Dział poświęcony wpływowi substancji psychoaktywnych na działalność człowieka.
ODPOWIEDZ
Posty: 23 • Strona 2 z 3
  • 1455 / 592 / 0
Psychodeliki i dysocjanty , nie jestem wjebany bo biore 1x msc albo rzadziej . Zyskalem unikalna transcendentalna perspektywe , ezoteryczna wiedze o sobie i wszechswiecie ktora doslownie zmienila moje zycie . Jedyny minus jest taki , ze nie da sie zapomniec albo odzobaczyc pewnych rzeczy przez co oddryfowalem nieco od tego co ogol spoleczenstwa uwaza za "rzeczywiste" i "normalne" . Ale i tak warto bylo , niczego nie zaluje :korposzczur:
Życie jest zdrojem rozkoszy; ale tam, gdzie pije zeń motłoch, zatrute są wszystkie studnie.
  • 1067 / 205 / 0
Za młodu uwielbiałem speeda , nie spać cały weekend , pić , rzygać, wciągać i tak do samego powrotu do pracy. Wjebałem się ostro , przez kilkanaście lat z przerwami waliłem to gorzkie skurwysyństwo, przez co straciłem kilka zębów , zwojów mózgowych, samochodów, kumpli , jako człowiek w oczach wielu ludzi,

Za to zyskałem sporo paranoi i psychoz, które do dziś mi się w głowie pałętają. Zyskałem też kontakt z policją i sądem, kilka grzywien i wyrok w zawieszeniu , kuratora. Myślałem że zyskałem też przyjaciół na całe życie, ale teraz przez to że mają rodziny, kontakt jest minimalny, choć nie zerwany, ale inaczej to sobie wyobrażałem.

Teraz już nie lubie speedować i wjebałem się w heroinę. Jako że zawsze jestem oddany swojemu hobby, wjebałem się po całości. Powolutku zabiera mi coraz więcej życia. Kto był ten wie. Zyskałem dzięki niej święty spokój , kompletnie nic się nie dzieje.
Ale lubie ją kurwa okropnie i to jest najgorsze.

Dodano akapity -- 909
I don't do drugs. I am drugs.
  • 1534 / 196 / 0
najbardziej wjebałem się w alkohol, straciłem prawko , znajomych , pieniądze , rodzine.

a próbowałem dużo narkotyków
  • 38 / 10 / 0
Bralem wiele substancji w swoim zyciu i na pierwszym miejscu zdecydowanie sa dwie - kokaina i alpra. Bardzo mnie zadowala stan po kokainie, ale kurwa ten chill po alprze(w polaczeniu z alko w moim przypadku) daje tak wysmienita bombe ze moglbym tak latac reszte moich dni. Pozdrawiam trzezwy od 173 dni narkoman
  • 72 / 44 / 7
baka.

Dzięki niej miałem pełno ciekawych rozkmin, pełno śmiechu i zabawy, całkiem nieświadomie byłem co raz bardziej "świadomy", zacząłem bardziej zwracać uwagę na różne rzeczy, niezapomniane chwile oraz wzmocnienie więzi z kumplami. Umilała mi czas podczas chorowania, dowiedziałem się o waporyzacji, łagodziła kaca na drugi dzień - nie byłem taki nerwowy/chciało mi się jeść, zainteresowałem się psychodelikami czy też ogólnie zwiększyłem swoją wiedzę na temat substancji psychoaktywnych.

Przez nią wraz z kumplami nieświadomie uzależnialiśmy swoje spotakania/wyjścia co sprawiło, że znacznie straciły one na jakości, monotonia, brak inicjatyw, upierdalanie się do tego stopnia, że zamiast się bawić/socjalizować to idziesz spać, w pewien sposób ekipa zaczęła się "rozpadać". Przez pewien okres czasu po zajaraniu odpalał mi się social anxiety, pierdoły były wyolbrzymione, paranoje czy też siedzenie z zamkniętym ryjem przez co straciłem okazję na rozmowy/wspomnienia, dlatego na jakiś czas przerzuciłem się na jaranie samemu. Będąc podpitym mam dość potężne ssanie na jaranie, nie raz takie combo kończyło się potężnym otumanieniem albo zgonem. Na samym początku poddawałem się paranojom obawiając się jakiejkolwiek konfrontacji z policją czy rodzicami. Przede wszystkim się uzależniłem, zacząłem robić to co wieczór, który bez baki stawał się po prostu nudny. Było to dla mnie na tyle wygodne, że nie przejmowałem się wieloma rzeczami, przestałem cisnąć samorozwój, co raz bardziej się alien'owałem woląć jarać samemu niż spotykać się ze znajomymi, zaniedbywałem obowiązki odkładając je w czasie albo po prostu o nich zapominałem. Popalony łeb, pamięć się pierdoliła, ogólne zmęczenie i rano ciężko było ruszyć pizdę z wyra. Moje stare negatywne nawyki zaczęły wracać, wielogodzinne siedzenie przed kompem oraz oglądanie pornografii i masturbacja. Taki tryb życia można prównać do leżenia na wygodnej kanapie w dole wypełnionym gównem, mimo że smierdzi to przecież jesetm skuty i jest "zajebiście". Szukanie pretekstu żeby się ujebać, który mógłbym porównać do bobasa ubranego w garniturek - aż chce się go przytulić. Nie będe w ogóle mówił ile kasy poszło na takie chuja warte zabawy, choć waporyzacja skutecznie zmniejszyła wydatki.

Zacząłem temu przeciwdziałać, dekotsy i próba przywrócenia poztywnych nawyków, niestety nie idzie mi najlepiej, a przynajmniej tak uważam. Jakiś czas temu udało mi się ograniczyć do weekendów oraz niekoniecznie robić tego samemu, ale w towarzystwie. Mój beret, a więc ciało są przeciwko mnie - zniechęcają mnie do wychodzenia ze strefy komfortu chcąc ograniczyć się do "bezpiecznego" trybu życia - praca > DOM > jaranie > rekreacja > spanie. Niesamowicie mnie to wkurwia, pragnę wrócić do stanu z przed ~1.5 - 2 lat, kiedy "łaziłem po nizinach i powoli ale skrupulatnie wkraczałem na wyżyny", a teraz "płynę na w pół podtopionym i obsranym pontonie, kawałek od lądu".
  • 425 / 50 / 0
alprazolam, byłem w ciągu na przez kilka miesiecy, robiłem różne mixy z alko i opio, tolerke miałem niemałą, mimo wszystko brałem to wcześniej, biorę teraz i brać będę tylko tym razem biorę "z głową", straciłem swojego czasu dzięki niemu pracę, studia i paru znajomych, zyskałem większe opanowanie i pewność siebie nawet na trzeźwo
Uwaga! Użytkownik Rs3mati nie jest już aktywny na hyperrealu. Nie odpowie na próbę kontaktu, ani nie przeczyta odpowiedzi na post.
  • 164 / 14 / 0
Benzodiazepiny kocham i nienawidzę. Nie wiem czy mozna mowic o jakimkolwiek wjebaniu w czasie terazniejszym, wjebany bylem tylko raz, lata temu a teraz uzywam tylko leczniczo kiedy trzeba: drugi miesiac na czysto i nawet mnie nie ciagnie. Straciłem na ciągu benzodiazepinowym pewnie duza część zdrowia psychicznego i chęci do życia, zyskałem ten mityczny chłód, ciężko mnie zranić , wyprowadzić z równowagi czy wziąć na litość, wyjebane mam już prawie na wszystko
  • 248 / 84 / 0
alpra, klony i mefedron- zdecydowanie ulubione substancje, w które najbardziej się wpierdoliłam i to grubo ;c
Szkoda wymieniać co straciłam przez to, najbardziej chyba ubolewam nad rozjebanym zdrowiem i kontaktem z najbliższymi.
Zyskałam na pewno dużo nowych znajomych, ale czy to na plus skoro w większości to znajomi od ćpania? 😮‍💨
Uwaga! Użytkownik nieoszukujsiee nie jest już aktywny na hyperrealu. Nie odpowie na próbę kontaktu, ani nie przeczyta odpowiedzi na post.
  • 15 / 9 / 0
Najbardziej lubiłem mj do czasu kiedy przestałem odczuwać "pozytywną" fazkę, a coraz częściej były to urojenia, a bardziej nazwałbym to wkręcaniem sobie chujowej bani. Nie przestałem palić, a spróbowałem "walczyć" z tym stanem, ale niedługo po tym zamieniło się to w przyzwyczajenie. Jak paliłem ok 6 lat, to druga połowa tego czasu to nagminne, codzienne bezsensowne palenie żeby cokolwiek zrobić, a bynajmniej tak mi się wydawało bo mimo wszystko bardzo często i tak nic nie robiłem. Ostatni rok to palenie i dryfowanie w swoich "urojeniach" i biczowanie swojej głowy - męczenie jej. Oczywiście muszę dodać że w międzyczasie była duża ilość alkoholu i inne dragi - przede wszystkim ta skurwiała polka - amfetamina, a jak z tą kurwą popłynąłem to dopiero zobaczyłem co to są prawdziwe urojenia i jakich szkód sobie w życiu narobiłem. Totalnie rozpierdolony zegar biologiczny przez kilka lat, ubytki na zdrowiu - przede wszystkim psychicznym, utracone przyjaźnie i znajomości, utrata wszelkich zainteresowań, zwolnienie się z pracy, zamknięcie się w mieszkaniu i totalne odizolowanie się od rodziny i społeczeństwa na półtorej roku. Lęki i fobie społeczne, ciężka depresja z myślami samobójczymi - co było powodem rezygnacji z pracy. Deprecha stwierdzona już rok temu, ale po dwóch miesiącach działania w tym kierunku zaprzestałem czegokolwiek po uświadomieniu sobie na jakiego "speca" trafiłem i było tak jak się spodziewałem. Zamknąłem się znowu w jaskini, a wszystko nasiliła tragedia rodzinna która miała miejsce rok temu w sierpniu/wrześniu. Miesiąc temu "pękłem" i dostałem od członka rodziny kontakt do innego psychiatry, a po konsultacji z nim i wejście na odpowiednie leki, nabrałem nadziei oraz jestem dobrej myśli.
Dziś jestem świadomy tego, że co by się nie działo to i tak cały czas piłem, paliłem, wciągałem i zaniedbywałem przez to swoje sprawy i obowiązki, a tworzące się problemy nie były rozwiązywane tylko przekładane na później - zazwyczaj z efektem takim, że ich nie rozwiązywałem, nie potrafiłem sobie z nimi poradzić lub najzwyczajniej o nich zapominałem. To wszystko było jak kula śnieżna, kumulowało się, rosło, a jak już we mnie pierdolnęło to zostałem sam jak palec ze swoimi problemami. Aktualnie jestem czysty od ścierwa 21 miesięcy, żadnej kropli alkoholu od 18 miesięcy, a z paleniem ostatnią przygodę miałem w czerwcu ubiegłego roku.
  • 4341 / 701 / 2117
Najbardziej zniszczył mnie alkohol. Patrząc z perspektywy czasu, widzę, że przyniósł on więcej szkód niż korzyści w moim życiu. Picie i ukrywanie się przed partnerką, kupowanie tańszych trunków, aby uzyskać mocniejsze efekty – to była rzeczywistość alkoholika, przechodzącego od jednej fazy do drugiej. Chociaż nie wspominam tego dobrze, od ukończenia 20 lat było już tylko gorzej. Szkolne imprezy i zabawy z rówieśnikami przeminęły, a alkoholizm stał się prawdziwym problemem. Moja była partnerka, z którą byłem w związku, również miała problemy z rodzicami alkoholikami, co tylko pogarszało sytuację. Najgorsze wspomnienia mam z okresu, kiedy piłem i widziałem, jak moi znajomi również się staczają.

Natomiast marihuana była dla mnie znacznie bardziej pozytywnym doświadczeniem. Poza jednym bardzo mocnym bad tripem, nie miałem negatywnych doświadczeń. Tylko raz trafiłem na coś maczanego, ale poza tym moje "życie palacza" było stosunkowo bezproblemowe. Paliłem przez trzy lata, głównie okazjonalnie. Ten czas wspominam jako jeden z najprzyjemniejszych okresów w moim życiu.

Co zyskałem dzięki tym dwóm substancjom i posiadam do dziś? Dzięki marihuanie, pewność siebie i otwartość na innych ludzi (empatię). alkohol natomiast przyniósł mi lekką depresję, rozdrażnienie oraz wielu fałszywych znajomych, którzy zniknęli wraz z moim odstawieniem alkoholu (co uważam za plus).
https://tiny.pl/dkvnh (Słoń „raper” o [hyperrealu]).
Chcesz wspomóc narkopedię swoją wiedzą? Pisz na — martwamysz/at/tuta.io
Dołącz do Hajpowego Mastodona - kliknij„link na końcu”i dołącz do naszej społeczności! — https://hyperreal.cyou
ODPOWIEDZ
Posty: 23 • Strona 2 z 3
Artykuły
Newsy
[img]
Ogromne ilości narkotyków przejęte na Śląsku. Za procederem mieli stać obywatele Ukrainy

Na ponad milion złotych oszacowana została czarnorynkowa wartość narkotyków przejętych przez mundurowych ze Śląska. W ich rękach znalazły się ponad 43 kilogramy pseudoefedryny. - Z zabezpieczonej ilości, można było uzyskać ponad 32 tysiące działek dilerskich metamfetaminy - wskazują policjanci. Za nielegalnym procederem stała 51-letnia obywatelka Ukrainy i jej 17-letni syn.

[img]
Dopalacze rozsyłali paczkomatami. Handlowali narkotykiem "zombie"

Patent na "bezpieczną" dystrybucję środków psychotropowych opracowała ukraińsko-polsko-białoruska grupa przestępcza. Mężczyźni magazynowali, sortowali, a następnie rozsyłali do paczkomatów środki psychotropowe. W ramach śledztwa nadzorowanego przez Prokuraturę Rejonową w Pruszczu Gdańskim zatrzymano 8 mężczyzn i zabezpieczono flakkę o wartości miliona złotych.

[img]
Zatrzymano oficera żandarmerii który kierował gangiem handlującym heroiną!

Policja w Portugalii zarekwirowała 1,5 tony kokainy od międzynarodowej grupy przestępczej, którą kierował kapitan żandarmerii z Porto.