...czyli jak podejść do odstawienia i możliwie zminimalizować jego konsekwencje
ODPOWIEDZ
Posty: 41 • Strona 4 z 5
  • 3490 / 55 / 0
Zawsze jest powrót. Im później tym ciężej bo więcej do odinstalowania.
Zrobić coś bez czegoś ale żeby było jak z tym czymś. To by dopiero było coś.

I mean no harm.
Ani To Ani Tamto
  • 984 / 5 / 0
Syn Bozy pisze:
Porównujesz swój nałóg alkoholowy do uzależnienia od adrenaliny przy sportach ekstremalnych? Dobry jesteś. Epicko się oszukujesz.
Koleś, chyba nie miałeś do czynienia z alkoholizmem oraz ze sportami ekstremalnymi jednocześnie (z osobna pewnie też nie). Jako ćpun (stymulanty) alkoholik, i sportowiec ekstremalny (nieaktywny od roku z uwagi na wjebanie w alko i dragi) widzę zajebistą zależność między tymi kwestiami. Kłania się uzależnienie od "nagrody" jaką daje ci układ nerwowy, czy to po wypiciu setki wódki, zrobienia czegoś trudnego w warunkach wysokiego ryzyka, czy zażycia stymulantu. O seksocholizm też się otarłem, wszystko to samo.

Doceniałbym bardzo wyważone posty eks-alkoholików w takich wątkach, wszystkie wypowiedzi typu "chlasz i jesteś szmata" czy "musisz zrozumieć" wsadźcie sobie w dupę.
Ostatnio zmieniony 30 marca 2012 przez toshiro mifune, łącznie zmieniany 4 razy.
głupio wyszło...
  • 858 / 18 / 0
toshiro mifune pisze:
Syn Bozy pisze:
Porównujesz swój nałóg alkoholowy do uzależnienia od adrenaliny przy sportach ekstremalnych? Dobry jesteś. Epicko się oszukujesz.
Koleś, chyba nie miałeś do czynienia z alkoholizmem oraz ze sportami ekstremalnymi jednocześnie (z osobna pewnie też nie). Jako ćpun (stymulanty) alkoholik, i sportowiec ekstremalny (nieaktywny od roku z uwagi na wjebanie w alko i dragi) widzę zajebistą zależność między tymi kwestiami. Kłania się uzależnienie od "nagrody" jaką daje ci układ nerwowy, czy to po wypiciu setki wódki, zrobienia czegoś trudnego w warunkach wysokiego ryzyka, czy zażycia stymulantu. O seksocholizm też się otarłem, wszystko to samo.

Doceniałbym bardzo wyważone posty eks-alkoholików w takich wątkach, wszystkie wypowiedzi typu "chlasz i jesteś szmata" czy "musisz zrozumieć" wsadźcie sobie w dupę.

i wszystko w temacie :diabolic:

z tego co napisales to masz podobne sklonosci do mnie co do oczekiwania nagrody
tez sie podejmie roznych dzialan sprawdzam rozne chemikalia na sobie im wieksze ryzyko i "nieswiadomka" tym lepsze samopoczucie jezeli sie uda
ogolnie sprawdzam swoj organizm na maksa czy to podczas wysilku fizycznego czy nacpania sie czy mrozu (spalem nawet przy -2x C na dworzu bedac najebanym) niby nie bylem z wlasnego wyboru na ulicy ale traktowalem to jako szkole przertwania (Bear Gryls) i takei tam %-D
only i.v w zrosty i zapadki
pachwina otwarta
cpanie jak tlen
pierwsza mysl
i pierwszy krok
chwiejne schody
stoję poluje na jelenia
dawno uciekly ostatnie marzenia

Der Reichsspritzenmeister
  • 259 / 1 / 0
Może ja się wypowiem jako że rozpocząłem uczciwą terapię na oddziale dziennym ośrodka leczenia uzależnień w Gdańsku-Nowym Porcie (polecam swoją drogą,zero palenia Jana,jeden z naszych terapeutów to taki kozak że nie mogę wyjść z podziwu,nie pierdoli się z nami,jak ktoś coś ukrywa od razu zauważy i wytknie,gdy wytknie to nie da się w żaden logiczny sposób mu odmówić racji,naprawdę najlepszy terapeuta jakiego miałem,zero porównania do tych mydłkowatych monarowych cepów prawiących wyuczone formułki i komunały). Po pierwsze musisz mieć konkretne powody (konkretne sytuacje,osoby) które otworzą Ci oczy i uświadomią że jesteś alkoholikiem, nie wrócisz już do picia kontrolowanego (bo ile razy to mówiło się 'huj nie piję' i po trzech dniach/tygodniu/miesiącu wpadało w kolejny cug?) i jakkolwiek nie będzie męczącym fakt że na weselu u rodziny nie będziesz mógł wypić nawet kieliszka (bo ile to razy mówiło się 'no tylko jeden browar' a kończyło się na 10ciu?), to jednak przykry fakt jest taki że do końca życia nie będziesz mógł pić.

Motywacja i powody muszą być konkretne, to nie jest tak że powiesz sobie 'no ogólnie jest hujowo bo piję więc lepiej pójdę na terapię' - choroba alkoholowa to choroba umysłu, który poddaje się alkoholowi w tak popierdolony sposób, że to się w pale nie mieści (uczyli nas na terapii że tzw. głód alkoholowy nigdy nie zrodzi Ci w głowie myśli pt. 'idę pić' na początku procesu myślowego, lecz na jego końcu, najpierw powiesz sobie 'aaa zadzwonię do Kazika pogadać co tam u niego' a podświadomość będzie kierowała Twoimi czynnościami tak długo aż Kazik nie zaprosi Cię do siebie i od słowa do słowa wyciągnie flachę na stół, o co Twojemu umysłowi na głodzie chodziło od początku kiedy podesłał Ci myśl o telefonie), w związku z czym potrzebuje skurwysyńsko twardych zasad, konkretów, bo jeżeli ich brak to najpierw powiesz na kacu albo nawet najebce na smutno 'oo jest hujowo muszę się leczyć' a gdy Twój nastrój skoczy Ci w górę stwierdzisz 'no w zasadzie to wcale nie jest tak hujowo' i znowu zaczniesz chlać i w koło Macieju. Alkoholik potrzebuje hardych zasad, bo jego głowa jest chora, zamknięta na zewnętrzne sygnały, oszukuje samego siebie i potrafi znaleźć miliardy powodów dla których powinieneś pić i nie jest to złe w momencie kiedy tego potrzebuje, dlatego musisz obwarować się twardymi konkretami których po prostu nie da się podważyć jakąkolwiek logiką szukającą najmniejszej dziury w całym w stylu 'a może jednak'.

Druga sprawa to sama terapia, która jako tako uczy Cię rozpoznawania u siebie głodu i sposobów panowania nad emocjami które Ci on wytwarza.
Jeżeli nie ma się jasnej i konkretnej motywacji do takiej terapii to, przykro mi to powiedzieć, trzeba po prostu dostać od życia w dupsko bo inaczej nie ma po co iść na taką terapię.

Ja musiałem przeżyć sytuację, w której trzy dni po tajemniczej sytuacji po której moja dziewczyna nie chciała mnie znać słyszę o tym że ponoć kopałem ją próbującą spać na ziemii i nie reagującą na moje dość niestosowne próby zwrócenia na siebie uwagi, następnie rozpierdalam pół chaty (podobno wyjebałem w zasadzie wszystkie szyby w drzwiach wewnętrznych pięściami, gdy się obudziłem pierwsze co mnie zdziwiło poza rozbitym szkłem to łazienka cała obryzgana po wszystkich ścianach w mojej jak się okazało krwi) - gdyby mi nie powiedziano o tym wszystkim to bym o tym po prostu nie wiedział bo urwał mi się film i nic takiego nie pamiętałem - i doszedłem do wniosku że skoro nigdy na trzeźwo nie robiłem takich rzeczy to coś tu jest nie tak i że to się robi powoli ta patola typu mąż napierdalający żonę i dzieci po pijaku którą zawsze pokazywałem na swoje usprawiedliwienie mówiąc 'ja przynajmniej tak nie robię'. No i nagle gdy mi się wtedy głowa odrobinę otworzyła, skumałem się do reszty ile tak naprawdę ten alkohol zrobił w moim życiu. Też miałem przez dwa lata wcześniej wyrzuty sumienia, poczucie że 'no nie powinienem raczej pić' ale nie zdarzyło się nic konkretnego co skłoniłoby mnie do podjęcia terapii i odrzucenia złudnej myśli 'potrafię to kontrolować'.

Konkrety, konkrety i jeszcze raz konkrety.
  • 984 / 5 / 0
to nie prawda co mówią nam dookoła: "rzuć to stary bo inaczej nie dasz rady, musisz spędzić rok na wygwizdowie bo zdechniesz".

Jeden czy drugi pogadaj z psychiatra,( są niektórzy rozgarnięci) kolesie, ja tak zrobiłem. Może nie zdemolowałem domu (mało brakowało) kiedyś wylądowałem na dołku na nockę żeby przetrzeźwieć do przesłuchania, smutna nocka.

Nie tak strasznie ciężko przestać pić tylko se załatw jakieś dobre tabletki (typu uspokajające benzodiazepiny).

Pamiętaj tylko żeby nie dopijać do nich alkoholu bo będzie przejebane, jak nie dasz rady zamienić alkoholu na benzodiazepiny to broń boże jedno i drugie. Benzo zażywaj maksymalnie miesiąc i zmniejszaj dawki żeby się nie wjebać w lekomanie.

Jak łykniesz małą pigułkę to najwyżej jesteś spokojny wygadany i nie musisz pić alkoholu (no i nie wypada .prowadzić auta) ale jesteś na "lekach" a nie "najebany" naprawdę to pomaga na głód alkoholowy polecam. oczywiście jest ryzyko że się wpierdolisz w jedno i drugie, ale masz też szanse zamiast tego łagodnie odstawić alko. to z autopsji pisze, ale każdy inaczej reaguje. ja mam problem z połączeniem stymulantów z alkoholem i nie wiem co z tym zrobić. nie lubie tego uspokojenia po benzo ani opiatach, ale póki co odstawiam jedno i drugie i benzo mi pomaga

edit: @angeloo, masz racje coś glupoty napisałem-przerobiłem post, mam nadzieję że wyjdzie mi taki plan jak powyżej napisałem :-) bo to mój własny i właśnie go wprowadzam - zatem poprawki w poście są takie że mógłbym pisać w pierwszej osobie ale tak mi się bardziej podoba. pozdro alkoholicy.
Ostatnio zmieniony 03 lutego 2013 przez toshiro mifune, łącznie zmieniany 5 razy.
głupio wyszło...
  • 259 / 1 / 0
Nie rozumiem tego postu,jest trochę nieskładny i cudzysłów się nie kończy,możesz powtórzyć sam sens?
  • 984 / 5 / 0
że benzo pomaga w odstawieniu alkoholu ale trzeba uważać żeby się nie wjebać benzo. biorę 4ty dzień i czuję się dobrze, może jedno piwo dziennie wypiję może nie ale duużo piłem i chcę przestać. benzo mam plan brać 2 maks 3 tygodnie, potem bez alko i benzo, spidy oczywiście też nie. może nie odmówie jak ktoś poczęstuje mj.

Chodzi mi też o to, że żeby się wyleczyć w ośrodku trzeba mieć determinację. jeśli masz tę determinację tu i teraz, to nie musisz iść do ośrodka, taki ułatwiony program dla troche twardych a troche miękkich. Niby w ośrodku w zamknięciu sobie łatwiej odmówisz, ale na wolności jak sobie odmówisz to może się to odbyć dużo bardziej bezboleśnie, załatwisz coś na mieście pójdziesz do pracy (niezobowiązującej) itp do kina , na łyżwy, zyjesz jak człowiek. Możesz sobie nawet łykać jakieś prozaki i benzo codziennie i dalej być urzędasem i inną biurwą. Po alkoholu nie dasz rady wyjątki radzą sobie kilkanaście miesięcy, a tylko ci z plecami jak stodoła w zakładach pracy mogą dłużej pić
Ostatnio zmieniony 03 lutego 2013 przez toshiro mifune, łącznie zmieniany 4 razy.
głupio wyszło...
  • 259 / 1 / 0
Nie nie. Możesz trzymać abstynencję, ale musisz nauczyć się radzić sobie z emocjami,tzw. głodem alkoholowym (czyli wszystkimi emocjami które są nie na miejscu,np. wkurwiam się ale bez konkretnego powodu,boję się chociaż jestem w bezpiecznym miejscu itp.) bo głód alkoholowy przybliża Cię do szybszego bądź późniejszego picia z powrotem lub do popadnięcia w inny nałóg który rozładuje te emocje.Bądź po prostu do ogólnie pojętych trudności w codziennym funkcjonowaniu.

Nie wiem skąd na tym forum się wzięła ta bzdurna opinia że benzo pomaga wyjść z alkoholu,jest to gówno prawda. Benzo pomaga ew. złagodzić objawy zespołu abstynencyjnego (ja np. przed podjęciem terapii i gdy zaczynałem abstynencję po 3 dniach bez snu pojechałem na Srebrzysko gdzie dostałem pakę mdlącego Relanium,pomogło,ale gdy zacząłem spać normalnie bez tego i nie telepałem się,nie było mi to potrzebne,a wręcz uważam że niewskazane byłoby branie tego dalej), branie tego po wyleczeniu AZA,a więc po,ja wiem,paru dniach,max tygodniu,prowadzi imho prostą drogą do wpierdolenia się w benzo które jest chyba jeszcze gorsze (używam słowa chyba ponieważ nie wiem, nie doświadczyłem, czytałem tylko na tym forum opinie byłych heroinistów którzy wyszli z helu a z benzo nie byli w stanie). Bierzmy pod uwagę również to że poza właściwościami leczniczymi w kwestii AZA benzo mają również zastosowanie rekreacyjne, które jest b. podobne w praktyce do alkoholu (to depresant i to depresant tak w uproszczeniu), więc alkoholicy powinni SZCZEGÓLNIE uważać lecząc nawet ten AZA, bo, pomimo ogólnego potencjału uzależniającego benzo który jest,powiedzmy sobie szczerze, ogromny, działanie podobne do alkoholu w wypadku alkoholików potęguje go o miliard.

Ułatwiony program to jest w ośrodku zamkniętym bo tam Cię trzymają za mordę w zamknięciu i nie masz pokusy,program trudny jest w takich ośrodkach jak ten oddział dzienny do którego chodzę, gdzie muszę sobie radzić z gorszym niż w zamkniętych głodem na codzień bo chyba nie będę omijał do końca życia każdego sklepu w którym butelki na półkach mają dla mojej bani napis 'wypij mnie' jak w Alicji w krainie cudów ani chodził poza domem z zawiązanymi oczami bo butelki leżące na ulicy mogą mi przypomnieć smak tego po czym są. To o czym Ty mówisz jest w zasadzie niemożliwe, tak się nie wyleczysz, prędzej czy później wrócisz do tego i tak. Pierwsze niepowodzenie, jak nie pierwsze to dziesiąte, ale jednak. Zakładam jakiś margines 0.01% botów którym taka terapia nie będzie potrzebna i jakimś cudem rzeczywiście przestaną pić i koniec, jakkolwiek liczyć na ten ułamek to trochę tak jak skakać z 9 piętra licząc na to że a nuż przeżyję i skończę jedynie z połamanymi szkitami mogąc się pochwalić kumplom 'noo skoczyłem z 9 piętra'. Naprawdę nie lekceważ tego, leczenie alkoholizmu jest niemożliwie trudne, nie bez powodu 99% alkoholików wraca do picia prędzej czy później. Prawdę mówiąc czasem myślę sobie że wolałbym być chory na raka bo miałbym przynajmniej szansę na wyleczenie raz na zawsze.
  • 984 / 5 / 0
ja liczę na że sasilam ten 0,1 promila w moim wypadku ;-) tak benzo leczę zespół abstynencyjny i mam zamiar 2 tygodnie brać.
głupio wyszło...
  • 3169 / 363 / 0
Zamiary to możesz mieć różne a czy się uda to już osobna kwestia. Ryzykujesz z tymi benzo.
ODPOWIEDZ
Posty: 41 • Strona 4 z 5
Newsy
[img]
Ulubiona muzyka uruchamia układ opioidowy mózgu

Słuchając ulubionej muzyki odczuwamy przyjemność, niejednokrotnie wiąże się to z przeżywaniem różnych emocji. Teraz, dzięki pracy naukowców z fińskiego Uniwersytetu w Turku dowiadujemy się, w jaki sposób muzyka na nas działa. Uczeni puszczali ochotnikom ich ulubioną muzykę, badając jednocześnie ich mózgi za pomocą pozytonowej tomografii emisyjnej (PET). Okazało się, że ulubione dźwięki aktywują układ opioidowy mózgu.

[img]
Ryszard Petru ma już projekt depenalizacji marihuany. Znamy szczegóły

Dopuszczenie posiadania do 15 gramów suszu lub jednego krzaka konopi na własny użytek – to propozycja, którą przedstawi zespół parlamentarny tworzony przez posłów koalicji. Dotarliśmy do szczegółów projektu, które potwierdzają nasze wcześniejsze ustalenia.

[img]
Zamiast paneli podłogowych narkotyki. KAS zatrzymała kontener z marihuaną

Funkcjonariusze Pomorskiego Urzędu Celno-Skarbowego w Gdyni skontrolowali kontener, który przypłynął z Kanady do portu w Gdańsku. Zgodnie z deklaracją, w kontenerze miały być drewniane ekologiczne panele podłogowe, a odbiorcą była firma w Polsce.