to są rany po sznytach a nie po igle, ciężki przypadek debilizmu albo innego masochizmu, żaden normalny ćpun by sobie tak nie zmasakrował kończyn, no ale łatwo tym odstraszyć dzieci od igieł ;-)
Od pół roku mam styczność z kodeiną (ostatnio tramal, kiedys i, niestety, acodin i inne takie), ale w ciągi nie wpadam, tolerka średnia - doszedłem do 600mg,pozniej ustabilizowałem na 450. Pisze orientacyjnie, bo może się przyda, problem tyczy zaś pukania.
Skombinowałem jedną tabletkę morfiny (mst continus, 30 miligramowe) od znajomych, postanowiłem podać to cudo IV, gdyż już się do tego przykładałem nieraz. Zawsze miałem ogromny strach i awersję do żył, tak czy siak, przebolałem, zacisnąłem stazę w postaci skórzanego starego paska na ramieniu, wkłułem się w żyłę tę na zgięciu najbardziej wystającą i... nic mnie nie boli jest ok, luzuje staze, odciągam tlok (by sprawdzić czy abym w żyle napewno) i boli - za żadną cholerę tłok się nie chce odciągnąc, spróbowałem władować - też nic, jakby ogromne cisnienie, czy coś wielką siłą blokowało mi możliwość użycia tłoczka... Próbuję, boli, nic, wyjmuję... Sprawdzam sprzęt (użyłem Romed Holland 5ml i igłę terumo piątkę) - niby wszystko ok. Chwila odpoczynku i próbuję pizgnąć w drugą, prawą rękę, tym razem w żyłę na przedramieniu, tę równoległą do kości, po lewej stronie bardziej odwróconej tej prawej ręki (wybaczcie proszę, ale nie znam się na żyłach a to było moje pierwsze podejście IV, samemu..). I tutaj to samo znowu, identycznie. Dodam, że robiłem to pod kątem jakichś 30 stopni, coś takiego, tak jak w how to jest napisane. Oczywiście do strony w której krew idzie.
Proszę więc o pomoc, gdyż jutro mam zamiar ponowić "eksperyment". Obeznani w tym forumowicze, czy możecie powiedzieć, co zrobiłem źle?
Więcej informacji może podam. Przygotowywałem ten sposób. Tabsa umyłem delikatnie wodą wacikiem z farby fioletowej, przekroiłem na pół tak, że nic się nie usypało :) Dalej popełniłem błąd, gdyż wrzuciłem to na łyżkę, dałem trochę wody (tyle co mieści łyzeczka do herbaty), 2 krople soku z cytryny i zacząłem rozdrabniać, a powiniennem rozdrobnić na sucho i później wymieszać w wodzie. Tak czy inaczej średnio się rozpuściło, podgrzałem to lekko zapalniczką ruszając przy tym łyżką i ok, wszystko pięknie i klarownie. Dalej na łyżkę zapodałem filtr od czystej gilzy papierosowej. Strzykawką jeszcze bez igły przycisnąłem do filtra zamoczonego i "wessałem" płyn. Mało tego było - 1 ml w strzykawce, po tym, jak jeszcze bąbelek powietrza usunąłem (choć to jest cholernie trudne i żmudne..) Sprawdziłem czy działa kropelkę wysnuwszy, dalej minimalnie powietrze w igiełkę i użyłem tak, jak opisałem to wcześniej.
Proszę was bardzo, powiedzcie, jakie błędy popełniłem i czemu tłok bo wbiciu sie był jak kamień (sprzęt na 99% sprawny, choć nie znam się na tym)? Wydaję mi się, że trafiłem w żyłę. Dobijałem się jakoś na długość prawie połowy igły (0,5 przypominam), czyli 1cm. Co poszło nie tak? Co źle przygotowałem i jak zatem to zrobić? 15 mg poszlo się piepczyć, ale mam jeszcze drugie tyle i chciałbym to wykorzystać.
Przepraszam za chaotyczność posta, wybaczcie początkującemu. Jednocześnie prosze moderatora o dopuszczenie tego tematu, obiecuję, że jak już uzyskam odpowiedź to od razu to usunę, by nie śmiecić :) No, chyba, że posłuży za przykład innym (jak NIErobić), ale też wątpię :P
Pozdrawiam,
DN
Na przyszłość pisz w jednym miejscu, a nie zakładasz nowy wątek i dublujesz pytanie w starym. leiche
2. Nie mogłeś odciągnąć tłoka bo nie trafiłeś w żyłę albo przebiłeś ją na wylot.
3. Stary odpuść sobie grzanie bo z tego co piszesz jasno wynika, że zadanie cię przerasta.
DobryNarkoman pisze:Dzięki za odpowiedzi. :) Blu, co do soku - fakt, bezsens, po prostu za dużo się naczytałem. Z drugiej strony, to akurat by chyba nie spowodowało niczego złego.
DobryNarkoman pisze:Pewnie macie rację, że przebiłem żyłę (2 w sumie jak już), tylko z tego co czytałem trzeba wbić się na cm, tyle właśnie było, kąt też dobry.
generalnie na zgięciu reki żyły są grube i mozna robić zastrzyk bez wstąrzy, ja tak robiłem dopóki sobie tych żył nie zjechałem waleniem bupry
W najblizszym czasie nic nie pukam, ale sie pytam. Na lapach (na gornej czesci) jest pare fajnie widocznych zylek, moze nie takich jak na zgieciu, ale nawet nawet. Da sie w nie spokojnie walic? Moze nie 0.5 mm, ale mniejszymi?
Mąż polskiej noblistki myślał, że "popadł w szaleństwo". Badania nad psychodelikami w PRL
Historyczna zmiana w globalnej polityce narkotykowej
Ekstaza i ekstaza: jak patrzyliśmy i patrzymy na narkotyki
Dwóch 15-latków z mefedronem. "Zwrócili uwagę nerwowym zachowaniem"
W ręce policjantów z Mińska Mazowieckiego wpadło dwóch 15-latków, którzy chwilę wcześniej zachowywali się nerwowo. Okazało się, że mieli przy sobie mefedron. O ich losie zadecyduje sąd rodzinny.
Matka przemycała narkotyki dla syna w więzieniu. Nasączyła nimi strony książki kulinarnej
Dzięki czujności funkcjonariuszy Zakładu Karnego nr 1 w Strzelcach Opolskich oraz szybkiej reakcji policjantów, udaremniono nietypową próbę przemytu narkotyków. 50-letnia kobieta, która przyszła na widzenie ze swoim synem, osadzonym w zakładzie karnym, chciała przekazać mu książkę zatytułowaną „Zdrowie zaczyna się na talerzu”. Jak się okazało, książka kryła coś znacznie bardziej niebezpiecznego niż przepisy na zdrowe posiłki.
Wino z kokainą stało się przebojem. Papież pisał encykliki, sącząc Vin Mariani
Pod koniec XIX w. kokaina była uznawana za cudowny lek na wszystko. Była też składnikiem Vin Mariani, czyli ulubionego napoju papieża Leona XIII. Ojciec Święty tak je sobie upodobał, że wystąpił w jego reklamie, a twórcę receptury, Angelo Marianiego, odznaczył medalem. Nie był zresztą jedynym sławnym entuzjastą tego wina.
