2 lata temu zatrzymano mnie z 3 gramami marihuany. Byłem samchodem, lecz samochód stał zaparkowany koło mnie. I została mi pobrana krew, gdyż w chwili strachu jaki mi urządzono po tym(oczywiscie dołek, przeszukanie w domu itp) powiedziałem że kierowałem tym samochodem, i że tydzień przed zatrzymaniem paliłem. Wziołem adwokata. Wyrok za posiadanie mi umorzono, no a na wynik krwi czekam już 2 rok i nic. O co chodzi?
aiwak pisze:no właśnie o to chodzi że dalej mam prawko, bo mi nie zabrali, a czekają na wyniki krwi. Więc jak to? zapomnieli o sprawie? nie wierze...
choć prawdopodobnie zapodziały się gdzieś papiery/próbki i albo się znajdą, albo nie... możliwe też że nic nie wykryto bo błędy się też zdarzają.
Jeśli pobrali krew, to zapewne w celu zbadania obecności THC. Jeżeli wyszłoby że we krwi znajduje się THC, to kolejne pytanie czy byłeś pod wpływem w momencie kierowania pojazdem, czy paliłeś np dzień wcześniej. Jeśli dzień wcześniej to nie wpływało to na prowadzenie pojazdu tego feralnego dnia.
Poza tym, jeśli cisza jest do tej pory, to wydaje mi się, że nie ma się czym przejmować. Albo olali sprawę, albo mają burdel w papierach. Z resztą chyba po 2 latach sprawa ulega przedawnieniu. Mylę się?
http://karneprawo.pl/porady/po-jakim-cz ... 07685.html
A jak wygląda sprawa z przedawnieniem w przypadku takiej sprawy? po 2 latach?
Wiem, że jeżeli sprawę o przyznanie punktów karnych przeciągnie się do 2 lat po popełnieniu wykroczenia, to ulega ona przedawnieniu. Czy tak samo jest w opisanym wcześniej przypadku?
Dlaczego ograniczenie marihuany do listy chorób to katastrofa dla pacjentów – historia Adriana
Pacjenci szukają ulgi w bólu. Jak zmienia się podejście do medycznej marihuany w Polsce
Mąż polskiej noblistki myślał, że "popadł w szaleństwo". Badania nad psychodelikami w PRL
Alkohol daleko od kasy i z brzydką etykietą
Minister Katarzyna Kęcka o walce z piciem w "Miodowej 15".
Chcieli ukryć tony narkotyków w bananach
Peruwiańska policja antynarkotykowa skonfiskowała 3,4 ton kokainy, która miała zostać umieszczona w ładunku bananów przeznaczonych na eksport do Belgii – poinformowały w sobotę czasu lokalnego władze.
Elitarna funkcjonariuszka wpadła po klubowej nocy. Ale to wyrok zaskoczył najbardziej
Dorota K., szerzej znana jako "Doris", była sierżantem w jednym z najbardziej tajnych wydziałów Komendy Stołecznej Policji. Dziś nie łapie już przestępców, teraz bije się w klatkach freak fightowych. Ale to nie sportowy zwrot w jej karierze wywołuje dziś największe emocje, tylko jej sądowa historia. Za posiadanie narkotyków spotkała ją tylko grzywna.
