy codzienności to raczej odradzałbym kwasa bez opieki osób dorosłych;)
Z perspektywy czasu stwierdzam, że większość halucynacji globalnych (ten las np) nie była wizualnie realistyczna tylko...a huj nie wiem jak to opisać ale było zajebiście. Zeżryj to się przekonasz:DD
Mimo, iż ten trip był totalnym przejściem na drugą strone lustra, nie było zupełnie poczucia utraty kontroli nad sobą.
Nikomu nie przychodziły do głowy żadne głupie pomysły (nie licząc oczywiście włażenia w 5tkę pod wyro itd bo to akurat było mądre bo tam zajebiste rzeczy były, a tylko głupek nie chciałby zobaczyć zajebistych rzeczy przecież)
Uwagi techniczne:
Zeżarte w dwóch turach około 23.
+2h euforia i po małej przerwie dreszcze i ogólnie grypowe objawy
+-2,5h faza wjechała walcem i nie było co zbierać
+6/7h faza zaczyna schodzić falami które są coraz rzadsze i stopniowo słabną.
+17h przedostatni podryg z nerwową koparką
i koło 20 (nie chce mi sie liczyc ile to godzin) epizod z zielonym diabłem łypiącym ze wzorzystego menu w knajpie:D
cały następny dzień w doskonałym humorze, wyspałem się jak nigdy i moze ze dwa, trzy dzionki utrzymywał mi się trochę zmieniony śmiech (bardzo przyjemne) hehe.
Nawet na schodzącej fazie zdecydowanie odradzam siadanie za kółko. U mnie zaowocowało to totalną paranoją (milicja czychająca za każdym rogiem itd) Dodatkowo dochodzą rozkminki decyzyjne (gdzie jak kurwa jestem).
W skali mikro czyli reakcje na poczynania innych uczestników ruchu, u mnie były jak najbardziej ok ale też jechałem przez okolice totalnie znajome którymi poruszam się na codzień. Kiedy wsiadałem do samochodu było późne popołudnie i wszystko wskazywało na to, że faza już zeszła do końca (zrobiłem nawet wolniutką jazdę testową po osiedlu) jednak wspomniana wcześniej akcja z koparką udowodzniła, że jest inaczej.
Nie jadę więcej furą aż do rana dnia następnego po tripie
LSD to najwypierdolistsza substancja jaka jest. Jak mi ktoś próbuje pierdolić, to straszny, zły narkotyk i w ogóle to mi go szczerze żal i litość czuję:D
Moim zdaniem kwasiur powinien być obowiązkowy, sponsorowany przez państwo dla każdego obywatela bez stwierdzonych ciężkich chorób psychicznych, w dniu 21 urodzin.
Pozdro:DDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDD
I mean no harm.
Ani To Ani Tamto
![[img]](https://hyperreal.info/sites/hyperreal.info/files/mmnaswiecie.png)
Mówili: "Narkotyków to ja nie chcę". Dopóki ból stawał się nie do zniesienia
![[img]](https://hyperreal.info/sites/hyperreal.info/files/cognitivemarijuana.jpg)
Długotrwałe używanie marihuany może mieć wpływ na zdolności poznawcze
![[img]](https://hyperreal.info/sites/hyperreal.info/files/marsz-wyzwolenia-konopi-w-warszawie-28-05-2022-r-.jpg)
Zróbmy przykrość „gangom ze Wschodu” i zalegalizujmy marihuanę (na dobry początek)
![[img]](https://hyperreal.info/sites/hyperreal.info/files/psychodeliki-wplyw-na-mozg-i-uklad-odpornosciowy.jpg)
Psychodeliki mogą odwracać zmiany neuroimmunologiczne wywołujące strach — nowe badania
Czy psychodeliki mogą być kluczem do leczenia zaburzeń lękowych i depresyjnych? Najnowsze badania sugerują, że ich rola sięga znacznie dalej niż zmiana percepcji. Naukowcy z Mass General Brigham odkryli, że psychodeliki mogą regulować interakcje pomiędzy układem odpornościowym a mózgiem. To przełom, który może odmienić podejście do leczenia depresji, lęku i chorób zapalnych.
![[img]](https://hyperreal.info/sites/hyperreal.info/files/chimpanzees-sharing-fruit.jpg)
Szympansy biesiadują? Sfilmowano je, gdy dzieliły się owocami zawierającymi alkohol
Ludzie od dawna spożywają alkohol i od tysiącleci odgrywa on rolę we wzmacnianiu więzi społecznych. Nowe badania wskazują, że nasi najbliżsi krewni – szympansy – mogą wykorzystywać alkohol w podobnym celu. Po raz pierwszy udało się sfilmować szympansy, które dzielą się sfermentowanymi owocami, w których stwierdzono obecność alkoholu.
![[img]](https://hyperreal.info/sites/hyperreal.info/files/grafika_news_skrot/image-1-1038x692.png)
Największa w historii analiza potwierdza: marihuana skuteczna w leczeniu objawów nowotworowych
W ciągu ostatnich miesięcy świat nauki zyskał dostęp do największej metaanalizy dotyczącej zastosowania marihuany w terapii nowotworów, przeprowadzonej przez Whole Health Oncology Institute we współpracy z The Chopra Foundation i opublikowanej w prestiżowym czasopiśmie Frontiers in Oncology. Wyniki są jednoznaczne – istnieje przytłaczający konsensus naukowy, że medyczna marihuana skutecznie łagodzi objawy choroby nowotworowej i poprawia jakość życia pacjentów.