Dział, w którym omawiane są konkretne kondycje, oraz ich wpływ na i współzależności z efektami środków psychoaktywnych.
ODPOWIEDZ
Posty: 15 • Strona 1 z 2
  • 235 / 27 / 0
Siemka.
Od 3 miesięcy nie biorę fety, nie piję alko, nie palę papierosów ani zioła. Wszystko rzuciłem praktycznie w jednym momencie, jedynie papierosy jakoś w grudniu. W ogóle nie czuję potrzeby brania tych specyfików mimo tego, że mam je pod nosem, wystarczy, że otworze szafkę.
Zmotywowało mnie to, że przez ćpanie i chlanie stałem się imbecylem, nie ogarniałem nic, miałem mętlik w głowie, niczego nie potrafiłem poukładać etc a dodatkowo paranoje, lęki i wychudzony jak pizda. Teraz naprawdę bardzo dobrze się czuję, nie pamiętam kiedy w życiu czułem się tak zajebiście, dodam, że tryb życia -ćpanie,chlanie- prowadziłem przez kilka lat, 3 lata to praktycznie dzień w dzień. Chyba, że miałem takie zjazdy, że nie mogłem wstać tylko spałem 3 doby - to wtedy miałem przerwę 3 doby... Teraz przez ten czas przytyłem 10kg, coś tam sobie w domu ćwiczę i jem, jem, jem i do tego białko.
Wszystko fajnie ale jestem bardzo nerwowy, tz bardzo łatwo można mnie wyprowadzić z równowagi, dosłownie jakąś drobnostką. Jest mi z tym źle bo np. ktoś z bliskich chce dla mnie coś zrobić, np taka sytuacja: ktoś mi coś kupił a ja się przypierdoliłem, że po chuj to kupował, że jak nie wie to niech nie kuluje itp - zachowanie takie jak jakiejś chujozy niewdzięcznej ale taki wybuch gniewu i złości trwa dosłownie moment i w połowie zdania jak już zaczynam morde piłować to jakby dochodzi do mnie, że co ja w ogóle odpierdalam i jak ja się zachowałem właśnie. Przepraszam za moje zachowanie i znowu jestem spokojny, tak jakby nagle odcinało mi te nerwy i wracał spokój.
Albo np z niczego chce mi się płakać i nie mogę się powstrzymać bo w głowie mam jakieś straszne myśli lub przypomina mi się jakie złe rzeczy komuś zrobiłem. To jest strasznie męczące bo czuję się niby tak jak by mnie nie było albo nie widzę sensu w tym swoim funkcjonowaniu ale też nie mogę sobie wybaczyć, nie mogę przeboleć tego wszystkiego co do tej pory robiłem, że większość swojego życia miałem na wszystko wyjebane, że wszystko było ważniejsze tylko nie rodzina, że rodzeństwo dorosło a mnie nie było, że pamiętam je jako młodego knypka, którego wkurwiałem albo się szarpałem z nim a teraz jest już dorosły - i nawet teraz jak to piszę to mam łzy w oczach.
Nie potrafię sobie z tym wszystkim poradzić. Chciałem się powiesić tylko takie kołki w ścianie puściły i się zerwało. Dodatkowo jak ktoś gdzieś zapuka, zadzwoni nagle to mało co mi serce nie wyskoczy, wydaje mi się, że sąsiedzi o mnie gadają w bloku - myślę, że tylko mi się wydaje no ale to jest denerwujące, nie jest to tak, że cały czas tylko takie jakby wyrywki typu: "No, na górze jest, przyjechał", "Taa, siedzi siedzi, w kuchni jedzenie robi" - wiem, że to głupie ale mnie to strasznie wkurwia. Dodam, że przeżyłem też sporo stresu bo np. za granicą odbywała się produkcja, ktoś wjechał i chciał zabić, a nawet jeśli nie chciał to wyglądało jak by chciał, skończyło się wpierdolem lekkim - takich sytuacji stresujących w przeciągu kilku lat kilka było, jak zawsze przy takim stylu życia. Tylko też moje zachowanie było nieadekwatne do sytuacji bo wtedy po prostu czekałem co się w końcu stanie ale chuj w to. I to nie są moje wymysły tylko realne sytuacje.
Zastatawiam się czy nie iść do psychiatry bo psychicznie naprawdę ciężko mi jest normalnie funkcjonować. A jeśli pójść to czy mam powiedzieć to wszystko czy jak tam w ogóle jest? Ten stan nie utrzymuje się przez cały czas, to są po prostu takie napady. Jest normalnie, normalnie a nagle znikąd żal, smutek, płacz i za chwile znowu normalnie i tak jak by to przed chwilą w ogóle się nie stało. Nawet ciężko jest mi to wytłumaczyć normalnie logicznie bo to dla mnie nie jest w ogóle logiczne i normalne. A i jeszcze zapomniałem, mam problemy ze snem. Raz mogę nie spać dobę, następnie np. zasypiam o 6 rano i budzę się o 10 rano i tak jest cały czas, nie konkretnie o tych porach ale mam całkowicie poprzestawiane to wszystko raz wcale nie śpie, raz 2 godziny a raz w dzień się na chwilę położę. To też jest bardzo uciążliwe. Za jakieś 2 tygodnie już myślę, że pójdę do pracy to może to się jakoś zmieni ale tak czy inaczej jest to bardzo uciążliwe wszystko.
Ostatnio zmieniony 01 lutego 2019 przez ROAT, łącznie zmieniany 1 raz.
  • 1858 / 180 / 0
Rzadko chce mi się już tu pisać (Ba, w ogóle nic mi się nie chce), ale mam podobnie więc przynajmniej nie będziesz mieć poczucia, że jesteś sam

Od końca grudnia zero używek, z nikotyną mam problem ale też próbuje ją rzucić. Objawy to chroniczny lęk, brak celu, brak motywacji, poczucie bezsilności i bezsensu. Nie jest to związane bezpośrednio z zerwaniem z używkami, ale z sytuacjami jakie miały miejsce z ich powodu. Nie potrafię sobie z tym poradzić, nie potrafię sobie wybaczyć, dodatkowo bezsenność

Bez zbędnego pierdolenia, żeby nie zaśmiecać swoimi przeżyciami, bo nikogo to nie obchodzi. W pierwszej kolejności mimo wszystko dobrze by było wybrać się do psychiatry. Nie jest do nasza główna baza do działania, ale to może pomóc, żeby w ogóle zacząć coś robić z życiem

Ja zachęcam do ćwiczeń, głównie wytrzymałościowe, bo o wiele lepiej wpływają na ciało, albo siłka, a najlepiej obie opcje. Dorzucasz dietę, i masz już jakiś początkowy cel, coś, czym możesz chociaż trochę się zająć. Chęć robienia postępów będzie dodatkową motywacją. Ćwiczenia też ogarniają trochę chemie w mózgu, i poprawiają/stabilizują nastrój. Jak chcesz się leczyć i czuć lepiej to powiedziałbym psychiatrze jak jest. Narkotyki lepiej pominąć, bo pewnie byś dostał łatkę ćpuna

Będziesz mniej zestresowany, skoczy Ci samoocena, wtedy pewnie zrobi się miejsce na jakieś relacje towarzyskie, albo pojawi się zainteresowanie innymi czynnościami
Ostatnio zmieniony 01 lutego 2019 przez LiquidStranger, łącznie zmieniany 1 raz.
Zakonnik Wielu Zakonów
Tak zwany Wielozakonnik
Z tytułem Zakonnego Doktorka
  • 1863 / 698 / 0
Idż do psychiatry i opowiedz mu to, co nam opisałeś.
"Na nic mi terapia,
mam zatrute złem DNA,
genetyczny krwi sabotaż,
samozwańczy świr..."
  • 235 / 27 / 0
01 lutego 2019SampleTube pisze:
Właśnie zapomniałem dodać, przytyłem 10kg jak narazie, samym jedzeniem i normalnym funkcjonowaniem - tylko, że wcześniej przez moją lote to na pewno tyle schudłem. Tak samo mam ze snem, w ogóle nie mogę spać bo czuję niepokój a jak nie czuje niepokoju to po prostu mam spierdzielony cały ten zegar, raz prześpie się 2 godziny, raz 5 i to o różnych porach dnia lub nocy.
W ogóle to jest możliwość, że tak już mi zostanie do końca życia i nie da się wynormalnieć? Jakoś nie reagować tak jak ja reaguję, jak opisałem?
  • 1858 / 180 / 0
Ogarniesz to, jak się ustabilizujesz, i ustabilizujesz życie ogólnie. To wszystko jest w głowie. Zawsze miałem predyspozycje nerwicowe, to się kurwa doprosiłem. U Ciebie wydaję się być bardzo podobnie. Kiedyś miałbym wyjebane na takie spanie, albo na to, ile przesypiam. Nawet bym się cieszył, że więcej czasu funkcjonuje (Chociaż obecnie funkcjonowaniem bym tego nie nazwał, prędzej egzystowanie)

Teraz, jak tylko myślę o tym jak chujowo i mało sypiam, to z bomby czuję się gorzej. Czasami śnią mi się koszmary, a nawet jeżeli nie, to i tak budzę się jakiś taki zjebany, i z wysokim ciśnieniem. Jedyna ucieczka, sen, nawet to już kurwa nie daje odpoczynku, a czasami sen sam w sobie nie jest w ogóle osiągalny. Uderzenia gorąca, skoki ciśnienia na tle nerwowym - masz tak? Bo ja na przykład od dłuższego i z tym mam problem x)

Generalnie obawiam się, że bez wsparcia farmakologicznego się nie obędzie, żeby chociaż ten sen pierdolony ogarnąć, ustabilizować. To taka podstawa według mnie, już nawet świadomość, że się przespało 6-8 godzin jest budująca. Zwykły pierdolony sen jest już oznaką dobrego ducha, i że idzie się w dobrym kierunku

Ja też muszę zacząć iść w tę stronę, bo kurwa ciężko tak żyć. Myślę o samobójstwie, ale byłby to za duży ciężar dla rodziny. Fakt, że myślę w ten sposób nie pod względem uczuciowym, a logicznym i przez wewnętrzne poczucie, że tak po prostu nie mogę, też dobija. Gdybym nie miał nikogo, przejebałbym ostatnie pieniądze na wjebanie się w heroinę, a później się zabił
Zakonnik Wielu Zakonów
Tak zwany Wielozakonnik
Z tytułem Zakonnego Doktorka
  • 235 / 27 / 0
Dobrze powiedziałeś, to nie funkcjonowanie normalne tylko egzystowanie. Jem bo jem itp ale to nie jest normalne funkcjonowanie. Uderzeń gorąca nie mam ani chyba skoków ciśnień. Natomiast często jest mi gorąco, kaloryfery zakręcone, uchylone okno a np. ktoś z salonu mówi, że piździ w domu. No a mi gorąco jest w tym pokoju w którym zakręcone kaloryfery i uchylone okno. W nocy już nawet na podłodze się kładłem bo myślałem, że wtedy będę spać normalnie. To wszystko nie tyle mnie męczy fizycznie co psychicznie. Też jestem przekonany, że gdybym spał to czułbym się lepiej. Też często ściska mnie w głowie - nie wiem jak to określić. Też zauważyłem, że właśnie te gadki w głowie "on jest, przyjechał" pojawiają się często - w sumie nasilają się jak jestem zmęczony właśnie, w nocy jak jest cicho, chciałbym pójść normalnie spać ale nie mogę bo mnie to wkurwia jak coś słyszę. Próbowałem zawsze zasypiać ze słuchawkami, żeby coś mi gadało i odwracało moje skupienie abym nie skupiał się na tych gadkach w głowie no ale wtedy z kolei też nie śpię bo się zastanawiam i myślę, chuj, że gra coś na tych słuchawkach jak nawet nie wiem co ja słucham bo myślę o czymś innym. A w ogóle jak np. nic na słuchawkach nie leci a włożę je do uszu to kurwa te głosy jeszcze bardziej słyszę O.o No i widzę jak chaotycznie wyrażam to co chcę przekazać, nawet własnie teraz jak piszę ten komentarz, piszę wszystko jak leci z bomby co myślę bo jak bym zaczął to układać w ładne zdanie to bym zapomniał co chciałem napisać albo bym edytował po naście razy post bo by mi się przypomniało co miałem na myśli i co chciałem jeszcze pisać. Irytuje mnie to wszystko w chuj.
  • 142 / 35 / 0
Pracujesz czy uczysz się?
  • 235 / 27 / 0
Mam prawie 30 lat i nie pracowałem normalnie przez kilka lat a jeśli pracowałem to przez kilka dni lub ewentualnie tygodni - aby doprowadzić się do normalnego stanu albo jak mi się nudziło już. Tylko jak rzuciłem dotychczasowe zajęcia to nagle to wszystko zaczęło się dziać. Na ten moment czuję po prostu pustkę. Takie jestem bo jestem i nic więcej. Pójdę do pracy ale dopiero za około 2 tygodnie. Chciałbym już dawno pracować ale niestety muszę czekać.
  • 1858 / 180 / 0
To zanim zaczniesz robotę to pójdź akurat do psychiatry
Zakonnik Wielu Zakonów
Tak zwany Wielozakonnik
Z tytułem Zakonnego Doktorka
  • 3395 / 527 / 2
ileki.i jak tam kolego pracujesz? Co słychać?
"Ty mi powiesz nie rób nic: ja Ci powiem i tak już wiele zrobiłeś."
ODPOWIEDZ
Posty: 15 • Strona 1 z 2
Artykuły
Newsy
[img]
Jacht z kokainą o wartości 80 milionów funtów zmierzał w stronę Wielkiej Brytanii

Prawie tona „narkotyku klasy A” została znaleziona na jachcie płynącym z wysp karaibskich do Wielkiej Brytanii. Jej rynkowa wartość została oszacowana na 80 milionów funtów.

[img]
Handel narkotykami: Rynek odporny na COVID-19. Coraz większe obroty w internecie

Dynamika rynku handlu narkotykami po krótkim spadku w początkowym okresie pandemii COVID-19 szybko dostosowała się do nowych realiów, wynika z opublikowanego w czwartek (24 czerwca) przez Biuro Narodów Zjednoczonych ds. Narkotyków i Przestępczości (UNODC) nowego Światowego Raportu o Narkotykach.

[img]
Meksyk: Sąd Najwyższy zdepenalizował rekreacyjne spożycie marihuany

Sąd Najwyższy zdepenalizował w poniedziałek rekreacyjne spożycie marihuany przez dorosłych. Za zalegalizowaniem używki głosowało 8 spośród 11 sędziów. SN po raz kolejny zajął się tą sprawą, jako że Kongres nie zdołał przyjąć stosownej ustawy przed 30 kwietnia.