Przed maturą zacząłem brać alprę i sertralinę od psychiatry, bo natręctwa i lęk nasiliły się do tego stopnia, że trudno mi było funkcjonować. Psychiatra tłumaczyła mi, że alpra, żeby od razu zniwelowąc lęk zanim sertralina zacznie działać. No więc brałem alprę 0,25 rano i wieczorem i było w miarę git. Potem sertralina się rozkręciła, na początku to prawie mania, bardzo dobre samopoczucie, chęć do robienia wszystkiego itp. Niestety głupi ja zrezygnowałem z terapii bo po co mi ona skoro już raz chodziłem i nic mi to nie dało. Czułem się dobrze, więc żyłem sobie przez wakacje w błogim chillu, na studia nie poszedłem, w końcu przyszła wyjebka na wszystko, wychodziłem tylko z kolegami i grałem na kompie. W końcu zacząłem palić trawkę w którą od razu się "wjebałem". Gdy zapaliłem drugi raz w życiu w liceum to dostałem okropnego ataku paniki, wymioty, myślałem, że umrę, innym co palili nic nie było. Potem długo derealizacja i wstyd po tym co się stało. Pewnie w akompaniamencie sertraliny, zioło już podziałało inaczej, no i tak paliłem dzień w dzień. W końcu poszedłem do pracy przy wykładaniu potem na produkcji. W pracy też waliłem wiadra i jakoś tak funkcjonowałem do końca czerwca tego roku. W międzyczasie wpadłem na debilny pomysł odstawienia sobie sertraliny. Zrobiłem to powoli bo przez 3 miechy redukowałem dawkę na oko o 10mg. W czerwcu się zwolniłem, bo chciałem znaleźć coś lepszego. Wcześniej eksperymentowałem trochę z kodą i pregabaliną, ale to radzko. Niestety też spróbowałem parę razy b-ketonów w tym metkata.
Jakoś na początku lipca przestałem brać sertralinę no i pod koniec lipca się zjebało. Brak chęci do czegokolwiek, totalna depresja. Przestałem nawet palić zioło, bo już nie sprawiało mi przyjemności jedynie zamulało. Wszystkie te stłumione nierozwiązane problemy wróciły. Aktualnie biorę bupropion 300 mg i sertralinę 100mg. Wcześniej przez miesiąc 150 mg bupropinu bez poprawy. Wciąż nic mi się nie chce, nic nie sprawia mi przyjemności i nie wiem co począć. Nie potrafię zapomnieć o przeszłości i wziąć się w garść jak facet, a nie jak pizda i użalać się na forum tak jak to teraz robię. Nigdy nie miałem dziewczyny, do tej pory nie umiem gadać z dziewczynami i się wstydzę xd. Chyba nie ma innego sposobu tylko przestać się użalać i wyjść ze strefy komfortu prawda?. Czuję jednak jakby było to nie osiągalne. Oprócz ocd i touretta podejrzewam także u siebie ADHD zwłaszcza, że te trzy często idą w parze. Mam 21 lat, niby wszystko przede mną, a tak mi ciężko, że marzę by po prostu zniknąć, bo zabić się nie zamierzam. Czuję się w tyle za rówieśnikami z wieloma rzeczami. Często zastanawiam się czym jest życie, kim jestem, czemu mam ciało. Za dużo wszystko analizuję. Nie widzę sensu w terapii, może nie trafiłem na dobrego terapeutę :D Jak byłem mały to myślałem sobie, że nigdy nie będę palił papierosów, a co dopiero ćpał. Do czego to doszło...
Podejrzewanie u siebie chorób psychicznych to jedno z najgorszych pomysłów. Widzę wiele podobieństwa w twoim poście, do siebie. Dobierz odpowiedniego psychoterapeutę. Napisz na pw to ci dam namiar do mojej dawnej psychoterapeutki która wytłumaczy ci to samo co mi bo właśnie ona mi pomogła na to co się działo w mojej psychice a w twojej dzieje.
Przez zioło nawet nie masz pojęcia jak układ nerwowy, kannabinoidalny wpływa na twoje wahania nastroju, agresję, wkręty. Sam po sobie wiem jak ktoś onslabej psychice, potrafi sobie wkręcić.
Cytuje: „Przestałem nawet palić zioło, bo już nie sprawiało mi przyjemności jedynie zamulało. Wszystkie te stłumione nierozwiązane problemy wróciły”
Masz odpowiedź na twoje dolegliwości.
3tyg to minimum po odstawce zioła żeby w miarę było stabilnie. Rok i więcej aby wróciło do normy.
Mamy identyczne problemy z komunikacją z płcią przeciwną, jak ty jestem na lekach, wycofany społecznie, wynieśliśmy oboje z dzieciństwa to co teraz przechodzimy. Dojebales ziołem,
Jak ja, mniejsze zło.
Ratuj się idź na psychoterapię i się zaangażuj.
Ja wybrałem wtedy narkotyki. Skutki widać po wcześniejszych postach.
Sam teraz nie wiem co zrobić bo chce iść na odwyk ale mam wiele obaw i niechęć do ludzi. Strach przed amhedonia.
Nie mam pojęcia jak wyjść z obecnej sytuacji
Co do posta powyżej: Przez wakacje ćwiczyłem w domu - pompki, podciąganie na drążku. Chyba nawet poprawiła mi się trochę sylwetka. Teraz nie ćwiczę. Na setralinie nie obniżyło mi się raczej libido, ale miałem problemy z osiągnięciem orgazmu i mniejsza przyjemność z tego, potem wróciło to do normy. Teraz na bupropionie libido trochę podskoczyło. Niestety tak, walę konia do porno i zdaję sobie sprawę, że to nic dobrego. Co do suplementów diety biorę witaminę D, obecnie z zalecenia magiczki 8000 j.m. na dzień, bo stwierdziła, że za niski poziom mimo, że w granicach normy, tak samo żelazo, że mogłoby być trochę wyższe, reszta badań t.j. ALAT, ASPAT, glukoza, morfologia, tarczyca OK. Może warto jeszcze coś z krwi zbadać? Może testo i prolaktyne? Jeśli chodzi o dbanie o siebie to nwm no, dbam o higienę, nie odżywiam się jakoś mega zdrowo, ale też chyba nie najgorzej, jem warzywa owoce, staram się unikać przetworzonej żywności, z higieną snu nie najlepiej, ale przynajmniej mogę spać :D.
Znowu wyszedł dość długi post, wylewny się zrobiłem, chyba bupropion wjechał za mocno, bo trochę mi się ręce i głowa telepią i nabity się czuję. Do tego zanim zacząłem brać bupropion zauważyłem, że lekko mi dryga głowa i do teraz się schizuję, że to od manganu w metkacie który 5 razy przyjąłem na szczęście nie dożylnie. Nieźle nie? Tłumaczę sobie jednak, że to kolejne "natręctwo". Przynajmniej nie czuję aż tak smutku. Dopaminka pewnie wzrosła, niestety noradrenalina chyba za mocno i mnie nosi i jest dość nerwowo. Wróciła mi ochota by słuchać muzyki. Nie wiem czy jest się z czego cieszyć... Pojawił się jakiś promyk nadziei, ale wciąż wszystko wydaje mi się nieosiągalne i bez sensu. Nie wiem od czego zacząć, od ćwiczeń? Jak będę się cholernie mocno zmuszać do poprawy sytuacji to będzie w końcu łatwiej? Boję się, że nie. Jakby mój mózg mnie sabotował. Własne myśli są moim największym wrogiem. Mam możliwość pójścia na tzw. oddział otwarty, coś w rodzaju terapii grupowej jakby, myślicie, że warto?
Narko.na pewno nie pomogą a.jak.juz to na chwilę a potem większy dol
Sprobuj znowu wskoczyć na SSRI skoro dobrze zadziałały do tego czasu jak zaskoczy.rsguj np Fenylopiracetamem .
Z 2 tyg tyle co.dziala ten noop bez az.tsk.eusokiej tolerki hdzoe.koszya są bagatelne owinna być poprawa
Potem już SSRI powinno się rozkręcić j będzie gitara
The methapor of Life
ledzeppelin2@safe-mail.net
24 lutego 2010elitesse pisze: Witam.
Co polecilibyście na stany depresyjne ?
Mam takie sytuacje, że wstaje rano i czuję się chujowo, nic mi się niechce, myślę dużo o... ekhh śmierci itd.
Niewiem co jeszcze napisać, jestem trochę zagubiony tym wszystkim.
Pomóżcie.
PS: Nie mam kasy na psychiatre ;/
Po tym epizodzie z toaleta jest juz duzo lepiej. Biore leki i czuje sie lepiej (glownie Xanax).
Jesli Ci sie zdarza to tylko rano zainteresuj sie swoim cialem fizycznym, czy nie dzieje sie w nim nic "podejrzanego",
pozdrawiam
pozdrawiam i dziekuje
Problem z fentanylem nas nie ominie i sami sobie z nim nie poradzimy…
"Nalokson ratuje życie uzależnionych od opioidów. Zwiększmy dostępność jak najszybciej" [WYWIAD]
Kanapa 71-latki wydzielała dziwny zapach. Policja dokonała odkrycia
Policjanci z Gdańska przeprowadzili przeszukanie w mieszkaniu 71-latki. Po wejściu do środka od razu wyczuli dziwny zapach. Jak się okazało pochodził on z kanapy, a raczej był to zapach tego, co w niej ukryto. Zatrzymano dwie osoby.
Kuter US Coast Guard „Resolute” dostarcza do portu narkotyki o wartości 115 milionów dolarów
W minioną środę 58-letni kuter amerykańskiej straży przybrzeżnej (US Coast Guard) Resolute zawinął do macierzystego portu w St. Petersburgu na Florydzie z pokaźnym ładunkiem — 4395 kg kokainy i 2490 kg marihuany o czarnorynkowej wartości szacowanej na 115 milionów dolarów. Narkotyki zostały przejęte w wyniku operacji antynarkotykowych prowadzonych na wodach Karaibów, a zatrzymani w związku z tym procederem podejrzani wkrótce staną przed amerykańskim wymiarem sprawiedliwości.
Ta pizzeria odniosła gigantyczny sukces. Polegał na sprzedawaniu pizzy z… kokainą
W Duesseldorfie policja rozbiła dużą sieć dilerów narkotyków. Wszystko zaczęło się od zaskakujących wyników rutynowej kontroli żywności w jednej z pizzerii. W lokalu sprzedawano nie tylko pizzę, ale i narkotyki. I to w bardzo kreatywny sposób. Klient, zamawiając pizzę numer 40, otrzymywał dodatkowo małą paczkę kokainy. Pomysł był skuteczny, bo czterdziestka jako pizza z kokainą szybko stała się jedną z popularniejszych pozycji w menu.