...czyli jak podejść do odstawienia i możliwie zminimalizować jego konsekwencje
ODPOWIEDZ
Posty: 6 • Strona 1 z 1
  • 3 / / 0
Witam.
Pisze tutaj, ponieważ nie wiem, gdzie indziej mogłabym o coś podobnego zapytać. Od roku przyjmowalam kodeine. W sierpniu przestałam ja łykać, ponieważ rodzina za bardzo namawiała mnie do odwyku. Było dobrze przez dwa miesiące. troche mnie powykręcało, ale dałam sobie z tym radę. Podczas terapii niestacjonarnej i sesji z psychiatra, ta zapisała mi na sen Noxizol. któregoś dni mialam doła i wziełam dwie tabletki, po których kompletnie straciłam świadomość i w takim stanie zastał mnie ojciec, który dawno do mnie stracił zaufanie, ponieważ przez branie tej kodeiny narobiłam sobie długów.
Za kilka dni jadę na detoks - terz moje pytanie- jesli nic ostatnimi czasy nie przyjmowalam, co by sie utrzymywało w organizmie i prkatycznie nie ejstem osoba uzalezniona, poniewaz zrobilam to okazyjnie, co beda robic ze mna na tym detoksie i czy mnie zatrzymaja tam?
I kolejne pytanie- pozniej polecono mi terapie w Swiebodzinie w sensie terapie leczenia uzależnien, stad moje pytanie jak w temacie- jaka terapie moga mi zaproponowac lekarze? Boje sie rozłąki z chlopakiem i braku kontaku z nim. Boje sie samotnosci i przez to wybucham placzem prkatycznie, co chwile, wiec nie ejstem w najlepszej kondycji psychicznej, ale to nie ze wzgledów tego, ze nie mopga brac zolpidemu czy kodeiny, tylko po prostu przez nadchodzaca tesknote i wyalienowanie.

Licze na powazne odpowiedzi. Z gory dziękuję.
  • 568 / 3 / 0
Cześć!
Przede wszystkim musisz powiedzieć troche wiecej. Po pierwsze to ile masz lat (w sensie czy jesteś pełnoletnia czy nie) i jakie dawki tej kodeiny brałaś, jak często i jak długo. Ważne jest też czy Twój chłopak bierze coś czy nie. Tak szczerze mówiąc roczne uzależnienie od kodeiny na detox szpitalny to się nie kwalifikuje, zwłaszcza, jeśli nie bierzesz jej aktualnie w ciągu.
Z rodzicami jest problem widze tego typu, że mają oni MONARowskie myślenie i próbują strzelać z armaty do komarów, myśle że trzeba z nimi porozmawiać po ludzku, gdy zostałaś przyłapana na spaniu to trzeba było zaproponować zrobienie testu z apteki na morfine i pokazałabyś, że dalej jesteś czysta. Ja bym zrobił teraz tak: zapisał się do poradni uzależnień gdzie są terapeuci zajmujący się uzależnieniem i współuzależnieniem, razem z rodzicami poszedł do tego terapeuty (no wcześniej trzeba się umówić na wizytę) i opowiedział SZCZERZE i dokładnie przebieg i stopien uzależnienia, opowiedział o przerwię itp. Reszte zrobi za Ciebie ten terapeuta który przetłumaczy Twoim rodzicom jak należy postępować a potem możecie wspólnie ustalić plan działania żeby pomóc Ci nie brać. Pokaż rodzicom, że Ty też chcesz z tym wygrać, że potrzebujesz w nich sojuszników a nie policjantów z pałką.

Powodzenia!
  • 3 / / 0
Mam 22 lata. Kodeine bralam przez rok , srednio 3 razy wtygodniu w dawkach od 12 tabletek po 15mg do 40 tabletek rozlozonych na dwie tury. Powiedzieli mi, ze detoksu moge nie wymagac. jednak martwi mnie ta terapia dlugoterminowa. Przeraza mi tu wizja odciecia od swiata, swoich rozrywek- nie, nie mowie o zarzucaniu zcegokolwiek tylko jednak wytrwac bez radia, tv, komputera, znajomych i telefonu jest dosyc ciezko o i jest to przytlaczajace. Z poradnia zdrowia psychicznego juz kwestie przerabialam- nie wchodzi ona w gre. Chce sie dowiedziec tylko, co moge zrobic, zeby jak najszybciej dojsc do siebie, bo zdeterminowanie do niebrania u mnie jest dosyc ok, poniewaz zawsze uwazalam to, jako zabijanie nudy i nigdy nie przyjmowalam srodkow psychoaktywnych 'bo musze'. Bardziej bylo to na zasadzie: 'spoko by bylo wieczorekiem sobie umilic czas i cos wziac'. Moj chlopak z kodeina mial jedna stycznosc, za moja namowa, ogolnie to jedynie jest fanem bardziej jarania niz brania czegokolwiek (ja jarania nie lubie, poniewaz zle sie po tym czuje). Boje sie rowniez tego, ze usadza mnie w tym osrodku odwykowym na caly rok, albo dluzej, poniewaz Osrodek W Nowym Dworku nie stosuje terapii krotkoterminowej. Innego osrodka wybrac nie moge- gdyz istnieje nacisk ze strony rodziny i grozby wyrzucenia, ubezwlasnowolnienia itp. a wiadomo tez nie chce przekreslac swoich kontaktow z ojcem, gdyz wiem, ze chce dla mnie dobrze. Stad mam mase pytan, czy jesli zgadzam sie na leczenie w osrodku, to czy moge z niego dobrowolnie po pol roku zrezygnowac? Czy moge zrobic cos, zeby terapia trwala krocej niz ten rok. U poprzedniej pani psychiatry i psychologa dosyc dziwnie to dzialalo, gdyz ona doszukiwala sie drugiego dna w moim braniu tej kodeiny. Mialam wrazenie , ze probowala jakos mnie usprawiedliwiac, szukala opretekstu, ze nie przezylam zaloby po smierci rodzicielki, ze za duzo obowiazkow, a to wcale nie bylo tak- po prostu tak jak inni na imprezie lubia pic, ja wolalam wziac troche kodeiny, gdyz po niej nie ma kaca, a dodatkowym plusem jest to, ze ejst to srodek przeciwbolowy, a ja miewam czesto migreny. Lekarz rodzinny, wypisujac mi skierowanie powiedzial, ze czlowiek musi odczuwac czasemk bol, ze musi go cos bolec, ze nie mozna sie bez tego obejsc, ja mm troche inne podejscie do tematu, nie wiem, czy to kwestia instynktu. Ale o to juz mniejsza. postaralam sie opisac z grubsza sytuacje, jak wyglada to u mnie i jeszcze raz pytam, juz na koniec: co moge zrobic, zeby ta terapia odwykowa przebiegla szybko? Bo o pomyslnosc jej sie nie martwie.
  • 568 / 3 / 0
Ty naprawde nie potrzebujesz ośrodka! Ośrodek jest dla ludzi, którzy muszą się nauczyć życ od nowa bez narkotyku, bo normalnie już nie potrafią, Ty radzisz sobie dobrze w życiu, nie wypadłaś ze swoich rodzinnych i społecznych ról i tego typu placówka może jedynie pogorszyć Twój stan i sprawić że wciągniesz sie w ten świat na dobre. Szokuje mnie to, że nie dostrzega tego Twój ojciec... Tobie w najlepszym razie potrzebna jest terapia normalnie w poradni, ale przede wszystkim rodzina która pomoże Ci zamiast stawiac kłody pod nogi, bo dobrymi intencjami to piekło jest wybrukowane... Naprawde zmuś rodzine żeby skontaktowała się z jakimś terapeutą który im to wytłumaczy, rzuć tą kodeine na amen i zadeklaruj ze bedziesz wykonywać testy itd. ale że nie idziesz do ośrodka i koniec. Argumentuj to w jaki sposob chcesz, dobra gadka to taka że nie chcesz mieć kontaktu z narkomanami i środowiskiem przstepcztym jaki możesz tam spotkać. Jestes dorosłą osobą i nikt do niczego nie może Cie zmusić, wypisać z ośrodka możesz sie w każdej chwili a ubezwłasnowolnienie w Twoim przypadku w ogole nie wchodzi w gre (bo nie stanowisz dla nikogo zagrożenia, nie ma bata żeby Twoja rodzinka to dała rade wywinąc, po prostu Cie straszą).

Co do ukrytego dna uzależnienia to Twoja lekarka może mieć racje, czasem nie zdajemy sobie sprawy nawet z tego co nas od środka pożera i że to substancje psychoaktywne to próba zaleczenia tego bólu. Druga sprawa to taka (żeby nie było złudzeń Moja Droga) - jeżeli bedziesz kontynuowac branie kodeiny to nałóg bedzie się pogłebiał, dojdziesz do etapu gdize bedziesz brać po 1200mg/dzien i bedziesz mieć długi na kilka(naście) tysiecy, jedyna niewiadoma to czy zajmie to 2 lata czy zajmie to 6 lat a może wiecej. Jest też ryzyko ze w końcu bedziesz brac cieższe opiaty. Jeszcze nie było takiego zawodnika co by tak nie skończył a jak twierdzi że jest inaczej to albo jeszcze to wszystko przed nim albo kłamie.

Ja osobiście wygrzebałem się z o wiele cięższeo etapu uzależnienia niż Twój za pomocą naltreksonu (bloker, jak go weźmiesz to zaden opiat z heroiną włącznie nie działa przez 3 dni), wiec Ty też mozęsz spróbować tak zrobić. Po prostu co 2-3 dzien łykasz tabletke i masz spokój, tabletke może wydzielać Ci Ojciec zeby mieć pewność że to bierzesz regularnie i ze jestes cały czas zablokowana. Adepend (ten lek) wypisze Ci bez problemu lekarz psychiatra, niestety trzeba w to zainwestować ze 2-3 setki.

Pozdrawiam!
  • 3 / / 0
Będę probować, tylko wiem, ze moje słowa dla rodziciela znacza tyle co nic. On nie wierzy, nie jest w stanie mi uwierzyc, odbiera moja zabawe poprzednia jako ten typowy nalog, ktory jest przedstawiany w roznych filmach, telewizji i jest przeświadczony o tym, ze nawet paracetamol, gdy wezme, zaczne byc fizycznie od niego zalezna. Byl ze mna u psychologa, kobita powiedziała mu, ze musi odpuscic, ze to ma byc moja decyzja i ze ja nie moge mu obiecywac, nie moze mi kazac obiecac, ze nie zrobie tego ponownie, ze nie wezme nic, poniewaz ja sama tego nie wiem. Probowala mu to wszystko wytlumaczyc- jednak nic to nie dalo. Ja jestem w kroopce, zalezy mi na chlopaku, rodzinie, tak bardzo, ze jestem w stanie przemęczyc sie ten rok- tylko po to, by miec spokoj. Ale jaki jest sens przechodzenia terapii, w ktora sama nie wierze? Jaki jest sens mowienia psychoterapeutom, że jestem świadoma swojej zaleznosci od leków, jesli nie jestem jej świadoma i jaki jest sens kiwania glowka, mowienia , ze sie rozumie, ze sie chce wydobrzec, jesli sie nawet nie chce w tamtym miejscu byc?
Nie wiem, co robic, moze podczas wizyty w Ciborzu, na detoksie powiedza rodzicielowi, co oni o tym wszystkim mysla. Z drugiej strony, no jednak uzaleznienie od opiatow jest to uzaleznienie dosyc ciezkie, slabosc, ktora wymaga jednak pomocy specjalisty i no, wiadomo, ludzie moga klamac. Cpuny klamia. I moj ojciec o tym wie, psychiatrzy o tym wiedza, psychologowie rowniez. Wiec nie wiem, czy da sie znalezc zloty srodek i wytlumaczyc najblizszym , ze to nie jest wcale tak jak wyglada.
Czy sie sama oklamuje, ze nie jestem od tego zalezna? Mysle , ze nie. mam slabosc, lubie ten stan, gdy wezme, jednak wydaje mi sie, ze do tej pory moj zdrowy rozsadek (jak zle by to nie brzmialo) podpowiadal mi, ze nie moge przesadzic, zwiekszac dawek, probowac wzmacniac fazy kodeinowej, bo wyszloby to ze skutkiem zlym dla mnie.
Wydaje mi sie rowniez, ze nie jestem uzalezniona osoba, ale lubie uzywac roznych srodkow, probowac, eksperymentowac, bo zawsze bylam zdania, ze dobrze jest zcegos sprobowac. Probowalam wielu rzeczy, jednak w zadna sie nie wciagnelam tak jak w kode. Jednak martwi mnie to, ze gdy np. mialam ochote na kode i nie moglam jej zdobyc, obojetne mi bylo, co innego wezme, byle tylko poczuc lekkie szumienie w glowie, lekki haj, nawet taki po ktorym sie nie zpaomina o problemach, nawet ten, w ktorym sie lapie kosmiczne badtripy i mysli sie doslownie o wszystkim, co zle.
Co do doszukiwania sie przyczyn w moim zyciu zejscia na zla droge- Wiem, ze czeka mnie dosyc sporo pracy, ze mam problemy , tylko nie lubie gdy ktos mnie zaluje, nie lubie litosci, nie lubie usprwiedliwiania moich zlych uczynkow, bo byly one zle z mojego wyboru, a nie przez to, ze z czyms nie umialam sobie poradzic. Jedyna rzecza, ktora przychodzi mi do glowy, ktorej moglabym sie nauczyc jest bycie odpowiedzialna za sama siebie ( by pozniej byc odpowiedzialna za kogos innego) i nauka tego, zeby sposrod wszystkich rozwiazan wybierac dobrze, bo gdy obecnie wybieram, zawsze wybieram zle.

Czytalam o tym Nowym Dworku w Swiebodzinie- mam tylko nadzieje, ze nie beda mnie faszerowac lekami uspokajajacymi, poprawiajacymi nastroj, poniewaz, jak juz mam sie od czegos odciac, to chce sie odciac calkowicie, a nie przechodzic z jednego uzaleznienia do drugiego. Jesli amm w jakis sposob odzyskac wolnosc, to nie chce sie pakowac w jakies więzy, w ktore bede musiala byc zakuta, zeby jednak byc wolna.
DAMN-> Jestem pod wrazeniem swojego emo-pier*olenia.
Mowisz, ze nie potrzebuje osrodka- jestem tego samego zdania, ale co zrobic, gdy sie stracilo prace, zostalo na utrzymaniu rodzica, ktory na dobra sprawe przymusza nas do czegos i stawia takie ultimatum przed ktorym ja, jako jego corka nie moge sie bronic?
  • 800 / 8 / 0
Broń boże nie idź do żadnego ośrodka - jak kolega wyżej napisał ośrodek jest dla ludzi którzy muszą się uczyć życia od nowa. Dla tych co ostro ćpali w 99% przypadków heroine, latali na zarobki, robili wyrwy na ulicy (łańcuszki, torebki), spali po klatkach schodowych albo na ulicy, dla tych co życie polegało na otworzeniu oczu z rana, walnięciu towaru, pójściu na zarobek, kupieniu towaru, walnięciu i tak cały czas.
Dla Ciebie to jeszcze by wyszło na gorzej. Bo znam nie jeden przypadek że osoba poszła do ośrodka a tam mądrzy pacjencie dopiero pokazali takiemu nowicjuszowi co to ćpanie prawdziwe, hera, klony i tym podobne.
Możesz iść na detoks i przejdziesz go bezproblemowo, bo brałeś naprawdę malutkie dawki przez krótki okres czasu. To nawet nie można nazwać ciągiem. Leki tak na Ciebie zadziałają że będziesz nieprzytomny przez parę pierwszych dni. Potem to tylko terapia jeśli będziesz chciał i tyle.
Jesteś naprawdę na samym początku drogi w ćpaniu, zrobiłeś ledwo pierwszy krok. I dobra rada - nie idź dalej bo wiadomo że będzie gorzej jak poznasz co to prawdziwe opiaty. A wielu ludzi z kodeiny przechodzi do browna. To daruj sobie ten krok.
ODPOWIEDZ
Posty: 6 • Strona 1 z 1
Newsy
[img]
Ogromne ilości narkotyków przejęte na Śląsku. Za procederem mieli stać obywatele Ukrainy

Na ponad milion złotych oszacowana została czarnorynkowa wartość narkotyków przejętych przez mundurowych ze Śląska. W ich rękach znalazły się ponad 43 kilogramy pseudoefedryny. - Z zabezpieczonej ilości, można było uzyskać ponad 32 tysiące działek dilerskich metamfetaminy - wskazują policjanci. Za nielegalnym procederem stała 51-letnia obywatelka Ukrainy i jej 17-letni syn.

[img]
Może być nowym fentanylem. "Flysky" rozprzestrzenia się w USA

Nowy śmiertelnie niebezpieczny narkotyk rozprzestrzenia się w Stanach Zjednoczonych. Pojawił się m.in. na ulicach Chicago, Filadelfii i Pittsburgha. "Flysky" to heroina zmieszana z medetomidyną - środkiem uspokajającym stosowanym w weterynarii.

[img]
„Adwokat od trumien na kółkach” i jego żona z zarzutami w sprawie narkotyków

Znany łódzki prawnik, nazwany przez media „adwokatem od trumien na kółkach”, ponownie ma problemy z prawem. Paweł K. został w kwietniu, nieprawomocnie, skazany przez sąd w Olsztynie za spowodowanie śmiertelnego wypadku na drodze z Jezioran do Barczewa. W wypadku zginęły dwie kobiety.