Dział, w którym omawiane są konkretne kondycje, oraz ich wpływ na i współzależności z efektami środków psychoaktywnych.
ODPOWIEDZ
Posty: 108 • Strona 3 z 11
  • 220 / 20 / 0
TheLight pisze:
Prokrastynacja nie istnieje śmierdzące leniuchy :-p
Bo jej nie doświadczyłeś. Może i nazywanie tego jakimś srogim zaburzeniem psychicznym to przesada, ale wyobraź sobie taką sytuację:

Jesteś w liceum w klasie maturalnej, masz pełno pał z matmy bo wagarujesz jak pojebany (powód dowolny, powiedzmy trochę lenistwa i kapke strachu przed ludźmi). Zbliża się koniec roku i nauczycielka mówi ci, że w dni te oraz tamte masz tyle i tyle poprawek.
Dni te zbliżają się, a ty zamiast uczyć się, cały wolny czas spędzasz na myśleniu, że przecież ty i tak się tego nie dasz rady nauczyć, na pewno upierdolisz, jesteś przecież do niczego. Pomimo świadomości tego, że tylko podjęcie nauki da ci możliwość poprawienia się, za chuj nie możesz się za to zabrać. Samo myślenie o nauce wywołuje u ciebie stres i czarne myśli wyżej wymienione. Za chuj nie wiesz czemu jesteś taki pojebany. Dzień przed poprawką zaglądasz do książki i coś tam robisz. Ostatecznie wszystko kończy się ok bo masz farta i nawet maturę z matmy zaliczasz z paroma punktami ponad minimum.

Nie wiem czy ma to jakiś sens, ale tak właśnie wygląda prokrastynacja w moim przypadku, wybacz za gówniarski przykład ale na pewno da się go jakoś przełożyć na, nie wiem, pracę w biurze kurwa


Leń i tyle :wall:
When I go into the ground,
I won't go quietly,
I'm bringing my crown
  • 4810 / 263 / 0
Mi to mówisz? Cała moja edukacja to była prowizorka, do niczego się nie uczyłem, cała nauka do matury to może 5 minut spędzone nad książką, którą rzuciłem w kąt bo i tak nic nie mogłem zapamiętać (a raczej nie chciałem). I co? Zdałem w dodatku efektownie i efektywnie. Później studia, znów się nie uczyłem, z informy zrezygnowałem po semestrze mimo zdanej sesji bo spędzanie całych dni na uczelni było dobijające.

Zaburzenie? Nie to cholerne lenistwo. Za to w robocie zawsze spisuję się na pięć z plusem więc pociesz się że nie dla każdego nauka. Lepiej otrzymywać hajs za podjęty wysiłek i niekoniecznie mówię o kopaniu rowów. Mając łeb na karku zarobisz i się nie narobisz.
Ja otchłań tęcz, a płakałbym nad sobą
jak zimny wiatr na zwiędłych stawu trzcinach
jam błysk wulkanów, a w błotnych nizinach
idę jak pogrzeb z nudą i żałobą.
Na harfach morze gra, kłębi się rajów pożoga
i słońce, mój wróg słońce! wschodzi wielbiąc Boga.
  • 335 / 116 / 0
TheLight pisze:
Lepiej otrzymywać hajs za podjęty wysiłek i niekoniecznie mówię o kopaniu rowów. Mając łeb na karku zarobisz i się nie narobisz.
A w tej bajce były smoki? Choćbyś był nie wiadomo jak zdolny, to bez pracowitości, systematyczności, samodyscypliny wiele się nie zdziała - zwłaszcza jeśli nie masz farta ani dobrych znajomości i kontaktów.
Z chęcią bym poznał ten magiczny sposób na zarobienie i nienarobienie się (marzenie Ferdka Kiepskiego) :D
TheLight pisze:
Zaburzenie? Nie to cholerne lenistwo. Za to w robocie zawsze spisuję się na pięć z plusem więc pociesz się że nie dla każdego nauka.
Na pewno tylko lenistwo? Na pewno chciałbyś to tak trywializować i upraszczać?
Co powiesz na to, że w przypadku wielu osób borykających się z prokrastynacją, towarzyszy temu również lęk i czasami wręcz ogromny stres w przypadku wymagającego działania?

Gdyby to chodziło tylko i wyłącznie o lenistwo, to byłby to naprawdę mały problem. Ja w przypadku trudniejszych, bardziej odpowiedzialnych zadań, w których efekt jest odroczony w czasie, dostaję naprawdę silnych lęków - w takich sytuacjach bywa, że stres zżera mnie do tego stopnia, że nie mogę po nocach spać, nie jestem w stanie nic zjeść, nie jestem w stanie efektywnie myśleć i czuję się jak skończony debil i wariat. Wykańczam się całkowicie. Jedyne o czym marzę, to rzucić wszystko i uciec do swojej strefy komfortu.
To też jest zwykłe lenistwo i uważasz, że wystarczy spiąć dupę i przestać się użalać?
Twój punkt widzenia trochę przypomina mi namawianie chorych na depresję, aby wzięli się w garść i poszli pobiegać, zapoznawać nowych ludzi na siłowni i znaleźli jakieś hobby.

W przypadku prokrastynacji mamy do czynienia z bardzo silnymi odczuciami awersyjnymi w obliczu tych mniej przyjemnych obowiązków, pracy, nauki. To nie jest tak, że możesz to sobie zignorować, przestać o tym myśleć i robić dalej swoje. Zmagający się z prokrastynacją marzą o tym, aby w pracy czy nauce stać się neutralnym, obojętnym i pozbyć się tych wszystkich toksycznych emocji.

Oczywiście nie neguję tego, że rozwój i praca nad sobą może tutaj wiele zmienić. Sam jestem w trakcie realizowania rozmaitych zmian. Nie minęły 2 tygodnie, a ja już czuję duży przypływ motywacji i widzę wyraźnie, że czuję się lepiej i mogę więcej zrobić. Nie będę jednak się zgadzał na wmawianie ludziom, że ich problem to tylko lenistwo i szukanie wymówek, bo tak absolutnie nie jest. Normalny, zdrowy człowiek nie musi toczyć każdego dnia ciężkiej batalii samego ze sobą, aby zrobić cokolwiek. W przypadku prokrastynacji jednak już jest inaczej - wykonanie cięższej pracy wymaga niemalże nadludzkiego wysiłku i kosztuje masę wewnętrznego cierpienia.
  • 4810 / 263 / 0
Prokrastynacja to jedna wielka ściema. Można ją pomylić z fobiami społecznymi, ale tłumaczenie "zrobię to jutro bo dziś coś chujowo się czuję i na samą myśl o robocie mam sraczkę" to prędzej typowe objawy braku radzenia sobie ze stresem. Leków na to nie ma więc jeśli ktoś "pizdeczkuje" i odkłada wszystko na później kozetka i miły terapeuta już czekają. O ile "chory" ruszy tyłek po jakąś pomoc bo i z tym może być problem. Wygodniej nic nie robić i mówić że to przez nieuleczalną chorobę.

[ external image ]
Obrazoburca pisze:
Z chęcią bym poznał ten magiczny sposób na zarobienie i nienarobienie się (marzenie Ferdka Kiepskiego) :D
Tutaj jest sedno problemu Ferdka i wielu kiepskich Polaków. Ich cele i ambicje pozostają w strefie marzeń zamiast działania.
Ja otchłań tęcz, a płakałbym nad sobą
jak zimny wiatr na zwiędłych stawu trzcinach
jam błysk wulkanów, a w błotnych nizinach
idę jak pogrzeb z nudą i żałobą.
Na harfach morze gra, kłębi się rajów pożoga
i słońce, mój wróg słońce! wschodzi wielbiąc Boga.
  • 335 / 116 / 0
TheLight pisze:
Prokrastynacja to jedna wielka ściema. Można ją pomylić z fobiami społecznymi, ale tłumaczenie "zrobię to jutro bo dziś coś chujowo się czuję i na samą myśl o robocie mam sraczkę" to prędzej typowe objawy braku radzenia sobie ze stresem. Leków na to nie ma więc jeśli ktoś "pizdeczkuje" i odkłada wszystko na później kozetka i miły terapeuta już czekają. O ile "chory" ruszy tyłek po jakąś pomoc bo i z tym może być problem. Wygodniej nic nie robić i mówić że to przez nieuleczalną chorobę.
Jeszcze przed chwilą było lenistwo, a teraz już brak radzenia sobie ze stresem. O tak, to nazewnictwo już bardziej mi się podoba. Nieodłączną cechą prokrastynacji jest właśnie niska odporność na stres w sytuacjach wymagających cięższej pracy, wysiłku umysłowego etc., gdzie nagroda jest mocno odroczona w czasie.
To może lepiej zamiast gadania o tym, że to lenistwo i ściema, powiedzieć coś konstruktywnego w temacie radzenia sobie z tym stresem? :)
Temu między innymi służy ten temat. Poczytaj sobie wyżej trochę postów autora wątku - facet wdrożył całą masę pozytywnych zmian w życiu, a mimo to dalej się z tym boryka i pomimo tego, że chciałby za wszelką cenę to zwalczyć, to to gówno jest silniejsze. Ja bym go na pewno nie nazwał leniem i człowiekiem pozbawionym woli, jakbyś Ty chciał to widzieć.
  • 4810 / 263 / 0
Może więc wprowadzić systematyczne bieganie (poprawia kondycję i nastrój) oraz czytanie wartościowych książek (wzbogacają wiedzę i ćwiczą intelekt). Tak na dobry początek. Bo jakieś słabe okazują się wprowadzone przez niego zmiany skoro liczy że GBL lub acodin mu pomoże.

Widziałem listę czynności uprawianych i unikanych przez autora i zauważyłem marnotrawienie czasu na internet i gierki. Jest nad czym pracować.
Ja otchłań tęcz, a płakałbym nad sobą
jak zimny wiatr na zwiędłych stawu trzcinach
jam błysk wulkanów, a w błotnych nizinach
idę jak pogrzeb z nudą i żałobą.
Na harfach morze gra, kłębi się rajów pożoga
i słońce, mój wróg słońce! wschodzi wielbiąc Boga.
  • 153 / 3 / 0
Ktoś wstawił tutaj bardzo fajną listę 10pkt, powoli zacząłem ją wdrażać i jest o wiele lepiej ! Prace znalazłem w końcu posprzątałem pokój, posegregowałem dokumenty, znalazłem cel, nie boję już się ludzi...
pkt 1. z listy czyli 'nofap'. Podbił 'dietę' i 'ćwiczenia fizyczne'.

a jak mi się na prawdę nie chce to odpalam ulubioną muze + tabs kofeiny(200mg) i lecimy ! Nie ma opierdalania się jeśli chcemy coś osiągnąć !
aaa przed tym wszystkim radzę sobie wyznaczyć cele i w końcu ruszyć DUPĘ nikt za was nic nie zrobi liczy się tu i teraz !
pozdrawiam leniwce !
"Rzeczy łatwe są dla Ciebie trudne a trudne są łatwe ?" napisz... kontakt: m1033@o2.pl
  • 60 / 34 / 0
Ja bym go na pewno nie nazwał leniem i człowiekiem pozbawionym woli, jakbyś Ty chciał to widzieć.
Zgadzam się z tym. Leniem jest ten kto nie próbuje robić nic ze swoim lenistwem, jest mu z tym dobrze i stara się za wszelką cenę migać od jakiegokolwiek wysiłku. Człowiek, który wyznacza sobie cele, chce coś zrobić ze sobą i zacząć pracować wydajnie ma po prostu problemy z samodyscypliną i motywacją, ale leniem nie jest, bo chęć do pracy przejawia.
Częstym problemem osób z prokrastynacją jest ukryty/nieuświadomiony perfekcjonizm. W Polsce wychowuje się nas na zasadzie czarnej pedagogiki. Nauczyciele w szkole podkreślają błędy czerwonym długopisem, wracasz do domu z 4 i słyszysz od mamy " a czemu nie 5 ? twoi koledzy uczą się lepiej", i tak nakręca się spirala wytykania nam błędów przy ograniczonej ilości pochwał. Te drugie zdarzają się naprawdę rzadko co prowadzi do zaniku jakiejkolwiek motywacji. Brak nam pozytywnego wsparcia ze strony najbliższych nam osób.
To jest katastrofa naszego systemu edukacyjnego i retoryki którą stosują nasi rodzice. Ciągłe porównywanie z innymi, podkreślanie błędów, umniejszanie lub niezauważanie naszych osiągnięć. Człowiek gdzieś na poziomie podświadomym ( czasem i na poziomie świadomym) zaczyna rozumieć, że lepiej nie robić nic, skoro ma się nie zrobić tego perfekcyjnie. Prokrastynacja zaczyna być mechanizmem obronnym, który broni nas przed negatywną opinią naszych działań. Kiedyś usłyszałem od terapeuty " nie robi pan nic, bo jest pan perfekcjonistą" i doznałem niemałego szoku. Ja perfekcjonistą ? przecież to niemożliwe. W mojej głowie obraz perfekcjonisty, to obraz gościa, który jest na wysokiej pozycji społecznej, haruje jak wół, ma wszystko dopięte na ostatni guzik i ciągle wyznacza sobie nowe cele. Wszystko musi być idealne w jego świecie pełnym sukcesów.
To jednak było błędne przekonanie. Osoby leniwe i podatne na depresje cierpią na chory perfekcjonizm.
  • 153 / 3 / 0
Randy trafiłeś w sedno... Ja dopiero po pewnym czasie stwierdziłem ,że albo zacznę coś robić albo nigdy nie zrobię nic... też mówiłem 'nie bd robił tego bo to robię gorzej od reszty'. Jeszcze te hejty z każdej z możliwej strony. Stwierdziłem ,że ich wszystkich pierdole i zacząłem robić swoje.
"Rzeczy łatwe są dla Ciebie trudne a trudne są łatwe ?" napisz... kontakt: m1033@o2.pl
  • 335 / 116 / 0
Randy pisze:
Częstym problemem osób z prokrastynacją jest ukryty/nieuświadomiony perfekcjonizm. W Polsce wychowuje się nas na zasadzie czarnej pedagogiki. Nauczyciele w szkole podkreślają błędy czerwonym długopisem, wracasz do domu z 4 i słyszysz od mamy " a czemu nie 5 ? twoi koledzy uczą się lepiej", i tak nakręca się spirala wytykania nam błędów przy ograniczonej ilości pochwał. Te drugie zdarzają się naprawdę rzadko co prowadzi do zaniku jakiejkolwiek motywacji. Brak nam pozytywnego wsparcia ze strony najbliższych nam osób.
To jest katastrofa naszego systemu edukacyjnego i retoryki którą stosują nasi rodzice. Ciągłe porównywanie z innymi, podkreślanie błędów, umniejszanie lub niezauważanie naszych osiągnięć. Człowiek gdzieś na poziomie podświadomym ( czasem i na poziomie świadomym) zaczyna rozumieć, że lepiej nie robić nic, skoro ma się nie zrobić tego perfekcyjnie. Prokrastynacja zaczyna być mechanizmem obronnym, który broni nas przed negatywną opinią naszych działań.
Bardzo lubię czytać Twoje posty, podziwiam całą metamorfozę, którą przeszedłeś i zgadzam się z wieloma Twoimi przemyśleniami, ale tutaj niestety, ale muszę się kompletnie nie zgodzić.

Na podstawie swojego przykładu mogę powiedzieć, że nadmiar pochwał i utrzymywanie w strefie komfortu może być stokroć bardziej zgubne od tego, co opisujesz.
Zawsze byłem zdolnym dzieckiem, we wcześniejszych etapach edukacji same 5 i 6, prawie wszystkie możliwe olimpiady przedmiotowe - i wszyscy dookoła mnie chwalili, zwłaszcza rodzice. Nie przypominam sobie, abym kiedykolwiek usłyszał na swój temat krytyczne słowa. Zarówno w szkole jak i w domu byłem podziwiany, a w razie jakichś niepowodzeń głaskany po główce. Jak nawet zdarzyło się przynieść gorszą ocenę, to słyszałem tylko pocieszenia w stylu "ale przecież jesteś taki mądry, że i tak sobie zawsze w życiu dasz radę". Praktycznie 0 wymagań, lajtowe traktowanie - to z czasem doprowadziło do demoralizacji i ugrzęźnięcia w strefie komfortu. Nauczyłem się i przyzwyczaiłem do tego, że zawsze robię tylko to, co lubię. Gdy obudziłem się w wieku 20+, że coś przecież jest nie tak, że nie osiągam nic i nawet swoich studiów nie jestem w stanie ogarnąć na czas, na przyzwoitym poziomie - to już było trochę za późno. Teraz muszę włożyć masę wysiłku w to, aby uleczyć swój układ nagrody, zmienić nawyki, nauczyć się innych zachowań. Nie chcę wegetować w gównorobocie za chujowe pieniądze do końca życia. Wolałbym chyba strzelić sobie w łeb i odejść z tego świata, niżbym miał do 67 roku życia zapierdalać w jakimś Januszexie, wykonując codziennie monotonne, powtarzalne czynności, sfrustrowany za pieniądze uwłaczające mojej godności.
ODPOWIEDZ
Posty: 108 • Strona 3 z 11
Artykuły
Newsy
[img]
Jacht z kokainą o wartości 80 milionów funtów zmierzał w stronę Wielkiej Brytanii

Prawie tona „narkotyku klasy A” została znaleziona na jachcie płynącym z wysp karaibskich do Wielkiej Brytanii. Jej rynkowa wartość została oszacowana na 80 milionów funtów.

[img]
Handel narkotykami: Rynek odporny na COVID-19. Coraz większe obroty w internecie

Dynamika rynku handlu narkotykami po krótkim spadku w początkowym okresie pandemii COVID-19 szybko dostosowała się do nowych realiów, wynika z opublikowanego w czwartek (24 czerwca) przez Biuro Narodów Zjednoczonych ds. Narkotyków i Przestępczości (UNODC) nowego Światowego Raportu o Narkotykach.

[img]
Meksyk: Sąd Najwyższy zdepenalizował rekreacyjne spożycie marihuany

Sąd Najwyższy zdepenalizował w poniedziałek rekreacyjne spożycie marihuany przez dorosłych. Za zalegalizowaniem używki głosowało 8 spośród 11 sędziów. SN po raz kolejny zajął się tą sprawą, jako że Kongres nie zdołał przyjąć stosownej ustawy przed 30 kwietnia.