Dział, w którym omawiane są konkretne kondycje, oraz ich wpływ na i współzależności z efektami środków psychoaktywnych.
ODPOWIEDZ
Posty: 3080 • Strona 141 z 308
  • 1252 / 4 / 0
A ja wam powiem, że jednak abstynencja to najlepsza recepta na sukces.

Od tygodnia nie wącham mefedronu, od 3 tyg nie jaram haszu / gani / syntetycznych kanna.
Do tego spożywam co najmniej 3 razy dziennie koci pazur - Vilcacora, który jest iMao (ekstrakt - odpowiednik ~ 3,5g szuszu w kaps).

Niestety, aby móc nareszcie zostawić dragi, musiałem dojść do poziomu gdzie oprócz kandydozy układowej rozpieprzyłem serducho 4-mmc do tego stopnia,
że mam bez przerwy fioletowe paznokcie a spożycie sodu objawia się intensywnymi bólami serducha, głowy i dusznościami, nie wspominając już o używkach.

Pełna abstynencja + zdrowa dieta (masa surowych warzyw, olej lniany - omega-3 etc.) + 9h snu na dobę + stosunkowo słaby imao potrafią zdziałać cuda.
W moim przypadku kluczową kwestię grają też leki, które małymi kroczkami wybijają grzybicę z jelit, a już na pewno zatrzymały dalszy jej rozwój.

Najprostsze rozwiązania są najskuteczniejsze :) Dobrze też na motywację robi abstynencja od seksu do czasu aż zaczyniecie być z tego powodu podkurwieni. :finger:
A mnie yerba bardzo podchodzi - bardziej wchodzi na dopaminę, niż na noradrenalinę jak kawa. Wie ktoś jaki jest mechanizm tego, skoro w obu jest kofeina ?
W herbacie znajduje się natomiast teina, która posiada takie same właściwości, jak kofeina oraz substancje o działaniu zbliżonym - teofilina i teobromina.
To kwestia również innych alkaloidów purynowych. Kofeina występuje w największym stężeniu ale nie jest osamotniona. Dokładny skład i proporcja poszczególnych składników czynnych jest inna w poszczególnych rodzajach herbaty (np. zielona dzialajaca na dopamine) oraz yerba mate.
Ostatnio zmieniony 06 czerwca 2013 przez astralnykutas, łącznie zmieniany 1 raz.
  • 144 / 1 / 0
@Up Na takich dawkach, o jakich piszesz, ja już byłem rozkojarzony i miałem lekki haj (koncentracja gorsza niż bez żadnego stymulanta).
  • 207 / 4 / 0
Astralnykutasie to że odstawiłes te wszystkie duposracze to swietnie, tu jestem z ciebie dumny.

Zdrowa dieta trochę pomaga, ale na problemy z motywacja trwałym zmęczeniem nie bardzo, oczywiscie przez diete mozesz balansowac tez poziomem neuroprzekaników i dlatego dieta pomaga w tym sensie.


Co do powstrzymywania sie od seksu i wpływ na motywacje to kolejna bzdura, wystarczy że zablokujesz prolaktyne (niestety znów wchodzimy w chemie) albo zastymulujesz receptory szczególnie d3, ale też d2 (niestety tez chemia) to mozesz raz po razie i zadne problemy z brakiem motywacji, czy tak zwanym skobieceniem czy pizdowatościa nie wystepują.

Ja im wiecej wiem na te tematy, tym bardziej przekonuje się ze prostych rozwiązań nie ma, nie wiem moze ja taki jestem

Zdrowa dieta, czy powstrzymywanie sie od seksu czy masturbacji, to tylko slogany i częsciowa prawda tylko
Uwaga! Użytkownik sanchez1 nie jest już aktywny na hyperrealu. Nie odpowie na próbę kontaktu, ani nie przeczyta odpowiedzi na post.
  • 1472 / 196 / 0
NavyBlue pisze:
Przykładowo rozmawiałem z kimś i musiałem prosić o powtórzenie bo np. nie dosłyszałem jakiegoś słowa (tak jakbym słyszał np. tylko końcówkę), bądź podczas oglądania filmu nie zauważałem czasem krótkiego obrazu, bądź nie zwracałem uwagi na jakiś komentarz. Czasem też trudno mi było skoncentrować się na czyjejś wypowiedzi, próbuję słuchać, ale w danym momencie moja koncentracja padała na łeb, na szyję i musiałem prosić o powtórzenie całego zdania.
Tak zachowuje się 50% ludzi po studiach :P
A ja wam powiem, że jednak abstynencja to najlepsza recepta na sukces.

Od tygodnia nie wącham mefedronu, od 3 tyg nie jaram haszu / gani / syntetycznych kanna.
Do tego spożywam co najmniej 3 razy dziennie koci pazur - Vilcacora, który jest iMao (ekstrakt - odpowiednik ~ 3,5g szuszu w kaps).

Niestety, aby móc nareszcie zostawić dragi, musiałem dojść do poziomu gdzie oprócz kandydozy układowej rozpieprzyłem serducho 4-mmc do tego stopnia,
że mam bez przerwy fioletowe paznokcie a spożycie sodu objawia się intensywnymi bólami serducha, głowy i dusznościami, nie wspominając już o używkach.

Pełna abstynencja + zdrowa dieta (masa surowych warzyw, olej lniany - omega-3 etc.) + 9h snu na dobę + stosunkowo słaby imao potrafią zdziałać cuda.
W moim przypadku kluczową kwestię grają też leki, które małymi kroczkami wybijają grzybicę z jelit, a już na pewno zatrzymały dalszy jej rozwój.

Najprostsze rozwiązania są najskuteczniejsze Dobrze też na motywację robi abstynencja od seksu do czasu aż zaczyniecie być z tego powodu podkurwieni.

Czytaj więcej na: http://talk.hyperreal.info/anhedonia-tr ... z2VVjQi22I
Ale ty jesteś biedny mentalnie.
Odstawiłeś mefedron od tygodnia to jasne, ze teraz każdy dzień będziesz się czuł zajebiście-przełomowo-lepiej, bo cały czas walczysz ze zwałą (nie wiem czy jesteś tego świadomy, ale w tydzień nie nadrobisz wciągania mefedronu nawet z kurwa suplami za milion).

Napisz choć raz jakieś efekty po sensownym czasie. Założę się jeszcze, że tydzień to nawet nie był tydzień tylko np. 5 dni. Puściło cię porobienie i najgorsza zwała i przerzucasz to na leki.
Wg mnie problemy z sercem też nie będą trwałe i znowu będziesz nakurwiał dragi dla plebsu (już wspomniałem, że na leki wydajesz kupę kasy, ale kupujesz hujowe dragi dla biedaków, które dużo mocniej orają).

A abstynencję od seksu to miałeś na myśli oczywiście od seksu single player, czyli walenia konia? Nazywajmy rzeczy po imieniu, nie wprowadzaj ludzi w błąd.

Co do Yerba Mate to w niej uwalnianie kofeiny jest mocno przedłużone, stąd faza jest bardziej stabilna i mniej adrenergiczna niż taka z pierdolnięciem. Co kto lubi, dla mnie Yerba jest za słaba i pomaga jedynie jak nie mam kofeiny pod ręką na objawy odstawienne (a że mam teraz cały czas to Yerbę odpuściłem).
Co do powstrzymywania sie od seksu i wpływ na motywacje to kolejna bzdura, wystarczy że zablokujesz prolaktyne (niestety znów wchodzimy w chemie) albo zastymulujesz receptory szczególnie d3, ale też d2 (niestety tez chemia) to mozesz raz po razie i zadne problemy z brakiem motywacji, czy tak zwanym skobieceniem czy pizdowatościa nie wystepują.

Czytaj więcej na: http://talk.hyperreal.info/anhedonia-tr ... z2VVkqz7va
Nie trzeba blokować prolaktyny żeby móc raz za razem. Seks jest jak najbardziej nootropowy i motywujący do działania. Co z tego, że gdzieś tam się uwolni trochę prolaktyny, skoro nie w rejonach mózgu odpowiedzialnych za funkcje poznawcze. Seks przede wszystkim daje bardzo silny rush utrzymujący się nawet kilka dni + mocne uwolnienie dopaminy i endorfin w trakcie po samym seksie.
Nie widzę tutaj nic negatywnego, zawsze działa pozytywnie + podbija pewność siebie i wtedy jest się jeszcze bardziej madafaka.

Co innego walenie konia. Tutaj jakby część zjawisk nie występuje w ogóle i nagminny samogwałt doprowadza bardziej do takiego uczucia wysrania / wypłukania. Endorfinowego rushu też nie zauważyłem.

Możliwe, że długi związek z kobietą sprowadza też seks do czegoś podobnego jak walenie konia (opinie zasłyszane z dobrych źródeł, sam nie jestem specem od związków, ale potrafię sobie wyobrazić, że w końcu para się nudzi jedną dziurką i kutasem). Brak oksytocyny?
Podając mnie jako login polecający ekspertowi JohnyHa, otrzymujecie zniżki na konsultacje :)
  • 1425 / 80 / 0
Obecnie swój brak motywacji niweluję kofeiną syntetyczną z narygeniną z całkiem dobrym efektem (Trec 200mg kofeiny + 50mg narygeniny: 60 kapsów 18 pln). Ciekaw jestem, czy owa narygenina faktycznie coś działa, czy działanie wykazuje tylko na etykiecie.

Kupiłem to bo kawa przestała działać, tzn działała już słabo; te kapsy w miarę dają radę (jem od kilku dni po 1 albo 2 kapsy) i jak tolerka zacznie dobitnie się odzywać przeskoczę na trochę na EPH, a później wrócę do kofy i tak na przemian.

Syntetyczna jest zdecydowanie lepsza, w szczególności jak jest już jakaś tolerka na natural.

A i jeszcze jeden ogólny mankament ma kofeina: bardziej mnie fizycznie stymuluje, nie jest to złe, ale zdarza się, że mam dużo pracy przy kompie to wolę albo zajmować się pierdołami, albo iść na podwórko zająć się czymś fizycznym; żeby robić coś umysłowego muszę się delikatnie mówiąc zmusić i to mi trochę nie pasuje ;p
Ostatnio zmieniony 07 czerwca 2013 przez hess, łącznie zmieniany 1 raz.
  • 1472 / 196 / 0
Na ogarnianie fizycznych efektów też się włączy "tolerancja". Nadal będziesz pobudzony i nie będziesz odczuwał senności, ale nie będzie też tej konieczności wstawania z miejsca i ew. niepokoju.

Pamiętaj tylko, że jak będziesz odstawiał i przestawiał się na EP, to zmniejszaj dawki kofeiny, bo na cold turkey nawet przy twoich 400 mg dziennie będziesz spał na tym EP :P

Już bardziej polecam łączyć te stymulanty razem, tolerka na kofeinę rośnie wtedy wolniej i nie potrzebujesz takich dawek.
Podając mnie jako login polecający ekspertowi JohnyHa, otrzymujecie zniżki na konsultacje :)
  • 144 / 1 / 0
astralnykutas pisze:
Niestety, aby móc nareszcie zostawić dragi, musiałem dojść do poziomu gdzie oprócz kandydozy układowej rozpieprzyłem serducho 4-mmc do tego stopnia,
że mam bez przerwy fioletowe paznokcie a spożycie sodu objawia się intensywnymi bólami serducha, głowy i dusznościami, nie wspominając już o używkach.
Fioletowe paznokcie?
Fuck...
Ja chyba nie pasuję do tego forum ;p
  • 281 / 26 / 0
  • 144 / 1 / 0
Tyler Durden pisze:
Co innego walenie konia. Tutaj jakby część zjawisk nie występuje w ogóle i nagminny samogwałt doprowadza bardziej do takiego uczucia wysrania / wypłukania. Endorfinowego rushu też nie zauważyłem.
No! Wreszcie ktoś potwierdził - ja od dawna miałem taką "teorię", że w mózgu od seksu coś innego się dzieje niż przy marszczeniu i ilekroć ją wygłosiłem w jakimś tam gronie, to waligruchy z niej szydziły.
Ostatnio zmieniony 08 czerwca 2013 przez Bonhart2000, łącznie zmieniany 1 raz.
  • 1966 / 218 / 0
Bonhart2000 pisze:
No! Wreszcie ktoś potwierdził - ja od dawna miałem taką "teorię", że w mózgu od seksu coś innego się dzieje niż przy marszczeniu i ilekroć ją wygłosiłem w jakimś tam gronie, to waligruchy z niej szydziły.
Nigdy o tym nie pisałem, bo uwazalem to za oczywiste. Przy seksie dochodza inne czynniki, bliskosć drugiej osoby, właśnie ta bliskość, bodźce dotykowe, zapach, zmieniaja wiele rzeczy. Walenie konia jest wybrakowane, nawet nie tyle co zaspokojenie popędu bo płacenie za seks też moznaby do tego porównać, a jednak jest inaczej, choc to też jest w jakims stopniu wybrakowane. Jeśli chodzi o motywacje itd to nawet samo bycie w zwiąku daje jakieś pozytywne efekty. Oczywiscie demonizowania masturbacji też nigdy nie traktowalem poważnie, choc jak mam zły nastrój to gfdy skończę czuję zwalę, normalnie jak po dragach. Kiedy mam deprsję to po każdej chwili entuzjazmu również czuje zwalę, wiec specjalnie mnie to nie dziwiło, na trzeźwo też mam tak, ze za przyjemnosc trzeba odpokutowac. Jak np. ktos mnie za cos pochwali, ja sie ucieszę to potem mam zwałę z tego powodu, dokladnie tak jak to ma miejsce po stymulantach. Nic na to nie moge poradzic, musi przyjsć pelna remisja depresji, wtedy przestaje mieć z tym problem. Od lat mam do czynienia z nawracajacą depresją, dlatego wiele swoich teorii zdążyłem potwierdzic albo obalić.
tomix pisze:
Generalnie jest jak sanchez pisał czyli stymulany szybko mnie wyczerpują (nawet vrane w małych dawkach, terapeutycznych). Pseueoedr, rebosetyna, eph, mph, kawa. Pierwszy dzien dwa pobudzaja, potem coraz slabiej, az zaczynaja usypiac i zamulac. Co za organizm.
Mam dokladnie tak samo. 2 razy eksperymentowalem z EF biorąc go w malych dawkach aż nie skończyl mi sie gram, czyli około 2 tygodni (no dobra, ostatnią setkę czy 2 bralem dla zabawy, ale to naprawdę dopiero jak konczył sie gram). Do tego wiem jak działają na mnie inne stymulanty, choc tu prób nie mialem zbyt wiele. Nawet z kofeiną jest analogicznie. po stymulantach jestem strasznie wyczerpany, nie moge sie skoncentrowac, na wiele rzeczy nie zwracam uwagi, np. po 20mg EF doustnie nie moge prowadzic samochodu bo mógłbym coś przeoczyć na drodze, tak mi sie wydaje, pawdopodobnie istnieje takie ryzyko. Jeszcze stymulanty zabijaja we mnie wrażliwosć, bardzo ważna dla mnie cechę. Poza tym muszę je odespać, po sesji z malymi dawkami etylo całkowicie dochodzę do siebie w 2 tygodnie. Jeszcze mniej mi sie chce nawet jak jestem pod wplywem. Już przestalem szukac leku dla siebie, bo tak nprawde jest jeden lek, który mi bardzo pomaga i nie chcę tracić życia na szukanie zamiennika, po morfinie i najblizszych pochodnych moje problemy nie tylko z motywacja, sennościa i koncentracja zmniejszają sie wyraźnie, morfina rozwiazuje większość problemów jakie mam ze swoją głową. Niestety nie mogę jej stosować, bo legalnie jej nie dostanę a na czarnym rynku ceny są takie, ze musialbym krzywdzic innych by zdobyć na nia srodki. A ja m.in z sennoscią i stresem nie radzę sobie do teo stopnia, ze prawdopodobnie będę sie tułał po wiezieniach, ośrodkach, szpitalach do konca zycia, a morfina by wystarczyla, zebym żyl normalnie.

Moze ktos z was pamieta, ze jakis czas temu tu pisałem i ktoś zauwazyl, ze mam objawy typowe dla narkolepsji. Otóz rzeczywiscie sie to potwierdziło, ale ze względu na to, ze biorę antydepresanty nie można stwierdzić z caląpewnoscią czy to narkolepsja czy hipersomnia idiopatyczna. I zdalem sobie sprawę, ze mam katapleksję, choc lekarce powiedzialem, ze nie. Ja od zawsze sie jąkam, mam tez tzw. bloki. I niby jest wszystko w porządku, mam bloki i tyle, ale jak mam blok i znajduję sie w maksymalnie żenującej sytuacji tracę władze nad napieciem mieśniowym, mialem tak kilkanaście razy w zyciu, mialem blok i przestawalem sie ruszac, zwykle padałem do przodu a jak mnie puszczało mówilem slowo do końca i często potem plakalem jak bylem sam, nie moglem znieść tego, zę zrobilem z siebie kompletnego idiotę, niedorozwoja. uwazalem to za skrajnie silny blok, tylko tyle. Ale faktycznie mogla to byc katapleksja, szczegolnie, ze przytrafiala sie w maksymalnie zenujacych sytuacjach (jak mialem blok i rozmówca przestawal mnie słuchać, musialo być też wiecej osób) i faktycznie nie moglem sie ruszyc., jak upadlem to wszyscy patrzyli co sie dzieje a jak potem dochodzilem do siebie i kończyłem słowo wszyscy wybuchali smiechem. Od lat nie miałem takiej sytuacji, ale zazwyczaj biore leki przeciwdepresyjne. No, ale nic nie zalatwiłem, pstychostymulantów nie dostane, bo miałem epizody depresji, renty na pewno sobie nie załtwie, może dopiero jak nie uda mi sie skończyć szkoly, kilka razy wylecę z roboty za spanie albo za podejrzenie ćpania gdy zasypiam (akurat częściej lub rzadziej cpam, w sensie przyjmuję narkotyki bez zalecenia lekarza, takze test i chuj). Jestem ćpunem, a gdy ktos jest ćpunem to ćpanie jest winne wszytskich chorób, a jak choroba pojawila sie przed ćpaniem to dlatego, ze organizm wiedział, ze bedzie w przyszłosci dostawal narkotyki i już na nie reagował.

Aktualnie jestem na programie metadonowy, oprócz metadonu sporadycznie wezme cos innego, zwykle opio. Ciagle ktos twierdzi, ze od metki spie, ale np. ostatnio pilem polowę dawki i jak zaczał sie gorszy okres w mom życiu podnioslem sie, już wypilem wszytsko co mialem odlozone i odmiana byla taka, ze aż nie moglem w nia uwierzyć, zapomniałem po prostu jak dobrze funkcjonowałem biorac opiaty. W łikendy funkcjonuję nieraz 2x4h dziennie, w tygodniu śpie 12h i na nic nie mam przez to czasu. jak mialem wiecej na glowie i przez spanie nie mialęm n to czasu bylem tak zalamany, ze znów właczyly mi sie mysli samobójcze, bo nie da sie tak życ. jak zacząlem pic wiecej metadonu odmiana byla natychmiastowa. Po opiatach czuję mniejsza sennosć i moge ja opanowac, be opiatów nie. poza tym po opiatach potrzebuje mniej snu w ciagu doby, moze dlatego, że organizm zwalnia i mniej snu potrzebuje. Ale mój umysl nie zwalnia (chyba, ze wezme duzo, ale dla mnie opio są lekiem, biore tyle, żeby optymalnie funkcjonowac, czyli nieraz tyle, ze inni pewnie by nie zauważyli dzialania), wrecz przeciwnie, funkcjonuje szybciej, wydajniej, mogę osiągnąć stan pelnej koncentracji, widzę szczególy, bezpieczniej prowadzę, nie podejmuje ryzykownych zachowań (oczywiście nie prowadzę bedąc pod wplywem, wierzycie, prawda? :) ). Niestety pozytywne efekty metki nie są tak silne jak morfiny a w dodatku koncza sie bardzo szybko i trzeba znów zwiekszyc dawke, przy morfinie zatrzymuja sie na poziomie, który mi wystarcza i biorąc stale dawki metadonu mam takie problemy jak na trzeźwo a biorąc stale dawki morfiny mam efekty w/w.

Jeszcze muszę sie polożyc do szpitala, zeby zobaczyć co z tymi zaburzeniami snu, ale musze wtedy codziennie pić taką sama, swoja normalna dawke metki. jak na zewnatrz bedę dopijal to w szpitalu bede mial problemy ze snem z powodu za małej dawki, jak na zewnatrz bede pil mniej to w szpitalu bede funkcjonowal bardzo dobrze, bo dawka metki bedzie wyzsza. Dawno bym to wszytsko zalatwil, ale ciagle śpię i chuj mnie strzela, bo nie mogę tego dokończyć. I jeszcze niektórzy sie dziwia czemu mam niską samoocene, mam niską bo cal4e zycie mi pokazuje, że jestem gorszy. To słyszę np. ze jestem elokwentny, może nie jestem zbyt glupi, ale życie mi pokazuje, ze tez nie mogę sie uważać za elokwentnego. Z takich rozmów często klutnia sie wywiązuje, bo ja sibie znam, jak ktoś mnie widzi kilka godzin i to jeszcze nie codziennie to niech sie nie wypowiada. poza tym juz sie źle czuje jak ktos mówi cos dobrego o mnie, to jest nienaturalne, juz mi nie pasuje, jestem przyzwyczzajony do tego, ze mówi sie o mnie źle. Co prawda jak ktos mnie w podly sposób krytykuje, nie chodzi mni o konstruktywną krytyke ale o taka wredna, przesmiewczą to wlacza sie we mnie jakaś forma protestu. Tak samo jak bez powodu spotyka mnie krzywda z czyjejś strony, też sie wkurzam wtedy.
Ostatnio zmieniony 08 czerwca 2013 przez gazyfikacja plazmy, łącznie zmieniany 2 razy.
ODPOWIEDZ
Posty: 3080 • Strona 141 z 308
Artykuły
Newsy
[img]
Przemycają narkotyki w ciałach żywych jałówek. Eksport bydła z Meksyku do USA kwitnie

Meksykańskie kartele wykorzystują żywe bydło do przemycania narkotyków przez granicę USA. Narkotyki zaszywają wewnątrz zwierząt.

[img]
Prof. Marcin Wojnar o alkoholach 0%: Piwo bezalkoholowe podtrzymuje mechanizmy uzależnienia

Coraz więcej osób sięga po piwo bezalkoholowe, wierząc, że to zdrowy wybór. Czy na pewno? Prof. Marcin Wojnar tłumaczy, dlaczego „zerówki” mogą być poważnym zagrożeniem – zapraszamy do przeczytania wywiadu.

[img]
Baner reklamujący sprzedaż mefedronu wisiał na płocie sopockiego kempingu

Na ogrodzeniu kempingu przy ul. Bitwy pod Płowcami w Sopocie zawisł baner z kodem QR, który po zeskanowaniu prowadził do strony oferującej sprzedaż mefedronu. To kolejny przypadek, po niedawnych doniesieniach z Gdańska, reklamowania sprzedaży narkotyków za pomocą umieszczanych w miejscach publicznych kodów QR.