...czyli jak podejść do odstawienia i możliwie zminimalizować jego konsekwencje
ODPOWIEDZ
Posty: 30 • Strona 3 z 3
  • 11 / 1 / 0
Godzina 00:00
Wszystko co złe odeszło precz…
Ból ustąpił…
Mogę to śmiało wykrzyczec
Jestem narkomanem ale pokonałem mrok
Patrzę za horyzont a nie na detale niewarte mojej atencji
Dziękuję za wszystkie słowa otuchy i wsparcia…
Spotkałem tu niesamowitych ludzi
Zostanę tu z z Wami ponieważ to w mojej ocenie najlepsza terapia. Czytałem okrutne scenariusze waszego życia i trzymam za Was kciuki…. Służę też pomocą jako medyk.
Dobranoc Ćpunki
https://youtu.be/s7ob9_ct7kg?si=XXBDPCwn0cPe_1TA
Posłuchajcie…. Warto… to takie proste.
Bądźcie dobrzy i czyńcie dobro
Będę się za Nas modlił bo tak trzeba….
Ps. Nie jestem czubkiem…. Gwarantuje

Napisałeś dwa razy niemal to samo. Nie pisz dubli – raz wystarczy. Zaakceptowałem późniejszego posta. @V44
  • 2676 / 562 / 0
Rozumiem, że dobrze idzie. W takim razie brawo. Masz tu również taki zajebisty cytat na poprawę humoru %-D
07 grudnia 2024Yessirskii pisze:
nie za bardzo rozumiem o co ci chodzi z tym lataniem po aptekach i o skręcie. Wsensie ja nie zamierzam tego brać regularnie, nie jestem aż tak głupi... Chce tylko z ciekawości parę razy próbować.
25 sierpnia 2014Melancthe pisze:
Ja pierdole, jaka bieda umysłowa.
Niech zgadnę: mieszkasz z rodzicami/rodzicem, nie zarabiasz, studia Ci nie poszły, zainteresowania liczne acz powierzchowne.
  • 11 / 1 / 0
Jakie to życiowe…. Finał zawsze jest taki sam… smutny, mulisty, wsysający.., ale można złapać konar i się wydostać… trochę wysiłku…
  • 335 / 94 / 0
Gratulacje i powodzenia.

Jesli mozna wtracic 2 rzeczy...

Trzezwosc (wersja dla ex-monarowcow: abstynencja) sama w sobie jest przereklamowana, lepiej znalezc sobie satysfakcjonujacy zamiennik (i nie chodzi mi o inna substancje, raczej o hobby, bo pozyteczne zajecie to juz jakby nie patrzec masz w ramach pracy zawodowej), w przeciwnym razie w ktoryms gorszym momencie poczujesz sie jak przyslowiowy wujek co zamienil siekierke na kijek.

Druga sprawa - ewentualny relapse (rozumiany jako incydent, nie dlugotrwaly nawrot), jest mozliwy, prawdopodobny, ale niczego nie przekresla. Moze nawet bym powiedzial ze jest to etap, ktorego bardzo nielicznym udaje sie uniknac. Za to poczucie winy z tego powodu jest o wiele bardziej wyniszczajace i drastycznie zwieksza ryzyko dlugotrwalego nawrotu,

@Vetulani44 Czy az takie smieszne, nie wiem, oparte na blednym zalozeniu napewno, ze branie ma prosty jednokierunkowy zwiazek z glupota badz inteligencja (by nie mylic z madroscia). Przypomina mi watek z In the Realm of Hungry Ghosts Gabora, gdzie ww. opisuje swoja frustracje jako mlodego lekarza, ze racjonalne powody, ktore w jego rozumowaniu powinny odwiesc pacjentow od szkodliwych nawykow, nie odnosza zadnego skutku. W obu przypadkach jest te samo bledne zalozenie, ze mechanizm uzaleznienia to rozgrywka na plaszczyznie swiadomosci. W rzeczywistosci jest to automatyzm powstajacy duzo glebiej, zabetonowany czestotliwoscia repetycji, nie intensywnoscia doznan.
  • 11 / 1 / 0
Mądry z Ciebie Człek….
Żadna myśl nie jest ani głupia ani bezwartościowa
Mądry wyciągnie lekcje
Dzięki

scalono - nv13

Kochani jeszcze taka refleksja…. Wynikająca z moich nocnych móżdżeń

Jeśli macie rodzinę, która kocha, rozumie, wspiera…
Wchodźcie z nałogu wśród nich
Otocza opieka i wleją w wasze serca energię a to bezcenne

Polecam…, sam to przeszedłem…. 10 lat ciągu.,. 5 dni detoksu… i nowe życie

To wszystko ich siła i energia… współczucie i empatia… widze teraz ile wyssało z nich to życia

Dług trzeba spłacić

Pozdrawiam
  • 2021 / 238 / 0
@freezin9moon abstynencja w wersji monarowskiej wygląda inaczej niż to napisałeś. Wygląda właśnie tak, że coś sobie znajdujesz. I dbasz o relacje. Szukasz do skutku, przez cała terapię i dłużej jeśli trzeba. Jak byłem w ośrodku, organizowałem wyprawy. Na wyprawach piliśmy kawę z ogniska. W ośrodku kawa jest limitowana, terapeuta powiedział mi, że nie ważne ile jej nasypiemy, że trzeźwi będziemy od tego co właśnie robimy, a nie od picia kawy z 2 łyżeczek. Terapeuci z reguły dobrze rozumieją co musi się stać wewnątrz.

Przykładowo człowiek musi oczyścić umysł z negatywnych uczuć. Co zabija narkomanów? Moim zdaniem gniew, poczucie krzywdy, z nich też wynika samotność. To z powodu takich uczuć człowiek bierze ryzykownie duże dawki, bierze destrukcyjnie. Ja oczyszczanie umysłu zacząłem bardzo późno. Można powiedzieć, ze słabo mi szło w terapii, ale to była bardziej kwestia deficytów, które miałem. W ośrodkach i w hostelach readaptacyjnych jest bardzo czysto. Ludzie tam dbaja o wspólną przestrzeń. Niektórzy dbaja bo to czują, inni dbaja tylko jak się im każe i tylko jak ktoś patrzy. Ja byłem w drugiej grupie, cierpiałem tak bardzo, ze nie miałem w sobie przetrzeni by troszczyć się o innych. Zacząłem wtedy praktykować buddyzm. Na jednym kursie pewien nauczyciel został zapytany jak zostać bodhisattwą. Bodhisattwa to osoba, której celem jest przynoszenie pożytku innym. Nauczyciel ten odpowiedział "zacznij od prania skarpetek". Pomyślałem, że to genialna myśl, skarpetki akurat prałem, więc zacząłem od równego układania naczyń w zmywarce. Każdy sie wkurwiał, ze w zmywarce jest bałagan, zaczałem układać naczynia, żeby inni sie nie wkurwiali, żeby było im lepiej. Powoli zacząłem troszczyć sie o innych i rozpuszczać negatywne uczucia, którymi byłem przesiaknięty.

Ważna jest tez kwestia terapii grupowej. Może rodzic frustracje. Jesli ktoś myśli, ze inni się na niego uwzięli, że są złośliwi, pewnie tak jest. Natomiast zupełnie nie o to chodzi, nie chodzi o to, by dowodzic kto ma racje, to sa śmieci. Jesli grupa się uwzięła na kogoś, w osobie jest cos co innych wkurwia. Zadaniem tej osoby jest znalezienie tego elementu i naprawienie go. Grupa zwykle nie wskaże co to dokładnie jest, grupa może sama tego nie wiedzieć, trzeba tego poszukać samemu. I tu jest wartość procesu grupowego, niestety mało kto go tłumaczy. Wiele osób skupia się na śmieciach i terapia nie odnosi skutku, może być nawet traumatyzująca. I jeśli grupa mówi Wam, ze jesteście koniem, nie zakładacie homonta jak to mówia w ośrodku, zastanawiacie sie dlaczego oni myślą, że jesteście koniem. Wtedy to ma sens. Jak szuka się głębiej.

A podejście abstynencyjne jest najbezpieczniejszym podejściem, na początku polecam wziąć je w całości. Po dłuższym czasie można szukać własnej drogi, jesli sie oczywiście przepracuje pewne rzeczy. Bo to nie tylko kwestia czasu, to bardziej kwestia tego ile się przepracuje.

Podejscie abstynencyjne, czyli terapia w ośrodku czy w grupach wsparcia, to najbezpieczniejsze zasady. To wygląda tak, ze macie drogę prowadząca do celu, a 10m w bok jest przepaść. Na początku macie zawiazane oczy i idziecie chwiejnym krokiem. Jak zboczycie o krok, grupa Wam powie "ej, zboczyłes, a za 10m jest przepaść, zawróć". Z czasem zaczynacie cos widziec i poruszać się pewniej. Wiele osób dalej porusza się najbezpieczniejszą scieżką, chociaż juz duzo widzą. Po prostu stawka jest zbyt wysoka by ryzykować. Są jednak ludzie, którzy źle sie czują w sztywno narzuconych ramach, potrzebują więcej swobody aby czuc się dobrze. Niektórzy pójdą sobie 3 kroki w prawo, 2 w lewo. Niektórym się uda, a niektórym nie.

Ścieżka abstynencyjna, choc bezpieczna, rodzi ryzyko ogromnego poczucia winy w razie złamania abstynencji. Często to poczucie winy jest nie do uniesienia i osoba zaczyna płynąć, z reguły bardziej destrukcyjnie niż wcześniej. To moment kiedy osoba bardzo potrzebuje wsparcia.

@Motorbiker to jakie dawki są duże jest względne, znałem ludzi co grzali całą produkcję dziennie, to gdzieś równowartość 20g brown sugar. Ja na końcu byłem wjebany w syntetyki, też bardzo duże dawki. Mój detoks trwał 3 miesiące i to było szybko. Po pierwszym tygodniu miałem halucynacje, słyszałem głosy i widziałem ludzi, którzy zaraz znikali. Trafiłem do ośrodka po 10-11 tygodniach gdzieś, byłem juz na 0, ale wciaż na skręcie. Po kilku dniach społeczność chciała mnie wyrzucać, mysleli, ze napizgany chodzę, takie wielkie oczy miałem. Na szczęscie terapeuci kumaci byli. Niewiele spałem, wysypało mnie krostami, oczy sine i podkrążone. Straszyłem wyglądem. Do tego brak sił, ciągle zimno. Fizyczne objawy skręta skończyły się 3 miesiące od rozpoczęcia detoksu. No i w tym ośrodku zostałem, terapia byla dla mnie bardzo trudna przez ogrom deficytów. Potem hostel readaptacyjny, następnie dalsza praca ze soba i ponad 9 lat jestem czysty
  • 2021 / 238 / 0
Aha, jeszcze @Motorbiker, trochę odlatujesz, widać że z dużych dawek zszedłeś. Teraz jesteś na haju, tak nie będzie zawsze. Miej to na uwadze. To do ogarnięcia stan, może być fajny i wartościowy. Byle nie odlatywać za daleko.

Ten haj, moim zdaniem jest potencjalnie neurotoksyczny. Przeszedłem wersję hard, mam dużo obserwacji. Moim zdaniem można rozważyć przyhamowanie glutaminianiu, moim zdaniem teraz lecisz na ekscytotoksyczności. Nieznacznej, ale zawsze. Potem możesz pamięć mieć gorszą czy coś. Nawet jeśli nieznacznie, to i tak szkoda. Rozważ sobie, w razie czego dobrze wiesz jak to zrobić. Moim zdaniem tianeptyna nawet wystarczy
  • 335 / 94 / 0
@gazyfikacja plazmy oj sporo wartosciowych rzeczy napisales, postaram sie odniesc pozniej, na razie jestem ci chyba winnien wyjasnienie - mam nadzieje ze tym sarkazmem o ex-monarowcach nie poczules sie dotkniety, to wynikalo glownie z obserwacji ze niektorym beneficjentom owego osrodka nadzwyczaj latwo przychodzi szufladkowanie innych, stad ta zgryzliwosc.

oczywiscie zdaje sobie sprawe ze i takie szufladkowanie jest potrzebne bo w perspektywie dalszej niz czubek wlasnego nosa to jednak funkcjonuje sie w spoleczenstwie, a nie w zbiorze indywidualnosci, ale jw - podpuscila mnie nadmierna latwosc (nie mam na mysli twoich postow), a uwazam ze bywaja tak rozne przypadki ze jeden model terapeutyczny po prostu nie ma szans sie zawsze sprawdzic.
  • 335 / 94 / 0
Gniew już był. Teraz to już ani nie wypada, ani specjalnie nie byłby podmiotowy. Z perspektywy czasu to sądzę że gniew wynika z bezsilności tak naprawdę, nie można czegoś cofnąć to zostają 3opcje zakładając że się po prostu samemu po całości nie zjebalo: walnąc równo focha na zły świat i "wszystkich" (drobny spojler - zarówno zły świat, jak i wszyscy beda mieli to zasadniczo w głębokim poważaniu, a gniewaj się, póki da się na tym cos zarobić i póki bardziej pajacujesz niż faktycznie robisz problem),; vendetta, która jakieś zalety nawet posiada (nie żeby owa kara cokolwiek dokonanego zmieniała, niemniej jest w tym jakąś moralność (tradycyjna zakłada również ciągłość, więc przynajmniej jest szansa że i twoje cierpienia długo nie potrwają a pani Ewolucja z cynicznym cokolwiek uśmiechem wynagrodzi osobniki obdarzone przynajmniej lepsza kontrola emocji i impulsów). No i pozostaje na koniec autoagresja. Rozpisywać się to jak starym koniom opowiadać jak siano smakuje.

Poczucie krzywdy hmm .. może nawet bym to osobiście wolał ująć jako niesprawiedliwości, ale to mało istotne i tak juz pierwsza koda zaleczyla permanentnie. "jest jak jest i inaczej nie będzie". Idealnie trafione w zapotrzebowanie, prawie idealnie w przewidywania, (bo element zaskoczenia skwitowany- ahaaaa więc to o to w tym chodzi - był a jakze) więc się nie czarowalem nawet że ja to się przecież się nie wpierdole, wprost przeciwnie - to jest to, pasuje, biorę, bo i co mam do stracenia. No i poszło, znudziło się po paru latach i chwilowo sobie lecę na bk jak na porządnego dresa przystalo. Ale nie żałuję i wrócę (grzbiet podpowiada że napewno). Detoksu szpitalnego, terapii i Monaru to ja z bliska nie widziałem, a z obstawy lekowej to fetę i przerobione rolki w pompce. Nie że w jednej. Wyczyn to też w sumie żaden bo rekreacyjnie powyżej AcM to nie leciało, jakbym bral gar odpalu dziennie to oczywiście już bym taki gieroj nie byl. Nie załapałem sie, było nie chlac za młodu, to bym się pewnie zalapal. Z tym że pewnie byśmy sobie teraz nie pisali, heh. A i nabyta w międzyczasie niechęć do alkoholu również pozwolę sobie zaliczyć do plusów.

Samotność nie jest zla, chociaż faktycznie łatwiej walic z nudów jeszcze, jak dochodzi brak sensownego zajęcia w wolnym czasie.
IMO nagle wyrwanie z pasującego otoczenia, lub utknięcie w - za przeproszeniem - towarzystwie lekko conajmniej przyjebanym jest dużo potężniejszym wyzwalaczem, choćby dla samego ostracyzmu i zdystansowania.

Samotność jako stasis jest ok, choć dostrzegam negatywy w braku stymulacji, no ale mamy XXI wiek, można odpalic AI i poklikać na zasadach zaneguj lub znajdź słaby punkt we wszystkim co napisze.

Ale mną się nie ma co zbytnio sugerować jeśli chodzi o podejście do relacji, mam nienaprawiane deficyty socjalizacji, jakiekolwiek relacje za długie/zbyt częste mnie męczą Kumpla potrafię zjebac jak dzwoni zamiast pisać albo wpaść i normalnie pogadać Daje to również komfort ćpania jakby nie było, brak współuzależnienia etc. Na opisanej terapii grupowej to bym się męczył bo izolować tam się raczej nie da. Ogólnie jak już muszę to ok, wytrzymam i nawet dogadam się jakoś z prawie każdym, ale zeby inicjować znajomości to rzadko i długo.

Tzn żeby nie było niejasności - lubię ludzi a od podejścia które dosadnie ale bardzo trafnie oddaje cytat "odpierdolcie się ode mnie i dajcie mi żyć, w moim zachowaniu nie zmienicie nic" (kawałek z czasów późnej podstawówki AFAIR) do dziś to chyba jakiś progres jest... Tylko wolę jak ludzie są po 2giej stronie: łącza, szyby, lady w aptece, opiokocyka, whatever...

Do wniosku, że robienie czegoś pożytecznego dla innych jest najsensowniejsze też doszedłem. Ugrzany jak ta lala, zresztą. Tylko trzeba pomyśleć 3x bo z dobrymi chęciami to wiadomo jak jest.
  • 2021 / 238 / 0
@freezin9moon sporo rzeczy masz poukładane, masz więcej przestrzeni by zająć się nawykiem ćpania, np. tak by nie był niszczący. Używki można lubić, chodzi o to by nie gubić się i nie niszczyć sobie życia. Myślę też, że przeciwieństwem uzależnienia nie jest abstynencja, ale jest ona skądinąd wartościową opcją. Nie jestem zwolennikiem teorii, że uzależnienie samo znika po przepracowaniu pewnych kwestii. Ono jest objawem, ale trzeba zająć się nim osobno. Właściwie to najlepiej zająć się wszystkim na raz wg potrzeb.

A to co napisałeś o towarzystwie lekko mniej obdarzonym, w towarzystwie takim trudno nawiązać satysfakcjonującą relację, bo nie ma połaczenia na pewnym poziomie. Ja też w takim utkwiłem swojego czasu i też ćpałem (paliłem kanna) pokazując coś negatywnego. Nie musiałem być trzeźwy, żeby nadążać, mogłem się ujarać. Kiedyś nie byłem tolerowany przez rówieśników, jedyne środowisko, które jako tako mnie tolerowało to była patola. I trzymałem się tego środowiska zbyt długo, nawet nie próbowałem wchodzić w inne. Czułem się gorszy i niechciany. Wtedy w moim otoczeniu było niewiele osób, z którymi czułem, ze mam jakieś intelektualne połączenie. 2, może 3. Byłem wtedy bystry i myślałem szybko. A później, ze 3 lata po odstawce, coś się stało, już nie myślę tak szybko. Zdolność rozwiazywania złożonych problemów zostaje długo, ale pamięć, koncentracja i płynność myślenia są podatne na uszkodzenia. Zatrzymałem proces, mam hipotezę co się stało. Permanentny stres przez kilka lat, przez dłuższe okresy był bardzo silny. Niedobory snu z powodu stresu przez kilka lat. Do tego kompulsywne przetrenowywanie się. To już wystarczy aby rozwinąć ekscytotoksyczność. Zdolności regulacji zostają upośledzone i reakcja stresowa wymyka sie spod kontroli powodując dalsze deficyty. Do tego używałem psylocybiny raz na 3 tygodnie przez ponad rok. Działała zajebiście przeciwdepresyjnie, ale moim zdaniem w warunkach przewlekłego, bardzo silnego stresu przyczynia się do ekscytotoksyczności, szczególnie jak rozkręcamy po niej mózg. Ja z nią pracowałem akurat, więc rozkręcałem go bardzo. Psylo pośrednio podnosi glutaminian, a kortyzol uwrażliwia na jego efekty, stąd moim zdaniem może być potencjalnie neurotoksyczna w specyficznych warunkach. Do hipotezy tej dochodziłem długo, jestem ciekaw jak jest naprawdę. Rozmawiałem też z kimś ze środowiska badawczego, ale hipoteza nie spotkała się z zainteresowaniem. To rozkręcenie mózgu utrzymuje się kilka dni przynajmniej, ogromna plastyczność myślenia, można sobie radzić z trudnościami. Do tego dobry nastrój, mózg jest obudzony. Niezły booster terapii. Niestety zacząłem zdolność zapamiętywania tracić, zapominałem słow, było mi trudno zebrać myśli. Myślałem, ze to chwilowe, ale nie było chwilowe. I nie mogłem tego zatrzymać, nad reakcją stresową nie miałem żadnej kontroli. Przez lata. Aktualnie ogarnąłem ten stan. Zmieniłem warunki na zewnątrz, zmieniłem sporo wewnątrz, przez 4 miesiące stosowałem ashwagandę. Jak się uspokoiłem i zacząłem spać odpowiednią ilość godzin, funkcje poznawcze zaczęły sie stopniowo poprawiać. Nie wszystko wróciło do normy sprzed. Coś mogłem utracić trwale, coś też zyskałem. Jakby jakieś przebudowanie nastąpiło, ale to może też być zwykłe dojrzewanie. Na pewno jestem innym człowiekiem niż 10 lat temu.
ODPOWIEDZ
Posty: 30 • Strona 3 z 3
Newsy
[img]
„Adwokat od trumien na kółkach” i jego żona z zarzutami w sprawie narkotyków

Znany łódzki prawnik, nazwany przez media „adwokatem od trumien na kółkach”, ponownie ma problemy z prawem. Paweł K. został w kwietniu, nieprawomocnie, skazany przez sąd w Olsztynie za spowodowanie śmiertelnego wypadku na drodze z Jezioran do Barczewa. W wypadku zginęły dwie kobiety.

[img]
Marihuana i psychodeliki oceniane najwyżej w leczeniu zaburzeń odżywiania

Czy marihuana i psychodeliki mogą zrewolucjonizować leczenie anoreksji i bulimii? Nowe badanie opublikowane przez Amerykańskie Towarzystwo Medyczne (AMA) wskazuje, że pacjenci oceniają konopie i klasyczne psychodeliki jako najskuteczniejsze substancje w łagodzeniu ich objawów.

[img]
Ogromne ilości narkotyków przejęte na Śląsku. Za procederem mieli stać obywatele Ukrainy

Na ponad milion złotych oszacowana została czarnorynkowa wartość narkotyków przejętych przez mundurowych ze Śląska. W ich rękach znalazły się ponad 43 kilogramy pseudoefedryny. - Z zabezpieczonej ilości, można było uzyskać ponad 32 tysiące działek dilerskich metamfetaminy - wskazują policjanci. Za nielegalnym procederem stała 51-letnia obywatelka Ukrainy i jej 17-letni syn.