Jakos sobie radzilem ze swoimi problemami sprawami lecz alko mi zeszlo zainteresowanie bo silka (kreatyna wiadomo zero alko) weed mi nigdy nie siadal przez to jaka mam glowe, przez ten neurotyzm i problemy ze snem i zawsze po weedzie mi bylo chujowo ale ze w liceum nie chcialem odstawac to palilem bo co nie bede pizda, tylko ze bardzo rzadko mialem po tym dobra banie, pierwsze razy zapalilem bucha i po tym ktos mi dal dopa tajfuna i przez lata mialem chujowe banie po weedzie, od 2-3 liceum pojawila się kodeina w postaci syropu thiocodin, zawsze to był 1 syrop (150mg) raz na tydzien teoretycznie na weekeend na odstresowanie po tygodniu silowni, bo to nie wyplukiwalo alkoholu i nie lubilem czegos co "wypierdala" typu lecimy na klub najebani kac żyganie bicie sie, tylko po kodeinie siedzialem z kumplami w furze na worzonku , gdzies na miescie grilllu...
Poszedlem na studia i to nie byl jakis problem , thiocodin wpadal raz na kilka dni raz mialem etap ze 2-3 miesiace wcale bo bylem ze swoja Pierwsza "miloscia" i nie potrzebowalem wspomagania.... ogolnie wiele lat w dziecinstwie mialem problemy ze snem, lunatykowalem, wrecz krzyczalem przez sen, na pierwszym roku studiow zaczalem dlubac swoje "ja" bo zaczalem miec psychologie i stwierdzilem ze sproboje, (te problemy ze snem ustaly jakos w gimnazjum ale zostaly rzadkie zwidy nocne, od swieta jakies mini lunatykowanie typu wyjscie na korytarz).
Psychiatra przypisal mi trittico (antydepresant, wychwyt zwrotny serotoniny) o ile bylem osoba regularnie cwiczaca silownie i sztuki walki to gdy wrocilem do siebie na "wies" 15 tys mieszkancow i byly wakacje to wiadomo troche luzu troche tego, wjechały antydepy, bylem chory i miesiac na antybiotykach wiec się zasiedzialem, przy antydepach wjechalo "wyjebanie" i mniej patrzylem na diete, na to ze czesciej zarzucaj thiocodin.
Mialem pseudo-probe samobojcza gdy ten ciezki dziadek stwierdzil ze przestanie mi dawac hajs na stancje bo byla pewna akcja i jego wplyw na mnie jest taki ze zawsze nawijal jaki chujowy nie jestem, makaron na uszy i poprostu mialem ciezka sytuacje psychicznie, te antydepy dopiero wjezdzaly i nie bylem soba wiec poprostu nie odbieralem telefonow, co stwierdzil ze go olewam i powiedzial ze przestanie dawac hajs, nie wyobrazam sobie mieszkania na tej wiosce (studiuje w miescie 300-400tys mieszkancow) i widze tutaj swoja przyszlosc, perspektywy , ambicje... i zajebalem kilkanascie tabletek nassennych ale nie bylo to nic mocnego.... przespalem 3/4 dnia po czym niespalem calej nocy.... wrocilem na studia na drugik rok , wtedy zaczely sie rozne swego rodzaju problemy i przeszedlem na mozarin (wychwyt zwrotny serotoniny takze antydepresant tylko ze na dzien). Psychiatra stwierdzila ze sporo moich problemow oraz to jaki jestem jest ulepione moja przeszloscia i dziecinstwem bez ciepla i rodzicow i ani zadne leki ani psycholog tego nie zmienia, powiedziala mi ze pozostaje mi tylko psychoterapia... dziadek mial dawac pieniadze na prywatną lecz wyszlo ze pozostaje mi nfz.... skierowanie do rodzinnego, skierowanie do psychiatry , skierowanie na psychoterapie i minelo pol roku. Zdradzila mnie laska, przyszla zima, antydepy i ciagle male przywiazywanie do diety.... fajek... mniejszej ilosci treningow... szkoczyla mi waga z jakichs 83 do 95.. obecnie waze 100kg.... Zdazyly mi sie trzy ciągi , raz w te wakacje gdy mialem chujni i zaczalem antydepy jakies 7 dni thiocodinu pod rzad, jakis czas temu i obecnie jestem na 48h "detoxu" po trzynastodniowym ciagu.... stwierdzilem ze mam problem ze musze isc na "detox" od antydepów i kodeiny ze zalezy mi na przyszlosci i studiach... nie jest to morfina, nie wszedlem na 2-3 syropy jak moi znajomi z ktorymi sie to zazywalo ale jest mi kur*a ciezko... stwierdzielm ze to przez antydepy zlewa mnie to jak zaczalem psuc swoje zycie i stwierdzilem ze je odstawie (jakos z miesiac temu) z dnia na dzien, pierwsze 3 dni bylo spoko 3 dni bez kodeiny, nagle wjechaly mysli samobojcze, hustawki nastroju, plakalem jadac samochodem bez powodu.... widzę to tak, koncze ostatni semestr drugiego roku studiow (polowa kwietnia, maj, i czerwiec egzaminy) i ide i tutaj pytanie do was....
Widzę tutaj 2-3-4 tygodnie moze wiecej jakiegos zamkniecia z wlasnej woli i odstawienia wszystkiego pod wsparciem lekarzy/psychologow, nie chce informowac dziadkow o tej kodeinie , nie widze jakiegos monaru na pol roku oraz nie chce miec czegos w "papierach" jakie sa moje mozliwosci, co zalecacie? Gdy nie biore kody to ciezej mi wysiedziec na zajeciach, latwiej sie wkurwiam, jestem rozkojarzony.... mysle ze nie wjebalem sie fizycznie ale psychicznie juz tak, ale widze swoje pobudki w tym co w zyciu mialem i ze nie cpam bo to uwielbiam tylko ze to byla odskocznia od tych problemow, ale kocham sport i chce byc trenerem i chce z tego wyjsc... ale sam nie moge.... 48h minelo a ja juz mysle zeby jebnac kode bo sie mecze... myslalem zeby dojechac na kodzie 2 miesiace do wakacji ale mysle a moze sam to ogarne... prosilbym o jakas pomoc bez owijania w bawelne mam 21 lat i wiedzialem co robie.
Przeżyj tego miniskręta (następne będą tylko gorsze), po kodzie jest krótki - pojutrze już będzie sporo lepiej psychicznie. Dalej terapia uzależnień (nie trzeba skierowania). Suplementacja żeby uzupełnić braki i odwrócić co namieszałeś sobie w mózgu opioidami. Masz temat o odstawianiu kody w odpowiednim dziale, sporo dobrych rad i informacji. Co do antydepresantów nie wiem, nie miałem styczności ale nie odstawia się ich tak sobie.
I nie wiedziałeś co robisz, teraz też tak średnio wiesz - ale wybór jest twój, pamiętaj tylko że rzeczywistość a twoje wyobrażenia i oczekiwania to dwie zupełnie różne rzeczy. Zwłaszcza w kwestii uzależnień i wychodzenia z nich.
The dream is gone
![[img]](https://hyperreal.info/sites/hyperreal.info/files/eudrugs-markets-key-insights_0.jpg)
Narkotykowy krajobraz Europy. Nowy trendy na czarnym rynku
![[img]](https://hyperreal.info/sites/hyperreal.info/files/grafika_news_skrot/cbd_0.jpg)
Legalne, ale traktowane jak podejrzane. Nowy biznes tonie w absurdach przepisów i kontroli
![[img]](https://hyperreal.info/sites/hyperreal.info/files/mozg-jointy-1000.png)
„Tysiąc jointów później” – co naprawdę dzieje się z mózgiem stałego palacza marihuany?
![[img]](https://hyperreal.info/sites/hyperreal.info/files/grafika_news_skrot/mississauga.png)
Szajka z Mississaugi kradła mleko dla niemowląt by kupić narkotyki. 11 osób aresztowanych
Peel Regional Police poinformowała, że po czteromiesięcznym dochodzeniu udało się rozpracować zorganizowaną grupę przestępczą, która zajmowała się kradzieżą produktów dla niemowląt i ich wymianą na narkotyki. W sprawie postawiono zarzuty 11 osobom.
![[img]](https://hyperreal.info/sites/hyperreal.info/files/grafika_news_skrot/pippismoking.jpg)
Legalizacja marihuany a młodzież: Nowy raport z USA obala mity
Czy legalizacja marihuany dla dorosłych sprawi, że nastolatki zaczną masowo po nią sięgać? To jeden z najczęstszych argumentów przeciwników zmian w prawie. Najnowszy, obszerny raport federalny ze Stanów Zjednoczonych pokazuje coś zupełnie innego. Użycie marihuany przez młodzież nie tylko nie rośnie, ale w niektórych grupach nawet spada. Czas przyjrzeć się faktom.
![[img]](https://hyperreal.info/sites/hyperreal.info/files/marijuana-smoking_0.jpg)
Palenie marihuany trzykrotnie zwiększa ryzyko raka jamy ustnej w ciągu pięciu lat
Najnowsze badania naukowców z Uniwersytetu Kalifornijskiego w San Diego pokazują, że osoby z zaburzeniami związanymi z używaniem marihuany (CUD) mają ponad trzykrotnie wyższe ryzyko zachorowania na raka jamy ustnej w ciągu pięciu lat. Związek ten utrzymuje się nawet po uwzględnieniu takich czynników jak palenie tytoniu czy wiek. Wyniki rzucają nowe światło na potencjalne zagrożenia zdrowotne związane z długotrwałym i intensywnym używaniem konopi.