Czytam sobie tak artykuły w necie i patrze a tu http://londynek.net/wiadomosci/article?jdnews_id=5342.
Wie ktoś coś na ten temat?Bo może na wakacje opłacało by sie wybrać. :-D .Tylko czy mnie tam nie zastrzelą ?

Z tego co się orientuje nikt tam do ludzi nie strzela, jest to mega turystyczna atrakcja i w sumie głównie na turystów nastawiona, w takim przypadku dba sie o to żeby turyści nie musieli siębać o swoje życie i spokojnie walić kreski. Jeśli miał bym możłiwoscpojechał bym na pewno.

Tez slyszalem, prawda, Boliwijczycy nastawieni na ogromny zysk z kokainy przymykają na to oko, ważne żeby komuś nie wpadł głupi pomysł przywiezienia koki i trafienia do tamtejszego więzienia. Chętnie bym sie tam wybrał jakbym miał pieniądze i możliwość. Jedno z moich turystycznych marzeń narkotykowych Route 36 i Amsterdam , to drugie już zaliczone , Afganistan i opium odpada, jakby było tam bezpieczniej to co innego.

W Boliwii trochę taniej, ale Peru wygrywa. Jak osoba ogarnięta to towar bez problemu można załatwić. Mniam ;)

A jak to wygląda w innych krajach,peru,kolumbia,brazylia,Argentyna,wenezuela.Cieżko kupić dobrą koke?Jakie są mniej wiecej ceny za 1g.Bo na wakacje na pewno pojadę do jakiegoś kraju z Ameryki Płd i sie zastanawiam gdzi się opłaca.

Tak mnie zastanawia do jak dużego grona odbiorców tego forum piszesz w tej sprawie, którzy mieli możliwość, bycia w kilku krajach Ameryki Południowej i testowaniu kokainy ?

Mi w lutym udało się być w Peru i w Boliwii, przez Argentyńczyków poznanych w hostelu udało nam się kupić koks. Nie wiem ile dokładnie było, koło 4g za 100zł. W Boliwii taniej ponoć, chcociaż zależy, bo turystom z Europy, Ameryki Północnej można sprzedać o wiele drożej niż autochtonom. Za to mj w worek- ok. 12-15g za 5 dych w boliwijskiej wiosce.

i te ceny o których piszesz to na ogół są i tak podniesiona dla obcokrajowców. Ale wszędzie jest tak z dragami szczególnie czym mniej cywilizowanie, Dwa najlepsze przykłady pamiętam, w Maroko hasz na ulicy cenę ma wysoką bo cośjak u nas może troche taniej kosztuje, ale jakościowo zawsze był od średnio dobrego do bardzo bardzo dobrego, najlepszy jaki tam paliłem to był akurat kif którego dla turystów tam nie sprzedająza bardzo, a generalnie sami palą, akcja z tym kolsiem była dobrze pokręcona, z resztą miałw ustach taką fajeczkę do tego kifu i dobre pare h palił to raz dwa minuta perzerwy i nabija kolejna pali i tak wkóło. On też w ramach przysługi prezentóe, dwie paczki długich bletek których tam nie ma powiedział że sprzeada nam w cenie takiej ich, za kwotęktóra pozwalała kupić max 4g haszu, dostalismy ponad 50g kifu.

Nie wspomnę o karaibach gdzie za kilka tych caraibian dolars przynosili nam całe reklamówki, problemem stawał się tytoń bo wychodził gdzieś 20x drożej biż mj

A na chu.j tytoń ja się pytam/ Móc zapalić bata bez tyxu, zajebiście, niestety na co dzień się nieopłacalne. Żyjemy w ciulowym kraju, gdzie najtańsze do ćpania są leki z apteki i rc, porażka.

Był może któryś forumowicz w tym barze? Powoli zaczynam planować kolejne wakacje i bardzo chciałbym odwiedzić Boliwię (a w szczególności ww. bar), jednak dobrze by było gdyby ktoś podzielił się wrażeniami. :)