Dział, w którym omawiane są konkretne kondycje, oraz ich wpływ na i współzależności z efektami środków psychoaktywnych.
ODPOWIEDZ
Posty: 128 • Strona 1 z 13
  • 174 / 36 / 0
Cześć. Z góry przepraszam za tak długi post, ale sytuacja jest poważna, dlatego staram się dobrze ją opisać. Zdecydowałem się założyć ten wątek i w miarę upływu czasu aktualizować go o wszystkie informacje, problemy z mojego życia, potraktować go jako swego rodzaju terapię poza lekarzami itp. Jednak aktualnie, w pierwszym poście, skupić chcę się na tym, co w tym momencie jest najważniejsze. Napisałem już kilka wątków z prośbą o pomoc na tym forum, ale stwierdziłem, że zamiast zakładać co chwilę kolejny, mógłbym stale aktualizować ten. Nie przedłużając, końcem ubiegłego roku udałem się do psychiatry, powód: bardzo nasilona nerwica natręctw, lęki i depresja, fobia społeczna, generalnie wszystkie zaburzenia depresyjne na raz. Lekarz przepisał mi sertralinę w dawce 50mg. Pierwsze tygodnie, wiadomo, okropne skutki uboczne, każdy wie o co chodzi. Lek nie działał, ja wskoczyłem sobie na 100mg i po ok. tygodniu nastąpił cud, wszystkie dolegliwości zniknęły, stałem się nowym, szczęśliwym człowiekiem, byłem w stanie zrobić wszystko. Miałem tylko kłopot z zaśnięciem, dopisany został trazodon. Okazało się, że uboki po nim miałem przeokropne, jakieś trzęsawy, potliwość i w ogóle, więc odstawiłem. Ale po tym problem do końca nie zniknął, bo czułem się bardzo źle, jeszcze gorzej niż przed rozpoczęciem brania sertraliny. Mijały tygodnie, a stan ten sam. Zdecydowałem, że stopniowo ją odstawię, może to jakoś pomoże. I, ku mojemu zdziwieniu, moje przekonanie okazało się trafne, zacząłem znów czuć się wspaniale, cały podniecony, bezsenność na maksa. Jednak mijały dni, tygodnie, a mój stan znów zaczął się pogarszać. Po jakichś, no nie wiem, dwóch miesiącach, zacząłem czuć się tragicznie - natręctwa walnęły z co najmniej podwojoną siłą, depresja, fobia itd też. Zacząłem znowu brać sertralinę, stopniowo wchodząc na moje wcześniejsze 100mg. Efekt - tym razem uboki jeszcze gorsze, stan tragiczny, doszły jakieś dziwne odruchy, tzn. wzdryga mną, pojawiają się ruchy twarzy, tzn. nos mi skacze, coś w ten deseń. Po jakimś miesiącu coś walnęło - zacząłem czuć się lepiej. Ale było to złudne, okazało się, że zaczęły pojawiać się u mnie stany kilkudniowego względnie dobrego stanu zdrowia, później dwa tygodnie męk, z czasem tendencja do gorszego samopoczucia się zwiększała. Nie dość, że dokuczały mi natręctwa, okropnie dziwaczne sny i cała reszta tych gówien, to zaczęły nękać mnie straszne, filozoficzne myśli typu "po co to wszystko, za kilka miliardów lat życie przestanie istnieć" albo "tylko na siebie mogę liczyć, wszyscy mnie tylko dobijają, nie chcą mi pomóc, tylko jeszcze mnie gnębią (bo tak w sumie jest)". Dosięgnęły mnie tego typu paranoje, myślę ciągle o tym, że jak się w końcu nie wyleczę, to zginę, bo słabi są skazani na śmierć, selekcja naturalna sobie ze mną poradzi, różne obsesje, myśli samobójcze. Nie wytrzymałem, poszedłem po coś nowego do psychiatry. Przepisał mi 50mg fluwoksaminy, później wskoczyć na 100, jeśli nie pomoże. I tu nastąpiła dziwna rzecz, bo przy zmianie z sertraliny na fluwoksaminę poczułem chwilową ulgę. Może nie było super, ale trochę odetchnąłem, zacząłem spać całymi dniami. No ale cóż, minęło może kilka dni i nastąpił nawrót. Wskoczyłem na 100 mg, być może na chwilkę się poprawiło i znowu nawrót. Pomyślałem, że może wysokie dawki na mnie podziałają, więc spróbowałem 150mg, co było złym pomysłem. Czułem się tak okropnie, że myślałem, że już dłużej nie wytrzymam i walnę sobie jakąś wysoką dawkę benzo, żeby na chwilę skrócić sobie cierpienia. A, zapomniałbym, lekarz oprócz fluwoksaminy przepisał mi jeszcze alprę w tabletkach 0,5mg doraźnie. Próbowałem 0,5mg i 1 mg, nie działa na mnie nic. A teraz cierpię tym bardziej, że wszystko to trwa już naprawdę długo, a wizja niewyleczenia się przez okres letni, kiedy najlepiej wyjść z domu i coś porobić, dalszego siedzenia w domu z paranojami i bolącą głową jest dla mnie okropna, mam ochotę się zabić. Zastanawia mnie ta korelacja, poprawa samopoczucia przy odstawianiu i zmienianiu dawek. Dodam, że mam jakiś problem z dopaminą, o czym może świadczyć np. co chwilę zmiana poziomu libido - raz jest całkiem wysokie, raz zerowe. Zastanawiam się, czy ja nie powinienem leczyć się jakimiś neuroleptykami, może sulpiryd? Skoro ssri już właściwie na mnie nie działa, to może mam jakieś zaburzenia paranoidalne i powinienem leczyć się czymś innym, nie wiem. W czwartek idę znowu na wizytę i nie wiem co mu zaproponować, nie wiem już co robić, dlatego proszę Was o pomoc. A, dodam jeszcze, że mam przeogromny kłopot z łojotokowym zapaleniem skóry, spowodowany właśnie zaburzeniami psychicznymi. Kłopot znika wraz z zanikaniem problemów z psychiką. Na Wikipedii piszą, że łojotokowe zapalenie skóry pojawia się przy m.in. schizofrenii. Ale to Wikipedia. W każdym razie jeszcze raz proszę Was o pomoc.
Uwaga! Użytkownik mrwelladjusted nie jest już aktywny na hyperrealu. Nie odpowie na próbę kontaktu, ani nie przeczyta odpowiedzi na post.
  • 2931 / 798 / 5
Wiesz, my to sobie pospekulować co najwyżej możemy ale jak patrzę na robotę psychiatrów w Holandii (szuka w podręczniku do czego pasują objawy, chuja wie o lekach, które przepisuje itp.) to lepiej żeby ci forumowicze doradzali heh
Dla mnie to wygląda na ChAD z nieregularnymi epizodami. Brane "leki" triggerują tymczasową manię, po której następuje klasyczny dołek. Opis zmian libido też pasi - jak to stwierdził, któryśtam bipolarny na YT - wyruchasz wszystko, nawet krzesło. No, a jak wpadasz w dołek to nie ruchniesz niczego hehehe
"Zdecydowałem, że stopniowo ją odstawię, może to jakoś pomoże. I, ku mojemu zdziwieniu, moje przekonanie okazało się trafne, zacząłem znów czuć się wspaniale, cały podniecony, bezsenność na maksa. Jednak mijały dni, tygodnie, a mój stan znów zaczął się pogarszać. Po jakichś, no nie wiem, dwóch miesiącach, zacząłem czuć się tragicznie - natręctwa walnęły z co najmniej podwojoną siłą, depresja, fobia itd też. Zacząłem znowu brać sertralinę, stopniowo wchodząc na moje wcześniejsze 100mg. Efekt - tym razem uboki jeszcze gorsze, stan tragiczny, doszły jakieś dziwne odruchy, tzn. wzdryga mną, pojawiają się ruchy twarzy, tzn. nos mi skacze, coś w ten deseń. Po jakimś miesiącu coś walnęło - zacząłem czuć się lepiej. Ale było to złudne, okazało się, że zaczęły pojawiać się u mnie stany kilkudniowego względnie dobrego stanu zdrowia, później dwa tygodnie męk, z czasem tendencja do gorszego samopoczucia się zwiększała. " To takie typowe objawy ChAD.
Mojej dziewczynie najlepiej pomógł lit, do tego stabilne życie tj. wstajesz rano, zwlekasz dupsko z wyra, śniadanie, praca, powrót, gotujesz obiad, jesz, oglądasz jakiś serial na netflixie/robisz cokolwiek fajnego, idziesz spać>>>> wstajesz rano...
To samo leki - bierzesz ustaloną dawkę i tyle. U mojej szalonej trwało to chwilę zanim się unormowało, jeszcze kwetę jej dojebał ale po tygodniu czy dwóch odstawiliśmy, bo jedyne co miała to brain zapsy, spanie po 16h na dobę i przyjebanie, taki zombie-mode
Ogólnie to nie spodziewaj się szybkiego powrotu do zdrowia (w sumie nie wiem skąd ci się to wzięło, czy od ćpania czy od urodzenia czy chuj wie co) ani poprawy. Tutaj trzeba czasu i cierpliwości - u mojej jakieś pół roku było trzeba na jako-tako normalny stan. Ja sam mam ChAD ale... eeeee… wyjebane mam już w to, stwierdziłem, że jebać i nie każdy może mieć tak fajnie/chujowo jak by i... koniec huśtawek nastroju, żadnej manii, żadnych dołków, remisja.
Trzymaj się!
PS.
"filozoficzne myśli typu "po co to wszystko, za kilka miliardów lat życie przestanie istnieć" "
To i tak pozytywnie dosyć, u mnie klasyczne - po co cokolwiek jak i tak zdechnę i chuj

@london

umrzyj
Narkotyki są dla przegranych
  • 33 / 1 / 0
Mi to wygląda na zwykłe zaburzenia lękowo depresyjne kolego, nic innego tutaj nie opisujesz. Za bardzo mieszasz lekami i dawkami, na po działanie leku czasami trzeba poczekać, a czasami poporostu ciężko dobrać coś co poporostu zadziała. Polecam Ci tak od siebie forum zaburzeni.pl, nie wkrecaj się tu w forumowe diagnozy :)
  • 174 / 36 / 0
Jeśli chodzi o ChAD, to raczej powątpiewam. Trochę się nawet zgadza, zważając na te wahania nastrojów, ale to nie jest tak, że przy zmianie leków/dawek pojawiają się u mnie epizody maniakalne. Po prostu mi się poprawia, ot tyle. Są obsesje, natręctwa itd., a po zmianie leku delikatnie mi się poprawia, tzn. trochę się relaksuję, ale nie jest to nic, co można by było nazwać epizodem maniakalnym. Wręcz przeciwnie, po prostu objawy odrobinę maleją, ale nadal występują, tyle że idzie jeszcze w miarę wytrzymać, w spokoju poleżeć. A jeśli chodzi o sytuację, w której po odstawieniu sertraliny właśnie wystąpił u mnie owy epizod maniakalny bądź zwyczajna poprawa nastroju, to mam wrażenie, choć się nie znam, że w jakiś sposób wpływ ma na to gwałtowna zmiana stężenia neuroprzekaźnika, chwilowe podniecenie, a później powrót koszmaru, ja bym tak to zdefiniował. A jeśli chodzi o zbyt gwałtowne zmiany dawek i leków, to nie sądzę, żeby to było przyczyną. W ciągu ponad pół roku brałem tylko sertralinę i fluwoksaminę. sertralinie dawałem szansę miesiącami, fluwoksaminie już dobre kilka tygodni, co może faktycznie nie jest jakoś bardzo długim okresem, ale powinienem się przynajmniej trochę wyciszyć, a ze mną jest coraz gorzej. Oczywiście wsparcie na forach poświęconych zaburzeniom i inne terapie są czymś jak najbardziej dobrym, ale niewiele mi to da w sytuacji, kiedy nie potrafię wyjść z domu, a sama wizyta u psychiatry to dla mnie droga przez mękę.
Uwaga! Użytkownik mrwelladjusted nie jest już aktywny na hyperrealu. Nie odpowie na próbę kontaktu, ani nie przeczyta odpowiedzi na post.
  • 33 / 1 / 0
A myślałeś o terapi?
  • 33 / 1 / 0
Przeciw obsesyjnie i na natretne myśli podobno abilifi tak do 15mg ale co do leków jest tu więcej znawców. Zawsze też możesz spróbować coś mniej selektywnego np anafranil albo paro.. Z lekami jest loteria, mechanizmów działania multum, 5 nie pomoże a 6 zaskoczy
  • 2 / / 0
25 czerwca 2018mrwelladjusted pisze:
Cześć. Z góry przepraszam za tak długi post, ale sytuacja jest poważna, dlatego staram się dobrze ją opisać. Zdecydowałem się założyć ten wątek i w miarę upływu czasu aktualizować go o wszystkie informacje, problemy z mojego życia, potraktować go jako swego rodzaju terapię poza lekarzami itp. Jednak aktualnie, w pierwszym poście, skupić chcę się na tym, co w tym momencie jest najważniejsze. Napisałem już kilka wątków z prośbą o pomoc na tym forum, ale stwierdziłem, że zamiast zakładać co chwilę kolejny, mógłbym stale aktualizować ten. Nie przedłużając, końcem ubiegłego roku udałem się do psychiatry, powód: bardzo nasilona nerwica natręctw, lęki i depresja, fobia społeczna, generalnie wszystkie zaburzenia depresyjne na raz. Lekarz przepisał mi sertralinę w dawce 50mg. Pierwsze tygodnie, wiadomo, okropne skutki uboczne, każdy wie o co chodzi. Lek nie działał, ja wskoczyłem sobie na 100mg i po ok. tygodniu nastąpił cud, wszystkie dolegliwości zniknęły, stałem się nowym, szczęśliwym człowiekiem, byłem w stanie zrobić wszystko. Miałem tylko kłopot z zaśnięciem, dopisany został trazodon. Okazało się, że uboki po nim miałem przeokropne, jakieś trzęsawy, potliwość i w ogóle, więc odstawiłem. Ale po tym problem do końca nie zniknął, bo czułem się bardzo źle, jeszcze gorzej niż przed rozpoczęciem brania sertraliny. Mijały tygodnie, a stan ten sam. Zdecydowałem, że stopniowo ją odstawię, może to jakoś pomoże. I, ku mojemu zdziwieniu, moje przekonanie okazało się trafne, zacząłem znów czuć się wspaniale, cały podniecony, bezsenność na maksa. Jednak mijały dni, tygodnie, a mój stan znów zaczął się pogarszać. Po jakichś, no nie wiem, dwóch miesiącach, zacząłem czuć się tragicznie - natręctwa walnęły z co najmniej podwojoną siłą, depresja, fobia itd też. Zacząłem znowu brać sertralinę, stopniowo wchodząc na moje wcześniejsze 100mg. Efekt - tym razem uboki jeszcze gorsze, stan tragiczny, doszły jakieś dziwne odruchy, tzn. wzdryga mną, pojawiają się ruchy twarzy, tzn. nos mi skacze, coś w ten deseń. Po jakimś miesiącu coś walnęło - zacząłem czuć się lepiej. Ale było to złudne, okazało się, że zaczęły pojawiać się u mnie stany kilkudniowego względnie dobrego stanu zdrowia, później dwa tygodnie męk, z czasem tendencja do gorszego samopoczucia się zwiększała. Nie dość, że dokuczały mi natręctwa, okropnie dziwaczne sny i cała reszta tych gówien, to zaczęły nękać mnie straszne, filozoficzne myśli typu "po co to wszystko, za kilka miliardów lat życie przestanie istnieć" albo "tylko na siebie mogę liczyć, wszyscy mnie tylko dobijają, nie chcą mi pomóc, tylko jeszcze mnie gnębią (bo tak w sumie jest)". Dosięgnęły mnie tego typu paranoje, myślę ciągle o tym, że jak się w końcu nie wyleczę, to zginę, bo słabi są skazani na śmierć, selekcja naturalna sobie ze mną poradzi, różne obsesje, myśli samobójcze. Nie wytrzymałem, poszedłem po coś nowego do psychiatry. Przepisał mi 50mg fluwoksaminy, później wskoczyć na 100, jeśli nie pomoże. I tu nastąpiła dziwna rzecz, bo przy zmianie z sertraliny na fluwoksaminę poczułem chwilową ulgę. Może nie było super, ale trochę odetchnąłem, zacząłem spać całymi dniami. No ale cóż, minęło może kilka dni i nastąpił nawrót. Wskoczyłem na 100 mg, być może na chwilkę się poprawiło i znowu nawrót. Pomyślałem, że może wysokie dawki na mnie podziałają, więc spróbowałem 150mg, co było złym pomysłem. Czułem się tak okropnie, że myślałem, że już dłużej nie wytrzymam i walnę sobie jakąś wysoką dawkę benzo, żeby na chwilę skrócić sobie cierpienia. A, zapomniałbym, lekarz oprócz fluwoksaminy przepisał mi jeszcze alprę w tabletkach 0,5mg doraźnie. Próbowałem 0,5mg i 1 mg, nie działa na mnie nic. A teraz cierpię tym bardziej, że wszystko to trwa już naprawdę długo, a wizja niewyleczenia się przez okres letni, kiedy najlepiej wyjść z domu i coś porobić, dalszego siedzenia w domu z paranojami i bolącą głową jest dla mnie okropna, mam ochotę się zabić. Zastanawia mnie ta korelacja, poprawa samopoczucia przy odstawianiu i zmienianiu dawek. Dodam, że mam jakiś problem z dopaminą, o czym może świadczyć np. co chwilę zmiana poziomu libido - raz jest całkiem wysokie, raz zerowe. Zastanawiam się, czy ja nie powinienem leczyć się jakimiś neuroleptykami, może sulpiryd? Skoro ssri już właściwie na mnie nie działa, to może mam jakieś zaburzenia paranoidalne i powinienem leczyć się czymś innym, nie wiem. W czwartek idę znowu na wizytę i nie wiem co mu zaproponować, nie wiem już co robić, dlatego proszę Was o pomoc. A, dodam jeszcze, że mam przeogromny kłopot z łojotokowym zapaleniem skóry, spowodowany właśnie zaburzeniami psychicznymi. Kłopot znika wraz z zanikaniem problemów z psychiką. Na Wikipedii piszą, że łojotokowe zapalenie skóry pojawia się przy m.in. schizofrenii. Ale to Wikipedia. W każdym razie jeszcze raz proszę Was o pomoc.
Jakbyś potrzebował pogadać to pisz. Mi kiedyś zdiagnozowali Chad z epizodami psychotycznymi a tak naprawdę miałem delirium tremens. Bezsenność też przerabiałem do ogarnięcia to jest tylko trzeba dużo silnej woli i wsparcia otoczenia. Obecna lekarz twierdzi ,że po prostu nadużywałem substancji psychoaktywnych i trochę beret poryło .Pilnuję się i mam już 4 lata spokój - bez ekscesów. Czasami zwykła rozmowa potrafi dużo pomóc no i zmiana stylu życia.
Świat pędzi do przodu, my razem z nim a wątroba - puchnie.3/4
  • 174 / 36 / 0
Minęła noc, bardzo bezsenna, po niej dzień z godziny na godzinę coraz gorszy i doszedłem do wniosku, że to może faktycznie być ChAD, ale u mnie wygląda to jakoś inaczej niż opisywane jest w Internecie, bo nie występują u mnie epizody maniakalne. Owszem, raz jak odstawiłem sertralinę pojawił się u mnie taki epizod, to na pewno, bo byłem bardzo śmieszkowaty, pewny siebie, odwalałem głupoty i zero snu dosłownie. Pojawiła się u mnie też taka myśl, że to pierwsze zadziałanie na mnie sertraliny nie było wynikiem złagodzenia skutków tych standardowych zaburzeń lękowych, tylko właśnie po załączeniu się leku wystąpił u mnie taki epizod manii. Dwubiegunówka u mnie brzmi całkiem sensownie, bo jeszcze wczoraj czułem się źle, ale względnie dało się przeżyć, nawet od czasu do czasu udało mi się zaśmiać. I w związku z delikatnie poprawionym stanem psychiki nadeszła bezsenna noc, po której stopniowo zaczynam czuć się coraz gorzej, dzisiaj cały się pocę, jestem rozdrażniony, no i generalnie mi się pogarsza. I od kilku miesięcy jest to u mnie standard - z jakiś tydzień okropnych męczarni, później kilka dni jest takich, że też jest źle, ale idzie przynajmniej pooglądać coś na YouTubie, obsesje aż tak nie męczą. Jeśli chodzi o terapię, to oczywiście mam zamiar się udać, tylko najpierw muszę znaleźć coś, co pozwoli mi zacząć wychodzić z domu i jako tako mnie ustabilizuje. Zastanawiam się też co mógłbym powiedzieć na tej wizycie u psychiatry za dwa dni. Zasugerować mu po prostu, że być może mam ChAD czy może pozwolić mu samemu dojść do wniosków po kolejnym opisaniu dolegliwości i sprawdzić, co mu przyjdzie do głowy?
Uwaga! Użytkownik mrwelladjusted nie jest już aktywny na hyperrealu. Nie odpowie na próbę kontaktu, ani nie przeczyta odpowiedzi na post.
  • 5 / 1 / 0
Zasugerować zawsze można, czytając ten opis nie można wykluczyć ChAD, i włączenie litu bardzo wtedy pomaga, zaufaj lekarzowi, czasem to trochę trwa zanim utrafi się w lek, często dobiera się metodą prób i błędów. Dobrze działają mniej selektywne leki jak trójpierścieniowe lub SNRI ( wenlafaksyna). Trazodon bardzo chwalę i sądzę że objawy które miałeś po jego włączeniu to były objawy po sertralinie, a nie po trazodonie. Mi trazodon dołączony do SSRI bardzo pomógł, bo na samym SSRI była poprawa tak na 50-60% a po dołączeniu trazodonu prawie zupełnie wyzdrowiałam, i rozwiązał problem bezsenności. Podobnie mirtazapina, z tym że tyłam mocno po niej, ale potencjał antydepresyjny ma bardzo duży. Co do krótkotrwałej poprawy nastroju po odstawieniu SSRI to masz rację, jest to związane z nagromadzeniem neuroprzekaźników z mózgu i chwilową nierównowagą. Moje ostatnie odkrycie to leczenie mega dawkami witaminy B3 czyli niacyną. Poczytaj o tym na necie. Niacyna jest dostępna bez recepty, można ją łączyć z lekami wszystkimi bez problemu, więc możesz to robić sam we własnym zakresie. Niacyna działa dobrze we wszystkich chorobach psychicznych-zarówno w nerwicach, depresjach jak i schizofreniach, uzależnieniach. Podobno każdy człowiek który ma "coś nie tak z głową" ma niedobory witaminy B3. Ja zaczęłam testować, już 2 tyg. jestem na niacynie w dawce 500mg/dobę i już zaczynam zauważać pierwsze pozytywne efekty, chociaż dawka jeszcze mała. Zrobiłam się spokojniejsza, zmniejszył się lęk i depresja, znacznie zmniejszyły się fobie. Zamierzam podnieść dawkę do 2g/dobę i brać ją ok. 2 miesiące. Niacyna działa w miarę szybko, jak ma zadziałać, to za ok. 1 miesiąc najpóźniej zadziała.Poczytaj o badaniach Abrama Hofera. Pozdrawiam i życzę zdrowia.
  • 174 / 36 / 0
Niestety, okazało się, że mój lekarz nie przyjmował w ostatni czwartek - ciekawe dlaczego, może mecz oglądał, może mu się nie opłacało, no ale mniejsza. Mam go odwiedzić we wtorek i na pewno zasugeruję mu tę dwubiegunówkę. Dzięki za wyczerpującą wypowiedź, Paraskiewa. Informacje o tej witaminie B3 i badaniach Abrama Hofera wydają się być bardzo intrygujące i z pewnością trochę poeksperymentuję. Wcześniej padło pytanie skąd wzięły się u mnie wszystkie te zaburzenia. Od kiedy pamiętam, zawsze było ze mną coś nie tak, nie byłem może jakiś nienormalny, nie było mi szczególnie ciężko dostosować się do otoczenia, ale zawsze odczuwałem tę odmienność, wiedziałem że jest ze mną coś nie tak. Już mając zaledwie kilka lat występowały u mnie zachowania typowo nerwicowe, po części aspołeczne, a wszystko rok po roku postępowało. Coraz większe natręctwa, kompulsywne wykonywanie czynności, aspołeczność, zespół jelita drażliwego, później jeszcze depresja i tak w latach 2015 do obecnego zaczynałem z człowieka zamieniać się w maszynę przetrwania. Czy problem występuje w genach? Być może, ale faktem jest, że nigdy moje życie nie wyglądało tak, jak powinno. Uważam, że wychowałem się we względnie patologicznej rodzinie - względnie, bo choć rodzice nie są pijakami, coś tam zarabiają i starają się zachować pozory normalnej rodziny, to całe moje dzieciństwo aż do tego momentu było koszmarem. Nigdy nikt się mną szczególnie nie przejmował. Ba, wszyscy uważali nawet, że jestem rozpieszczony. Mam jeszcze starszą siostrę, która też ma delikatne kłopoty z nerwicą, choć w porównaniu do mnie to nic. Zawsze, nie wiem z jakiego powodu, uważany byłem za tego, który dostawał więcej, miał w życiu więcej szczęścia, bo ładniejszy, mądrzejszy i w ogóle, w rezultacie traktowany byłem jak śmieć, moje problemy były bagatelizowane. I wiem, że wygląda to paradoksalnie, ale tak właśnie zawsze było. Myślę, że środowisko w jakim było mi dane się wychować i w jakim obecnie żyję miało ogromny wpływ na rozwój moich zaburzeń i wcale nie neguję terapii, po prostu potrzebuję czegoś, co postawi mnie na nogi. Jeśli chodzi o moich rodziców, to ojciec w przeszłości brał hydroksyzynę, tak samo dziadek. Zawsze był c*pą, nie potrafił nic załatwić, ogólnie to jest bardzo głupi i nie wiem do końca jak to możliwe, że jestem jego synem, ale stąd właśnie mógł się wziąć ten brak przykładnego wychowania. Matka wychowała się w patologicznej rodzinie, gdzie ojciec był alkoholikiem, bił żonę i swoje dzieci, moja rodzicielka sama jest bardzo nerwowa, często aż do przesady. Później wybrała sobie za męża fajtłapę, który wszystkiego się boi, ale był dla niej okej, bo nie stosował agresji. No i generalnie tak w wielkim skrócie wygląda całokształt moich problemów.
Uwaga! Użytkownik mrwelladjusted nie jest już aktywny na hyperrealu. Nie odpowie na próbę kontaktu, ani nie przeczyta odpowiedzi na post.
ODPOWIEDZ
Posty: 128 • Strona 1 z 13
NarkoMemy dodaj swój
[mem]
Artykuły
Newsy
[img]
Jacht z kokainą o wartości 80 milionów funtów zmierzał w stronę Wielkiej Brytanii

Prawie tona „narkotyku klasy A” została znaleziona na jachcie płynącym z wysp karaibskich do Wielkiej Brytanii. Jej rynkowa wartość została oszacowana na 80 milionów funtów.

[img]
Handel narkotykami: Rynek odporny na COVID-19. Coraz większe obroty w internecie

Dynamika rynku handlu narkotykami po krótkim spadku w początkowym okresie pandemii COVID-19 szybko dostosowała się do nowych realiów, wynika z opublikowanego w czwartek (24 czerwca) przez Biuro Narodów Zjednoczonych ds. Narkotyków i Przestępczości (UNODC) nowego Światowego Raportu o Narkotykach.

[img]
Meksyk: Sąd Najwyższy zdepenalizował rekreacyjne spożycie marihuany

Sąd Najwyższy zdepenalizował w poniedziałek rekreacyjne spożycie marihuany przez dorosłych. Za zalegalizowaniem używki głosowało 8 spośród 11 sędziów. SN po raz kolejny zajął się tą sprawą, jako że Kongres nie zdołał przyjąć stosownej ustawy przed 30 kwietnia.