Czyli zacząłeś całkowicie od nowa, jedynie co to użyłeś starych schematów?
A jak z dawkowaniem przy "pierwszym kontakcie", od razu wszedłeś w ciąg?
"Mówiłem nigdy więcej, a czas mi przyniósł plaster
Zagoiło się nieźle skoro goiło z otwartej
Zasypiam w pół do pierwszej, zasypiam w pół do czwartej
Albo znów kurwa nie śpię przez co jeszcze nim zasnę..."
Też może nie do końca powtórzyłem po tej przerwie poprzednią historię, bo zanim zacząłem brać znowu, to parę tygodni wcześniej nauczyłem się robić sobie zastrzyki(miałem akurat dużo rc benzo co sprawiło że byłem, powiedzmy wystarczająco bezkrytyczny wobec siebie żeby się tego podjąć). Jako że dawanie tego po kablach działa wyśmienicie, to i siła uzależnienia większa, nigdy nie miałem takich ciśnień jak właśnie wtedy. Stary schemat ćpania samemu w domu, wiadomo do końca wora się nawet zagęścił o przygotowanie sprzętu, następnej porcji.
Generalnie tak jak na początku przygody z tymi specyfikami potrzeba było jednak jakiegoś czasu żeby się uzależnić, tutaj, odpowiednie rejony mózgu doskonale wiedziały już co robić.
Jeśli kiedyś to było pozytywne doświadczenie, to od kiedy przekroczy się już pewną granicę, już niema powrotu do tego co było kiedyś. Powiedział bym raczej że to iluzja którą karmi nas nasz zatruty umysł, po to żeby jeszcze przyjebać.
Nie jest jednak tak, że to potężny efekt, wobec którego nie da się uchronić. Przede wszystkim unikanie mitomanii i "branie poprawki" na swoją kondycję psychofizyczną przy ocenie swojego stopnia satysfakcji są w stanie zapobiec anhedonii. Ponadto – tak jak napisałem w poprzednim poście – satysfakcja jest pojęciem ogólnym: obejmującym albo całość naszej postawy, albo nie mającym zastosowania. Dosłownie wszystko na to wpływa –od pogody, przez stan naszych relacji interpersonalnych, aż po stan fizycznego zdrowia. Nie da się więc jednym czynnikiem obrócić tendencji, która obejmuje wszystkie pozostałe czynniki.
Co do powrotów do ćpania i możliwości czerpania z tego satysfakcji: powiadają, że nie wchodzi się dwa razy do tej rzeki – w tym wypadku mówimy jednak o naszych zwyczajach i usposobieniach, więc w zasadzie to rzeka płynie wewnątrz nas. Jak zauważył [mention]Pan Marcin[/mention], stare nawyki wracają jak bumerang: nie dlatego, że to zawsze sprowadza się do takich samych zachowań, ale z powodu wskazanego tu w pierwszym akapicie – schematy raz poznane znacznie łatwiej powtórzyć, niż kreślić nowe (bo tu nadmiar konstruktywnego myślenia, ludzie tego unikają). Da się wyjść poza ten schemat, ale wymaga to determinacji w woli zmian; ze swojego doświadczenia powiem, że da się po kilku latach użytku beta-ketonów (okres to który zwieńczył się w dosyć przykry sposób, a i pod koniec był raczej powodem nieszczęścia) i ponad rocznej przerwie powrócić do ich użytku na nowych, lepszych i przyjemniejszych zasadach. Nie wolno jednak pozwolić sobie na relapse starych nawyków i nie można wymijać trudów, które użytkowanie b-k za sobą pociąga.
Podsumowując, jeśli robimy coś wielokrotnie to taki staje się "sztampowy" szablon naszego postępowania. Ponad sztampę da się wyjść, ale nie może sobie odpuszczać i liczyć, że "wszystko będzie dobrze". W szczególności należy unikać myślenia w stylu "wszystko będzie dobrze bo przyćpam", ponieważ to mitomania. Ostatecznie warto dbać o zdrowie i nie wymagać od życia fajerwerków. Dzięki takiej kombinacji uwarunkowań psychologicznych, połączonych z ogólnym i stałym postulatem nie ładowania farmaceutyków oporowo – jestem daleki od anhedonii; pomimo jaskrawych wspomnień, w których to mój mózg bawił się wspaniale i za którymi tęskni, przy jednoczesnym bólu i wycieńczeniu ciała. Jednocześnie mam ciastko i zjadłem ciastko; ale zarazem też inne ciastko przepadło, a ja mam na nie nieustającą ochotę. Tylko od woli życia w "lepszym jutrze" zależy to, co dalej człowiek uczyni – na ile ta wiara jest prawdziwa i ile człowiekowi trzeba, by odechciało mu się za tym dążyć. :old:
Klucze do szyfrowania emaili do mnie (surveilled-hyperreal.info): https://keys.openpgp.org/vks/v1/by-fingerprint/CD9C63559C3FBEC2545C942CD7FE3586C83BF910
5-MAPB + 6-APB (jednorazowo) + seks kilka razy dziennie w ostatnim czasie
Efekt jest taki że bardziej mam na wszystko wyjebane i dzięki temu lepiej mi się pracuje.
Niepotrzebne myśli zniknęły.
W moim przypadku taka terapia okazała się lepsza od nootropów, chociaż doceniałem CDP-cholinę i fenylopiracetam za jasność myślenia i motywację (upregulacja), ale nie czułem się wolny. Te leki są takie korporacyjne.
Jak widać można osiągnąć dobre efekty również downregulacją. Emocjonalność mi się poprawiła czego mi brakowało.
Ciekawe na jak długo mi zostanie...
ENTEOGENY PRAWEM, NIE TOWAREM!
Układ nagrody kurwą jest.
Myślę, że tak 2-3 tyg max będziesz odczuwał tą korzyść, potem wrócisz - psychicznie - do stanu normalnego. Fizycznie w mózgu możesz mieć zmianę choć to odczuwalnie wpłynie tylko i wyłącznie na próg przyjemności. Przy natychmiastowej upregulacji antagonizmie tych receptorów próg satysfakcji zostanie na podniesionej poprzeczce i będzie wymagał niemniej niż tego samego bodźca, żeby osiągnąć ten sam efekt inaczej będzie czuć nie pełną downregulacje (niedoćpanie, chęć na więcej, brak tej zmiany na lepsze).
Ja miałem mocno podniesioną poprzeczkę po bk, od ketonów odszedłem całkowicie, ale przez inne narkomańskie zachowania jest ona jak by podtrzymywana choć bardziej bym stwierdził, że stopniowo zaniżana i wiadomo tworzą się kompulsywne schematy działania o których pisaliście, ciekawiło mnie właśnie czy ta poprzeczka z czasem się obniża czy zostaję już na zawsze ;-)
Zakładam, że skoro Tobie i [mention]surveilled[/mention] udało się po jakimś czasie dojść do umiarkowanego spożycia bk to można przyjąć, że poprzednie zapisy się kasują zgodnie z biologią mózgu (optymalnie - od kwartału do 1,5 roku dopa, pół roku do 3 lat sero).
Nie zrobiłem co prawda przerwy liczonej w latach, ale ilekroć pojawił się u mnie syndrom nie pełnej downregulacji przez gówniane ketony w tym roku był on stosunkowo słabszy niż to wspominam rok wcześniej jak waliłem mocniejsze stimy, powiedziałbym, że downregulacja byłaby wystarczająca gdyby być na bombie bez zjazdu przez bliżej określony czas, tak jak to pokazywałem na wykresie, albo po prostu spróbować coś konkretnego i działającego mocno - wtedy bym poczuł czy próg został osiągnięty czy podniesiony.. Więc, żeby być pewnym swojego założenia musiałbym koniecznie wziąć maksymalnie jednego małego szczura 4mmc i ocenić zadowolenie, ale nie mam niestety dostępu, a tymczasowo nie chcę wracać do ketonów (tak to napewno bym obadał 3cmc które już samo mogłoby rozwiązać wątpliwości). Zainteresuję się natomiast substancjami które napisałeś, może to ciekawsza alternatywa ^_^
12 lipca 2017hydroksy pisze: seks kilka razy dziennie w ostatnim czasie
Pozdro z fartem.
"Mówiłem nigdy więcej, a czas mi przyniósł plaster
Zagoiło się nieźle skoro goiło z otwartej
Zasypiam w pół do pierwszej, zasypiam w pół do czwartej
Albo znów kurwa nie śpię przez co jeszcze nim zasnę..."
12 lipca 2017pomasujplecki pisze: z myślą o zarzucaniu sobie dop-sero betaketona tak powiedzmy raz ewentualnie dwa na rok w celu leczniczym, by osiągać pełną gratyfikacje do której dążymy
Przy natychmiastowej upregulacji tych receptorów próg satysfakcji zostanie na podniesionej poprzeczce i będzie wymagał niemniej niż tego samego bodźca
Ja miałem mocno podniesioną poprzeczkę po bk, od ketonów odszedłem całkowicie, ale przez inne narkomańskie zachowania jest ona jak by podtrzymywana choć bardziej bym stwierdził, że stopniowo zaniżana i wiadomo tworzą się kompulsywne schematy działania o których pisaliście, ciekawiło mnie właśnie czy ta poprzeczka z czasem się obniża czy zostaję już na zawsze
Podsumowując: Ja widzę to tak:
dopamina:
upregulacja -> większa motywacja, niższy próg przyjemności, więcej chęci do robienia nowych rzeczy, ale również większa wrażliwość i skłonność do myśli psychotycznych
downregulacja -> wysoki próg przyjemności, niska motywacja, zachowania kompulsywne (wynikające z chęci zwiększenia poziomu dopaminy bo to co dostajemy od życia nie wystarcza)
serotonina:
upregulacja -> większa wrażliwość, więcej myśli, zwracanie uwagi na więcej, w skrajnych wypadkach psychozy
downregulacja -> większy luz, mniej krytyki i samokrytyki
Należy pamiętać że przy obniżeniu lub podwyższeniu poziomu serotoniny przez dłuższy czas powstaje dodatnie sprzężenie zwrotne (odwrotność ujemnego, które w OUN jest bardziej powszechne) na autoreceptorach:
downregulacja autoreceptora prowadzi do zwiększenia poziomu serotoniny i dalszej downregulacji
upregulacja autoreceptora prowadzi do zmniejszenia poziomu serotoniny i dalszej upregulacji
(na podstawie: ssri-mechanizm-dzialania-t34283.html )
Wychodzi na to że dla mnie najkorzystniejsza byłaby downregulacja rec. serotoninowych i upregulacja dopaminowych, czyli... dokładnie takie połączenie jakie powoduje dyso + sajko.
Jem teraz 5-HTP 200mg 2 razy dziennie i zobaczymy co to da...
Boję się trochę przyjmować składniki przyspieszające upregulację rec. dopaminowych, że zepsuje to co benzofurany naprawiły.
Zakładam, że skoro Tobie i [mention]surveilled[/mention] udało się po jakimś czasie dojść do umiarkowanego spożycia bk
albo po prostu spróbować coś konkretnego i działającego mocno - wtedy bym poczuł czy próg został osiągnięty czy podniesiony.. Więc, żeby być pewnym swojego założenia musiałbym koniecznie wziąć maksymalnie jednego małego szczura 4mmc
Wybij to sobie z głowy :nuts: Najpierw obniżyć próg seksualnej satysfakcji abstynencją, a potem tylko RAZ, bo inaczej przedobrzysz i efekty po jakimś czasie mogą wyjść na niekorzyść, to jest identyczne do walenia ketonów dorzutkami12 lipca 2017hydroksy pisze: seks kilka razy dziennie w ostatnim czasie
I im dłuższy seks tym lepszy afterglow, identycznie jak przy substancjach psychoaktywnych! (i to jest argument za tym żeby nie uprawiać go przed pójściem do pracy ;) )
ENTEOGENY PRAWEM, NIE TOWAREM!
Układ nagrody kurwą jest.
12 lipca 2017hydroksy pisze: Przecież próg satysfakcji się obniża przy upregulacji. Bo jak działają dysocjanty i nootropy? Upregulują D2 i wtedy rzeczy które dawno temu nam się znudziły chce się robić. Więc w podwyższaniu progu satysfakcji nie upregulacja jest winna, a poprzedzająca ją ketonogenna downregulacja.
Pamiętam jak kiedyś zapodałem DXM to wywołało niesamowite ciśnienie na ponowne rozładowanie uprzednio zdownregulowanych neuroprzekaźników, męczyło mnie to jakiś czas.
12 lipca 2017hydroksy pisze: Dlaczego proponujesz w tym celu beta-ketony a nie MDMA/benzofurany które działają dużo godzin? Im dłuższe działanie, tym korzystniejszy afterglow.
Dużą rolę w tym ciśnieniu odegrał głód nikotynowy, zauważyłem, że na drugi dzień nie mogę się papierosami napalić i przypomniałem sobie, że do podobnej sytuacji dochodziło gdy wąchałem ostatnią kreskę klefa, a finalnie przez tolerancję nie naćpałem się odpowiednio. To jest takie ciśnienie, żeby zapodać sobie bodziec równy progowi satysfakcji. Właśnie wtedy sprowokowało mnie to do założenia tego tematu. ;-)
Rok temu na podobny problem poradziłem sobie krechą MDPV, który mnie "wyprostował" - w ostatnim wersie tego posta napiszę o tym efekcie.
12 lipca 2017hydroksy pisze: Zostaw gówniane ketony. Idź w wielocykliczne pochodne amfetaminy.
To było dawno, wtedy byłem głupi, ale w takiej perspektywie patrząc na poprzednie życiowe downregulacje - czułem się jak bym się narodził na nowo, więc mefedron (roz)ładuje wystarczająco dużo dopaminy i serotoniny.
Trzeba niestety podejść do tego konsekwentnie bo przy podniesionym progu to nawet jeśli jedna kreska nas ucieszy jak małe dzieci to po zejściu będziemy srogo niedoćpani, więc ćpanie raz na miesiąc to już za dużo.
12 lipca 2017hydroksy pisze: I im dłuższy seks tym lepszy afterglow, identycznie jak przy substancjach psychoaktywnych!
Porównaj po półtora roku abstynencji od seksu np. ( :nuts: )
12 lipca 2017hydroksy pisze: Wychodzi na to że dla mnie najkorzystniejsza byłaby downregulacja rec. serotoninowych i upregulacja dopaminowych, czyli... dokładnie takie połączenie jakie powoduje dyso + sajko.
"Mówiłem nigdy więcej, a czas mi przyniósł plaster
Zagoiło się nieźle skoro goiło z otwartej
Zasypiam w pół do pierwszej, zasypiam w pół do czwartej
Albo znów kurwa nie śpię przez co jeszcze nim zasnę..."
12 lipca 2017pomasujplecki pisze: Myślę, że czas działania to kwestia tego progu satysfakcji o którym dyskutujemy.
- im dłuższe zwiększenie poziomu, tym większe szanse na spowodowanie dodatniego sprzężenia zwrotnego o którym pisałem
- serotonina włącza BDNF, co jest korzystne w zmienianiu schematów i antydepresyjnie
A tu lektura o autoreceptorach dopaminowych:
18 kwietnia 2015JohnyHa pisze: (...) do receptorów presynaptycznych ma dużo(bodajrze nawet do 10 razy) większe powinowactwo niż do receptorów postsynaptycznych. Łatwo można wywnioskować, że w takim razie napierdalanie dopaminergików powoduje w większym stopniu downregulację D3 niż innych receptorów dopaminergicznych oraz powoduje znacznie większą downregulację receptorów presynaptycznych niż postsynaptycznych (...)
Czyli dodatnie sprzężenie zwrotne (downregulacja rec. presynaptycznych) jest silniejsze niż ujemne (downregulacja rec. postsynaptycznych). I stąd się bierze ciśnienie na ćpanie.
ENTEOGENY PRAWEM, NIE TOWAREM!
Układ nagrody kurwą jest.
21 kwietnia 2015Lilith123 pisze: Mam nieodparte wrażenie że im więcej wiem o tych neuroprzekaźnikach, receptorach, inhibitorach i spółce tym mniej z tego łapię....
imo skoro już ma się łatwy dostęp do MDMA i jest wystarczające, to przyjmijmy, że na serotonine jest to sposób, a co do tego pozytywnego efektu downregulacji dopaminy wystarczy jeden strzał, ale wyższej klasy stymulanta bk - co może dać podobny efekt?
Zauważyłem, że na dopaminowy afterglow mogą mieć korzystny wpływ także nowo powstałe ścieżki związane z chwilowym podniesieniem samooceny i wiary w swoje możliwości, natomiast nie każdy stim potrafił wywołać taki efekt po za samą downregulacją albo (gorzej) niedoćpaniem.
amfetamina tutaj wydaję się być ok, ale brakowało mi po niej tego "wyruchania" ;-) Nie wiem jak by się sprawdziło w mixie z MDMA.
Ciekawą substancją jest jeszcze MDA, ale podejrzewam większą neurotoksyczność od mefedronu.
Do tego ostatniego mam zapisaną dziwną magię w głowie i chętnie bym do niej kiedyś wrócił, jeśli nie znajdę godnego zamiennika tych pierwotnych efektów dzień po, które możnaby zastosować z 1-2 razy w roku.
Głównie pierwsze seanse z 3cmc wspominam jako poznawanie siebie na nowo, a przerobienie niezbyt przesadnej ilości miało taki efekt, że potem czułem się jak nowo wykluty, albo chociaż jak po zrealizowaniu największych pragnień. Efekt niestety zaniknął wraz z uzależnieniem. Natomiast dobrego cemceka nie miałem od równo roku i nie wiem jak bym zareagował teraz.
Przy zabawie z innymi używkami udawało się osiągać częściowe efekty, ale w żadnej dotychczas tak spójnie, jak by sobie można pozwolić odchodząc od brania narkotyków zbyt często ;-)
"Mówiłem nigdy więcej, a czas mi przyniósł plaster
Zagoiło się nieźle skoro goiło z otwartej
Zasypiam w pół do pierwszej, zasypiam w pół do czwartej
Albo znów kurwa nie śpię przez co jeszcze nim zasnę..."
Czy świadek może odmówić odpowiedzi na pytania w sprawie o narkotyki? Analiza art. 183 K.p.k.
Niemcy w obliczu "fentanylowej fali". Eksperci biją na alarm.
Andrzej Urbanowicz, dla dobra sztuki, zgodził się być królikiem do testowania LSD
Płacił w kasie samoobsługowej. Z kieszeni wypadł mu woreczek z marihuaną (video)
Na udostępnionym przez policję nagraniu widać 20-latka, stojącego przy kasie samoobsługowej. Mężczyzna wyjmuje z kieszeni telefon, w tym momencie coś wypada mu z kieszeni. Jak się później okazało, był to woreczek z marihuaną.
Była wzorową uczennicą. Zrobiła coś strasznego. Jej rodzina jest załamana
Już nigdy nie zobaczy błękitu nieba, twarzy bliskich ani własnego odbicia w lustrze. To, co zrobiła 25-letnia Kaylee Muthart, na zawsze zmieniło jej życie. Pod wpływem halucynacji, które wywołały narkotyki, dokonała samookaleczenia w przerażający sposób, pozbawiając się wzroku. W tamtej chwili nie była sobą. Głos, który kazał jej działać, był wytworem urojeń. Teraz, choć żyje z konsekwencjami tej tragedii, walczy o jedno – aby jej historia była przestrogą dla innych.
Brazylijskie służby znalazły narkotyki na polskim statku. Ponad 100 kg kokainy
Brazylijska marynarka wojenna ujawniła na polskim statku "Polsteam Łebsko" 134 kilogramy kokainy. Narkotyki miały zostać przetransportowane do Maroka. Wiadomo, co dalej z polskim masowcem