Organiczne substancje psychoaktywne oddziałujące na receptory opioidowe.
Więcej informacji: Opioidy w Narkopedii [H]yperreala
ODPOWIEDZ
Posty: 53 • Strona 3 z 6
  • 1678 / 265 / 0
Jacok ma rację. Ja na skręcie przekroczyłem granice, podawałem iv jedną pompką z gościem (zresztą, znanym na forum zdechłym już raperem) co do którego miałem podejrzenie o hcv. Jest noc, trzeba dowalić a apteki zamknięte.

Tak samo, zamieniłbym się życiem z byle ekspedientką czy kierowcą PKS. Kurwa, mam 32 lata od 15 roku życia biorę opio, fajnie było może pierwsze kilka lat, w wieku 20 lat byłem wpierdolony w fentanyl (proszek z syntezy, miałem dojścia jak mało kto, oxana poznałem również), potem ośrodek i od czasu jak miałem 23 lata zamiast skończyć z tym gównem to ja nie potrafię. Wtedy pierwszy raz podałem iv majkę. Wiadomo, fent o wiele mocniejszy ale tu czuć wejście, no i to mnie zgubiło nie mogę tego jebanego gówna rzucić, jestem na substytucji buprą, zszedłem z 6mg do 0.5mg z pregabą i alrą, daję radę ale jak myślę o tych zmarnowanych latach, to chce mi się płakać.

A wiecie co jest najgorsze? Jak poznaję jakąś dziewczynę (a preferuję młode), często z klimatu i mówię im to samo, powtarzam jak spierdoliłem swoje życie, mówię że od tego nie ma wyjątków, a one pierdolą aaaaa ja wezmę tylko od czasu do czasu oxy iv.
No, tylko zawsze wychodzi na moje, jeśli taka osoba czyta ten post, to wspomnij go za parę lat, jak zaliczysz kilka detoksów i przekroczysz takie granice jak sprzedawanie się za towar czy jak jacok pisze, walenie towaru czyimś sprzętem.

Ale jak coś to ja nadal walczę by to rzucić.

Przecież po tylu latach opio już nie daje nawet przyjemności. Nie wiem serio co wy macie w głowach uważając, że to sposób na życie. Walnijcie się głową w ścianę. To nie jest życie.
Największy przegryw na forum
  • 549 / 179 / 0
@sprawdzone_info
Jacok ma rację. Ja na skręcie przekroczyłem granice, podawałem iv jedną pompką z gościem (zresztą, znanym na forum zdechłym już raperem) co do którego miałem podejrzenie o hcv. Jest noc, trzeba dowalić a apteki zamknięte.
Trzeba było sobie wlać do gęby. Aczkolwiek rozumiem desperację. Jak się człowiek bawi z jakimiś fentami to potrafi ona być na poziomie nie z tego świata.
No, tylko zawsze wychodzi na moje, jeśli taka osoba czyta ten post, to wspomnij go za parę lat, jak zaliczysz kilka detoksów i przekroczysz takie granice jak sprzedawanie się za towar czy jak jacok pisze, walenie towaru czyimś sprzętem.
Nie widzę tego. Może się kiedyś stanie, ale jeśli miałoby się stać, czy już by się nie stało? Jednak opio nie doprowadzają do utraty mózgu, już prędzej widzę takie rzeczy po benzo lub alko, opio nie sprzyjają łamaniu swoich granic tylko spokojnemu siedzeniu w domku. Nie dają takich możliwości i ryzyka, jak chociażby szatańskie klonazolamy, po nich to wiem, że można całkowicie stracić głowę.
Przecież po tylu latach opio już nie daje nawet przyjemności. Nie wiem serio co wy macie w głowach uważając, że to sposób na życie. Walnijcie się głową w ścianę. To nie jest życie.
Dlatego pytałam tutaj o to. Co zrobić, by się tak nie stało. Nie wiem, ile czasu się uda temu czarnemu scenariuszowi zapobiec, ale będę to robiła tak długo, jak tylko się da. Staram się uczyć na błędach i wyciągać wnioski. Np. zbyt długie branie i zwiększanie dawek rzeczywiście skutkuje niedziałaniem, dlatego nie biorę stale dzień w dzień tych samych dawek bo wiem, że receptory się przyzwyczają i będzie horror, działanie przez 10 minut.
11 czerwca 2021jacok pisze:
Jest. W apogeum zniszczenia, oddałbym wszystko żeby się zamienić na życie z praktycznie dowolnym człowiekiem mijanym na ulicy. Zazdrościłem ekspedientce, kierowcy kurwa PKS'a którym jechałem na robotę, każdemu niemal. Oni mieli jeszcze jakieś perspektywy, ja miałem tylko jedną opcję, żeby nie zdechnąć na fentowym skręcie; ojebać kolejną aptekę i nie dać się złapać, strzelić fenta na taniej wódzie i spróbować wrócić na mieszkanie, nawet kilkaset kilometrów, nie mając prawie kasy.

A jak mnie zginało, mogę Ci powiedzieć na 100%, gdyby mi ktoś dał pompkę z HIV'em, strzeliłbym i tak.
Czasem już lepiej jest rzeczywiście zdechnąć na skręcie, chociaż i tak jest większa szansa na wylądowanie w szpitalu. Tym niemniej bardzo mroczny obraz i dzięki za przestrogę, ale i tak nic już nie jest w stanie mnie odstraszyć.

I jeszcze ponadto mam takie przemyślenie. Wszyscy tu mówią o zjebanym życiu przez dragi. A co, jeśli wcześniej było zjebane bardziej? Jeśli się znowu zjebie, to trudno. Nie stracę. Zawsze będzie nadzieja na lepiej. Współczuję jeśli mówicie że ekspedientka ma lepsze życie od Was. A nawet i jeżeliby miała życie najlepsze na świecie, co z tego? Ja wolę własną starą biedę i problemy, niż zamienić się z kimś życiem i nie mieć tych problemów, które mam. Bez problemów byłoby tak straszliwie smutno i pusto, jak na krańcu wszechświata.
Here is my tribute to morphine
You will always be in my dreams
The last and final moment is yours
My agony is your triumph
  • 122 / 30 / 2
Mam za sobą ponad 40 lat walki. Najdłuższa przerwa po Monarze to jakieś 14 lat, zdążyłem założyć rodzinę, wychować i wykształcić dzieci, choć brałem już kode kiedy dorastały. Ale jakoś dawałem radę, nieźle zarabiałem, potem zaczęło się psuć w życiu, wróciłem do helu już na zachodzie, znowu Monar, ale tym razem szybki powrót do kody, łatwo dało się ukryć i sfinansować. Niestety znalazłem źródło opium a rok później kiedy przestało działać samo do valium i xanaksu. I mimo że na pozór funkcjonowałem, pracowałem, żadnych kontaktów z ćpunami, dobre kontakty z rodziną, powoli zaczęło się psuć. Pojawiła się depresja,na pozór bez powodu - powinienem być szczęśliwy, zero stresów, mieszkanie, samochód, kochające dzieci a mimo to coraz gorsza depresja, i pech który zaczął mnie prześladować i w związku z nim kłopoty finansowe. przy tym po za psychicznymi nie mam żadnych problemów zdrowotnch, choć pochowałem już nie jednego rówieśnika - abstynenta. A znam wielu młodszych, którzy zazdroszczą mi zdrowia. W wieku 50 lat wyciskałem 100kg na ławeczce, robiłem 50 pompek czy 10 podciągnięć. Ale psychika już nie wytrzymuje.
We are such stuff as dreams are made on.
  • 153 / 15 / 0
24 września 2021sprawdzone_info pisze:
Jacok ma rację. Ja na skręcie przekroczyłem granice, podawałem iv jedną pompką z gościem (zresztą, znanym na forum zdechłym już raperem) co do którego miałem podejrzenie o hcv. Jest noc, trzeba dowalić a apteki zamknięte.

Tak samo, zamieniłbym się życiem z byle ekspedientką czy kierowcą PKS. Kurwa, mam 32 lata od 15 roku życia biorę opio, fajnie było może pierwsze kilka lat, w wieku 20 lat byłem wpierdolony w fentanyl (proszek z syntezy, miałem dojścia jak mało kto, oxana poznałem również), potem ośrodek i od czasu jak miałem 23 lata zamiast skończyć z tym gównem to ja nie potrafię. Wtedy pierwszy raz podałem iv majkę. Wiadomo, fent o wiele mocniejszy ale tu czuć wejście, no i to mnie zgubiło nie mogę tego jebanego gówna rzucić, jestem na substytucji buprą, zszedłem z 6mg do 0.5mg z pregabą i alrą, daję radę ale jak myślę o tych zmarnowanych latach, to chce mi się płakać.

A wiecie co jest najgorsze? Jak poznaję jakąś dziewczynę (a preferuję młode), często z klimatu i mówię im to samo, powtarzam jak spierdoliłem swoje życie, mówię że od tego nie ma wyjątków, a one pierdolą aaaaa ja wezmę tylko od czasu do czasu oxy iv.
No, tylko zawsze wychodzi na moje, jeśli taka osoba czyta ten post, to wspomnij go za parę lat, jak zaliczysz kilka detoksów i przekroczysz takie granice jak sprzedawanie się za towar czy jak jacok pisze, walenie towaru czyimś sprzętem.

Ale jak coś to ja nadal walczę by to rzucić.

Przecież po tylu latach opio już nie daje nawet przyjemności. Nie wiem serio co wy macie w głowach uważając, że to sposób na życie. Walnijcie się głową w ścianę. To nie jest życie.
Ja akurat próbowałem U-47700 i kodeinę wiele razy. Nawet podałem sobie U-47700 IV (na kilka razy raz mi się udał ale przestrzeliłem żyłę, zrobiłem to dlatego że mi się nos zapchał od sniffów) to było jakoś w listopadzie/grudniu 2017.
Do dziś nie biorę opioidów a przerobiłem 2.5-3g U-47700. Najgorzej było jak kupiłem gram U-47700 wiadomo było to 1.2g.
Za dużo bardziej uzależniającą substancję i IMO gorszą od U-47700 było 4-CMC również z roku 2017 bo te wynalazki od tych pasjonatów cc w lutym 2018 były jakimś syfem pokruszonym wcale bym się nie zdziwił jakby to było 4-CEC i być może NEP (nie wiem nie brałem tych substancji.)
Sprawdzałeś się na HCV? Warto zrobić badania ja się zastanawiam jak to się przynosi podczas małej ranki i kontaktu z krwią takiego delikwenta.
Uwaga! Użytkownik SzukamPracy nie jest już aktywny na hyperrealu. Nie odpowie na próbę kontaktu, ani nie przeczyta odpowiedzi na post.
  • 122 / 30 / 2
Ja złapałem HCV po wzięciu tą samą pompką od zarażonego przepłukaną kilkukrotnie zimną wodą. Oczywiście byłe na skręcie. Wcześniej nie mogłem złapać - miałem robione badania, potem nie brałem dożylnie ponad 2 lata. No i skusiło mnie, brałem jakieś 2 miesiące zawsze własnym sprzętem, a wtedy się zepsół - wyjście do apteki nie wchodziło w grę, towar był gotowy na łyżce. To było kilkanaście lat temu. Kilka tygodni temu zakończyłem 3-miesięczną kurację.
We are such stuff as dreams are made on.
  • 153 / 15 / 0
@Inoziemcow I teraz niby nie masz HCV?
Mogę się mylić ale z tego co wiem to jest się HCV dodatnim na całe życie.
Jak myślisz jakie jest ryzyko zakażenia podczas bójki lub gdy ma się krew osoby HCV dodatniej na np. palcu na ranie otwartej bo z tego co ja wiem to strup dobrze chroni przez HCV.
https://diag.pl/sklep/badania/hcv-przeciwciala/ pisze:
Przeciwciała wykrywane w stosowanych obecnie metodach są immunoglobulinami klasy G (IgG) swoistymi w stosunku do antygenów kodowanych przez cztery różne regiony genomu wirusa. Wykorzystywana najczęściej trzecia generacja testów wykrywa przeciwciała średnio 9 tygodni po zakażeniu, które zwykle przebiega bezobjawowo. Oznaczenie przeciwciał ma charakter jakościowy, a dodatni wynik świadczy o kontakcie z wirusem HCV. Nie pozwala natomiast na rozróżnienie zakażenia przebiegającego aktualnie od zakażenia w przeszłości i rozstrzygnięcie o całkowitej eliminacji wirusa. Nie pozwala również na rozróżnienie zakażenia ostrego od przewlekłego, do którego dochodzi w około 80 procentach przypadków. Największe prawdopodobieństwo ustalenia ostrego zakażenia HCV daje wykrycie obecności wirusowego RNA lub antygenu rdzeniowego, przy jednoczesnym braku przeciwciał anty-HCV. Zgodnie z publikowanymi rekomendacjami, nisko dodatni wynik oznaczenia anty-HCV powinien być potwierdzony dla wykluczenia wyników fałszywie dodatnich. W tym celu zalecana jest metoda RIBA, tzw. rekombinowany immunoblot, wykazujący reaktywność przeciwciał w stosunku do kilku antygenów lub oznaczenie RNA wirusa w krwi. U osób z obniżoną odpornością w wyniku zakażenia HIV typu 1, niewydolnością nerek lub mieszaną krioglobulinemią związaną z HCV, może występować wynik fałszywie ujemny, polegający na braku przeciwciał mimo przebiegu aktywnego zakażenia HCV.
Uwaga! Użytkownik SzukamPracy nie jest już aktywny na hyperrealu. Nie odpowie na próbę kontaktu, ani nie przeczyta odpowiedzi na post.
  • 3230 / 549 / 0
24 września 2021sprawdzone_info pisze:
(...)
Mocny post, napewno wielu odstraszy ale nie oszkujmy się; opiatowcy i tak pójdą swoją drogą.

Ja mam do Ciebie pytanie personalne, nie odbieraj tego jako atak - bardzo mnie ciekawi.
Czy ten incydent kiedy do startującego samolotu lata temu dla żartu wrzuciłes do turbiny silnika melalowy pret żeby sprawdzić czy się rozwali w locie chwalac się tym czynem na wykopie, po czym policja zrobiła wjazd na chate i pozbawili Cie pracy ktora nawet lubiales dostarczając niepotrzebnych problemów.
Czy ta sytuacja miała wpływ na Twoje płynięcie z narkotykami i doprowadzenie się do obecnego stanu?
https://youtu.be/XJPAk9ctb-Q

"Mówiłem nigdy więcej, a czas mi przyniósł plaster
Zagoiło się nieźle skoro goiło z otwartej
Zasypiam w pół do pierwszej, zasypiam w pół do czwartej
Albo znów kurwa nie śpię przez co jeszcze nim zasnę..."
  • 122 / 30 / 2
29 grudnia 2021SzukamPracy pisze:
@Inoziemcow I teraz niby nie masz HCV?
Mogę się mylić ale z tego co wiem to jest się HCV dodatnim na całe życie.
Jak myślisz jakie jest ryzyko zakażenia podczas bójki lub gdy ma się krew osoby HCV dodatniej na np. palcu na ranie otwartej bo z tego co ja wiem to strup dobrze chroni przez HCV.
https://diag.pl/sklep/badania/hcv-przeciwciala/ pisze:
Przeciwciała wykrywane w stosowanych obecnie metodach są immunoglobulin ami klasy G (IgG) swoistymi w stosunku do antygenów kodowanych przez cztery różne regiony genomu wirusa. Wykorzystywana najczęściej trzecia generacja testów wykrywa przeciwciała średnio 9 tygodni po zakażeniu, które zwykle przebiega bezobjawowo. Oznaczenie przeciwciał ma charakter jakościowy, a dodatni wynik świadczy o kontakcie z wirusem HCV. Nie pozwala natomiast na rozróżnienie zakażenia przebiegającego aktualnie od zakażenia w przeszłości i rozstrzygnięcie o całkowitej eliminacji wirusa. Nie pozwala również na rozróżnienie zakażenia ostrego od przewlekłego, do którego dochodzi w około 80 procentach przypadków. Największe prawdopodobieństwo ustalenia ostrego zakażenia HCV daje wykrycie obecności wirusowego RNA lub antygenu rdzeniowego, przy jednoczesnym braku przeciwciał anty-HCV. Zgodnie z publikowanymi rekomendacjami, nisko dodatni wynik oznaczenia anty-HCV powinien być potwierdzony dla wykluczenia wyników fałszywie dodatnich. W tym celu zalecana jest metoda RIBA, tzw. rekombinowany immunoblot, wykazujący reaktywność przeciwciał w stosunku do kilku antygenów lub oznaczenie RNA wirusa w krwi. U osób z obniżoną odpornością w wyniku zakażenia HIV typu 1, niewydolnością nerek lub mieszaną krioglobulinemią związaną z HCV, może występować wynik fałszywie ujemny, polegający na braku przeciwciał mimo przebiegu aktywnego zakażenia HCV.
Rozumiem że to co nazywasz zakażeniem ostrym i przewlekłym, to chodzi o nosicielstwo wirusa HCV a żółtaczki typu C. No więc nosicielem bez żadnych skutków można być całe życie, ja byłem kilkanaście lat przy stale powtaranych i bardzo dobrych wynikach zarówno wątroby jak i innych. Żółtaczka zaś typu C wywołana wirusem HCV potrafi znisczyć wątrobę i zabić nawet w czasie pół roku.
Nie wiem skąd ten cytat, ani z jakich czasów pochodzi. Leczenie nosicieli HCV było dostępne od dość dawna, moi znajomi leczyli sie ponad 10lat temu w Polsce, ale wtedy leki były bardzo inwazyjne, składały się z dwu elementów. mój kolega po cotygodniowym zastrzyku, praktycznie nie wstawał z fotela, schódł sporo bo nie jadł, odczuwał potworne bóle reumatyczne a kuracja trwała 1 rok czasu. Potem jeszcze testy powtarzane przez jakiś czas chyba przez pół roku. Wszystko się zmieniło gdzieś po 2012 roku kiedy pojawiły sie nowe leki, najpierw tylko dla tych z marskością wątroby i innych ciężkich stanach. Ja ponieważ miałem doskonałe wyniki wątroby musiałem czekać w kolejce. W końcu zacząłem kurację w 2021. Te nowe leki dają 95% skuteczności, 0 efektów ubocznych (normalnie pracowałem) i trwa to tylko 3 miesiące. Potem testy, ktorych jeszcze nie zrobiłem, ale zrobię w styczniu. W razie niepowodzenia można kurację powtórzyć.

Co do zarażenia wiem tylko że o wiele łatwiej zarazić sić HCV niż HIV. Ja przed badaniem, kiedy jeszcze nie wiedziałem że mam HCV współżyłem z partnerką bez zabezpieczeń i ona nie złapała na szczęście, Więc zarazić się nie jest tak łatwo.
We are such stuff as dreams are made on.
  • 1678 / 265 / 0
31 grudnia 2021pomasujplecki pisze:
24 września 2021sprawdzone_info pisze:
(...)
Mocny post, napewno wielu odstraszy ale nie oszkujmy się; opiatowcy i tak pójdą swoją drogą.

Ja mam do Ciebie pytanie personalne, nie odbieraj tego jako atak - bardzo mnie ciekawi.
Czy ten incydent kiedy do startującego samolotu lata temu dla żartu wrzuciłes do turbiny silnika melalowy pret żeby sprawdzić czy się rozwali w locie chwalac się tym czynem na wykopie, po czym policja zrobiła wjazd na chate i pozbawili Cie pracy ktora nawet lubiales dostarczając niepotrzebnych problemów.
Czy ta sytuacja miała wpływ na Twoje płynięcie z narkotykami i doprowadzenie się do obecnego stanu?
Nie miała zbytnio, paradoksalnie później byłem jakby mniej uzależniony (mniejsze dawki).
Największy przegryw na forum
  • 153 / 15 / 0
31 grudnia 2021Inoziemcow pisze:
Rozumiem że to co nazywasz zakażeniem ostrym i przewlekłym, to chodzi o nosicielstwo wirusa HCV a żółtaczki typu C. No więc nosicielem bez żadnych skutków można być całe życie, ja byłem kilkanaście lat przy stale powtaranych i bardzo dobrych wynikach zarówno wątroby jak i innych. Żółtaczka zaś typu C wywołana wirusem HCV potrafi znisczyć wątrobę i zabić nawet w czasie pół roku.
Nie wiem skąd ten cytat, ani z jakich czasów pochodzi. Leczenie nosicieli HCV było dostępne od dość dawna, moi znajomi leczyli sie ponad 10lat temu w Polsce, ale wtedy leki były bardzo inwazyjne, składały się z dwu elementów. mój kolega po cotygodniowym zastrzyku, praktycznie nie wstawał z fotela, schódł sporo bo nie jadł, odczuwał potworne bóle reumatyczne a kuracja trwała 1 rok czasu. Potem jeszcze testy powtarzane przez jakiś czas chyba przez pół roku. Wszystko się zmieniło gdzieś po 2012 roku kiedy pojawiły sie nowe leki, najpierw tylko dla tych z marskością wątroby i innych ciężkich stanach. Ja ponieważ miałem doskonałe wyniki wątroby musiałem czekać w kolejce. W końcu zacząłem kurację w 2021. Te nowe leki dają 95% skuteczności, 0 efektów ubocznych (normalnie pracowałem) i trwa to tylko 3 miesiące. Potem testy, ktorych jeszcze nie zrobiłem, ale zrobię w styczniu. W razie niepowodzenia można kurację powtórzyć.

Co do zarażenia wiem tylko że o wiele łatwiej zarazić sić HCV niż HIV. Ja przed badaniem, kiedy jeszcze nie wiedziałem że mam HCV współżyłem z partnerką bez zabezpieczeń i ona nie złapała na szczęście, Więc zarazić się nie jest tak łatwo.
Ryzyko jest bardzo małe podczas współżycia, HCV przenosi się głównie przez krew, nawet drobne zacięcia u fryzjera czy kosmetyczki jeśli miały kontakt z inną krwią i ona nie jest widoczna.
Mam pytanie co do ryzyka przeniesienia HCV poprzez lekkie zacięcie na palcu podnosząc karton który był prawdopodobnie upierdolony krwią z HCV w piwnicy (sam właściciel piwnicy ma HCV od długiego czasu 8 lat?)
Raz w pracy się zacięłem gwoziem (który był bodajże zardzewiały) oraz miałem kontakt z potem innej osoby na tej kranie (wydaje mi się że jest to wyjątkowe małe ryzyko.)
Tak czy inaczej nigdy się nie dowiem czy ktoś mnie czymś celowo nie zaraził jak nie zrobię badań a boje się samych wyników bo nie uciągne tego psychicznie.
Jak Ty się zaradziłeś HCV oraz WZW C?
Uwaga! Użytkownik SzukamPracy nie jest już aktywny na hyperrealu. Nie odpowie na próbę kontaktu, ani nie przeczyta odpowiedzi na post.
ODPOWIEDZ
Posty: 53 • Strona 3 z 6
Newsy
[img]
18-latek złapany na gorącym uczynku. W biały dzień sprzedawał narkotyki na ulicy

Bielańscy wywiadowcy zatrzymali dwóch mężczyzn na gorącym uczynku podczas transakcji narkotykowej. 18-latek przekazał 20-latkowi blisko 20 gramów marihuany. W wyniku dalszych działań funkcjonariusze zabezpieczyli przy nim oraz w jego mieszkaniu dodatkowe narkotyki – marihuanę i tabletki zawierające MDMA. Obaj trafili do policyjnej celi. Prokurator zastosował wobec 18-latka środek zapobiegawczy w postaci dozoru policyjnego.

[img]
Masowe ilości kokainy na masowcu. Kucharz w areszcie

Blisko pół tony kokainy o wysokiej czystości przejęły argentyńskie służby na masowcu Ceci w porcie rzecznym San Lorenzo. Do udziału w przemycie przyznał się okrętowy kucharz.

[img]
Alkohol a rak: Każdy łyk może zwiększać ryzyko nowotworów

Alkohol jest jednym z najczęstszych czynników ryzyka rozwoju raka, odpowiedzialnym za około 100 tys. przypadków rocznie w USA. Naukowcy odkrywają coraz więcej mechanizmów, przez które alkohol uszkadza komórki i przyczynia się do powstawania guzów. Choć spożycie alkoholu jest powszechne, niewielu z nas zdaje sobie sprawę z powiązania między alkoholem a rakiem.