Więcej informacji: Beta-ketony w Narkopedii [H]yperreala
Czuje wtedy ekscytacje,uczucie gorąca i podwyższony puls. Skurwysynskie uczucie jest tak silne, ze prawie nie do opanowania.
18 stycznia 2024tosieniedzieje pisze: Najgorsze, ze po roku nie walenia tego okresowo człowieka dopada ogromne cisnienie na przyjebanie ketona. Oczywiście w najmniej spodziewanym momencie.
Czuje wtedy ekscytacje,uczucie gorąca i podwyższony puls. Skurwysynskie uczucie jest tak silne, ze prawie nie do opanowania.
@no1special
Do końca świata i jeden dzień dłużej, lol.
Bynajmniej nie mówię, że tak cały czas jest. Wiem, że to sporadyczne ukłucia, ale zastanawia mnie takie Wasze mega natężenie tych objawów "craving'u". Jak się dobrze rozważy limit zysków i strat, to takie moje "głody" trwają dosłownie kilka sekund, zanim sie nie kapnę, kim przecież jestem xD
Musze przestrzec kazdego kto ma ochote "wjebac" sie w to.
Siedze w tym od 3-4 lat i niestety konca nie widac.
Nie wiem nawet do konca co biore. Zwykle "chlory" bo smierdza chlorem / bromem. W kazdym badz razie po tylu latach nabawilam sie zaburzen lekowym, nie raz dostaje po wzieciu atyakow paniki -> ktore nauczylam sie zbijac alkoholem.
W kazdym razie.. niby jak nie biore nic to czuje sie okej, czuje chec do zycia bo biore leki SSRI ale jednak brakuej tego czegos. Nie wiem sama czego.
Nibyu czuje obrzydzenie do tego, niby mi sie chce wymiotowac przed pierwsza kreska biore ją na sile... ale ciagle wracam. Od roku biore codzinnie... jedynym plusem jest to ze codziennie chodze spac. Nie zarywam nocek... aczkolwiek to chyba przedluza agonie. Uwazam ze przegralam zycie... stradcilam wszystkich znajomych, prace, faceta, pieniadze, rodzine. wszystko. Nie wrato
I przez tyle lat wiedziałem, że to co działa na szlaki nagrody (dopamina) i/lub działa krótko (czyli np tzw. "beta ketony", ale też kokaina, a w szczególności -crack) to najgorsze gówno pod słońcem (opioidów nie próbowałem, bo i po co [cracku też nie, kokę raz, niewiele, amfetaminę dwa razy - raz "koleżeńska" nieświadomka]).
O benzo (teoria + bardzo sporadyczna praktyka) wiedziałem od 2008/09, a wszedłem świadomie (podejmując świadomą decyzję) dopiero w 2015 r. gdy życie mi się kompletnie zawaliło. Tolerka na działanie przeciwlękowe od tego czasu urosła(z 50% oceniam, może więcej. No dobra, ze 100% - trudno ocenić, bo im większe były korzyści tym - z czasem - więcej stosowałem, by jeszcze więcej "się nie bać" i wbijać na kolejne "levele" życia społecznego), ale za chwilę będzie 9 lat(!)
A jednak tak od maja ubiegłego roku się wkręciłem i chyba trochę za bardzo (zważywszy również na silną fobię społeczną i inne "przyczyny podstawowe") w te ketony. Plaga niesie się po Polsce. Za 15 minut mogę mieć kolejną dostawę (no ok, muszę przejść te 200 metrów) i to na "wypasie". Gram za 50zł? I to prawdziwy gram (rzadko się zdarza by było mniej niż 0,9, a często jest więcej niż gram. Nie jak z marychą tj gram = 0,6 grama, ale marycha to nie moja bajka). Tylko dzisiaj gram, to jest chuj (nadużywam od maja 2023 r., choć "poznałem" około 2018/2019 - nawet nie wiem czy to nie był przypadkiem 1 stycznia 2019 r.)
Dramatyczne jest to, że moja wiedza zawsze uprzedza fakty. 2015 r. był rokiem absolutnie tragicznym, w którym świadomie zacząłem stosować benzo regularnie (wpierw alpra, później klony, bo alpra za krótko działa) gdyż trudno było ukrywać dalej że SSRaIe cokolwiek pomagają, a benzo - lęki niweluje, choć jest to rozwiązanie na zasadzie "wyłączę telewizor, poprzez wyciągnięcie bezpieczników w całym mieszkaniu". Niwelowanie lęków poprzez benzo to nie jest zresztą (delikatnie rzecz ujmując) rozwiązanie "idealne". To są schematy myślowe, gdzie np. po 8-10mg klona będę (prawie) kompletnie pozbawionym hamulców socjopatą, a w innych sytuacjach - nadal dosyć wycofaną osobą (ale przynajmniej nie spierdolę z miejsca). Benzo to nie panaceum na fobię społeczną, ale najlepsze co medycyna oferuje (w tak ciężkich orzypadkach, choć "zabawnym jest", że większość psychiatrów odmawia leczenia klonami, nawet Ci co kasują już prawie 300zł na zasadzie "dzisiaj Panu przepiszę, ale tylko dzisiaj".
Wyczerpałem już wszystko co psychiatrzy mają - pozostały tylko stymulanty, a jak spróbowałem ketonów i poczułem tę moc (to nie niwelowanie lęków jak w benzo, to "drive" do kontaktów społecznych [przynajmniej do czasu], to ich łaknienie), to popłynąłem.
Po rozwodzie w 2015 r. brałem benzo regularnie, ale nie uniknąłem 3-4 letniego permanentnego alkoholizmu (każdego dnia około [więcej lub odrobinę mniej] z 10 browarów), gdzie pracowałem przecież obsługując ciężki sprzęt, a mimo to moje wrodzone mechanizmy kontroli nie pozwoliły nie dbać o dwie rzeczy, które zawsze być musiały i były - pieniądze i benzo.
To już inna historia, ale przez dobre 2+ lata w ogóle nie chciałem przestać pić. Później zmieniłem zdanie i po trudnościach (temat na inny wątek) pozbyłem się picia hardcorowego stosując baklofen (o którego istnieniu i działaniu skutecznym na przewlekły alkoholizm wiedziałem również gdzieś od 2009 r.)
Po co to wszystko piszę? Bo pomimo tak ogromnych problemów życiowych z jakimi się mierzyłem w swoim życiu - nigdy nie utraciłem samokontroli (abstrahując od picia, które mogło mnie zaprowadzić do pierdla, zważywszy na charakter pracy), ale ściągałem palety ostrożnie, nawet najebany.
Wszystko zaplanowane, poczucie odpowiedzialności (czasem po prostu strach, instynkt przetrwania), zmuszały mnie, by dbać o pracę (nawet jeśli je później często zmieniałem - byłem finansowo gotowy, jeśli coś by poszło nie tak, benzo zawsze też miałem wielkie zapasy, bo były (są) równie ważne, co pieniądz - wchodziły z pieniądzem w sprzężenie zwrotne - mam benzo, bo pracuje, a pracuje, bo mam benzo). I najważniejsze - tyle ile klonów planowałem zużyć - tyle zużywałem. Bo absrahując od tzw "uzależnienia fizycznego" czy objawów odstawiennych - benzo nie uzależnia psychicznie, nie przejmuje władzy (choć oczywiście objawy odstawienne podobno są potworne, ale nie miałem tego problemu, bo zawsze mam zapas).
W drugiej połowie 2023 r. zmieniałem dwa razy pracę, a kończyłem (listopadd-grudzień) dorywczą, choć dobrze płatną. Od stycznia miałem na spokojnie sobie poszukać czegoś innego. I mamy qrwa luty, a ja NIC nie zrobiłem. Ketony, ketony i ketony. Po pierwsze straciłem od kurwy kasy (co będąc bezrobotnym nie jest takimż "smart idea"), po dugie - nawet nie zarezerwowałem na czas wiyty u magika (telefonicznej) i by nie jechać na "oparach" za miesiąc, będę musiał umówić się gdzie indziej, drożej i znowu to pierdolenie "ja tego nie popieram, ostatni raz". Kompletnie utraciłem kontrolę nad tym co się dzieje. W dodatku - mocno osłabiłem się psychicznie, popadłem w apatię. Na ketonach jest się w błogostanie, w którym ignorje się zagrożenia. Bez ketonów - nic się nie chce. W sumie wychodzi na to samo, bo pod wpływem jak i na głodzie jest się kompletnie bezproduktywnym, z tą różnicą, że pod wpływem jeszcze się dodatkowo traci.
Najlepsze rozwiązanie to pizgnąć to w chuj. Zdobyłem kilka razy jeden z najtrudniejszych do zdobycia leków na receptę narkotyczną - MPH (psychiatria nie ma już nic czym byłbym zainteresowany, a czego bym nie spróbował). W czym polega problem - benzo czy baklo czy alkohol - zmniejszą niektóre nieporządane efekty abstynencji, ale nie zastępują działania.
Działanie częściowo zastapi MPH, ale to klasyczny stymulant, który jest drogi i trudny niesamowicie do zdobycia (zarówno ze względu, iż psychiatrzy boją się go zapisywać jak i ze względu na braki w aptekach - najpierw trzeba iść do apteki-sieciówki i zapytać co w ogóle jest na stanie przed woizytą, bo najpewniej producenci wolą kierować na zachód, gdzie lepsza kasa).
W większych dawkach MPH klepie, daje pewność siebie i tępą euforie (jak po alku). Jest w stanie częściowo zastąpić głód ketonowy, ale po pierwsze - 60 tabletek concerty 36 mg poszło w jakieś 10 dni (a i tak starałem się oszczędzać) gdzie zdobycie tego kosztowało mnie ogrom zaangażowania i tanie też nie jest. Po drugie - jak wspomniałem wyżej - to "tępy" stymulant, zwiększający poziom dopaminy przez blokowanie jej transportera. Dla ćpuna - i tak musi i będzie nadużywany i skończy się prędko. W dodatku - przestrzegam przed łączeniem MPH z alkiem - u mnie dwa razy zdarzyło się to gdzie obu substancji użyłem naprawdę sporo (4-5 razy załatwiłem MPH - medikinety instant 10mg, medikinet CR30mg i Concerte36mg - idzcie w chuj z tą ostatnią, kapsułki tak twarde, że ząb se rozjebałem - przegryzanie zawsze daje szybkieko kopa ) i połączenie dużych dawek MPH z wieloma piwami - potrafi spowodować trudną do opisania agresję "z doopy wziętą" (nie powinno dziwić gdyż zarówno jedno jak i drugie w sposób prymitywny zwiększają poziom dopaminy w mózgu, ale synergia mnie zaskoczyła - niesamowity poziom agresji, gdzie nie należę do osób agresywnych).
Wspominałem też, że nikłe doświadczenia mam z amf, ale najpoważniejszy diler jakiego znam mówił mi, że "trudno w chuj załatwić" (ketonów ma do wyboru do koloru, jak dał mi "marcepan" - lekko błotnisty, bardziej błogostan niż speed, ale mniej w serducho wali i zapytałem o "biały", to od razu wymienił). Pytanie tylko czy trudno załatwić, bo nie ma, czy nie ma, bo wszyscy chcą ketonów i nie opłaca się bawić w amf.
Jeden gościu (bardzo słabo znam i dziwny - chyba przećpany) twierdzi, że za 130 - 5 amfetaminy i mówił, że bardzo mocny towar, ale nie znam prawie i nie wzbudza człowiek mojego zaufania.
A amf bym jednak (bez większych oczekiwań, a antycypując zagrożenia przetestował), choć podobno bardzo trudno załatwić coś odrobinę "czystego" od lat.
Wracając z wielu dygresji - ketony trzeba rzucić najwcześniej jak się da, za wszelką cenę. Szczególnie jak ktoś do substancji prawdziwie uzależniających (dopamina, opioidy - choć tych nie tykałem nigdy) nie ma umiaru.
I niech mi ktoś jeszcze raz powie, że klony uzależniają, to "wykurwie z laczka i poprawie z kopyta".
21 stycznia 2024GermanskiOprawca pisze: W kazdym badz razie po tylu latach nabawilam sie zaburzen lekowym, nie raz dostaje po wzieciu atyakow paniki -> ktore nauczylam sie zbijac alkoholem.
alkohol to nienajlepszy wybór, ale z drugiej strony do benzo/baklo nie namawiam, bo to kolejny kłopot - podkreślałem przed chwilą, że benzo nie uzależnia, ale psychicznie, jednak fizycznie jak najbardziej - tak, więc jeśli nie jest to absolutnie konieczne - nie wchodziłbym w kolejny problem. Ja się 6-7 lat wahałem, choć przy takiej fobii społecznej - pokusa była ogromna.
Generalnie dałbym tę samą radę ale zdecydowanie szybciej i przyjemniej dla czytelników – najlepiej nie zaczynać. Bo tutaj praktycznie nie ma kontroli albo zażywania odświętnego albo trzymania się swoich planów i wyznaczenia granic ilościowych...
Trochę złośliwie ci wytnę że jeśli doiłeś 10 browarów dziennie z baklofenem albo do tego klony albo keton i twierdziłeś że "miałeś wszystko pod kontrolą" to z mojej perspektywy trochę się rozjechałeś z perspektywą. Żeby nie wspominać o rozwodzie...
Chyba wiem o co ci chodzi kiedy mówisz że "benzo nie uzależniają psychicznie ".
W porównaniu do ketonów benzodiazepiny i ich fejm są strasznie przereklamowane i mogą służyć co najwyżej do zażywania na zejściu albo kiedy trzeba się położyć spać a bez podkładu się nie dało. To zupełnie różne działanie, inne receptory itd. No i przede wszystkim nie ma pierdolnięcia i wystrzału.
No ale jeden człowiek wybierze piwo drugi stymulanty trzeci cannabis a czwarty obiadowa ciepło. zależy od osobowości, myślę że można tak powiedzieć.
Sam się przekonałem że jak zacznę to już kurwa ciężko się wyhamować
"Rutyna to rzecz zgubna "
Historyczna zmiana w globalnej polityce narkotykowej
Jeden na dziesięciu trzydziestolatków pracuje pod wpływem. Naukowcy biją na alarm
Logika Valium, a nie LSD: narkotyki, artyści, mieszczaństwo i codzienność do znieczulenia [WYWIAD]
Matka przemycała narkotyki dla syna w więzieniu. Nasączyła nimi strony książki kulinarnej
Dzięki czujności funkcjonariuszy Zakładu Karnego nr 1 w Strzelcach Opolskich oraz szybkiej reakcji policjantów, udaremniono nietypową próbę przemytu narkotyków. 50-letnia kobieta, która przyszła na widzenie ze swoim synem, osadzonym w zakładzie karnym, chciała przekazać mu książkę zatytułowaną „Zdrowie zaczyna się na talerzu”. Jak się okazało, książka kryła coś znacznie bardziej niebezpiecznego niż przepisy na zdrowe posiłki.
Mikrobiom jelitowy wpływa na pociąg do alkoholu
Mikroorganizmy tworzące mikrobiom jelitowy mogą wpływać na spożycie alkoholu, manipulując układem nagrody w mózgu - informuje czasopismo „mBio”.
W sieci prowadził "sklep" z narkotykami
Prowadził "sklep" na jednym z komunikatorów internetowych. Przyjmował zamówienia na narkotyki, które następnie dostarczał w wybrane miejsca, przekazując kupującym współrzędne geograficzne. Wykorzystywał również firmy kurierskie, co umożliwiało bezkontaktową dostawę narkotyków.
