...czyli jak podejść do odstawienia i możliwie zminimalizować jego konsekwencje
ODPOWIEDZ
Posty: 3572 • Strona 215 z 358
  • 623 / 22 / 0
06 listopada 2017GermanDoll pisze:
03 listopada 2017Vida pisze:
22 października 2017GermanDoll pisze:

Ośrodek bardzo spoko.
Terapia wbrew temu co napisane na stronie, trwa 2 lata.
Telewizor z ogromną ilością kanałów, sala komputerowa ( złomy z których i tak nie można korzystać prawie wcale, a nawet jeśli to przy kimś w jakimś ważnym celu), telefony pod koniec terapii.
Ośrodek na zadupiu, ale naprawdę można poczuć się jak w domu.
Terapeuci spoko, da się ich namówić na wypad na basen, konie , orlik czy jakiś wyjazd bez większych problemów.
To terapia tam trwa 6miesięcy czy rok wreszcie?? To ważne

Jak ja byłam, trwała 2 lata mimo, że oficjalnie powinno to być 6 miesięcy do roku.
Napiszesz coś więcej odnośnie ośrodka jak wygląda plan dnia,jak z jedzeniem,dociążenia ciężkie-lekkie czy ogólnie idzie skończyć tam terapie i coś o terapeutach i pracy.Byłbym wdzięczny.
Ktoś coś napisze jeszcze o ośrodku Budy-Zosine??
IF YOU KILL YOUSELF
Spoiler:
:diabolic:
:yay:
  • 1931 / 316 / 0
ten moment gdy nad sobą widzisz post typka z którym byłeś w ośrodku (obok dobrych kilku innych masek z hr), którego wyjebali przed tobą xD

[mention]Vida[/mention], Ty kurwa nadal nie możesz załapać ośrodka od lipca? Stary to przykre, życzę powodzenia. A tak serio to rusz dupe w troki do jakiejś poradni, tam zawsze mają taką małą knigę z listą ośrodków.

Polecam Nowy Dworek, ale to w sumie zależy bo w zasadzie tylko filia Glińsk ma sens dla osób z długim stażem - tylko tak zazwyczaj lękliwi, zdepresjonowani i nieśmiali trafiają. Najwięcej tam terapii sensu stricte, filia Nowy Dworek też w sumie nie jest zła tylko tam sporo ergoterapii (Co jest śmieszne, bo to gówno nie terapia - zwłaszcza dla pracoholika).

co prawda wyjebano mnie z ND za złamanie abstynencji na terenie ośrodka, a potem jakieś 2-3 tygodnie napierdalałem politoksykomański ciąg w kratkę (tj. co 2-3 dni, tylko czasem dzien po dniu), aż w końcu się kurwa zabiłem przypadkiem. To też powiem, że przy okazji że nie ma żadnego znaczenia posiadanie wiedzy odwykowej, wszystko zależy od pierdolonych chęci. Ja na początku chciałem "niechcieć ćpać", a obecnie nie chce ćpać po prostu - o czym później w poście.

To się zabiłem. Cudem mnie odratowali, nie oddychałem już kilka dobrych minut. Trafiłem potem z SORu do psychiatryka*, gdzie byłem pod obserwacją jako że podejrzewano u mnie próbę samobójczą. A tam poznałem całkiem fajnego psychiatre (szefa tego pierdolnika), który mnie troche coachingował w stronę 12 tradycji NA/AA. Stawiałem sobie furtkę bezpieczeństwa do dalszego ćpania racjonalizując to sobie w ten sposób że "nie chcę ćpać, ale statystycznie rzecz biorąc istnieje prawdopodobienstwo ze sie kiedys zlamie. Nie zebym chcial, ale wiem ze jest to mozliwe" wtedy jeszcze nie myslalem o tym, ze to taka furtka. Dopiero gadka z psychiatra mi to uswiadomila i jego tekst zeby pamietac od 2 pierwszych krokach w takich przypadkach.

Od tamtej pory zaczalem okazyjnie chodzić na mityngi NA i udaje mi się utrzymywać abstynencje bez wiekszego problemu. Po prostu zniknela jakas bezsensowna fascynacja narkotykami (o czym mi truli terapeuci, psychiatrzy i psycholodzy). Tak samo z siebie. I moze nie ze wszystkim sie zgadzam z NA, ale tam jest wieksza szansa spotkac ludzi zdecydowanych ktorzy nie stanowia toksycznego wplywu co jest bdb dla procesu trzezwienia (bo jak ktos mi powie, ze po kilku msc. jest juz trzezwy to pierdolne ze smiechu).


*a jeszcze tak o tym psychiatryku, bo to beka była xD kurwa nie było łóżka jak mnie przyjmowali to mi materac na podlodze korytarza i mi schizofrenicy przychodzili nawijać farmazony na ucho non stop, co samo w sobie było na tyle ryjące że a) nie chce tak skończyć b) wszystko wszystkim ale nie chce zostać ubezwłasnowolniony (np. nie dając zgody na pobyt w psychiatryku itp.); że odechciewa się ćpać. No i po raz pierwszy zobaczyłem jak moje własne głupkowate zachowanie wpływa na moją rodzinę, jak zobaczyłem moją matkę mocno zniszczoną nerwami i lękiem o mnie (dosłownie było to widać na twarzy, podkrążąne gały, wyschnięta twarz itp.), to wszystko wszystkim, ale jeśli jest ktoś kto powinien cierpieć to ja (winowajca, idiota, narkoman), a nie niewinni ludzie (rodzina). Nigdy wcześniej nie dostrzegałem tego, że ćpając robiłem krzywde swoim bliskim. I coś po prostu we mnie pękło wtedy (znacyz matka sobie poszła, a ja zostałem sam i zaczął mi mózg analizować co się odjebało), rozpłakałem się nad sobą (i dopiero zrozumiałem pełen wymiar wszystkich mechanizmów uzależnień) i bęc, tak powstał czokapik. Od tamtej pory jestem w końcu abstynentem.

Ogólnie to dość zabawne, tudzież ironiczne że to co dobre z ośrodka wszedło mi do łba dopiero po wyjściu z niego %-D .

Nie mniej uważam, że ośrodki nie są dla każdego.

+Dla mnie też ważne jest, aby dojść do źródła problemu temu praca z psychologiem (psychoterapia) obecnie też daje dużo, bo w innym wypadku to jest tylko zaleczanie. Podczas gdy chociażby mechanizm regulowania uczuć raz na jakiś czas wystarczy, że się wpierdoli i jeb z tym wszystkim. Trzeba pogodzić się z sobą, zaakceptować chujową przeszłość, to jakim było się człowiekiem (a o to mam do siebie cały czas dużego dissa), a by móc w końcu na prawdę żyć w zgodzie z samym sobą w trzeźwości.

pozdro666
Uwaga! Użytkownik GG Allin nie jest już aktywny na hyperrealu. Nie odpowie na próbę kontaktu, ani nie przeczyta odpowiedzi na post.
  • 702 / 58 / 0
^ napisz coś więcej o tym jak cię przycieli na ćpaniu w nowym dworku.
  • 9 / 2 / 0
GermanDoll pisze:
szpiku15 pisze:
.
Na stówę detoks w Warszawie jest dalej na Nowowiejskiej (przynajmniej z tego co się orientuję).
Sama szukałam dla siebie. Niby na praskim coś jest ale tu słyszałam, że bardzo ciężko się dostać i nie wiem czy nie jest tylko alkoholowy.
Ja osobiście lecę jutro właśnie na Nowowiejską.
W praskim to raczej narko nie ma
  • 623 / 22 / 0
07 listopada 2017GG Allin pisze:
ten moment gdy nad sobą widzisz post typka z którym byłeś w ośrodku (obok dobrych kilku innych masek z hr), którego wyjebali przed tobą xD

[mention]Vida[/mention], Ty kurwa nadal nie możesz załapać ośrodka od lipca? Stary to przykre, życzę powodzenia. A tak serio to rusz dupe w troki do jakiejś poradni, tam zawsze mają taką małą knigę z listą ośrodków.

Polecam Nowy Dworek, ale to w sumie zależy bo w zasadzie tylko filia Glińsk ma sens dla osób z długim stażem - tylko tak zazwyczaj lękliwi, zdepresjonowani i nieśmiali trafiają. Najwięcej tam terapii sensu stricte, filia Nowy Dworek też w sumie nie jest zła tylko tam sporo ergoterapii (Co jest śmieszne, bo to gówno nie terapia - zwłaszcza dla pracoholika).

co prawda wyjebano mnie z ND za złamanie abstynencji na terenie ośrodka, a potem jakieś 2-3 tygodnie napierdalałem politoksykomański ciąg w kratkę (tj. co 2-3 dni, tylko czasem dzien po dniu), aż w końcu się kurwa zabiłem przypadkiem. To też powiem, że przy okazji że nie ma żadnego znaczenia posiadanie wiedzy odwykowej, wszystko zależy od pierdolonych chęci. Ja na początku chciałem "niechcieć ćpać", a obecnie nie chce ćpać po prostu - o czym później w poście.

To się zabiłem. Cudem mnie odratowali, nie oddychałem już kilka dobrych minut. Trafiłem potem z SORu do psychiatryka*, gdzie byłem pod obserwacją jako że podejrzewano u mnie próbę samobójczą. A tam poznałem całkiem fajnego psychiatre (szefa tego pierdolnika), który mnie troche coachingował w stronę 12 tradycji NA/AA. Stawiałem sobie furtkę bezpieczeństwa do dalszego ćpania racjonalizując to sobie w ten sposób że "nie chcę ćpać, ale statystycznie rzecz biorąc istnieje prawdopodobienstwo ze sie kiedys zlamie. Nie zebym chcial, ale wiem ze jest to mozliwe" wtedy jeszcze nie myslalem o tym, ze to taka furtka. Dopiero gadka z psychiatra mi to uswiadomila i jego tekst zeby pamietac od 2 pierwszych krokach w takich przypadkach.

Od tamtej pory zaczalem okazyjnie chodzić na mityngi NA i udaje mi się utrzymywać abstynencje bez wiekszego problemu. Po prostu zniknela jakas bezsensowna fascynacja narkotykami (o czym mi truli terapeuci, psychiatrzy i psycholodzy). Tak samo z siebie. I moze nie ze wszystkim sie zgadzam z NA, ale tam jest wieksza szansa spotkac ludzi zdecydowanych ktorzy nie stanowia toksycznego wplywu co jest bdb dla procesu trzezwienia (bo jak ktos mi powie, ze po kilku msc. jest juz trzezwy to pierdolne ze smiechu).


*a jeszcze tak o tym psychiatryku, bo to beka była xD kurwa nie było łóżka jak mnie przyjmowali to mi materac na podlodze korytarza i mi schizofrenicy przychodzili nawijać farmazony na ucho non stop, co samo w sobie było na tyle ryjące że a) nie chce tak skończyć b) wszystko wszystkim ale nie chce zostać ubezwłasnowolniony (np. nie dając zgody na pobyt w psychiatryku itp.); że odechciewa się ćpać. No i po raz pierwszy zobaczyłem jak moje własne głupkowate zachowanie wpływa na moją rodzinę, jak zobaczyłem moją matkę mocno zniszczoną nerwami i lękiem o mnie (dosłownie było to widać na twarzy, podkrążąne gały, wyschnięta twarz itp.), to wszystko wszystkim, ale jeśli jest ktoś kto powinien cierpieć to ja (winowajca, idiota, narkoman), a nie niewinni ludzie (rodzina). Nigdy wcześniej nie dostrzegałem tego, że ćpając robiłem krzywde swoim bliskim. I coś po prostu we mnie pękło wtedy (znacyz matka sobie poszła, a ja zostałem sam i zaczął mi mózg analizować co się odjebało), rozpłakałem się nad sobą (i dopiero zrozumiałem pełen wymiar wszystkich mechanizmów uzależnień) i bęc, tak powstał czokapik. Od tamtej pory jestem w końcu abstynentem.

Ogólnie to dość zabawne, tudzież ironiczne że to co dobre z ośrodka wszedło mi do łba dopiero po wyjściu z niego %-D .

Nie mniej uważam, że ośrodki nie są dla każdego.

+Dla mnie też ważne jest, aby dojść do źródła problemu temu praca z psychologiem (psychoterapia) obecnie też daje dużo, bo w innym wypadku to jest tylko zaleczanie. Podczas gdy chociażby mechanizm regulowania uczuć raz na jakiś czas wystarczy, że się wpierdoli i jeb z tym wszystkim. Trzeba pogodzić się z sobą, zaakceptować chujową przeszłość, to jakim było się człowiekiem (a o to mam do siebie cały czas dużego dissa), a by móc w końcu na prawdę żyć w zgodzie z samym sobą w trzeźwości.

pozdro666
Byłem na Babińskiego w krk ale mnie wyjebali znowu.Teraz jadem do Budy Zosine terapia trwa 6msc może to wreszcie to.Spostrzeżenia podobne jak u GG,ale dopiero po wyjściu z ośrodka :-) ew. Toruń czyli 3msc jak mi sie nie uda.Właśnie napisz coś więcej o złamaniu absty na ND bo ciekaw jak to zrobiłeś
IF YOU KILL YOUSELF
Spoiler:
:diabolic:
:yay:
  • 702 / 58 / 0
Człowieku budy zosine to jest jebany monar z jebanymi dzieciakami w środku.
Nie wiem ile masz lat, ale to jest ośrodek dla starszych dzieci i młodzieży.
  • 623 / 22 / 0
jestem przed 21 r.ż więc dla mnie idealnie
Poza tym co z tego,że monar
Chciałbym sie dowiedzieć jaka atmosfera panuje w Budy Zosine
jedzenie,plan dnia,dociążenia etc.
IF YOU KILL YOUSELF
Spoiler:
:diabolic:
:yay:
  • 1931 / 316 / 0
[mention]thermoc[/mention] [mention]Vida[/mention]

Sytuacja była taka: do jednego z typów przyjechał brat (toksyczny w chuj) i przywiózł, hexena (dla mnie pierwszy kontakt z tak chujową substancją i instant-regret), no to pojechane po nosie. Kilka osób było w spółce i wszyscy się rozpruli, ja bym prawie uszedł na sucho ale się wyprzedali. Z rana na małej grupie miałem do tego przyjęciówkę (bo w końcu minął stan wojenny na ośrodku), więc było widać po mnie wcześniejszy lot. Nie wiedziałem co z resztą, bo każdy w innej grupie. Wzięli mnie na słówko do terapeutyka, sprawdzili reakcje źrenic (było ok), a następnie do pokoju psychologa mirka. O czym nie wiedziałem, to to że reszte spotkało to samo i zdążyli już powyprzedawać resztę. Następnie na atencyjnej dużej grupie to już powiedziałem wprost, że tak ćpaliśmy + przyznałem się, że jako pracownik kuchni podpierdoliłem mak fresco (klepliwy) i zrobiłem z tego PST + poprosiłem o wypis karny.

Nie mam do nikogo pretensji, widocznie tak musiało być, sam też sobie winny byłem. Przyjechałem tam się leczyć, a nie ćpać. Nie mniej ciągłe przebywanie w toksycznym środowisku, gdzie każdy co chwile pierdoli o dragach nie jest owocnym miejscem dla procesu trzeźwienia + po jakimś tam okresie abstynencji bycie narażonym na ekspozycje narkotyków dla narkomana, to jak podniecenie się smalcem przez grubasa. Nie mniej żadnej to wytłumaczenie, mea culpa
Uwaga! Użytkownik GG Allin nie jest już aktywny na hyperrealu. Nie odpowie na próbę kontaktu, ani nie przeczyta odpowiedzi na post.
  • 757 / 113 / 0
Ja sobie dzisiaj zaklepałem łóżko w Toruniu na styczeń, ale w tej chwili traktuję to bardziej jako motywację do tego, żeby się samemu postawić na nogi psychoterapią i antydeprami. A jak się nie uda i znowu coś odpierdolę do końca roku to bedę miał na co zasłużyłem.
pies zjadł mi chleb, pierdolnę sobie w łeb
  • 757 / 113 / 0
/wycinam/ - polymeraseJa generalnie chciałbym terapią (czy to w ośrodku czy nie) nieco odbudować tożsamość i siłę woli, żeby zabrać się za zaburzenia osobowości, które są przyczyną nałogu. A docelowo chciałbym się postawić na nogi i mieć na tyle kontroli, żeby raz na 1-2 miesiące jebnąć kwasa, i tyle, to mi wystarczy.

wyrzucam ostatnie posty w których są wyzwiska i niepotrzebne treści - polymerase
pies zjadł mi chleb, pierdolnę sobie w łeb
ODPOWIEDZ
Posty: 3572 • Strona 215 z 358
Artykuły
[img]
Polski narkobiznes zwiększa zasięgi. Czarny rynek domaga się towaru

Newsy
[img]
Marihuana zmniejsza pragnienie alkoholu u osób pijących dużo – Nowe badania finansowane przez rząd

Czy marihuana może pomóc osobom pijącym dużo alkoholu pić mniej? Nowe badanie przeprowadzone w USA sugeruje, że tak – i to z zaskakująco prostego powodu. Osoby, które sięgały po marihuanę tuż przed alkoholem, piły wyraźnie mniej i miały mniejsze łaknienie.

[img]
Alkohol a rak: Każdy łyk może zwiększać ryzyko nowotworów

Alkohol jest jednym z najczęstszych czynników ryzyka rozwoju raka, odpowiedzialnym za około 100 tys. przypadków rocznie w USA. Naukowcy odkrywają coraz więcej mechanizmów, przez które alkohol uszkadza komórki i przyczynia się do powstawania guzów. Choć spożycie alkoholu jest powszechne, niewielu z nas zdaje sobie sprawę z powiązania między alkoholem a rakiem.

[img]
Masowe ilości kokainy na masowcu. Kucharz w areszcie

Blisko pół tony kokainy o wysokiej czystości przejęły argentyńskie służby na masowcu Ceci w porcie rzecznym San Lorenzo. Do udziału w przemycie przyznał się okrętowy kucharz.