Witam, wydaje mi się że mam ogromną tolerancję na wszsytko, bardzo mnie to zasmuca jakiś czas temu wrzucaliśmy MDMA wszystkich ładnie złapało a mnie naprawdę słabo.
Paliliśmy ostatnio szałwię wieszcza, wszyscy COŚ tam widzieli, a ja kompletnie nic.
4-Ho-Met jak brałem to musiałem ponad heavy z erowida brać (mimo jego zaniżonych wartości) heavy 20+ podają a ja 35 mg. Przy 20 nic nie było prawie ("duszkowe" fraktale na ścianach i wzorach).
Nie wyróżniam się jakoś wagą, ani wydawałoby się niczym. Palenie różnie, ale raczej mnie mocno kopie (nieruchome CEVy mam przy dużych dawkach).
Czy coś ze mną jest nie tak czy co? :nuts:
Zdeksiłem go raz,innym razem zjarałem,innym razem nafukałem a jego nigdy nic nie brało :moody:
Dopiero kilka lat później poczuł działanie jakiejś subst,konkretnie nbome któreś mu weszło :)
Who am I to disagree?
Travel the world and the seven seas
Everybody's looking for something
30mg hometa to też nie jest jakoś dużo. Spróbuj następnym razem 50mg. Jak to też nie zadziała to za kilka tygodni 60mg i tak dalej. Jak dojdziesz do setki i dalej nie zaskoczy, możesz zacząć się martwić :-D
Ja zbyt dużego doświadczenia z prochami nie mam ale... wszystko, za co się łapałam, było niemalże klapą. Włączając w to alkohol. A najbardziej widać to, kiedy siedzimy nad czymś w parę osób. Przykładowo, gramik mefedronu na 3 osoby podzielony równo. Kumpelę i kumpla chwyciło, że aż miło a ja..? Prawie zupełnie nic, zwłaszcza w porównaniu z ich wyżem, ten mój był tak słaby, że aż boli. alkoholu potrzebuję dosłownie hektolitry, i mówię tu o 30% wzwyż (wóda przykładowo), bo nie lada osiągnięciem jest dla mnie upić się piwem czy winem. Z czystą kodeiną było również słabo. Po ówczesnym wyklepaniu receptorów brałam parę razy kodę z anti 15, i ledwo cokolwiek poczułam, a zaznaczam, że brałam dawki właściwe dla osoby początkującej (a nawet odrobinę zawyżałam, znając już moją tolerkę).
W kwestii zioła jest różnie, ale jeśli chodzi o palenie to nie wiem czy można w ogóle mówić o tolerancji; powiedziałabym raczej, że "faza" zależy od okoliczności, osób z którymi się pali, otoczenia, nastroju itp.
Swego czasu, dość dawno temu, jedyne co na mnie zadziałało w niezbyt dużej dawce to głupi Acodin, ale po jednym razie olałam sprawę bo działanie nie chwyciło za serce, zwyczajnie nie mój typ.
Innym razem wzięłam się za pseudoefkę z sudafetu. Liczyłam nie tyle co na jakąś nieziemską jazdę, co po prostu na przypływ energii, dobrego humoru i te sprawy. Głupia byłam, Boże, tak bardzo głupia. Pierwsze podejście: 1 opakowanie sudafetu, zjedzone, popite kawą (duużo), na pusty żołądek. Nic po 20, 40, 60, 120 minutach. Zero. Wio do apteki po drugie opakowanko. Zjedzone wszystko. Czyli łącznie 24 tabletki zszamane ciągu może 1,5 h., bez efektu. Pie**olę, głupia zabawka, jedyne co to serce szalało jak myszoskoczek na speedzie i źrenice jak pięciozłotówki, czyli tyle z efektów. Spać poszłam normalnie.
Innym razem zjadłam tylko jedno opakowanie, i wtedy już trochu lepiej, bo znów niemal brak efektu, oprócz tego, że nie chciało mi się spać (dzięki ci Boże chociaż za to) i wykorzystałam całą noc na naukę. Jeszcze innym razem poszłam po rozum do głowy i zrobiłam ekstrakcję z jednego opakowania (w końcu postanowiłam się aż tak nie truć), wypiłam, i nic.
Podsumowując, jestem zła, nawet bardzo. Nie dość, że jestem mało ekonomiczna- wrzucam w siebie zbyt duże dawki (24 tabsy suda) czy też piję za dużo by cokolwiek poczuć, czyli zaśmiecam sobie organizm bardziej niż inni, to jeszcze mój portfel na tym baaardzo cierpi. Słyszę jak płacze, serio.
Zaznaczam, że jestem osobą szczupłą, bardzo młodą i jak pisałam, miałam w porównaniu z większością ludzi na tym forum naprawdę niewielką styczność z dragami, więc nie ma mowy o żadnej tolerancji "bo już wcześniej dużo brałam". Nie nie, nic z tego, większość wyżej wymienionych substancji brałam 1-2 razy (poza baką, alkoholem i suda-guwno-fetem) czyli to nie jest tak, że nie klepie dobrze, bo jestem przyzwyczajona.
A, na koniec mi się przypomniało, co jeszcze na mnie zadziałało w normalnej, przyzwoitej dawce- Gałka muszkatołowa XD miałam po tym niezłe jazdy i beznadziejne zejście.
Wątpię, że istnieje metoda, by zmniejszyć jakkolwiek tak wredną tolerkę, tak czy inaczej musiałam się "pochwalić" moimi jakże heroicznymi dokonaniami. Ten sudafed razy 24 to w sumie dość heroiczny wyczyn
PS. Może ktoś ma jakieś sprawdzone sposoby, by wzmocnić różne prochy, tak, bym nie musiała brać tego garściami, bo serio nie uśmiecha mi się branie wszystkiego w dawkach dwa czy trzy razy większych niż moi znajomi.
no_idea pisze:Witam, mam nadzieję, że nie jest to duplikat, szukałem trochę, ale słowo tolerancja występuje w każdym temacie :x
Witam, wydaje mi się że mam ogromną tolerancję na wszsytko, bardzo mnie to zasmuca jakiś czas temu wrzucaliśmy MDMA wszystkich ładnie złapało a mnie naprawdę słabo.
Paliliśmy ostatnio szałwię wieszcza, wszyscy COŚ tam widzieli, a ja kompletnie nic.
4-Ho-Met jak brałem to musiałem ponad heavy z erowida brać (mimo jego zaniżonych wartości) heavy 20+ podają a ja 35 mg. Przy 20 nic nie było prawie ("duszkowe" fraktale na ścianach i wzorach).
Nie wyróżniam się jakoś wagą, ani wydawałoby się niczym. Palenie różnie, ale raczej mnie mocno kopie (nieruchome CEVy mam przy dużych dawkach).
Czy coś ze mną jest nie tak czy co? :nuts:
Na mnie też psychodeliczne tryptaminy słabo działają ale np. ketony czuję od minimalnych dawek.
Próbujcie różnych grup substancji i tyle ;) jeszcze IMAO wchodzą w grę ale wiążą się z ryzykiem niebezpiecznych interakcji; i te dobrze działające są trudno dostępne.
ENTEOGENY PRAWEM, NIE TOWAREM!
Układ nagrody kurwą jest.
Zdrowy, wysportowany 30 latek, 87kg.
Pojawiła się jakaś nowa wiedza w tym temacie?
Post może wydawać się mocno offtop, ale może ta wysoka tolerancja jest związana z moimi "problemami" ?
Geranium , efedryna:
Wtedy jeszcze niewielkie doświadczenie z alko, zerowe z innymi używkami.
Na dzień dobry, bez tolerki zalecana max dawka. Nie działa. Kolejna próba 2x więcej. Nic. Geranium trzecia próba: 3x max dawka: wyłącznie rozstrzęsienie.
alko: jak jestem najedzony, mogę wypić przez noc lekko 1L wódy. Średnio muszę wypić 2x w stosunku do kumpli ( 3-4x w stosunku do kobiet ), żeby być na podobnej fazie. Tak po 0.6 wódki wypitej w 3-4h np. jeśli podchodzę do barmanki na imprezie zapytać, czy mogę strzelić jeszcze jednego drina, żeby dziewczyny nie uciekały to ZAWSZE słyszę "wyglądasz na kompletnie trzeźwego" .. Ludzie myślą, że może jedno piwko wypiłem, albo i nic., ja czuję się stopniowo bardziej luźno niż na trzeźwo, ale daleko mi do zachowań większości ludzi. No ale w końcu nadchodzi moment, że nagle odcina mi świadomość i potem dzieją się różne ciekawe rzeczy xdd
Zioło:
Jarałem dwa razy w życiu. za pierwszym razem kilka lat temu nie byłem pewien czy zadziałało, czy na siłę wkręcałem sobie fazę obserwując kumpli i uznałem, że to i tak nie dla mnie.
No, ale po 10 latach pojawiła się kolejna propozycja, postanowiłem dać ostatnia szanse.
Imprezka, alko, planszówki, jakiś niby bardzo mocny temat ogarnęli.. Założyłem z góry, że mam 'mocniejszy' łeb i spaliłem znów prawie 2x więcej niż pozostali. Mnie złapało na jakieś 10-20 minut tak średnio. Pozostałych faza zmiotła potężnie na przynajmniej dwie godziny totalnie, ja potem się znudziłem ich zamulactwem, 'głupotą' i opuściłem imprezkę. Osoby, które mnie wcześniej nie znały, prawie nie piły i w ogóle wtedy nie jarały same do mnie potem mówiły, co ja mam za łeb że to mnie tylko lekko poklepało kilka minut.
Ogólnie od dziecka jestem jestem raczej leniwy, wszystko robię po najmniejszej linii oporu, nie lubię podejmować wysiłku, wszystko mnie nudzi, większość życia unikam dyskomfortu, stresu. Dopiero jak zauważam kolejny raz, że to unikanie powoduje stres, to zaczynam się eksponować, coś zaczyna się układać, uznaje że jest już ok i znów wpadam w unikanie.
Sport do niedawna był dla mnie codziennością, sylwetka, siła, sprawność była top 1% populacji ( bez wspomagaczy ). Odkąd zacząłem na poważnie brać pod uwagę przekonanie, że w życiu liczy się praktycznie wyłącznie osobowość, a nie ciało adonisa i kasa, to motywacja do sportu zaczęła kuleć... Ale brak energii, samozaparcia, jakieś sprzeczne przekonania i nie mogę jakoś mocno przepracować tej nieśmiałej, lekko wycofanej osobowości.
Jestem samozatrudniony, nieźle sobie radzę finansowo, raczej mam łeb do interesów, wydaje mi się, że mógłbym wymiatać w biznesie, gdyby tylko mi się bardziej chciało i gdyby kontakty towarzyskie i lęk przed oceną nie sprawiały mi takich problemów. No, ale ja wolę się wyleżeć w łóżku, iść do pracy na 3h bo tyle wystarczy, żeby żyć na nienajgorszym poziomie. Oczywiście okresowo złapie jakąś zajawkę, ale często zdarzają się okresy, gdzie większość dnia jakoś mi ucieka na przeglądaniu neta, snuciu planów, zaczynianiu setki rzeczy i ich niekończeniu... albo chuj wie na czym...
Dlatego z miesiąc temu wpadłem na pomysł wspomagania stymulantami.. testuję różne rzeczy (wiem, że na dłuższą metę te nielegalne substancje prawie na pewno nie przyniosą wiele korzyści. Czasem odpowiednia substancja w odpowiedniej dawce idealnie wpasuje się w zadanie do wykonania, ale to loteria... ;) )
W tym przypadku też na 'dzień dobry' muszę stosować prawie takie dawki, jakimi chwalą sie "starzy stimiarze", żeby to działało zgodnie z deklarowanym profilem.
Dzień, czy dwa mocno polecieć na jakieś substancji można przeżyć, ale dłużej, robić miksy itp. to zajeżdża organizm, pojawia się niepokój i taki lęk "kurwa wszyscy na mnie patrzą i widzą, że jestem wczorajszy, albo przećpany". No i potem trzeba odsypiać, kolejny dzień, dwa, trzy jest zmęczenie i jeszcze bardziej nic się nie chce robić xd
Dodam, że boje się utraty kontroli nad sobą, zbłaźnienia się nawet w oczach obcych osób. Może moja podświadomość stara się tak bardzo kontrolować zachowania nawet po używkach?
Jeśli chodzi o lęki, poczucie własnej wartości etc, to do niedawna praktycznie cały czas czytałem o psychologii, rozwoju osobistym, pracowałem na własną rękę nad sobą, chodziłem do kilku psychologów, coachów.. Aktualnie chodzę do hipnoterapeuty.
Chciałbym znaleźć pasje, ale nie potrafię się zmotywować do jej poszukania. Niby wystarczy wygooglać listę pasji, odrzucić te, które z pewnością nas zanudzą i zacząć próbować pozostałych aktywności. Niby proste, ale ja nie potrafię się zmusić.
Nie wiem, może ten brak energii i chęci do czegokolwiek jest związany ze zbyt niskim wyjściowym poziomem pewnych neroprzekaźników?
Czasem jeszcze dzień po zażywaniu X substancji ( jeśli nie jest to X dzień z rzędu ) mam tą energię, chęci do działania ( ale raczej do czynności prowadzących do dość szybkiej gratyfikacji ), ale potem wraca ultra racjonalny, chłodny umysł i wszystko staje się skomplikowane.
Miał ktoś podobnie i odnalazł chęci do robienia pożytecznych rzeczy, albo przynajmniej innych niż przeglądanie neta i myślenie? xd
![[img]](https://hyperreal.info/sites/hyperreal.info/files/mjleaves.jpg)
Polska zmaga się z "treatment gap". Psycholog: etykieta ćpuna blokuje dostęp do pomocy
![[img]](https://hyperreal.info/sites/hyperreal.info/files/grafika_artykul_skrot/221176_r2_940.jpg)
Alkohol zabija 82 osoby dziennie. "W Radomiu jest więcej monopolowych niż w całej Szwecji"
![[img]](https://hyperreal.info/sites/hyperreal.info/files/grafika_artykul_skrot/nowenarkogis.jpg)
Coraz więcej Polaków przedawkowuje nowe narkotyki. Raport GIS
![[img]](https://hyperreal.info/sites/hyperreal.info/files/cannamacedonia.jpg)
Badania: Najczęściej używanym narkotykiem w Macedonii jest marihuana
Respondenci palą jointa, aby zmniejszyć stres i się zrelaksować.
![[img]](https://hyperreal.info/sites/hyperreal.info/files/eurorynekkonopny.png)
Mocny początek 2025 roku dla europejskiego rynku konopnego. Niemcy, Polska i UK na fali wzrostu
Początek 2025 roku przyniósł solidne otwarcie dla europejskiego rynku konopnego. Mimo trudności z poprzednich lat i sporych wyzwań regulacyjnych, wiodące firmy w sektorze notują rekordowe wyniki sprzedaży, a zainteresowanie rynkiem rośnie z każdym miesiącem.
![[img]](https://hyperreal.info/sites/hyperreal.info/files/grafika_news_skrot/ksiadz.jpg)
Ksiądz podejrzany o posiadanie mefedronu. Prokuratura prowadzi dochodzenie
Prokuratura Rejonowa w Grodzisku Mazowieckim nadzoruje postępowanie wobec księdza z Archidiecezji Warszawskiej. Duchowny usłyszał zarzuty posiadania mefedronu i jego nieodpłatnego udzielenia innej osobie.