Więcej informacji: Dekstrometorfan w Narkopedii [H]yperreala
zombisztajn pisze:Tak napawde to my kreujemy świat myślami, a wierz mi, tam słyszą Twoje modlitwy (znaczy modlitwy...niezupełnie to powinno mieć formę modlitwy, raczej przyjacielskiego sygnału, tego nie wyraża się w słowach),ale nie mozesz prosic o cos i oczekiwać że BACH! I spełnione...o nie, to działa zupełnie inaczej... może kiedyś załapiesz....
Z tego mogę to wnioskować, nie wołaj pomocy jeśli Ci się kończą argumenty ziomek :D Na gg nie mamy takich debat :P
Modlitwa również może przybrać formę podbudowania się w stylu "nie jestem słaby". Jeżeli przez pewien czas, będziesz sobie powtarzał "jestem silny" i robił wszystko, aby takim się stać, to masz większe szanse w moim przekonaniu na to, że tak właśnie się stanie. Jeżeli odrzucasz wyższe byty, skup się na sobie. Nie ważne w co wierzysz, lecz to, jak wierzysz. Wierząc w siebie, pomagasz sobie.
Ludzie zagubieni starają się uwierzyć w to, że ktoś im pomaga, np. bóg. Moja babcia przeszła przez życie z podniesioną głową, nie przejmując się tym, że ma przejebane. Sam za nią nie przepadam, jednak to, w jaki sposób sobie radzi, imponuje mi. Nawet jeżeli wierzy, że rozmawia z bogiem, to tak naprawdę rozmawia sama ze sobą. To jest główna kotwica modlitwy. Analizuje sprawy życia codziennego, rozważa pewne decyzje i wierzy w to, że bóg może jej w tym pomóc.
Nawet pewnie nie zdaje sobie sprawy z tego, jak bardzo ładuje się pozytywną energią, która pomaga jej w trudnych sprawach. To, jakie są jej ideały nie ma tutaj znaczenia. Powtarzanie sobie pewnych reguł, etc. Pomaga człowiekowi.
Ty też to robisz, nieświadomie, ale jednak. Każda rozmowa ze sobą w myślach, analiza sytuacji to w pewnym stopniu modlitwa. Bo modlitwa to rozmowa. To, z kim będzie ona prowadzona jest uzależnione od osoby, która jej używa.
Serio? Nie uwazam zeby modlitwa/autosugestia pomogla w pokonywaniu stanow lekowych. Jesli juz to medytacja ale nie mamrotanie czegokolwiek na glos. "Nie bede sie bac jak zaspiewam sobie piosenke, bo przeciez tam w ciemnosciach nie siedzi zaden potwor, nie ma sie czego bac, niczego sie nie boje" to tylko nakrecanie wlasnej wyobrazni.
Miewalam takie lekkie paranoje kiedys, kiedy zaczynalam przygode z dexem. Na fazie wydawalo mi sie, ze za moment dostane paralizu i zaschne w jednej pozycji a nad ranem odnajda mnie jako slup soli. Albo ze w tym czasie wchlonie mnie ciemnosc, bo nie bede w stanie sie obronic. Mimo tych schiz, dalej bralam DXM i po paru, parunastu razach zupelnie mi przeszlo. Krok po kroku zmienialam swoje nastawienie, troche medytowalam, staralam sie z gory podchodzic do tych DXM-owych doswiadczen pozytywnie. Mi pomoglo.
Mialo byc o paranoji, jest o modlitwie. A niee, czekajcie, to prawie to samo...
Serio? Nie uwazam zeby modlitwa/autosugestia pomogla w pokonywaniu stanow lekowych. Jesli juz to medytacja ale nie mamrotanie czegokolwiek na glos. "Nie bede sie bac jak zaspiewam sobie piosenke, bo przeciez tam w ciemnosciach nie siedzi zaden potwor, nie ma sie czego bac, niczego sie nie boje" to tylko nakrecanie wlasnej wyobrazni.
Poza tym: http://demotywatory.pl/3484611/Badz-tu-madry
Nie musze wiec rozumiec.
A makaremu zycze wszystkiego najlepszego, co byc moze oznacza przystopowanie z deksem.
wtf?! .. i ja to napisałem? grubo.
makary pisze:Witam.
Wczoraj kiedy zmęczony położyłem się spać, ogarnął mnie niesamowity strach przed ciemnością, zacząłem bać się w sumie sam nie wiem czego... Na pewno znacie to z dzieciństwa, kiedy po obejrzeniu horroru każdy szelest w pokoju oznaczał nadejście jakiegoś potwora i pewną śmierć w męczarniach.
herobrine pisze:Ja miałem to samo, bałem się, że 'coś' zaraz wyjdzie z ciemności i mnie zabije, hahaha, w dzień to się wydawało śmieszne, ale w noc to co innego, spałem więc przy zapalonej lampce, jednak gdy mi się żarówka przepaliła to byłem zmuszony spać bez tego światła i powiem Ci, że tydzień, albo dwa i się przyzwyczajasz do tej ciemności, po prostu musisz przezwyciężyć strach i to wszystko.
Bałem się chodzenia w nocy po dworze, gdy jest ciemno, a że mieszkam poza miastem, więc gdy zapada noc jest naprawdę ciemno i prawie nic nie widać, mimo wszystko postanowiłem wyjść i się "oswoić" z ciemnością, m.in. za pomocą medytacji na łące w nocy. Efekt był taki, że w końcu pomogło, a ja mogłem się praktycznie bez lęków poruszać po terenie w okolicznościach w jakich przedtem nie dał bym rady. Na co chce zwrócić uwagę szczególnie to to, że strach nie został "wygaszony emocjonalnie", czyli że zwyczajnie przestałem się bać, ale raczej logicznie to znaczy, w medytacji wpadła mi myśl że nie biję się ciemności bezpośrednio, ale tego że nie wiem co się w niej znajduje, i wymyślam sobie świadomie i podświadomie rzeczy i zagrożenia w niej będące. Dalej: uświadomiłem sobie, że w dzień NIE WYOBRAŻAM sobie tego co jest dookoła mnie, po prostu to widzę. Dalej: nie ma co wyobrażać sobie tego co jest dookoła mnie w ciemności, świat wokół jest dokładnie taki sam jak w dzień czyli bezpieczny i piękny (piękny w sensie okoliczności przyrody), a więc nie ma się czego bać i nie należy sobie wyobrażać że coś tam powinno być. Tak lęk ustąpił, oczywiście uspokojenie emocjonalne w medytacji również miało duży wpływ, ale kotwicę zarzuciłem, dzięki logicznemu wytłumaczeniu.
To było dwa lata temu, dziś pewnie znów musiał bym to przetrenować. Ja jestem ciekaw czy omawiane w temacie lęki nie można jakoś powiązać z utajonymi chorobami psychicznymi, jeśli macie coś ciekawego w tym temacie do napisania to pisać.
Pozdrawiam
Ja jeszcze odświeżę temat, gdyż dotyczy mnie dość mocno i liczę na jakiś sensowny jego rozwój, może uda się "poznać' lepiej siebie. Do rzeczy. Ten wspomniany w cytatach powyżej strach jest identyczny jak u mnie. Poszukujemy tutaj źródeł w ćpaniu tego czy tamtego, niestety u mnie te koszmarne lęki pojawiały się chyba przed zarzucaniem czegokolwiek. A trzeba przyznać, że jest to lęk totalnie paraliżujący, który czasami nie pozwalał na wykonanie żadnego ruchu, lęk przed postaciami, bytami, duchami, kosmitami a najtrafniej chyba można to ująć jako: lęk przed czyjąś OBECNOŚCIĄ.
Wlasciwie ja wiem ze jakies energie zarzadzaja w moim pokoju bo czuje to na kazdym tripie.
Jedne sa zle, drugie dobre.
Wszystko zalezy od nastawienia, trzeba pozytywnie myslec. To nasz swiat i kreujemy go swoimi wibracjami i myslami.
Wszystko dzieje sie w TWOJEJ glowie bo bez obserwatora NIE MA swiata. To Ty go kreujesz.
Trzeba zmienic wlasnie usposobienie do tego i wtedy sie boi i odchodzi jesli np. chcesz otworzyc przed tym serce lub mowiac do tego dobre rzeczy.
To Twoje Demony, typowe. Nie moze przejac duszy dopoki druga strona sie na to nie zgodzi.
Opisała życie w Norwegii. "Narkotyki są tanie, a państwo opiekuńcze"
Jacht z kokainą o wartości 80 milionów funtów zmierzał w stronę Wielkiej Brytanii
Prawie tona „narkotyku klasy A” została znaleziona na jachcie płynącym z wysp karaibskich do Wielkiej Brytanii. Jej rynkowa wartość została oszacowana na 80 milionów funtów.
Handel narkotykami: Rynek odporny na COVID-19. Coraz większe obroty w internecie
Dynamika rynku handlu narkotykami po krótkim spadku w początkowym okresie pandemii COVID-19 szybko dostosowała się do nowych realiów, wynika z opublikowanego w czwartek (24 czerwca) przez Biuro Narodów Zjednoczonych ds. Narkotyków i Przestępczości (UNODC) nowego Światowego Raportu o Narkotykach.
Meksyk: Sąd Najwyższy zdepenalizował rekreacyjne spożycie marihuany
Sąd Najwyższy zdepenalizował w poniedziałek rekreacyjne spożycie marihuany przez dorosłych. Za zalegalizowaniem używki głosowało 8 spośród 11 sędziów. SN po raz kolejny zajął się tą sprawą, jako że Kongres nie zdołał przyjąć stosownej ustawy przed 30 kwietnia.